sobota, 21 stycznia 2012

Porady na spotkaniach AA

Oglądam właśnie bardzo stare materiały Telewizji Poznań, a konkretnie wywiady z profesjonalistami, którzy w Polsce założyli Wspólnotę AA (za co nieustannie jestem im wdzięczny). Są w tych nagraniach fragmenty wręcz nieprawdopodobne – jakiś anonimowy alkoholik opowiada na przykład o tym, jak był przesłuchiwany (za „komuny” oczywiście) i pytano go, czemu nie pije i kto za tym stoi? Jednak tym razem chodzi mi o kwestie poważniejsze, niż anegdotki z dawnych czasów. Problem w tym, że zgodnie ze swoimi doświadczeniami i przekonaniami oraz w najlepszej pewnie wierze, profesjonaliści (terapeuci, psychologowie, ale nie tylko) zorganizowali mityngi AA w Polsce na wzór i podobieństwo zajęć grupowych psychoterapii odwykowej.

Na mityngu nie udziela się rad?

Dawno, dawno temu, na mityngu w moim mieście pojawił się alkoholik, Polak, od bardzo dawna mieszkający zagranicą, który nigdy wcześniej nie zetknął się polską wersją AA. Pamiętam też jego dezorientację, gdy prowadzący odebrał mu głos za próbę udzielenia rady. Zapytał wtedy zdumiony: Nie wolno udzielać rad? To jak wy tu sobie pomagacie? To wydarzenie głęboko zapadło mi w pamięć i do dziś czasem zastanawiam się, czy wtedy, zabierając głos na mityngach, pomagaliśmy sobie wzajemnie, czy może każdy sobie… poprawiał nastrój, rozładowywał napięcie? Do dziś nie mam pewności; pewnie jedno i drugie. 
 
Powoli weryfikowane jest w praktyce dziwaczne przekonanie, że w AA nic się nie musi – powszechne w czasach, w których trafiłem do Wspólnoty. Coraz więcej grup zaczyna funkcjonować tak, by nie naruszało to Tradycji AA, które – tak przy okazji – wydają się być coraz lepiej znane i rozumiane. Może już czas zastanowić się nad celem i sensem kolejnej dość problematycznej reguły mityngowej w Polsce, a mianowicie: Anonimowi Alkoholicy nie udzielają rad.
Jednak zanim ewentualnie do tego dojdzie, warto podjąć decyzję, czy mityngi grupy mają się odbywać według reguł terapeutycznych, czy w duchu Wspólnoty AA. Jeśli sumienie grupy zdecyduje, że to pierwsze (a przecież może), to oczywiście sprawa jest zamknięta. Jednak jeśli chcielibyśmy mieć mityngi AA wolne od wpływów terapeutycznych (to też wolno), to może warto rozważyć poniższe kwestie.
 
1.  Podstawowe i fundamentalne pozycje książkowe Wspólnoty AA, czyli „Anonimowi Alkoholicy” (tak zwana Wielka Księga) oraz „Dwanaście Kroków i Dwanaście Tradycji” (w skrócie 12x12), to zbiory sugestii, wskazówek, zaleceń i rad.
 
2. Jedno z najbardziej znanych powiedzeń we Wspólnocie: jeśli chcesz mieć to, co my w AA posiadamy, rób to, co my zrobiliśmy – jest właśnie radą.
 
3. W Wielkiej Księdze znaleźć można takie oto zdania (i wiele podobnych): Opierając się na własnym doświadczeniu, możesz mu udzielić wielu praktycznych rad, albo Niemniej uważamy sugerowany przez nas sposób za najlepszy, które ponad wszelką wątpliwość są właśnie radami.
 
