tag:blogger.com,1999:blog-14634269837502426792024-03-19T03:47:49.907+01:00Nazywają mnie Meszuge, jestem alkoholikiem…<p>Meszuge (hebr. měszuggā) - oznacza w języku jidysz wariata, człowieka niespełna rozumu, szaleńca. Najczęściej określenie to ma charakter pejoratywny, ale nie zawsze, bo meszuge to czasem po prostu ekscentryczny dziwak, oryginał... Blog zawiera artykuły, eseje i inne teksty, prezentujące moje prywatne przekonania, przeżycia i doświadczenia. Niektóre z nich znaleźć można w książkach „ALKOHOLIK”, „12 KROKÓW OD DNA”, „ALKOHOLIZM ZOBOWIĄZUJE”, „KROK za KROKIEM” i innych.</p>Unknownnoreply@blogger.comBlogger620125tag:blogger.com,1999:blog-1463426983750242679.post-24345358835598704902024-03-17T10:12:00.002+01:002024-03-17T10:18:30.582+01:00Sens szukania dziury w całym<div style="text-align: justify;">Usłyszałem jak ktoś do kogoś powiedział „nie szukaj dziury w całym”, a zwróciłem na to uwagę tym razem ze względu na ton – była w nim złość i nawet jakby groźba. Zastanowiło mnie to.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Cytat z książki argentyńskiego psychoterapeuty: <i>Jest dla mnie ważne, żeby używać słów w ich rzeczywistym znaczeniu. Dzięki temu zwykle jestem odpowiedzialny za to, co mówię i robię, za to, jaki jestem – za siebie</i> [Jorge Bucay „Listy do Klaudii”].</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Cóż się stanie, jeśli szukam dziury w całym, to jest w czymś, co dziury nie ma, czymś sprawnym, niepopsutym, czymś bez wad po prostu? Stracę tylko swój czas, bo skoro jest całe, to żadnej dziury nie znajdę. Tylko dlaczego moim czasem ktoś miałby się przejmować? Zwłaszcza, że komunikat wcale nie był życzliwy, nie wypływał z troski o mnie i mój czas. A co zyskam przez te poszukiwania dziury w całym? Jeszcze większe i dodatkowo na własnym doświadczeniu zbudowane przekonanie, że dziury rzeczywiście nie ma. Proste.</div><div style="text-align: justify;">Jeśli jednak takie to proste, to czemu żądanie, żeby nie szukać dziury w całym, tak często jest słyszalne w środowisku AA?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Zastanawiałem się nad tym długo, może nawet cztery minuty, i zrozumiałem, że chodzi o kłamstwa i strach. Choć po prawdzie te kłamstwa też wynikają ze strachu. Jak to wygląda w praktyce? Alkoholik wie lub się domyśla, że to coś, o czym jest mowa, wcale nie jest całe, że ma dziury, że nie działa dobrze, że są błędy, wady, nierzetelność, powierzchowność, bylejakość. Tyle tylko, że boi się, że to może wyjść na jaw. Więc kłamie twierdząc, że wszystko jest w najlepszym porządku, że jest całe i bez wad. Czemu kłamie? Bo może za te wady i braki odpowiada on sam. Ale może być i tak, że jeśli nawet nie on za powstanie dziury odpowiada, to jednak jej odkrycie może spowodować konieczność podjęcia jakiegoś wysiłku, wykonania jakieś pracy, podjęcia działania, a na to, na dodatkową pracę i wysiłek, niewielu alkoholików ma ochotę.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Jeśli masz ochotę, to szukaj sobie tej dziury. Najwyżej stracisz czas, ale też upewnisz się, że jej rzeczywiście nie ma. Natomiast może być i tak, że ją znajdziesz, odkryjesz, a to pozwoli na podjęcie działań naprawczych. Bo tylko jeden rodzaj błędów nigdy nie zostanie skorygowany – błędy ukrywane i zakłamywane.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><i style="font-style: italic;">Ludzie są bardzo przywiązani do swoich przekonań. Nie dążą do poznania prawdy, chcą tylko pewnej formy równowagi i potrafią zbudować sobie w miarę spójny świat na swoich przekonaniach. To daje im poczucie bezpieczeństwa, więc podświadomie trzymają się tego, w co uwierzyli</i> [Laurent Gounelle, „O człowieku, który chciał być szczęśliwy”].</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Nie tak samo, ale podobnie, jest z pytaniem: „po co zmieniać coś, co dobrze działa?”, choć to akurat bywa już jawną manipulacją. Taką w stylu zadania maturalnego w ZSRR: <i>kto jest twoim idolem i dlaczego Lenin?</i> Niby pytanie, ale w sumie narzucanie pewnych przekonań. Kto twierdzi, że dobrze działa? Na jakiej podstawie stwierdzono, że dobrze działa? Masz jakąś skalę porównawczą, próbowałeś innych rozwiązań, żeby upierać się teraz, że to właśnie działa najlepiej albo lepiej od wszystkich innych sposobów i metod?</div><div style="text-align: justify;">W tym przypadku też chodzi o strach. Alkoholik boi się sprawdzić czy poznać inne rozwiązania, bo jakby okazało się, że można osiągnąć efekty znacznie lepsze, to znowu wymagałoby to podejmowania kolejnego wysiłku, wykonania określonej pracy. Wygodniej jest wmawiać sobie i innym, że dobrze działa, nawet wtedy, kiedy tak naprawdę, działa zaledwie jako tako.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Oszukiwanie samego siebie, bo nie tylko innych ludzi, alkoholikom na dłuższą metę nigdy się nie opłaca – to typowe stawianie na krótkotrwałe zyski zamiast długofalowych efektów.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><i><div style="text-align: center;"><i><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6dGFAiHdqKwXWar1X4pghx72mVWvELyzd0iwoOrx1oCkNn0qWLMY4DTlz7GH1Zz62TZ4Fl2MDHksHQ5SUU3VBYsEMx2P-yhb-GxdDVsFU1ZGQJSAbEzXnANmM1L98m42kadREeb2zsyi2UbPcKP2fsH508B2KyKlvtOe6sJSZwSQb7xfwOyIzPMvtbsg/s424/Schowek01.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="424" data-original-width="400" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6dGFAiHdqKwXWar1X4pghx72mVWvELyzd0iwoOrx1oCkNn0qWLMY4DTlz7GH1Zz62TZ4Fl2MDHksHQ5SUU3VBYsEMx2P-yhb-GxdDVsFU1ZGQJSAbEzXnANmM1L98m42kadREeb2zsyi2UbPcKP2fsH508B2KyKlvtOe6sJSZwSQb7xfwOyIzPMvtbsg/s320/Schowek01.jpg" width="302" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div>Dopóki nie uczynisz nieświadomego świadomym, będzie ono kierowało Twoim życiem, a Ty będziesz nazywał to przeznaczeniem </i>[Carl Gustav Jung].</div></i><br /><div style="text-align: center;"><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-1463426983750242679.post-73294574918496931802024-03-01T17:04:00.003+01:002024-03-05T13:56:26.590+01:00Trzeźwość czy samopoczucie<div style="text-align: justify;">Ponad ćwierć wieku temu, doktor Sakaluk, szef opolskich odwykaczy, powiedział mi, że trzeźwość/abstynencję muszę stawiać na pierwszym miejscu w życiu, bo jeśli coś stanie się dla mnie ważniejsze od własnej trzeźwości czy abstynencji, to stracę i to coś, i abstynencję. Nie posłuchałem go, nie uwierzyłem, więc w konsekwencji straciłem dziewczynę, pracę i trzeźwość.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Podczas zajęć grupowych terapii odwykowej i w środowisku AA (Wspólnota pełniła w tamtym okresie rolę poterapeutycznej grupy wsparcia) nasłuchałem się mnóstwo o mechanizmie nałogowego regulowania uczuć i obsesyjnej potrzebie alkoholików, by stale dobrze się czuć i to bez względu na cenę. Nie miałem wątpliwości, że do pewnego czasu piłem, żeby się lepiej poczuć – to była nauka przyswojona na terapii, ale to dzięki rozmowom z Marianem i Fredem (pierwszy i drugi sponsor) zorientowałem się, że nadal poświęcam ważne dobra albo wartości dla zdobycia lepszego samopoczucia.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><i style="font-style: italic;">Choroba psychiczna to unikanie rzeczywistości za wszelką cenę; zdrowie psychiczne to pogodzenie się z rzeczywistością bez względu na cenę</i> (Scott Peck).</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Pewnego razu, choć dawno temu, odkryłem, że trzeźwość oznacza (także, wśród wielu innych) zgodę na cierpienie. Po prostu tak skonstruowane jest życie, że raz się udaje, a raz nie, raz się wygrywa, raz przegrywa… Jeśli chcę być trzeźwy, muszę pogodzić się z rzeczywistością, ale oczywiście najpierw ją poznać, i przestać się kopać z faktami. Gdy dzieliłem się tymi obserwacjami ze swojego życia na mityngach, czasem spotykałem się z agresywnym zaprzeczaniem, <i>bo nie, życie takie nie jest i można być stale szczęśliwym</i>, co wypowiadający się alkoholik już właściwie prawie osiągnął. Za pierwszym razem mocno mnie to zaskoczyło, ale za kolejnym uznałem, że po prostu żyjemy w różnych wersjach rzeczywistości.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><i style="font-style: italic;">Ludzie nie godzą się z rzeczywistością, próbują walczyć z uczuciami, które wywołują realne okoliczności. Tworzą wyimaginowane światy na podstawie swoich wyobrażeń, tego, co powinno być i co mogłoby być. Autentyczne zmiany można wprowadzić dopiero wtedy, kiedy się uzmysłowi sobie i zaakceptuje rzeczywistość. Dopiero wtedy możliwe jest jakiekolwiek realne działanie</i> (David Reynolds, amerykański zwolennik japońskiej szkoły psychoterapii Mority).</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Do około 2021 roku często wracałem z mityngów zamyślony, strapiony, pochłonięty rozważaniami o tym, co usłyszałem. Okazywało się bowiem, że czegoś nie wiem, nie rozumiem, nie potrafię, a więc znowu muszę w określone działania wpakować sporo wysiłku. Jednak zupełnie mnie to nie dziwiło – przychodziłem przecież właśnie po to, żeby nauczyć się, poznawać, zmieniać, rozwijać, a nie żeby poprawiać sobie samopoczucie.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><i style="font-style: italic;">Od zarania dziejów ludzie osiągali pełnię człowieczeństwa dobrowolnie i samodzielnie stawiając czoła wyzwaniom. Godność i to, co wartościowe, osiąga się za cenę cierpienia </i>(William O`Malley SJ, „Efekt Wow").