środa, 20 czerwca 2012

Najtrudniejszy z 12 Kroków

Czasem pyta mnie ktoś, który Krok Programu Dwunastu Kroków Anonimowych Alkoholików uważam za najtrudniejszy? Odpowiadam, że Program jest spójną całością, że zwykle coś wynika w nim z czegoś, że do kolejnych zadań trzeba dorosnąć, że przeszkoda zawsze wydaje się trudniejsza przed jej pokonaniem, niż po… Gdybym jednak faktycznie miał wskazać jeden tylko Krok, który uważam za najtrudniejszy (XXI wiek, środek Europy), to ponad wszelką wątpliwość byłby to Krok Szósty.

Najtrudniejszy z 12 Kroków Anonimowych Alkoholików

Kroki Jeden-Trzy, to Kroki świadomości, zawierzenia (powierzenia) i decyzji. W Krokach Cztery-Pięć wymagane jest określone działanie: wypełnianie tabel, pisanie pracy Piątego Kroku; moi podopieczni mają na to zwykle kilka tygodni. A choćby robili to i pół roku, to praca ta, dotycząca przeszłości, ma w pewnym sensie, charakter „zamknięty” – można zawrzeć ją w określonych ramach czasowych, czyli po prostu wykonać, skończyć. Kroki Osiem-Dziewięć mają zresztą podobny charakter – w sprzyjających okolicznościach, dzięki stosownej gotowości i determinacji, możliwa jest realizacja tego zadania w całości, w określonym czasie.

Z Krokiem Szóstym jest inaczej. Pamiętam jeszcze swoje rozczarowanie, rozgoryczenie i zniechęcenie (często obserwuję podobne uczucia u przyjaciół), kiedy okazało się, że nie wystarczy sprężyć się, zacisnąć zęby i wykonać zadanie zrywem, harując do upadłego przez kilka tygodni, miesięcy, czy nawet lat. Że jest to praca z samego założenia do końca życia i zadanie, które należy realizować każdego dnia. Dyscyplina systematycznego działania i alkoholizm skrzyżowany z moimi polskimi cechami narodowymi? Tragedia! Jak to? Nie będzie nagrody?! Nie będzie ulgi – wynikającej choćby tylko ze zrealizowania trudnego zadania? Na dokładkę takie to wszystko mało widowiskowe, codzienne, powszednie… A przecież, ja, jak małe dziecko, szybko się nudzę!

To właśnie ten Krok oddziela ludzi dojrzałych od dzieci – stwierdzenie to znaleźć można w naszej literaturze, a jego autorem nie jest alkoholik, ale szanowany duchowny. To akurat wydaje mi się szczególnie ważne, zwłaszcza jeśli bierze się pod uwagę fakt, że alkoholik Bill W. na temat Szóstego Kroku w Wielkiej Księdze był w stanie napisać całe trzy zdania.

Przyzwyczailiśmy się do symbolicznego przekraczania granicy między dzieciństwem, a dorosłością – takim symbolem może być na przykład egzamin dojrzałości (matura) albo dzień wydania pierwszego dowodu osobistego. Wydaje mi się, że z Krokiem Szóstym jest inaczej, że alkoholik, który wierzy, że ludzi dojrzałych od dzieci oddziela mało konkretna deklaracja, z której na dokładkę już po kilku miesiącach właściwie niewiele wynika, chyba jednak nie przemyślał wszystkiego.

Niedawno, przez chwilę, zastanawiałem się, czy gdybym miał do dyspozycji Dwanaście AA-owskich Kroków, ale bez numerów, ułożyłbym je w takiej samej kolejności, jak to zrobił Bill W.? Chyba jednak nie… Po kilku latach życia „na Programie” i związanych z tym doświadczeniach wydaje mi się, że moja kolejność Kroków byłaby następująca: 1, 2, 3, 4, 5, 10, 8, 9, 6, 7, 10 (tak, znowu, ale w szerszym zakresie), 11, 12.
Oczywiście nie ma to chyba większego znaczenia, bo Dwanaście Kroków AA, rozumiane jako kompletny program osobistego rozwoju duchowego, jest przecież spójną całością.

Najbardziej ryzykownym z tysięcy, a może nawet milionów przedsięwzięć podejmowanych w życiu jest dorastanie. Polega ono na zrobieniu kroku z dzieciństwa w dorosłość. Prawdę mówiąc, przypomina raczej karkołomny skok niż krok, i wielu ludzi nie może się nań zdecydować przez całe życie. Na pozór sprawiają wrażenie dorosłych, a jednak pod względem psychologicznym większość „pełnoletnich” aż do śmierci pozostaje dziećmi, które nigdy naprawdę nie wyzwoliły się spod władzy rodziców - M. Scott Peck „Drogą mniej uczęszczaną”.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz