wtorek, 25 lipca 2017

Notatki sponsora (odc. 084)

Jakoś tak się złożyło, że w ostatnim czasie kilka razy wpadło mi w ucho pojęcie „grupa samopomocowa” na określenie grupy Anonimowych Alkoholików. Żadna nowość, ale tym razem – pewnie miałem za dużo czasu – zacząłem się zastanawiać, czy grupy AA są grupami samopomocowymi.

Fakt, że grupy AA w Polsce dzielą się na „programowe” i… hm… „staropolskie”, nie ulega już chyba wątpliwości, więc na początek te w starym stylu.

Czy staropolskie grupy AA są grupami samopomocowymi? Moim zdaniem – raczej nie. Nie da się pomóc drugiej osobie, jeśli z założenia  nie wolno udzielić jej żadnej rady, zaproponować żadnego rozwiązania, bo rzekomo w AA nie udziela się rad – oczywiście jest to  absurdalny polski wymysł. Niby wolno opowiedzieć o swoim przeżyciu, ale… jakie to ma znaczenie dla kogoś innego? Jeśli nawet sytuacja jest podobna, bo przecież nigdy nie identyczna, na przykład: w domu często dochodzi do awantur z żoną na temat pieniędzy i problem polega na tym, że nie umiemy przestać się chandryczyć, to rozwiązanie, jakie zastosował inny człowiek (z powodzeniem albo i bez) nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Jego rodzina żyje w innych warunkach niż moja, w innym mieszkaniu, inaczej wyposażonym, mamy inną liczbę dzieci, w różnym wieku, mamy bardzo różne doświadczenia życiowe, temperament i przekonania, różnie zarabiamy, mamy różnych krewnych o bardzo różnych możliwościach, wreszcie ja to nie on, a moja żona nie jest identyczna z jego żoną.
Z ciekawości i życzliwości mogę posłuchać, co on zrobił, ale nadal nie wiem, co mam zrobić ja. Jeśli nawet zrobię dokładnie to samo, co jemu rozwiązało problem, to nie ma żadnej gwarancji, że podobne efekty przyniesie to w moim domu – z powodów różnic, jakie wymieniłem oraz tysięcy innych.

Grupa AA mogłaby być grupą samopomocową, gdyby rozumieć to jako pomaganie samemu sobie. Coś w tym jest. Wprawdzie guzik mnie obchodzą inni ludzie, ale przychodzę na mityng po to, żeby pomóc samemu sobie, coś z siebie wyrzucić, od czegoś siebie samego uwolnić, naładować akumulatory, oczywiście też sobie, bo przecież nie innym, lepiej się poczuć, poprawić sobie nastrój itd.

Czy programowe grupy AA są samopomocowe? Oczywiście – nie. Problemu alkoholika nie rozwiązuje mityng, sponsor, służba, wspólnota, literatura, program. Problem alkoholika rozwiązuje Bóg. A więc z samopomocy znowu nici, bo, jak chce definicja z Wikipedii, samopomoc to pomoc wzajemna, udzielana we własnym zakresie.

Niewątpliwie samopomocowe są lub mogą być kluby abstynenta i grupy wsparcia, ale Wspólnota AA to chyba jednak inna bajka.


Ot, takie tam rozważania bez większego znaczenia…