</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Kiedy już minęły epidemie, zamykane albo ograniczane mityngi AA, chodzę na te spotkania rzadziej i może właśnie dlatego (obserwacja z dystansu) zauważam istotną zmianę – najważniejsze stało się dobre samopoczucie, a nie osobisty rozwój i stała duchowa aktywność. Do tego celu (poprawiania nastroju) wystarczy wyuczyć się i powtarzać kilka zaklęć, które nie muszą mieć nic wspólnego z rzeczywistością, ale za to milutko głaszczą ego, przekonują, że żaden problem czy kłopot, który się pojawił, to nie jest moja wina, że to nie ja odpowiadam za cokolwiek, że tak jak jest, jest właśnie dobrze i tak ma być, że niczego nie trzeba zmieniać.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Jakby na próbę, odrobinę prowokacyjnie, powiedziałem podczas mityngu coś, co stało w rażącej sprzeczności z przekonaniami wielu obecnych. Wydawało się, że nikt tego nie usłyszał, może nie chciał usłyszeć. Nikt nie zadał sobie nawet tyle trudu, żeby się nie zgodzić, zaprezentować swoje – odmienne – doświadczenia i przeżycia. <i>Przyjaciele z AA</i> nadal powtarzali swoje zaklęcia, poprawiające samopoczucie im samym i słuchaczom.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><i style="font-style: italic;">Gdy postrzeganie rzeczywistości wywołuje przykrość, wtedy poświęca się prawdę</i> (Zygmunt Freud).</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Każdy człowiek może, w granicach prawa, żyć tak, jak mu się podoba i prezentować dowolne przekonania. Problematyczna może być ta wolność w szkołach oraz w AA, czyli w miejscach, do których ludzie przychodzą, żeby nauczyć się lepiej żyć albo w ogóle przeżyć. Czy naprawdę zawsze zdaję sobie sprawę, że moje wypowiedzi ktoś może potraktować poważnie i próbować na nich budować swoje życie? Czy przekazuję posłanie/rozwiązanie AA, czy może prywatne przekonania swojej sponsorki/sponsora?</div><div><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com140tag:blogger.com,1999:blog-1463426983750242679.post-39577615778206109572024-02-26T09:42:00.004+01:002024-02-26T09:43:16.455+01:00Błąd za błędem, po błędzie...<p> <span style="text-align: justify;">Tradycja Druga w obecnej wersji: <i>Dla naszego grupowego celu istnieje tylko jedna ostateczna władza – miłujący Bóg, tak jak może On wyrażać Siebie w naszym grupowym sumieniu. Nasi liderzy są tylko zaufanymi sługami; oni nie rządzą</i>.</span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiS_ZOjcxvXnvgvF1n7SVsxJqtiUOStz6dSfSGFUujY1euMZSAImHbHj044O3IEKr1ynUBm7rapvVVSUMnfziG8xuZP_yUcLmWvfssnBiq0KEeWftg80_JNMVTNArWv9qeRhtUUh8OnYv3ZXjF4qnvU0BOECI6tCYRxUlKnzRjcYRUSHYG2hQQCHVoAX4c/s536/WK%20wed%C5%82ug%20kiepskich.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="536" data-original-width="500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiS_ZOjcxvXnvgvF1n7SVsxJqtiUOStz6dSfSGFUujY1euMZSAImHbHj044O3IEKr1ynUBm7rapvVVSUMnfziG8xuZP_yUcLmWvfssnBiq0KEeWftg80_JNMVTNArWv9qeRhtUUh8OnYv3ZXjF4qnvU0BOECI6tCYRxUlKnzRjcYRUSHYG2hQQCHVoAX4c/s16000/WK%20wed%C5%82ug%20kiepskich.jpg" /></a></div><br /><p></p>Unknownnoreply@blogger.com74tag:blogger.com,1999:blog-1463426983750242679.post-59794844381841243332024-02-24T15:45:00.005+01:002024-02-25T08:11:26.723+01:00Na czym polega ten problem?<div style="text-align: justify;">Jeśli alkoholik potrafi już uważnie patrzeć/słuchać i wyciągać właściwe wnioski, to okazuje się, że na swoim i cudzym alkoholizmie może się naprawdę sporo nauczyć. Podobnie jak na błędach popełnionych przez siebie i innych. Z czasem można dzięki temu zrozumieć, że rozwiązania różnych kłopotów czy trudności bywają stosunkowo proste, ale pod warunkiem, że we właściwy sposób rozpozna się sam problem. A to często nie jest takie łatwe.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Piłem za dużo, ryzykownie, szkodliwie, destrukcyjnie. Dochodziłem do wniosku (ja lub znajomi alkoholicy), że jest to picie spowodowane koniecznością życia w stale irytującej rodzinie, szykanami szefa, idiotyczną polityką tej lub innej partii, beznadziejnym życiem w małym miasteczku, nudną i ciężką pracą itd. Niektórzy z nas tylko narzekali, ale wielu, po rozpoznaniu problemu, z zapałem zaczynała go rozwiązywać, a więc próbowaliśmy innych związków, innych zawodów, wyjeżdżaliśmy w inne miejsca. Zdarzało się, że te rozwiązania pomagały, ale niestety, tylko na chwilę.</div><div style="text-align: justify;">Ten przykład jest zapewne najprostszy, najlepiej znany i rozumiany w naszym środowisku, natomiast nie jedyny z całej gamy przypadków, kiedy to błędnie lub nieprecyzyjnie rozpoznawaliśmy, na czym konkretnie polega nasz problem, a w konsekwencji, podejmowaliśmy nieskuteczne lub mało skuteczne działania w celu jego rozwiązania.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Jeśli jakaś grupa ludzi, na przykład alkoholików, podczas spotkania nie będzie miała drobiazgowo opracowanego regulaminu zachowania się i postępowania, to do czego będą się uczestnicy tego spotkania odwoływać? Kiedyś zadaliśmy sobie takie pytanie i wspólnie odpowiedzieliśmy, że zapewne do podstawowych zasad dobrego wychowania. Dodatkowo zaczynaliśmy rozumieć sens sugestii: <i>bierz odpowiedzialność za siebie na siebie</i>. Wtedy usunęliśmy ze scenariusza mityngu wszelkie zakazy i nakazy. Było to kilkanaście lat temu i dobrze działało, a alkoholicy uczyli się odpowiedzialności za swoje postępowanie, bez przerzucania jej na laminat. I jakoś nikogo nie dziwiło, że to sprawnie działa, bo trzeźwość oznacza też odpowiedzialność.</div><div style="text-align: justify;">Czasem, rzadko, zdarzały się niewielkie konflikty, ale od ich sprawnego rozwiązywania mieliśmy przecież prowadzących, którzy potrafili to robić z pogodą ducha i spokojem.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Z upływem lat alkoholicy oduczyli się prosić grupę o powierzenie służby, samowolnie ją sobie brali („biorę służby”). Grupa przestała mieć wpływ na jakość pełnionych służb, ale nadal jeszcze, może siłą rozpędu, wszystko dobrze działało. Aż do czasu, kiedy to na mityngu pojawił się alkoholik z wieloletnią abstynencją, który wielokrotnie zabierał głos, mówi nie na temat, uniemożliwił innym podzielenie się własnym doświadczeniem. Uczestnicy spotkania zerkali zdezorientowani i zaniepokojeni na prowadzącego, ale ten uciekał wzrokiem, czerwienił się i… nijak nie reagował; po prostu wyraźnie się bał podjąć jakieś działanie, coś powiedzieć. Takie zdarzenie, z tym samym trudnym alkoholikiem, miało miejsce kilka razy, więc grupa uznała to za problem i postanowiła go rozwiązać. Tyle że w zadziwiający sposób.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Podczas najbliższego spotkania organizacyjnego sumienie grupy podjęło decyzję o zmianie scenariusza i dołożeniu do niego zakazu mówienia dłużej niż pięć minut. Do mierzenia czasu zakupiono też specjalne urządzenie.</div><div style="text-align: justify;">Samozadowolenie z niby to rozwiązania problemu trwało bardzo krótko. Prowadzący, czytając scenariusz, przeczytał też ten zakaz wypowiadania się powyżej pięciu minut, ale ten sam weteran najwyraźniej miał to głęboko w… nosie i tokował po swojemu. I znowu prowadzący, choć już inny, bał się zareagować albo nie wiedział, jak to zrobić i czy w ogóle mu wolno. Po kilku kolejnych wizytach weteran przestał przychodzić; może mu się znudziło. Zakaz w scenariuszu pozostał.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Żeby rozwiązać problem trzeba najpierw na trzeźwo rozpoznać, na czym on naprawdę polega. Bo można wpakować wiele wysiłku w – jak to w AA nazywamy – rąbanie nie tego drzewa. W opisanym przypadku problemem był brak regulaminów, zakazów i nakazów w scenariuszu, czy może zgoda grupy na prowadzenie mityngów przez kogoś, kto sobie z tym nie radzi? Bardzo delikatnie wskazałem na to drugie, ale wtedy usłyszałem, że ci dwaj prowadzący są ludźmi bardzo nieśmiałymi i taka służba im się przyda. Nie jestem pewien, czy kulenie się za stołem prowadzącego jest takie przydatne, ale ważniejsze wydało mi się coś innego. AA zajmuje się rozwiązywaniem problemu alkoholizmu, a nie walką z nieśmiałością. Zwłaszcza, jeśli to leczenie czyjejś nieśmiałości odbywa się kosztem poczucia bezpieczeństwa grupy osób i kosztem merytorycznej jakości mityngu.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">A to inny, choć taki sam, przykład.</div><div style="text-align: justify;">Alkoholicy od kilkunastu lat byli przyzwyczajeni, że mogą poprosić grupę o pomoc i zaproponować (na to zwracam uwagę – zaproponować) dodatkowy temat mityngu, związany z Programem i jego realizacją albo z praktykowaniem Tradycji. Ot, choćby tak: <i>pracuję właśnie ze sponsorem nad Krokiem Czwartym i zastanawiam się, czy wszystkie wady charakteru są zawsze czymś złym, bo może niektóre są jednocześnie zaletami – pomoglibyście mi i podpowiedzieli, jak wy to widzicie?</i> I właściwie zawsze znajdował się ktoś, kto był gotów pomóc, dzieląc się w tym temacie doświadczeniem, siłą i nadzieją.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Kiedy na mityngach AA zaczęli pojawiać się alkoholicy w procesie terapeutycznym, przynieśli ze sobą wątpliwości i pytania o sprawy, którymi AA się nie zajmuje i takie właśnie terapeutyczne propozycje tematów podawali. Nie ma w tym żadnej ich winy czy złej woli, są w AA krótko, nie wiedzą, nie rozumieją. Zapewne nie obraziliby się, gdyby im spokojnie wytłumaczyć, czym AA się zajmuje, a czym nie, co wymaga pewnej znajomości Tradycji, ale to chyba oczywiste. Przydałaby się też umiejętność i odwaga, by zwrócić uwagę, że uczestnicy spotkania mogą proponować dodatkowe tematy mityngu, ale to nie znaczy, że wszystkie one zostaną automatycznie przyjęte.</div><div style="text-align: justify;">To teraz pytanie. Jak sądzicie, grupa zamierza zacząć powierzać służbę prowadzącego alkoholikom, który są w stanie robić to sensownie i dla wspólnego dobra, czy może rozważa zmiany w scenariuszu i wprowadzenie do niego zakazu proponowania dodatkowych tematów?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Jeśli w miejskim parku wieczorami i w nocy zdarzają się napady, rabunki, rozboje i gwałty, to w celu rozwiązania tego problemu, należałoby skierować tam dodatkowe patrole policji i poprawić oświetlenie, czy może (rozwiązanie w duchu AAPL) zakazać wstępu do parku w określonych godzinach?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Coraz częściej zbiorowa mądrość AA wydaje mi się, delikatnie mówiąc, odrobinę problematyczna.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-1463426983750242679.post-9585879957828754172024-02-20T15:32:00.002+01:002024-02-20T15:34:48.538+01:00Nie lekceważ ich możliwości<div style="text-align: justify;">Jakiś czas temu wspominałem, że wysłałem do Konferencji kilka pytań. Powtórzę: DO KONFERENCJI. Nie do Powierników ani Rady Powierników, którzy to ludzie uznali, że będą odpowiadać zamiast Konferencji, ale i cenzurować pytania kierowane nie do nich, ale właśnie do Konferencji.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">W jednym z e-maili zadałem trzy pytania. Żeby nie było najmniejszych wątpliwości, co pytaniem jest, a co pytaniem nie jest, wyraźnie je oznaczyłem. Oto i one, a najpierw zrzut ekranu z poczty na dowód, że takie właśnie i tak oznaczone były pytania.</div> <div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><i><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-LtllOZ88uMcZT0o0nlZ6EiHvCILhs_C5A0vxUdQRURFiJNmOXLbAKS1klzMtSaHJpcaTn6KPvxIJrV3kC2qWluofAKBH-zOvzre_H68WZNfLUTO60LQ5RSNy_3pzsMaWDiyZiam5WGvNMJVZYLBHxkVIIaqrpf78FFQotK_qh5m6UPOkia8lqjdFD6E/s1920/1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="62" data-original-width="1920" height="20" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-LtllOZ88uMcZT0o0nlZ6EiHvCILhs_C5A0vxUdQRURFiJNmOXLbAKS1klzMtSaHJpcaTn6KPvxIJrV3kC2qWluofAKBH-zOvzre_H68WZNfLUTO60LQ5RSNy_3pzsMaWDiyZiam5WGvNMJVZYLBHxkVIIaqrpf78FFQotK_qh5m6UPOkia8lqjdFD6E/w640-h20/1.jpg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3etPw0u7Nh4G21EVG3u9r_9gVdjSdDTQQJPJu4jEH-2-bVv4Q-RzBKOyEwzSlaM64FqdyXIgfbxhc5D3QdhcwH1-Od8muEPnk89TtRcxXAXIudWNQKJJ3_2CwguRk6TlZWdopDgQXuqqR92TQZgqz300njQIr-1XgJAb43AGhK_SZM9vuqHvd6_fUOxg/s1920/2.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="76" data-original-width="1920" height="26" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3etPw0u7Nh4G21EVG3u9r_9gVdjSdDTQQJPJu4jEH-2-bVv4Q-RzBKOyEwzSlaM64FqdyXIgfbxhc5D3QdhcwH1-Od8muEPnk89TtRcxXAXIudWNQKJJ3_2CwguRk6TlZWdopDgQXuqqR92TQZgqz300njQIr-1XgJAb43AGhK_SZM9vuqHvd6_fUOxg/w640-h26/2.jpg" width="640" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigjmfXSbIi2gMjfnRxTwi73HHERln4_NnEUcSb2ZFKnOBmxzbEOHmjsacsfcgoGBqdnFQvwBgoWvxQ2z7Okh1HeQCkQxS9RGgxDqQ1CDU_BCeYlCf7JjoLDl_-Vh6_qOh-j21BAjiJUWq5NrKSNfHAvoUmXPW3ELEjQHNKfAVYXmO7DvMQ-CcOv28773k/s1920/3.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="79" data-original-width="1920" height="26" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigjmfXSbIi2gMjfnRxTwi73HHERln4_NnEUcSb2ZFKnOBmxzbEOHmjsacsfcgoGBqdnFQvwBgoWvxQ2z7Okh1HeQCkQxS9RGgxDqQ1CDU_BCeYlCf7JjoLDl_-Vh6_qOh-j21BAjiJUWq5NrKSNfHAvoUmXPW3ELEjQHNKfAVYXmO7DvMQ-CcOv28773k/w640-h26/3.jpg" width="640" /></a></div></div><div style="text-align: justify;"><i><br /></i></div><div style="text-align: justify;"><i><br /></i></div><div style="text-align: justify;"><i><span style="color: #783f04;">Moje pierwsze pytanie brzmi:</span></i></div><div style="text-align: justify;"><i><span style="color: #783f04;">Od kiedy w AA jest funkcja, stanowisko lub służba "delegat narodowy - po służbie"? Czy należy przez to rozumieć, że pojawiła się też służba "prowadzący mityng - po służbie" i inne takie?</span></i></div><div style="text-align: justify;"><span style="color: #783f04;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><i><span style="color: #783f04;">Moje drugie pytanie brzmi:</span></i></div><div style="text-align: justify;"><i><span style="color: #783f04;">Czy AA w Polsce (w tym Konferencja) uważa, że nie można odebrać służby alkoholikowi, gdy w wyraźny sposób szkodzi Wspólnocie swoimi działaniami (na przykład kłamstwami albo wyłudzaniem pieniędzy), psuje opinię AA, zraża i/lub wykorzystuje nowicjuszy? Czy celem takich działań jest stworzenie w polskiej wersji AA ludzi bezkarnych, których działania wręcz nie wolno ocenić pod żadnym pozorem?</span></i></div><div style="text-align: justify;"><span style="color: #783f04;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><i><span style="color: #783f04;">Moje trzecie pytanie brzmi:</span></i></div><div style="text-align: justify;"><i><span style="color: #783f04;">Czy zdanie "Działania Konferencji nigdy nie mogą powodować pociągnięcia jej członków do odpowiedzialności karnej..." dotyczy bezkarności, czy może ogranicza zakres spraw, którymi Konferencja się nie zajmuje?</span></i></div></i><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Poinformowali mnie w odpowiedzi, że moje pytania nie zostały przyjęte na podstawie Regulaminu Pracy Służby Krajowej AA w Polsce roz. VI p. 22.10) h).