sobota, 19 lipca 2008

Tradycja 11 Wspólnoty AA

Wersja krótka: Nasze oddziaływanie na zewnątrz opiera się na przyciąganiu, a nie na reklamowaniu, musimy zawsze zachowywać osobistą anonimowość wobec prasy radia i filmu.

Wersja pełna: Nasze stosunki ze społeczeństwem powinny opierać się na zasadzie osobistej anonimowości. Uważamy, że AA powinno unikać sensacyjnej reklamy. Nasze nazwiska i zdjęcia jako członków AA nie powinny być rozpowszechniane w radiu, w prasie, filmie lub telewizji. Nasze oddziaływanie na zewnątrz powinno opierać się na przyciąganiu a nie na reklamowaniu. Nigdy nie możemy sami siebie zachwalać. Uważamy, że będzie lepiej, gdy będą nas polecać nasi przyjaciele.


Jak rozumiem Tradycję Jedenastą Wspólnoty AA?

Czy, a jeśli tak, to w jaki sposób, Tradycja Jedenasta AA dotyczy każdego alkoholika indywidualnie? Czemu nie reklamować? Jak odróżnić przyciąganie od reklamowania? Wydaje mi się, że po wielu latach trudnych doświadczeń, odpowiedź na te pytania jest zdecydowanie łatwiejsza dziś, niż w pierwszej połowie ubiegłego wieku.
 
Ostatnio coraz częściej na bannerach, czy plakatach reklamujących coś tam, widuję na samym dole, malutkimi literkami dodaną następującą uwagę: „publikowane tu treści nie stanowią informacji handlowej w rozumieniu przepisów kodeksu…”. Cóż to oznacza? Nie trzeba być tytanem intelektu, czy geniuszem, żeby móc odczytać prawdziwy sens takiego przekazu, który ogólnie rzecz biorąc brzmi: Ta informacja nie jest prawdziwa! Rzeczywistość może być nieco mniej… korzystna.
W ostatnich latach, i niestety coraz częściej, zdaję sobie sprawę, że reklama bywa czasem zwykłym naciąganiem, zawiera informacje tylko pozornie zgodne z prawdą, albo tylko w niektórych jej aspektach. W takiej sytuacji czy klimacie, reklamowanie Wspólnoty AA byłoby równoznaczne ze stwierdzeniem, że to jakiś kant, że coś tu pewnie „nie gra”, jest podejrzane i wątpliwe, że na pewno coś tu „śmierdzi”. Tyle, jeśli chodzi o reklamę jako taką. A relacje osobiste i prywatne?
W „Dwanaście Kroków i Dwanaście Tradycji” czytamy, że: „Musimy mieć jednak pełną świadomość, że przebywanie w centrum uwagi jest ryzykowne, szczególnie w naszym przypadku. W naturze nieomal każdego z nas leży niepowstrzymane zachwalanie samego siebie, toteż perspektywa stowarzyszenia złożonego prawie wyłącznie z agentów reklamowych mogła przerażać”.
 
Ja jestem alkoholikiem, co w moim przypadku automatycznie oznacza również egocentryka, i całymi latami żyłem w poczuciu winy, obarczony wyrzutami sumienia, pośród ludzi, którzy często patrzyli na moje pijane zachowanie z pogardą i wstrętem. Tak bardzo chciałbym móc teraz stanąć wreszcie z podniesionym czołem i pokazać im wszystkim, że nie jestem złym człowiekiem, że już nie piję, że nie kradnę, że…
Ja jestem alkoholikiem i mam za sobą zapicie po jakiejś tam abstynencji, w trakcie terapii odwykowej, pomiędzy jednym, a drugim mityngiem AA. Wydaje mi się… nie, nie wydaje się, wiem na pewno, że nie chciałbym, żeby moja postawa sprzed dziesięciu lat miała być wzorem, czy reprezentacją Wspólnoty AA. No, ale przecież Anonimowi Alkoholicy nie mogą działać w konspiracji!
 
Przyciągać – bez krzykliwej autoreklamy – będziemy wówczas, gdy o nas, o Wspólnocie AA pisać będą za nas nasi przyjaciele z zewnątrz, sympatycy spoza AA. Ale… na przyjaźń, jak wiadomo, trzeba sobie zasłużyć. Wartościowych przyjaciół mają, i zwykle bez trudu znajdują, ludzie uczciwi, godni zaufania, dyskretni, odpowiedzialni, życzliwi, gotowi do bezinteresownej pomocy. I to, jak sądzę, jest znakomicie prostą sugestią dla mnie, odpowiedzią na pytanie: jakim człowiekiem mam być (lub jakim się stać), jak zachowywać się i postępować, żeby osiągnąć cel Jedenastej Tradycji, to jest przyciągać, a nie reklamować.
Jeśli będą o nas dobrze mówić ludzie nieuzależnieni, nasi sympatycy i przyjaciele, i jeżeli będą to robić z własnego przekonania, a nie za pieniądze, informacja o Wspólnocie powinna dotrzeć wszędzie tam, gdzie jest potrzebna oraz w takiej formie, która byłaby do zaakceptowania przez AA.
 
W tekście Tradycji Jedenastej pojawia się też słowo „anonimowość”. Jest ono duchową podstawą wszystkich naszych Tradycji i przewija się właściwie przez większość z nich – bezpośrednio, albo w tle. Ważne wydaje mi się określenie „osobista anonimowość”, gdyż mam wrażenie, że czasami dochodzi tu do pewnych nieporozumień. Ja jestem członkiem Wspólnoty Anonimowych Alkoholików, a nie… Anonimowej Wspólnoty Alkoholików. Oznacza to po prostu, że anonimowi we Wspólnocie są alkoholicy, ale ani sama Wspólnota, ani tym bardziej jej Program, anonimowe, czy też tajne nie są. Jakże inaczej nasi przyjaciele spoza AA mogliby pisać o Wspólnocie?
 
O anonimowości napisałem w maju 2008 roku nieco kpiący artykuł pod tytułem: „Konspiracja, czyli nasze podziemne tradycje narodowe…”, który stanowi uzupełnienie niniejszego tekstu.
 
 
Tradycja 11 w dwóch zdaniach
 
Mój sponsor czasem sugeruje mi formułowanie myśli krótko, prosto, bez rozbudowanych opowieści, a jednocześnie tak, bym odnalazł samą istotę rzeczy, sedno sprawy. W taki właśnie sposób udało mi się tę część Tradycji Jedenastej, która mówi o przyciąganiu, a nie reklamowaniu, wyrazić w dwóch krótkich zdaniach, dwóch punktach:
1. O AA mówić, gdy pytają.
2. Żyć tak, żeby pytali.





Więcej w książkach, a zwłaszcza w „12 Kroków od dna. Sponsorowanie”.