wtorek, 27 stycznia 2015

Notatki sponsora (odc. 050)

WSPÓLNOTA SPONSORÓW – usłyszałem niedawno przy okazji, która nie ma tu żadnego znaczenia i przyznaję, że określenie to mocno mną wstrząsnęło. Zaskakujące okazało się dlatego, że w odniesieniu do trzech grup, na których spotkaniach bywam często, jest ono prawdziwe.
Jeszcze kilkanaście lat temu snuły mi się po głowie fantastyczne wizje Wspólnoty, której każdy uczestnik, alkoholik, będzie miał sponsora, jeśli tylko tego zechce. Wówczas były to mrzonki. Obecnie na tych grupach, które wspomniałem wyżej, sponsorowanie wśród stałych uczestników mityngów (bez przypadkowych gości, na przykład) przekracza 90%.

Jeszcze trzy-cztery lata temu w naszej małej społeczności nie do pomyślenia było, żeby napił się alkoholik po Programie. Dziś znam takie przypadki dwa. Kiedy zaaferowany i zmartwiony opowiadałem o nich koledze, usłyszałem, że powinienem się przyzwyczajać, że to normalne. Dużo czasu zajęło mi rozważanie tej kwestii, ale jak na razie doszedłem do wniosku, że nie, jeszcze nie czas na coś takiego się godzić, nie czas przyzwyczajać się, a przynajmniej nie u nas. Możliwe, że kolega ma rację i kiedyś, niechętnie, będę musiał pogodzić się z czymś takim, ale… jeszcze nie dzisiaj.

Od jakichś dwóch-trzech lat, z różnych rejonów Polski zaczęły napływać informacje o takich zrachowaniach i postawach sponsorów, które – delikatnie rzecz ujmując – nie powinny mieć miejsca. Na szczęście są to na razie zjawiska pojedyncze, oczywiste jest też, że gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą, ale… Ano, właśnie – rodzi się pytanie, czy rzeczywiście każdy alkoholik, który zrealizował Program ze sponsorem, nadaje się – z założenia – do sponsorowania i czy każdy z nich powinien/musi to robić? Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków starliśmy się nieść posłanie… Staraliśmy się nieść posłanie, ale czy koniecznie sponsorować? Posłanie we Wspólnocie AA można nieść na wiele różnych sposobów, sponsorowanie nie jest jedynym.

Może już czas nad tym wszystkim się zastanowić, poważnie i rzeczowo porozmawiać?

Moja podopieczna zaproponowała warsztaty sponsorów. Właśnie tak – sponsorów, a nie sponsorowania. Warsztaty, w których wzięliby udział sponsorzy autentycznie pracujący z podopiecznymi, dysponujący realnymi w tej mierze doświadczeniami.
W związku z tym, co napisałem wyżej, w pełni ten pomysł popieram, bo nie chciałbym, żeby piękna idea, która dotarła do nas z kilkudziesięcioletnim opóźnieniem, rozmyła się tak szybko w bylejakości i połowiczności. A może po prostu dlatego, że nadal naiwnie wierzę, że wzrost ilości nie musi koniecznie oznaczać drastycznego spadku jakości…

Tak, warsztaty sponsorów. Czy od razu ogólnopolskie? Pewnie, jak najbardziej, ale może najpierw na mniejszą skalę, lokalnie, nawet nie regionalnie, ale po prostu w najbliższym otoczeniu, w intergrupie, a nawet w większym mieście… zebrałoby się kilku sponsorów, żeby w imię wspólnego dobra podzielić się doświadczeniami? Może jeszcze warto? Może jeszcze nie jest za późno?

14 komentarzy:

  1. Te rozterki i mnie dokuczają. Bo znam skutki automatyzmu "awansowego" (tu: z podopiecznego na sponsora). Już było kiedyś tak, że nie matura lecz chęć szczera, a z efektów do dziś nie można się uwolnić. Zgłaszam gotowość praktycznego wsparcia pomysłu takiego lokalnego warsztatu sponsorów. Marian AA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Marian, to jest nasz już dwóch... lokalnie. Bo globalnie też i autorka pomysłu. :-) Może będzie okazja pogadać o tym w Woźniakowie.

      Usuń
  2. http://meszuge.blogspot.com/2015/01/notatki-sponsora-odc-050.html#comment-form. Meszuge napisał: Ano, właśnie – rodzi się pytanie, czy rzeczywiście każdy alkoholik, który zrealizował Program ze sponsorem, nadaje się – z założenia – do sponsorowania i czy każdy z nich powinien/musi to robić?

    Z tego wyżej wynika, że mogą być "lepsi i gorsi" sponsorzy". A kto miałby decydować o przydatności danej osoby do bycia sponsorem? Ona sama, Siła Wyższa, a może jego sponsor, który mu powie, że ty się do bycia sponsorem nie nadajesz? Może jakieś niedoskonałości są wynikiem właśnie tego, że jego sponsor tak a nie inaczej mu przekazał jakieś sprawy? I tak można ten łańcuszek ciągnąć. Śmiałe tezy, jakże aaowskie... Mają jakieś podparcie w literaturze? Czy to może znów polska wersja aa, tak jak świeczki na mitingach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto miałby decydować? Chyba nie kto, ale... co? Efekty.

      Usuń
  3. "Chyba nie kto, ale... co? Efekty." Efekty nie decydują. Decydują Ci (osoby), którzy oceniają efekty. "Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków staraliśmy się nieść posłanie…" - Przecież sam Meszuge dobrze wiesz, że chodzi o "TO" posłanie z 12 Kroków, a nie o jakieś tam inne. Z twojego posta przebija się próba stworzenia z Programu AA - ikony, bożka, którego trzeba za wszelką cenę chronić przed "określonym elementem". My sponsorzy zbierzmy się i zróbmy ład i porządek z tym sponsorowaniem, a raczej z łże sponsorami - chciałoby się rzec. Pamiętajcie o najważniejszym elemencie programu - przebudzeniu duchowym z którego wypływa miłość. "...bo nie chciałbym, żeby piękna idea, która dotarła do nas z kilkudziesięcioletnim opóźnieniem, rozmyła się tak szybko w bylejakości i połowiczności." - nutka ego, pod płaszczykiem czynienia dobra. Czy w Waszym projekcie jest miejsce na Nasze Wspólne Dobro ? Czy może również podyskutujecie przy okazji, czy dany alkoholik nadaje się do AA czy też nie, bo zepsuje nam naszą fajną pracę ? Nie udzielam rad, więc nie mówię żeby to jeszcze raz przemyśleć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak... nieść posłanie. NIEŚĆ POSŁANIE! A nie - sponsorować. Posłanie można nieść w różny sposób.



      Tylko dlaczego strach nie pozwolił Ci tego zobaczyć... :-(

      Usuń
    2. "Tylko dlaczego strach nie pozwolił Ci tego zobaczyć... :-(" Pewnie dlatego, że jestem osłem. W jaki inny sposób, poza sponsorowaniem, można nieść posłanie z 12 Kroków ?

      Usuń
  4. Czy to jeszcze jest... jedność...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy co jest jedność? Masz wątpliwości, czy organizacja warsztatów Kroków jest jednością? Albo warsztatów służb? Albo kolporterów?

      Usuń
  5. Wada wzroku dyskwalifikuje kandydata na pilota myśliwca bojowego. Płaskostopie wyklucza karierę lekkoatletyczną. W kościele prawosławnym brak słuchu muzycznego oznacza brak powołania do kapłaństwa. Czy każdy może być rzeźbiarzem ,malarzem , instruktorem narciarstwa , trenerem fitness , tancerzem ,pianistą ,mówcą lub nauczycielem? Jaka będzie jakość pracy do której nie mam predyspozycji? Druga para kaloszy to poziom formacji . I nie chodzi tu o "chęć szczerą" ale metodykę ,dydaktykę .komunikację i oczywiście wartości kształcące i wychowawcze jak i postawę moralną. Popieram Warsztaty Sponsorów . Wiele dobrych idei często na początku brzmi "bluźnierczo" nie dlatego , że są złe ale nowe. pozdrawiam pomysłodawcę . grzegorz alkoholik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję w imieniu mojej podopiecznej - faktycznej pomysłodawczyni. :-)

      Usuń
  6. Pistorius nie miał jednej nogi a wystąpił na olimpiadzie w lekkiej atletyce właśnie ok! może to nie był dobry przykład:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Faktycznie, przykład do kitu. Brak jednej nogi wręcz pomaga w bieganiu . Śmiem zastanawiać się czy nie warto przy okazji zreformować powszechnego szkolnictwa skracając czas nauki do dziewięćdziesięciu dni. Tyle bowiem czasu łącznie spędził w szkole Tomasz Edison . Grzegorz alkoholik

    OdpowiedzUsuń