piątek, 1 sierpnia 2014

Sponsorowanie otwarte

Kiedy próbował mnie nakłonić do udzielenia mu gwarancji, że jego sponsor o naszej rozmowie i spotkaniu nigdy się nie dowie, delikatnie przypomniałem, że to on o nie prosił, i że przecież ja o nic go nie pytam i nic od niego nie chcę. Trochę go to opamiętało, ale nadal nerwowo rozglądał się wokół w sposób, który zapamiętałem z filmów szpiegowskich. Stwierdził, że jego sponsor uważa za brak lojalności jeśli podopieczni rozmawiają na tematy programowe z kimkolwiek poza nim.  Wzruszyłem ramionami – przypominać, że przecież ja nie wiem, kim jest jego sponsor nie chciałem, bo jeszcze uznałby to za wypytywanie o personalia tego sponsora i tym bardziej się wystraszył. Wreszcie – nadal czujny i spięty – wykrztusił swoje pytanie, a ja na nie odpowiedziałem

Przejrzałem w myślach swoje wspomnienia i doświadczenia – żaden z moich sponsorów nigdy nie stawiał mi takich wymagań czy warunków, to raczej ja byłem zainteresowany ich dyskrecją; zakaz konsultowania jakichś tematów z innymi alkoholikami uznałbym zapewne za zamach na moją wolność. Zawsze rozumiana była i oczywista potrzeba dyskrecji w przypadku omawiania spraw osobistych albo intymnych, ale wydaje mi się, że to raczej kwestia zasad wyniesionych z domu i zwykłej przyzwoitości, niż jakichś sponsorskich nakazów i zakazów.

Tym niemniej charakter moich relacji z podopiecznymi – nazwany przez kogoś sponsorowaniem otwartym (nawet mi się podoba, szkoda, że nie ja to wymyśliłem) – najpełniej kształtował się na bazie sugestii mojego sponsora w związku z tym, że szykowałem się do sponsorowania kobiecie, ale przede wszystkim podczas pracy z nią, a później kolejnymi alkoholiczkami. Mimo pewnych predyspozycji indywidualnych, określonych, zwykle bardzo konkretnych przeżyć i doświadczeń nie miałem, bo mieć nie mogłem, więc i przekazać ich nie byłem w stanie. Dlatego sugerowałem swoim podopiecznym rozmowy z innymi alkoholiczkami.
Rzecz jasna szybko okazało się, że i w przypadku mężczyzn są całe hektary spraw, zagadnień, tematów, przekonań, w których nasze doświadczenia nie pokrywają się w najmniejszym nawet stopniu (brak jakiejkolwiek części wspólnej), więc otwarty model sponsorowania w najzupełniej naturalny sposób objął i ich.

Kluczowe elementy idei sponsorowania otwartego:
1. Mam już świadomość, że nie jestem Wszystkowiedzącym Bogiem. Nie wszystko wiem, umiem, potrafię, rozumiem; nie ze wszystkim sobie radzę. Przede wszystkim musimy skończyć udawać Wszystkowiedzącego Boga (WK s. 53).

2. Pozbyłem się – z wielkim wysiłkiem i nie wiem, czy trwale – potrzeby autorytarnego wypowiadania się o sprawach, na których kompletnie się nie znam, o których nie mam żadnego pojęcia, a jedynie niezweryfikowane przekonania i domysły. Jesteśmy wielką bandą filozofów. Moglibyście teraz wejść do jakiegokolwiek baru w tej części kraju i zapytać pierwszego napotkanego pijaka o cokolwiek, a on by ci odpowiedział. Nie jąkał by się, nie powiedziałby: "Nie wiem." Odpowiedziałby. Wielka banda filozofów! (Chuck C. „Nowa para okularów” s. 62).

3. Kocham swoich podopiecznych, ich dobro, szczęście, powodzenie, są dla mnie ważne. Dobro innych ludzi na pierwszym miejscu (WK s. 81). Miłość i służba (Doktor Bob).

4. Rozumiem i wierzę, że moje osobiste życie jako alkoholika zależy od stałego myślenia o innych i o tym, jak mogę im pomóc… (WK s. 16), a także, że pomaganie innym to podstawa mojego zdrowienia (WK s. 84), jednak mój rozwój nie może odbywać się kosztem mojego podopiecznego. Ostatecznie – kto tu jest dla kogo?!

5. Moje umiejętności, wiedza, doświadczenie itd. są ograniczone. Skarbiec doświadczeń członków Wspólnoty AA jest w zasadzie nieskończony. Aroganckie przekonanie, że moje zasoby całkowicie wystarczą każdemu podopiecznemu, to niebezpieczna megalomania. Z trzeźwością i duchową zmianą nie mają wiele wspólnego, jeśli w ogóle cokolwiek.

6. Nie boję się. Ani oceny efektów pracy z podopiecznymi, ani tego, że staną się ode mnie bardziej trzeźwi.

W codziennej praktyce wszystko to jest znacznie łatwiejsze, niż tu opisałem. Jeśli czegoś nie znam, nie rozumiem, ale przypadkowo wiem, że zna się na tym Karolek, to kieruję podopiecznego do Karolka, ot i cała filozofia! Uczę także podopiecznych korzystania z doświadczeń Wspólnoty (grupy), czyli proponować dodatkowe tematy mityngów – kilka wypowiedzi, różnych albo właśnie takich samych, dotyczących ich wątpliwości, potrafi znakomicie pomóc im w znalezieniu rozwiązania problemu. Sam tak przecież robiłem i w razie potrzeby robię.

Jest tylko jeden temat, w którym… nie, nie nakazuję konspiracji i tajemnicy, ale sugeruję wyjątkową rozwagę, wyczucie i odpowiedzialność – chodzi tu o omawianie szczegółów techniki pracy ze sponsorem. Informowanie świeżaka na Programie, że Krok, z którym właśnie się zmaga, ja robiłem zupełnie inaczej niż on, może mu się przyda, ale może być też źródłem lęków i wątpliwości, które najmniej mu są w tej chwili potrzebne. Tak więc może warto zastanowić się, co mówię, do kogo i po co, czyli jakie są prawdziwe intencje mojego działania.

Właściwie nieco dziwnie się czuję opisując to wszystko, ale… aż do spotkania i rozmowy, którą przytoczyłem na początku, naprawdę wydawało mi się, że są to sprawy oczywiste i powszechne, że wszyscy tak mają. Ano właśnie… wydawało mi się… 

2 komentarze:

  1. Mam takie pytanko a mianowicie skoro alkohol był skutkiem a nie przyczyna to dlaczego nazywamy to alkoholizmem?jak alkohol byl mechanizmem w całym procesie a przestajac pic zostajemy dalej z ta dysfunkcja addictive personality

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem, dlaczego nazywamy to alkoholizmem - może ze względu na najbardziej widoczny objaw tej choroby, czyli nadużywanie alkoholu. Samo pojęcie "alkoholizm" wprowadził Magnus Huss w roku 1849, więc sam rozumiesz... ja tych czasów nie pamiętam. :-)

    OdpowiedzUsuń