poniedziałek, 1 lutego 2016

Notatki sponsora (odc. 068)

Nasi przewodnicy są tylko zaufanymi sługami, oni nie rządzą (org. Our leaders are but trusted servants; they do not govern).

 Zaczęło się zupełnie niewinnie – zadzwonił znajomy alkoholik po zapiciu i starał się, z moją skromną pomocą, zrozumieć, co zawiodło, gdzie nawalił, czego zaniedbał. Jemu się wydawało, że robił wszystko, co trzeba:
- Chodzę przecież na mityngi, rozmawiam ze sponsorem – perorował z przekonaniem – biorę służby, piszę dzienniczek wdzięczności, dzwonię do innych alkoholików…

To „biorę służby” poprawiłem automatycznie, po prostu odruchowo. Nawet do głowy mi nie przyszło, że to nie jest zwyczajne przejęzyczenie albo pomyłka. Wtedy sprawa się rypła, bo okazało się, że on naprawdę jednoosobowo przydzielał sobie służbę w grupie AA. I chyba nie tylko on…

Wyobrażam sobie sporą posiadłość – pan (dziedzic), pani, jakieś dzieci, dziadek, stara ciotka i oczywiście gromada służby: pokojówki, lokaje, stangreci, kucharze, niańki, hajducy, sprzątaczki, majordomowie, gosposie itd. itd. Pewnego razu, kiedy państwo właśnie siedzą przy stole, wchodzi do jadalni stangret i oznajmia, że od jutra on będzie lokajem. A w izbie czeladnej, nawet bez poinformowania państwa, na grafiku służb, od następnego tygodnia, praczka wpisuje się do pracy jako pokojówka. Ups!
Co robi dziedzic w takiej sytuacji? Ano wypier… za bramę całe to towarzystwo, któremu najwyraźniej coś się w głowach poprzewracało – nachlali się, czy co?
Pozornie wszystko jest w porządku, w końcu robota jest wykonana, ale… Ostatecznie, kto tu rządzi?

Podstawowym, choć nie jedynym, problemem alkoholika jest niedobór siły duchowej – to uważam za oczywiste, nie budzące wątpliwości. Na drugim miejscu – moim skromnym zdaniem – jest samowola (niezdolność do podporządkowania się, czyli powierzenia swojej woli), dalej egoizm, egocentryzm, koncentracja na samym sobie i nieuczciwość. Spektakularne nadużywanie alkoholu umieściłbym na miejscu szóstym, siódmym albo jeszcze dalej.

A jak to jest na mojej grupie? Czy – zgodnie z zasadami – służbę u nas powierza alkoholikowi grupa, czy też obejmuje ją on samowolnie, z przekonaniem, że i tak powinni mu być wdzięczni, bo przecież nikt inny nie chciał? A jak im się nie podoba, to niech sobie robią to sami, prawda?

Czy taka sytuacja przeszkadza w czymkolwiek grupie? Ależ skądże! Większość ma święty spokój, nikt ich do tych niewdzięcznych służb nie namawia, nie zmusza, zawsze znajdzie się ktoś, to służbę obejmie. Tylko czy utrwalanie samowoli dobrze służy temu, kto w taki sposób służbę obejmuje?