środa, 13 listopada 2013

Notatki sponsora (odc. 014)

Nasi podopieczni to okazja, pretekst i szansa, żebyśmy mogli się rozwijać – tak uważam i w ten sposób przyznaję jednocześnie, że w specyficznej relacji sponsor-podopieczny w AA nie ma hierarchii; żaden z nas nie jest ważniejszy.

Jako sponsor nie jestem profesjonalistą czy zawodowcem (Tradycja Ósma AA), ani jakimś mędrcem, który ma do czynienia z nierozgarniętym tępakiem albo małym dzieckiem. Jesteśmy dorosłymi ludźmi i każdy z nas dysponuje bagażem własnych doświadczeń, przeżyć i przekonań.
Sponsor w AA ma przewagę tylko w jednym: zna, rozumie, zrealizował w swoim życiu Program Anonimowych Alkoholików, jest więc tym, który zna rozwiązanie. Dlatego też na problemach podopiecznego powinien (moim zdaniem) koncentrować się bardziej, niż na swoich własnych. Prezentacja moich osobistych przeżyć służy do budowania zaufania między nami, jest też poglądową ilustracją efektów (dobrych albo złych), jakie osiągałem podejmując określone wybory i decyzje życiowe.

Nie jestem samowystarczalny, także i ja - sponsor - potrzebuję wsparcia, rady, pomocy, ale nie uważam za właściwe emocjonalne „wieszanie się” na swoich podopiecznych, ani wykorzystywanie ich w jakikolwiek inny sposób.

Sponsorowanie to miłość i służba – to już wiem, jednak szczególnie powinienem zdawać sobie sprawę, że służbę bez miłości może cechować okrucieństwo.


wtorek, 12 listopada 2013

Notatki sponsora (odc. 013)

- Cześć, to ja, Kazik. Chciałem raz jeszcze podziękować za wczorajszą imprezę u was – było naprawdę super!
- Cieszę się Kaziu bardzo, że ci się podobało, tylko… przykro mi to mówić… wolałbym jednak, żebyś do nas więcej nie przychodził.
- Jak to, coś się stało?
- No… nie, po prostu nie przychodź.
- Ale co się stało?! Mówże wreszcie człowieku i nie owijaj w bawełnę!
- Bo widzisz… Wczoraj, po twoim wyjściu, okazało się, że zginał mój portfel.
- Zwariowałeś?! Chyba nie myślisz, że to ja?! Posądzasz mnie o kradzież???
- No nie… po godzinie portfel się znalazł, wpadł za kanapę, ale sam rozumiesz… pewien niesmak jednak pozostał.

Kawał ten przypomina mi się zawsze, gdy w pracy z podopiecznym dochodzimy do rozdziału poświęconego Krokowi Ósmemu w 12x12, a dokładnie zdania: „Będziemy trzymać się zasady, by uznawać własne przewiny, wybaczając jednocześnie wyrządzone nam krzywdy zarówno rzeczywiste, jak i urojone w naszej wyobraźni”. Alkoholicy – płci obojga – są jednak niesamowici, wręcz niezrównani! Potrafią najpierw uroić sobie, że ktoś wyrządził im jakąś krzywdę, a następnie łaskawie mu tę wymyśloną przez siebie krzywdę wybaczyć! Jacy to dobrzy ludzie! Jacy szlachetni! Jacy wyrozumiali!

Jest w tym rozdziale inna jeszcze sugestia budząca moje wątpliwości: „Jeśli teraz zamierzamy zwrócić się o wybaczenie, czemu nie zacząć od wybaczenia innym – wszystkim razem i każdemu z osobna”.  Możliwość takiego hurtowego wybaczenia może wydawać się kusząca, jednak z mojego doświadczenia wynika, że wybaczenie jest raczej procesem (bywa że długotrwałym i złożonym) niż tylko postanowieniem, czy decyzją. A szkoda…

poniedziałek, 4 listopada 2013

Notatki sponsora (odc. 012)

Rozmowa z podopiecznym, a dokładnie jedno jego stwierdzenie („zrobię to, jak się tylko lepiej poczuję”) przypomniała mi, jak pewnego razu psychoterapeutka zaproponowała mi afirmacje, to jest technikę, polegającą na wielokrotnym powtarzaniu głośno albo zapisywaniu pozytywnych twierdzeń na swój temat, co rzekomo powinno prowadzić do identyfikacji z ich treścią. Gdyby proponowała mi utwierdzanie się w przekonaniu, że jestem młody, piękny i bogaty, zapewne parsknąłbym śmiechem, ale sugerowała treści mniej absurdalne, a więc grzecznie wysłuchałem, ze zrozumieniem pokiwałem głową, podziękowałem i wyszedłem. Przez moment zastanawiałem się, czy nie opowiedzieć jej trochę o istocie alkoholizmu i rozwiązaniu, jakim dysponują Anonimowi Alkoholicy, ale dałem spokój – w parę minut i tak by się to nie udało, zakładając optymistycznie, że w ogóle chciałaby słuchać.

Program AA i afirmacje

Być może dla ludzi nieuzależnionych afirmacje są metodą wartą polecenia, nie wiem, nie znam się, natomiast ja jestem alkoholikiem, a to oznacza, że latami afirmowałem siebie, jednak nie powtarzając jakieś zdania przed lustrem, ani nie przepisując je setki razy, ale prościej, bardziej bezpośrednio i na pewno szybciej. Wystarczyła ćwiartka wódki i ja już byłem laureatem nagrody Nobla, tajnym agentem, mistrzem olimpijskim, podziwianym aktorem… kim tylko chciałem.  

Podczas mityngów, już od samego początku, słyszałem, że „Program AA jest Programem działania”, a także „ten Program działa, kiedy ty działasz”, a jednak potrzebowałem wielu lat, żeby uświadomić sobie, że dotąd żyłem w przeświadczeniu, że mógłbym zrobić… to czy tamto, ale pod warunkiem, że się dobrze poczuję, i zrozumieć, że Anonimowi Alkoholicy proponują rozwiązanie diametralne: jeśli zrobię rzetelnie to co sugeruje sponsor, to jest spora szansa, że dobrze się poczuję. To określone działanie poprawia samopoczucie, także satysfakcję, zadowolenie, poczucie własnej wartości itd., bo odwrotnie to nie skutkuje, a przynajmniej nie na mnie, alkoholika. Czekając na nastrój odpowiedni do podjęcia takiego czy innego działania, mogę się nie doczekać – tak długo ludzie nie żyją.