4. Czy faktycznie podczas mityngów polskich grup AA nie udziela się rad? Moim zdaniem udziela się, jak najbardziej, tyle tylko, że trzeba to robić w dość pokrętny sposób, bo nie jest dopuszczalne rozpoczęcie wypowiedzi od: a ja ci radzę, żebyś… Cóż to oznacza? Ano chyba tylko to, że skupiamy się na formie, ignorując zdaje się istotę rzeczy. Obłuda?
 
5. Koronnym argumentem zwolenników nieudzielania rad jest odpowiedzialność. Kto za to będzie odpowiadał? Jeśli mowa jest o dorosłych ludziach, to – moim zdaniem – sprawa jest prosta: odpowiedzialność ponosi ten, kto podejmuje decyzję. Jak to w życiu…
 
Ponad trzynaście lat „przeżyłem” na mityngach, na których, przynajmniej w teorii, nie udzielano rad. Nie wiem, czy w razie zmian w scenariuszach, miałbym jakieś poważniejsze problemy z dostosowaniem się do nich. Wszelkie dotychczasowe korekty scenariuszy mityngów AA wykazują, że nie mam z tym najmniejszego problemu – uważam wręcz, że scenariusz jest tu najmniej ważny – ale kto wie? W każdym razie nie nawołuję w tej chwili do jakichś natychmiastowych, radykalnych i rewolucyjnych zmian, a jedynie do przemyślenia tego zagadnienia, do zadania sobie pytania, czy nadal chcemy mieć mityngi oparte nie o duchowy Program AA, lecz o reguły grup terapeutycznych? Reguły, które niewątpliwie mają sens i są potrzebne podczas zajęć psychoterapii odwykowej, ale przecież AA się czymś takim nie zajmuje.
 
Wspomniałem wyżej duchowy Program AA. Moim zdaniem zaczyna się on wtedy, gdy jeden alkoholik mówi do drugiego alkoholika, dzieląc się doświadczeniem, siłą i nadzieją. I wydaje mi się (wydaje! Racji mieć nie muszę), że chyba nie stanie się nic złego, jeśli na bazie własnego doświadczenia oraz osobistych przeżyć – to bardzo ważne! – udzieli mu prostej rady, jak żyć i co zrobić, by się nie napić, a w przyszłości… wytrzeźwieć.
 
Ja na takiej grupie nie byłem, ale przyjaciele z Londynu opowiadali o mityngach, na których głos zabierać mogą tylko alkoholicy, którzy już ze sponsorem zrealizowali Krok Piąty. Podobno są one licznie odwiedzane, bo choć wielu uczestników z góry wie, że nie będą mogli zabrać głosu, to jednak przychodzą posłuchać tych alkoholików, którzy o realizacji Programu mają do powiedzenia coś konkretnego, wynikającego z ich własnych realnych doświadczeń, a nie tylko przekonań, domysłów, wyobrażeń i fantazji.
Przyznam też, że jakoś zupełnie mnie to nie zdziwiło… 

20 komentarzy:

  1. Jurek alkoholik z Katowic, 20 rok nie piję. Na początku mojej trzeźwości, wszystkim chciałem dawać rady. Stało się do dosyć uciążliwe dla innych. Wszystko wiedziałem najlepiej, każdemu radziłem.
    - Wydaje mi się, że tak jak ty.
    Było to na "Grupie wstępnej" w przychodni Wojewódzkiej w Katowicach. Terapeutka nie potrafiła dać sobie rady ze mną. Pewnego razu powiedziała - Gdybyś ty tak wszystko wiedział, to nie miałbyś problemu z alkoholem. Wiedziałbyś co zrobić. Skoro znalazłeś się tu, to znaczy że masz problem i nie wiesz jak z tym żyć.
    Na takich mityngach jakie ci nie pasują, nauczyłem się pokory i słuchania drugiego człowieka.
    - Pokora, to jedyny sposób na zwycięstwo.
    Powiedział mi wtedy jeden alkoholik i jak się przekonałem miał rację.
    To ja, Jurek alkoholik wybieram z wypowiedzi na mityngu to co mi odpowiada.
    - To moja wolność.
    Rada, to niejako narzucanie drugiemu, co i jak ma myśleć, robić, itp.
    Kiedyś robił to alkohol, teraz miałby to robić drugi człowiek.
    - A kiedy mam się nauczyć żyć samemu?
    Piszesz książki, a takich podstawowych prawd nie pojmujesz.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, cóż... pewnie chodzi o to, że ja piszę książki o duchowym Programie AA, a nie o jakichś "prawdach" terapeutycznych.

      Pozdrawiam pogodnie! :-)

      Usuń
    2. Być może nie wyraziłem się zbyt jasno.
      Program AA zawsze pojmowałem duchowo, być może dlatego nigdy nie zapiłem.
      Piszę o wolności, bo nie wyobrażam sobie innego trzeźwienia jak w wolności, dlatego uważam radę na mityngu za ingerencję w sferę wolności.
      Nie da się uzyskać wolności na terapii.
      Zasmucasz mnie pisząc o "jakichś prawdach terapeutycznych".
      - To tak jakbym rozmawiał z nowicjuszem, który nie ma pojęcia o programie AA.
      Nie rozróżniasz także tego co pisze literatura AA, od mityngu. To dwie różne sprawy. Jedno i drugie czemu innemu służy, choć oba prowadzą do celu i niejako uzupełniają się.
      Kiedy ja zaczynałem trzeźwieć był taki dobry zwyczaj, że po mityngu szliśmy do kawiarni, lub do kogoś do domu i tam mogłem zadawać pytania i słuchać zdania innych.
      Nie wiem jak wygląda mityng u ciebie. Miałem taka pracę, że podróżowałem. Wszędzie chodziłem na mityngi. Jest ogromna różnica w jakości mityngów. U nas są grupy z mityngami problemowymi. na początku pada pytanie: - Czy ktoś ma problem, który mógłby się stać tematem mityngu.
      Rady na mityngu są, jednak podane w zupełnie inny sposób. Chcąc pomóc mówię o sobie, o moim zdarzeniu, w sytuacji podobnej do problemu zgłaszającego. Jednak to ta osoba decyduje, co i od kogo przyjmie. Jest to bardziej towarzyszenie, niż rada. Odbywa się to w całkowitej wolności potrzebującego. Myślę, że taką sama rolę powinna spełniać książka. Powinna być raczej towarzyszem, przyjacielem, po którego radę mogę sięgnąć nawet po latach.
      Dobrze wiesz jaką indywidualnością jest każdy alkoholik. Woli dawać rady niż je przyjmować.
      - Do końca życia będziemy uczyć się pokory.
      Gdzieś to trzeba robić, do tego służy mityng. Nowicjuszowi mówi się - wyciągnij watę z uszu i wsadź sobie do ust. To żeby nie dawać rad, a słuchać. Nigdy bym nie wymyślił tego co usłyszałem na mityngach i przez to stałem się o wiele mądrzejszy niż przy dawaniu rad.
      Niestety żadna rada nie zapewni nam pokory. Każdy sam musi się z tym zmierzyć.
      Pozdrawiam serdecznie i życzę błogosławieństwa Bożego.
      Ps. Nie jestem pisarzem, zawsze miałem trudności w pisaniu. jestem ze ścisłych, na maturze jako wybrany zdawałem fizykę.

      Usuń
    3. To co piszesz w nieco innym świetle stawia problem. Widzę, że zgadzamy się co do tego, że rady na mityngach są udzielane. Tyle tylko, że nie wprost.
      Co do jednego tylko różnimy się w poglądach w sposób zasadniczy – ja nie uważam, by dawanie rad było ograniczaniem czyjejś wolności. Taką ingerencją jest nakaz (zakaz, polecenie itp.). Rad można wysłuchać wielu, ale decyzję (i odpowiedzialność za nią) każdy co do swojego życia podejmuje sam.

      W każdym razie dziękuję, że się odezwałeś i życzę wiele powodzenia w niesieniu posłania tym, którzy wciąż jeszcze cierpią. Chyba każdy z nas robi to z zaangażowaniem i stara się najlepiej jak potrafi. Pogody ducha! :-)

      Usuń
  2. Serdecznie dziękuje za to co napisałeś Jurek. Włos mi się zjeżył na głowie jak sobie wyobraziłem, że nieomylnemu Mariuszowi alkoholikowi ktoś udziela rad. Jestem nowicjuszem, kończę bo się boje żeby mnie w pogodny sposób nie skasowano. Pozdrowienia z nad morza.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki. Wracam. Od jutra wracam do spotkań po kolejnych dwóch miesiącach zapicia.

    OdpowiedzUsuń
  4. hm, jeśli kolega Jerzyk udziela rad ale w taki sposób żeby na radę nie wyglądało ale jednak udziela mając tego świadomość-tak zrozumiałem wypowiedź kolegi - to na mój pokorny nos-manipuluje.
    Literatura A i miting to dwie różne sprawy? ło Matko Bosko Częstochowsko - to co w tej literaturze? Abstrakcyje jakieś ? A na mitingu nie udzielając rad udzielamy rad życiowych i opowiadamy sobie jak to było okropnie kiedy piliśmy stosując jakies zasady niekoniecznie oparte na literaturze A - no bo się uzupełniają a nie jedno z drugiego wynika.Uszanowanie. Tigermiau.

    OdpowiedzUsuń
  5. Może chodzi o intencje, czy komuś zależy na tym żeby pomagać czy może coś innego nim kieruje. Jestem nowicjuszem, co ja wiem? Wiem że forma serwowania mi "rady", w taki sposób jaki jest, to jedyna możliwa droga żebym "rade" sobie choćby przemyślał. Pokora u mnie niewielka, i już takie zagadanie "Słuchaj powinieneś zrobić tak...", wywołuje mój sprzeciw. Mam nadzieje że to się zmieni. Pozdrawiam, Mariusz alkoholik.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem kobietą niepijącą 10 lat , myślę że każdy ma trochę w tym racji co do porad. Mi naprzykład nie przeszkadzało jeśli ktoś mi coś tam radził na mitingu [ ja osobiście mówiłam tylko o sobie nie dawałam rad]
    Podchodziłam do leczenia 3 razy ,za pierwszym razem chodziłam tylko na mitingi , za drugim wszyłam esperal, za 3 razem połączyłam esperal + miting i dodatkowo czytałam książki napisane przez alkoholików i udało się. Jestem w tej trudnej sytuacji bo mam męża alkoholika, ale pije dużo mniej i większych odstępach aniżeli piliśmy razem .
    Nie zapomnę tych chwil kiedy mój mąż pił i mi ubliżał, a ja nie mogłam się napić klękałam i szlochałam jak nigdy w życiu i powtarzałam sobie, że muszę to przetrwać i przyjdą dobre dni i zaświeci dla mnie słonce. Myślę że czym trudniejsza droga do trzeźwienia tym mocniejszy staje się człowiek. Pozdrawiam Danka alkoholiczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno nie miałaś komfortu trzeźwienia... :-(

      Usuń
  7. Obrońcy modelu "bez rad" sami przyznają, że mają doświadczenia terapeutyczne. Ja je też mam. I mam je także jako profesjonalna pomoc. To co ode mnie przyjmie pacjent nie przyjmie już uczestnik mityngu. Zakorzenione poddaństwo- najpierw alkoholowi później otoczeniu wynika z bardzo niskiej samooceny. Oczywiście lepiej jest powiedzieć ja to tak zrobiłem, bo już jest po fakcie. I nie ważne, że w tym jest więcej Ciebie. Te tak zwane sugestie, to jak myślicie, co to są? Nie rady? Jeżeli ktoś ma odwagę spojrzeć inaczej i odważnie jeszcze o tym powiedzieć to jak? Od razu go "do pionu", bo to nie tak! Jak to ładnie brzmi ...sugestie, tak za dawanie sugestii się nie odpowiada. Dawanie rad, radzenie, naradzanie się to nie pouczanie ani nakazywanie. Więcej dzisiaj w sugestii jest nakazu jak w dawaniu rad."Długa do mądrości droga przez nauki, krótsza przez przykłady".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rady, sugestie, propozycje... co za różnica? Decyzję, i jej konsekwencje, i tak podejmuje zainteresowany.

      Usuń
  8. Meszuge-ja bym raczej nazwał szmondek!Chłopie nie wiem jaki masz cel,ale próbujesz popsuć Coś co przetrwało ponad 70lat na świecie i ponad kilkadziesiąt w Polsce,ludziska trzeżwieją i będa trzeżwieć,bez żadnych rewolucji.Ludzie mają to do siebie a Polacy w szczególności że co dobre to trzeba zepsuć Ty w tym jesteś mistrzem. Proponuję zajmij się może kosmosem wróćmy do dawnych teori że ziemia jest płaska itd itp... Proponuję a nie radzę AA-owcy róbmy swoje po staremu,a o wszystkim w każdym zakątku świata na każdym mitingu decyduje sumienie grupy a nie pojedynczy oszołom sekciarz i od tego wara.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz Wiesławie.
      Słusznie prawisz - niektórzy trzeźwieli i będą trzeźwieć... inni po prostu wreszcie wytrzeźwieją. :-)

      Usuń
  9. Tak i ja się tego nie wstydzę ja nadal trzeżwieję -pijesz do mnie Twoja wola,ale ja wiem że to co robię przez ponad 22lata jest dobre i nie zamieżam tego przebudowywać.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie „piję do Ciebie” – nie znam Cię, nie wiem, jak długo trzeźwiejesz, wcześniej nic o tym nie pisałeś.
      Cieszę się, że to co robisz od dwudziestu dwóch lat, tak dobrze Ci służy.
      Życzę kolejnych, równie udanych. :-)

      Usuń
  10. zastanawiam sie jak ja bym mógł wracac do zdrowia gdyby ktos nieu dzielił by mi rady na mitingu hm...?hm....? no nie mam ja pojecia....wybiórcze traktowanie wypowiedzi innych było dal mnie zgubne bo ja np. wybierałem sobie takie -ze facet am juz 4 żone ,ze niec nie musi itd..wielki kozak na mitingu a w zyciu prywatnym rozpieprz..no to ja tak nie chce.na szczescie znalezli sie ludzie którrzy udzielili mi kmonkretnej rady i to na mitingu ..POwiedzieli -znajdz sobie sponsora i wez sie za program" -jeszcze chciałem dodac, że to nie prawda ze literatura AA a miting to cos innego.To bzudra nad bzdurami takimi słowami mozna tylko krzywde zrobic nowym członkom naszej wspólnoty.Literature w duzej mierze tworzyli złozyciele AA wiec, czyżby co innego pisali ,co innego mówili i w koncu co innego robili..?raczej nie!

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam. Wczoraj na czwartkowym mityngu w Opolu było sporo osób i co dla grupy chyba najważniejsze NOWICJUSZE. Prócz doświadczenia innych usłyszeli z sali RADĘ : "Przyjdż na kolejny mityng i słuchaj, słuchaj i jeszcze raz słuchaj, mimo, że dziś możesz jeszcze nic nie zrozumieć". Nie chcę AA bez rad. Rady poparte własnym doświadczeniem, a nie wizjami są skarbem Wspólnoty AA. Pozdrawiam. Darek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli rady wynikają z doświadczenia, a nie z przekonań, to w pełni się zgadzam.

      Usuń