piątek, 4 maja 2012

Krok 6: techniki, sposoby...

Krok Szósty (Siódmy zresztą też) nie występował w pierwszej wersji Programu AA, który początkowo zawierał się w sześciu punktach. Dopiero gdy Bill W. z sześciu zrobił Kroków Dwanaście, pojawiły się – w znanej nam dziś wersji – Kroki Szósty i Siódmy. Na temat Szóstego Kroku w Wielkiej Księdze jest tyle, co kot napłakał (2-3 zdania); nieco więcej w 12x12, jednak odnaleźć tam wyraźną, jednoznaczną instrukcję, pomagającą zrozumieć, w jaki sposób – konkretnie! – Krok ten należy zrealizować w praktyce, jest bardzo trudno. O ile w ogóle jest to możliwe. Mnie się jak dotąd nie udało.
Oto cztery sposoby praktykowane przez anonimowych alkoholików…
 
1. Słyszałem i osobiście rozmawiałem z alkoholikami, którzy twierdzili, że to, co w Kroku Szóstym wydaje się najważniejsze, czyli gotowość, zdobyli niejako samoistnie, w wyniku, czy też w efekcie pracy nad poprzednimi Krokami, i że stało się to w przeciągu sekundy, lub kilku sekund. A gdy ową gotowość uzyskali, to i z realizacją Kroku Siódmego żadnego problemu nie mieli, co w tej sytuacji wydaje się oczywiste.
Choć nie jest to moje doświadczenie, nie mam żadnych podstaw, by ich słowa poddawać w wątpliwość, czy też negować je w jakikolwiek sposób.
 
2. Metoda opracowana przez dwóch amerykańskich alkoholików znanych jako Joe i Charlie (Joe&Charlie Big Book study), a może przez Wally'ego P. – nie mam pewności. Proponują oni, by gotowość do rozstania z wadami charakteru budować, zamieniając te wady na zalety. Choćby miało to być początkowo działaniem wymuszonym i wbrew sobie. Chodzi na przykład o zamianę nieuczciwości na drobiazgową uczciwość, kłamstwa na prawdomówność i szczerość, egoizmu na altruizm itp.
Nie znam nikogo, kto by w ten sposób gotowość osiągnął i faktycznie jakichś tam swoich wad charakteru używać przestał, więc pewnie dlatego mam w tym przypadku najwięcej wątpliwości. Bez praktycznej, konkretnej informacji, jak takiej zamiany dokonywać, przypomina mi to – latami przecież praktykowane – zamienianie alkoholowego opilstwa na abstynencję. Od jutra nie piję! – deklarowałem mnóstwo razy na kacu i czasem nawet przez kilka dni się udawało. Tym niemniej wierzę, że technika Joe&Charlie sprawdza się w życiu wielu alkoholików, a tylko ja nie poznałem jej zbyt dobrze.
 
3. Moja własna metoda, którą zbudowałem na bazie pewnego doświadczenia z czasów służby wojskowej, znajomości przypowieści o Łazarzu z Pisma Świętego oraz wniosków wynikających z rozwoju uzależnienia. W Woźniakowie, podczas warsztatów KpK, pół żartem, pół serio nazwałem ją metodą ostrzenia gwoździa. W pełni opisałem ją w „12 Kroków od dna”, więc tu w skrócie.
Po rzetelnej realizacji Kroku Czwartego i Piątego wiedziałem już jakich wad charakteru używam, w jaki sposób i po co – nie była to, jak się łatwo domyślić, sytuacja komfortowa. Przypominała siedzenie na stołku, z którego wystaje gwóźdź. Problem polegał na tym, że ten gwóźdź był tępy; było mocno niewygodnie, ale jeszcze jakoś tam dało się wytrzymać. Gdyby ten gwóźdź był ostry, kaleczyłby tyłek, a tego wytrzymywać na dłuższą metę by się już nie dało, byłbym zmuszony podnieść wreszcie d… i podjąć określone działania.
W takim razie metoda budowania gotowości do rozstania z wadami charakteru polega na przemyślanym i zaplanowanym podwyższaniu konsekwencji ich używania tak, by się to ostatecznie przestało opłacać. Chodzi o potęgowanie dyskomfortu używania wad.
Zakładam przy tej okazji, że oczywiste jest, iż elementami gotowości są: świadomość, co mam zrobić, jak zrobić, kiedy zrobić oraz duchowa siła – zrobię, nawet jeśli się boję, wstydzę, nie chce mi się.
 
4. Na koniec technika praktykowana przez mojego sponsora, który uważa, że każde uświadomienie sobie motywów, celów, konsekwencji własnego postępowania i zmiana kierunku dla osiągnięcia lepszego celu, jest fragmentem tego Kroku. Powinniśmy zacząć i tylko poprawiać… jeśli okazało się, że się mylimy. Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku, ale pod warunkiem, że go wreszcie postawimy. 
 
Tabela Kroku Szóstego
Nie wątpię, że sposobów na realizację Szóstego Kroku jest dużo więcej; jeśli znasz jakieś inne, to daj mi znać, chętnie je poznam, bo takie sprawy po prostu mnie interesują. Jednego natomiast staram się unikać – dyskusji o tym, która metoda jest lepsza. To nie ma żadnego sensu, bo o metodzie nie świadczą nasze przekonania i wierzenia, ale efekty. Albo ich brak… 
 
Jeżeli przestałeś używać wszystkich albo określonej części swoich wad charakteru i jeśli przynajmniej od jednej z nich Bóg (jakkolwiek Go pojmujesz) Cię uwolnił, to Twoja metoda jest dobra, bo jest skuteczna. Choćby polegała na grze w golfa. Jeśli jednak nadal używasz swoich wad i od żadnej uwolniony nie zostałeś… Mądrzy ludzie powiadają, że objawem obłędu jest oczekiwanie na odmienne wyniki stale tych samych, najwyraźniej nieskutecznych, działań. Albo prościej, po AA-owsku: rąbiesz nie to drzewo!
 
Oczywiście wygodniej jest szukać monety pod latarnią, ale jeśli nie tam została zgubiona, to w końcu, zamiast pozorować działanie, trzeba będzie wejść w ciemny zaułek i tam się za nią rozglądać. Jest to mniej wygodne? Wymaga więcej wysiłku? Na pewno! I może właśnie dlatego w 12x12 o Kroku Szóstym napisano: To właśnie ten Krok oddziela ludzi dojrzałych od dzieci.

Wielu z nas długo unikało Szóstego Kroku, i to z bardzo praktycznego powodu: nie życzyliśmy sobie usunięcia wszystkich wad charakteru, bo do niektórych byliśmy aż nazbyt przywiązani. Wiedzieliśmy jednak, że jakoś musimy się pogodzić z samą zasadą Szóstego Kroku. Postanowiliśmy więc, że choć na razie trudno jest nam pozbyć się niektórych spośród naszych słabości, powinniśmy jednak przestać się upierać, że nigdy, przenigdy z nich nie zrezygnujemy.  [12x12 s. 107-108]


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz