niedziela, 1 lutego 2015

Notatki sponsora (odc. 051)

Przynajmniej dwa razy w życiu, zupełnie mimowolnie i jakby przez przypadek, stałem się twórcą sprawdzianu, testu, egzaminu. Pierwszy dotyczył egocentryzmu, drugi uczciwości i strachu.
 
Pierwszy raz w 2011 roku. W artykule „Alkoholik – trzeźwy czy zdrowy? Czy możliwe jest całkowite wyleczenie?” napisałem: …przywrócenie organizmu chorego do stanu, w którym będzie on reagował na alkohol dokładnie tak samo, jak organizm człowieka zdrowego, na razie jeszcze uważam za nierealne, choć mam nadzieję, że kiedyś wreszcie stanie się to możliwe.
 
Kilka osób z AA zarzuciło mi wtedy, że ani chybi mam nawrót, bo najwyraźniej marzy mi się powrót do kontrolowanego picia. Pielęgnowany latami egocentryzm nie pozwolił im wpaść na myśl, że ja mogę nie mieć na myśli samego siebie. Że mam nadzieję na uleczalność choroby alkoholowej, jednak nie ze względu na siebie, bo mnie mój alkoholizm obecnie zupełnie nie przeszkadza, ale dla tych, którzy dopiero sięgną po swoje pierwsze piwo, tych, którzy się jeszcze nie narodzili. Ja czuję się bezpieczny i chroniony, ale wielu nowych alkoholików po prostu umrze, bez względu na starania terapeutów, lekarzy, psychologów oraz członków Wspólnoty AA.
Może się to wydawać niepojęte, ale są w tej Wspólnocie ludzie, którzy potrafią martwić się nie tylko o siebie, zajmować także kimś innym, a nie tylko i wyłącznie sobą i swoim dobrem. 
 
Drugim sprawdzianem okazał się króciutki wpis, w którym rozważam pomysł znajomej alkoholiczki, dotyczący sensu, potrzeby organizacji warsztatu sponsorów.
 
Natychmiast po jego publikacji rozlała się fala krytyki, werbalnych ataków, złośliwości, prowokacyjnych komentarzy, dziwacznych podejrzeń i oskarżeń. Przyznam, że zaskoczyło mnie to zupełnie, nie rozumiałem początkowo, co tu się w ogóle dzieje, o co chodzi, w czym problem? We Wspólnocie AA w Polsce odbyło się w ciągu ostatnich pięciu lat zapewne więcej warsztatów, niż w Ameryce od czasu powstania Anonimowych Alkoholików. Warsztatów Kroków, Tradycji, Koncepcji, sponsorowania, służb, kolporterów, rzeczników, łączników… Jeśli mnie to interesuje, to jadę, jeśli nie, to nie. Jeżeli nie jestem zainteresowany warsztatami łączników (na przykład), to się na nie nie wybieram, ale też nie odczuwam potrzeby walczenia z nimi i samym pomysłem.
 
Wydawało mi się, że warsztaty organizowane są, żebyśmy coś lepiej zrozumieli (Kroki, Tradycje itp.) albo lepiej, skuteczniej efektywniej – w imię wspólnego dobra – służyli (łącznicy, rzecznicy, kolporterzy). Popieram pomysł warsztatu sponsorów, bo nie jestem aż tak zarozumiały, ani tak głupi, żeby nie mieć świadomości, że zawsze jeszcze mogę się tu czegoś nauczyć, dowiedzieć, poznać, zrozumieć – dla dobra moich przyszłych podopiecznych. Skąd więc ta złość i wściekłe sprzeciwy?
 
Wreszcie jednak zrozumiałem. Zrozumiałem dopiero po tym, jak przypomniałem sobie, że przed wytrzeźwieniem nijak nie potrafiłem poradzić sobie ze strachem (lękiem, obawą), nie umiałem jakoś niedestrukcyjnie go odreagować. Robiłem więc jedyną rzecz, którą potrafiłem – zamieniałem strach na złość. Złość natomiast wywalić z siebie umiem – agresją, złośliwością, przytykami, aluzjami, wreszcie wyzwiskami albo krzykiem. W tym momencie rodzi się pytanie: jeśli podobnie jest z innymi alkoholikami (podobnie jak ja zamieniają strach na złość), to czego tak bardzo boją się w związku z ewentualnymi warsztatami sponsorów? Warsztatami, które – z założenia – mogłyby im pomóc być lepszymi sponsorami…
 
Na to pytanie odpowiedź była już prosta – boją się, że podczas takich warsztatów dowiedzą się… albo, co jeszcze gorsze, dowiedzą się ich podopieczni, że TO można robić zupełnie inaczej, odkryją samowolę i sobiepaństwo, zdemaskują nieudolność i półśrodki.
 
Od zawsze staram się pomagać podopiecznych, uczyć ich na moich własnych błędach, a więc jeśli wyda się, że nie jestem człowiekiem idealnym, to nic mi się nie stanie – wiedzą to już od dawana. Ale jeśli ktoś zbudował sobie ze sponsorowania pomnik, może całkiem realnie obawiać się jego obalenia.
 
Alkoholikom zaślepionym przerażeniem i złością przypominam, że warsztaty AA – jakiekolwiek warsztaty, Tradycji, służb, Kroków, sponsorów, czegokolwiek – nie są sprawdzianem, który trzeba zaliczyć, egzaminem, który trzeba zdać, nie służą ocenianiu osób albo ich weryfikacji, są szansą, nadzieją i okazją, a nie zagrożeniem.
 
Przykre jest tylko to, że strach nie pozwolił im tego zobaczyć…

5 komentarzy:

  1. "Na to pytanie odpowiedź była już prosta – boją się, że podczas takich warsztatów dowiedzą się… albo, co jeszcze gorsze, dowiedzą się ich podopieczni, że TO można robić zupełnie inaczej, odkryją samowolę i sobiepaństwo, zdemaskują nieudolność i półśrodki."

    Dziwne, że już dawno takich warsztatów nie zrobiono, bo takie praktyki jak sugerowanie czytania wyłącznie WK i na czas bycia podopiecznym zabranianie czytania jakiejkolwiek innej literatury raczej do zdrowych nie należą. Dlaczego? Sami nie wiedzą, bo tak im to przekazano. Także to nie ich wina.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O winie orzeka sąd - to nie nasza sprawa. My tylko uczymy się, stale doskonalimy i wreszcie... wiemy, że wiemy niewiele...

      Usuń
  2. Meszuge (hebr. měszuggā) - oznacza w języku jidysz wariata, człowieka niespełna rozumu,

    =====================================

    I niech juz tak zostanie! Mniej bedzie szkody dla pozostalych.

    OdpowiedzUsuń
  3. Do Anonimowy, przynajmniej czytaja Wielka Ksiege... sam sugeruje podczas pracy na programie korzystanie z z codziennych refleksji ( oprocz WK ), sponsoruje zazwyczaj kompletnych nowicjuszy wiec na poczatku drogi czytanie np "AA wkraczaja wdojrzalosc", moim zdaniem mija sie z celem. Natomiast sugeruje moim podopiecznym aby w ciagu roku zgromadzili cala literature AA i aby z niej zaczeli korzystac. Sami nie wiedza....napisales. Wiedza, wiedza ( moze nie wszyscy), a nawet jesli nie to sie dowiedza.. o zadnej winie nie moze byc mowy. Program i wskazowki jak go zrealizowac zawarty jest w WK. i to jest fakt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Program i wskazówki jak go realizować są owszem w WK, ale jakoś nie widzę w WK sugestii kto co ma czytać lub nie czytać. To już jest przekazywane z "pokolenia na pokolenie" sponsorów. Podobnie tabele mniej lub bardziej rozbudowane.
      A czemu zalecasz im czytanie "Codziennych refleksji" a nie np 12na12 razem z WK. Jeśli zaczniesz pracę z nowicjuszem np we wrześniu to te codzienne refleksji trochę mało mogą być pomocne np w pracy na kroku I.
      Na te pytania nie znajdziesz odpowiedzi w WK. Twój sponsor ci to zalecił i tak leci dalej.
      Dlatego uważam, że te warsztaty sponsorów mogą być pomocne i powinny się rozpowszechnić na całą Polskę.

      Usuń