</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Podpowiedziano mi, że ów podpunkt "h" brzmi:</div><i><div style="text-align: justify;"><i>Zgłoszone sprawy – napisane obraźliwym językiem, poniżające godność osób, insynuujące przynależność wyznaniową lub polityczną, formułowane oceną i odnoszące się personalnie do osób, nie będą przyjmowane do rozpatrzenia przez Zespół ds. Przygotowania Konferencji Służby Krajowej</i>.</div></i><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Jeśli rzeczywiście taka jest jego treść, to czy mógłby mi ktoś wskazać, gdzie w moich pytaniach jest obraźliwy język, poniżanie osób, insynuacje wyznaniowe lub personalia jakichkolwiek osób?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Potraktuję to jako zagadkę dla czytelników oraz autentyczną prośbę o pomoc w zrozumieniu powodu odmowy. Ja mam pewien pomysł, ale podam go dopiero wtedy, kiedy nikt nie wymyśli niczego sensownego.</div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiaUaZwCpfmtbUkab_Oa0hv_1wG0VbODNiy1JTxsTpJ9cKsEUPH4_uXPkMouEKXM5wE1XMQL6J6FOX6BJgYS42F7lfYtxE2h1_xWmiNtLFxkfF8Pyff4AupgHcMCHu1jSKqIwfZmBhyjR4_dPgBEJMVBrasft-SQI4NilQyIFPYQ595ZOi0I1tX0LWLEE/s1024/Ostrze%C5%BCenie.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="644" data-original-width="1024" height="402" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiaUaZwCpfmtbUkab_Oa0hv_1wG0VbODNiy1JTxsTpJ9cKsEUPH4_uXPkMouEKXM5wE1XMQL6J6FOX6BJgYS42F7lfYtxE2h1_xWmiNtLFxkfF8Pyff4AupgHcMCHu1jSKqIwfZmBhyjR4_dPgBEJMVBrasft-SQI4NilQyIFPYQ595ZOi0I1tX0LWLEE/w640-h402/Ostrze%C5%BCenie.jpg" width="640" /></a></div><br />Unknownnoreply@blogger.com38tag:blogger.com,1999:blog-1463426983750242679.post-43460156242581945562024-02-13T10:27:00.002+01:002024-02-13T15:08:06.660+01:00Historia AA kółkiem się toczy<div style="text-align: justify;">Dawno temu wyczytałem w jakiejś książce, niestety, nie pamiętam już jej tytułu, że kiedy Bill W. odwiedził Europę i zapoznał się z europejską wersją AA, bardzo był zdziwiony, że Anonimowi Alkoholicy w Starym Kraju powtarzają dokładnie te same błędy, jakie popełniali wcześniej w Ameryce. Jakby zupełnie nie potrafili się uczyć na przykładzie doświadczeń starszych kolegów. Przecież podobno dobrze jest trzymać z wygranymi, a więc obserwować i wdrażać sprawdzone już w USA rozwiązania, zamiast wywarzania drzwi przez kogoś już otwartych. Lektura książek „Historia AA w Polsce” oraz moje ponad dwudziestoletnie obserwacje przekonały mnie, że to dzieje się nadal. To, czyli popełnianie błędów naprawionych już znacznie wcześniej w Ameryce, Kanadzie lub Wielkiej Brytanii. Ale zauważyłem coś jeszcze…</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Byłem niedawno na mityngu. Pierwszy raz w tym roku. Tak się jakoś złożyło, ale faktem jest też i to, że od czasów epidemii, z różnych powodów zresztą, uczestniczę w spotkaniach AA znacznie rzadziej niż wcześniej. Wybrałem się na grupę, którą znałem jako ultra programową. Jej spotkania były merytorycznie znakomite, dotyczyły rozwiązania problemu alkoholizmu, pracy ze sponsorem i Programu. Coś się chyba jednak zmieniło w ostatnim czasie (2-3 lata?). Właściwie na tym mityngu było prawie tak, jak 20-30 lat temu. Włącznie z pochwałą arogancji i egoizmu, jako zalecanych postaw życiowych i innych terapeutycznych teorii. Świecy i przerwy na papierosa jeszcze nie było, ale…</div><div style="text-align: justify;">Słuchając scenariusza i obserwując zbiórkę pieniędzy zorientowałem się, że grupa wróciła albo dynamicznie wraca do starych błędów. Jednak nie takich popełnionych i rozwiązanych pół wieku temu gdzieś tam, w Ameryce, ale takich, które były popełniane i z powodzeniem korygowane kilka-kilkanaście lat temu przez tę właśnie grupę. I nie, nie wszyscy na tym mityngu byli nowi. Alkoholików z mniej niż trzema-czterema latami abstynencji była na pewno większość, ale uczestniczyły w mityngu także te osoby, które same brały kiedyś udział w naprawianiu nieprawidłowości w tejże grupie przed laty.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">W WK napisano: <i>W sferze materii ludzkiej umysły skrępowane były przesądami, tradycją i utartymi poglądami</i>. Jednak to chyba nie w tym leżał prawdziwy problem, a na pewno nie tylko. Także nie w tym, że nie potrafimy (większość) uczyć się na cudzych błędach, a bywa, że i na swoich własnych też nie. Czyżby szukanie łatwiejszej, łagodniejszej drogi i dbanie głównie o swoje dobre samopoczucie i święty spokój, na dłuższą metę jednak wygrywało z koniecznością ciągłej duchowej aktywności? Przecież w WK przeczytałem: <i>Obaj zrozumieli, że muszą być ciągle aktywni duchowo</i> – czy to też nie jest już prawda?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Przypomniało mi się z „Myśli nieuczesanych” Leca: <i>Prawda zwycięża czasem, gdy nią przestaje być</i>. Tylko… jakoś nie wydaje mi się to teraz tak zabawne, jak kiedyś.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Niewiele znam osób, które w USA lub innych krajach anglojęzycznych spędziły w tamtejszym AA kilkadziesiąt lat. W sumie trzy. Wszystkie one twierdzą, że w Wielkiej Brytanii i w Ameryce też był kiedyś okres dynamicznego wzrostu, po którym nastąpiła stagnacja. Jeszcze ze dwa-trzy lata temu mój podopieczny twierdził, że polska wersja AA, wydaje mu się znacznie bardziej zaangażowana i zdeterminowana niż angielska.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com36tag:blogger.com,1999:blog-1463426983750242679.post-36213508676898278682024-02-08T19:40:00.001+01:002024-02-12T17:41:35.015+01:00Dobrzy czy źli są z nas ludzie?<div style="text-align: justify;">W czasach kiedy jeszcze uczęszczałem na zajęcia grupowe terapii odwykowej (w sumie ok. 2,5 roku), we Wspólnocie AA w Polsce wszystkie przekonania na temat alkoholizmu, alkoholików, leczenia choroby alkoholowej i tak dalej, były identyczne, jak na terapii. Bo i niby jakie miałyby być – literatury AA albo nie było, a jak nawet była, to prawie nikt jej nie czytał, nikt nie pracował ze sponsorem na Programie, nawet jeśli tego sponsora miał, jak ja. W każdym razie wszystkie moje przekonania z tamtych lat, nawet jeśli zasłyszane w AA, wywodziły się z terapii. Z dzisiejszej perspektywy uważam, że przydatność wielu z nich była problematyczna, albo miały sens tylko przez bardzo krótki czas, albo tylko w określonych okolicznościach, albo w ogóle nie były zgodne z prawdą, choć nie wszystkie były szkodliwe.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Pamiętam – wygłaszane przez terapeutów, a następnie powtarzane namiętnie przez alkoholików na mityngach – stwierdzenie, że alkoholicy, to są w sumie dobrzy, wrażliwi ludzie. Czasem ktoś z terapeutów ubierał to w słowa: <i>dobrzy ludzie, którzy czasem robili złe rzeczy</i>. Pod koniec terapii zaczynałem mieć pierwsze wątpliwości, co do tych właśnie przekonań, ale obecnie jestem już całkowicie pewien, że nie są prawdziwe; wiem też, po co terapeuci sprzedawali je swoim klientom.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Terapeutyczna czy psychologiczna doktryna, która próbuje oderwać człowieka od jego zachowań, zdecydowanie nie jest moja, nie wierzę w to, uważam za bujdę na resorach. Bo wychodzi z tego, że Ziuta jest właściwie dziewicą, tylko czasem się puszcza, Ziutek jest uczciwym człowiekiem, tylko czasem kradnie, Tomek jest niezwykle prawdomówny, tylko często kłamie, Bronia jest w zasadzie abstynentką, tylko czasem się upija itp. Tak by to miało wyglądać?</div><div style="text-align: justify;">Poza bardzo specyficznymi przypadkami, jak na przykład obóz koncentracyjny, kataklizm czy wojna, o człowieku świadczy jego powtarzane wielokrotnie (bo raz, to mógłby być przypadek) zachowanie czy postępowanie – tak uważam.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Kradłem i kłamałem od kiedy pamiętam aż do… To byłoby mi trudno konkretnie ustalić, ale wydaje mi się, że proces wygaszania tych wadliwych postaw i zachowań, zaczął się u mnie, kiedy zadomowiłem się już trochę we Wspólnocie AA, zaczynała mi się nieśmiało marzyć trwała trzeźwość, i zacząłem słyszeć, jak wielką wagę przywiązuje się tam do uczciwości.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Poza tym ten czas przeszły: <i>robili złe rzeczy</i>… robili, a nie… robią. Jak gdyby po rozpoczęciu terapii odwykowej alkoholicy natychmiast stawali się idealni. Wiedziałem, że u mnie to tak nie działa, a po pewnym czasie, dzięki rozmowom z kolegami z tego środowiska, pojąłem, że i inni tak nie mają. Przestaliśmy pić, ale nadal robiliśmy złe rzeczy – przynajmniej wielu. Choć poziom draństwa bywał nieco mniej rażący.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Trochę dłużej zeszło mi z tą wrażliwością. Minęło kilka lat, byłem już na Programie, kiedy zorientowałem się, że ja (oraz wielu innych) wcale nie byliśmy tacy wielce wrażliwi, ale nieprawdopodobnie wręcz przewrażliwieni. I to głównie na swoim punkcie. „Egoizm, egocentryzm, koncentracja na samym sobie…”.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Jak już wspomniałem, szybko zrozumiałem, że terapeuci robili to po to, żeby przygnieciony wyrzutami sumienia, wstydem i poczuciem winy alkoholik, klient, nie uciekł im do baru, nie upił się, żeby przestać czuć się jak kanalia i szuja. Może i miałoby to sens, ale pod warunkiem, że informowaliby też, że tego typu pomysły mają bardzo ograniczony okres przydatności do użycia. Niestety, przez wszystkie te lata w AA spotkałem tylko dwoje alkoholików, którzy pamiętali, że terapeuta wspominał, że „zdrowy egoizm” i inne takie szkodliwe brednie, mogą być tolerowane przez pierwsze 2-3 miesiące abstynencji, ale zdecydowanie nie dłużej.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Ciekaw jestem, jak to jest teraz. Nawet przez moment rozważaliśmy z kolegą terapię stacjonarną na Majorce* (tylko 14 tysięcy za 4 tygodnie), ale szybko doszliśmy do wniosku, że piorunem by nas wykopali za rozwalanie pracy grupowej i demaskowanie ich bredni.</div><br /> <br /><br /> <br /><br />---<br />* <a href="https://www.borowikterapia.pl/majorka" target="_blank"><span style="color: #0b5394;">Terapia odwykowa Borowik na Majorce</span></a><span style="color: #990000;">.</span><div><br /></div><div><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com26tag:blogger.com,1999:blog-1463426983750242679.post-26102480142686006682024-01-30T16:28:00.006+01:002024-02-03T14:02:55.660+01:00Staing sober Without God PL<div style="text-align: justify;">Dostałem w prezencie polską wersję książki „Staing sober Without God” (<i>Zachować trzeźwość</i> lub <i>Pozostać trzeźwym bez Boga</i>) napisaną przez Jeffreya Munna, LMFT, co zapewne jest skrótem od nazwy jego tytułu zawodowego*. Za prezent bardzo dziękuję – lektura tej i wielu innych pozycji na temat uzależnień pomaga mi w procesie, który nazywam wietrzeniem poglądów. Jest to okazja by zastanowić się, co ja o tym myślę, jak ja to widzę, czy coś w moim pojmowaniu określonej kwestii się zmieniło itp. W tej pozycji jest takich okazji mnóstwo.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Autor, który pierwszy raz przestał chlać i ćpać w wieku lat 20, korzystając z pomocy AA i sponsora, po niedługim czasie odszedł od Wspólnoty, bo Bóg za bardzo mu w niej przeszkadzał. Wrócił do picia po 2,5 roku abstynencji i wtedy wymyślił, że widocznie musi skorzystać z terapii odwykowej. Po jej ukończeniu, a trwała 45 dni, czyli dokładnie tyle, ile w Polsce (6 tygodni terapii plus 2-3 dni detoksu). Jak wielu alkoholików w trakcie i po skończeniu terapii odwykowej postanowił zostać psychoterapeutą i magistrem psychologii klinicznej. Faktu, że kiedy był w AA i komunikował się ze sponsorem, to nie pił, Jeffrey Munn jakoś nie zauważył. Tyle o autorze.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Bardzo mi się spodobało, kiedy stwierdził, że będzie unikał kategorycznych stwierdzeń, ale okazało się to deklaracją, która nie zawsze znajdowała pokrycie w prezentowanych przez niego przekonaniach. Niektóre z nich, tych przekonań, wynikają zapewne z doświadczeń zawodowych i własnych przeżyć. Inne są wynikiem fantazji. Przykład: „I dlaczego te wszystkie przeobrażenia, wyglądały uderzająco podobnie do zmian, które prawdopodobnie i tak by nastąpiły, gdyby ktoś zaangażował się w konsekwentne, świadome i zdrowe zachowanie?”. Te zmiany, które PRAWDOPODOBNIE by nastąpiły… Wprawdzie wyraźnie nie nastąpiły, skoro były tylko prawdopodobne, ale autor wie ponad wszelką wątpliwość, że wyglądałyby uderzająco podobnie, gdyby nastąpiły. OK. Tyle że u nas w AA coś takiego nazywa się odgrywaniem wszystkowiedzącego Boga, przewidywaniem i prorokowaniem przyszłości.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrgAkYNENZ8iGGFTaeOUeqWBxTzJDpgp0CG6XR9ht4-ZfkcQPJdoBv_nCHY0365R1J19sqTgU0hakAbHJUenoUIIoDuVEevWgytunhBxTM0xsjLgKcd7B4xggaae-R9lApG4xI4JgA1546SydIirXMHYAt8PIshzz424N5CBweD3YZUXYNaHp6E3WjMgw/s626/Schowek_01.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="626" data-original-width="400" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrgAkYNENZ8iGGFTaeOUeqWBxTzJDpgp0CG6XR9ht4-ZfkcQPJdoBv_nCHY0365R1J19sqTgU0hakAbHJUenoUIIoDuVEevWgytunhBxTM0xsjLgKcd7B4xggaae-R9lApG4xI4JgA1546SydIirXMHYAt8PIshzz424N5CBweD3YZUXYNaHp6E3WjMgw/s320/Schowek_01.jpg" width="204" /></a></div>Jeffrey Munn pisze: „Spędziłem wiele lat w programach 12 kroków” – chyba jako terapeuta, bo z jego wypowiedzi o sobie wynika, że jako uzależniony korzystał z pomocy AA wyjątkowo krótko.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Jego książka, jak sam stwierdził: „Jest dla ludzi, którym powiedziano, że ich logika i rozsądek szkodzi im i że powinni ignorować osobiste przekonania”. Popatrzmy… moje osobiste przekonania sprzed roku 1998 to: <i>wszyscy piją, sam siebie znam najlepiej, więc najlepiej wiem, co jest dla mnie dobre, nikt mi nie będzie mówił, co i jak mam robić</i> – naprawdę były takie wartościowe i nie powinienem ich ignorować?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Dzięki tej książce odkrywałem też to, czego wcześniej w ogóle nie wiedziałem, na przykład: „Powszechnie używany slogan: „twój optymizm doprowadził cię do miejsca, w którym jesteś” to jeden najbardziej potencjalnie szkodliwych zwrotów, jakie słyszę na mityngach 12 kroków”. I to wydaje mi się ciekawe, bo w AA w Polsce nigdy niczego takiego nie słyszałem, więc albo tak mają w Ameryce, albo chodzi o inną wspólnotę. Notabene uważam optymizm za poważną i niebezpieczną wadę: <a href=" https://autopamflet.blogspot.com/2008/09/optymizm-jest-wada_19.html " target="_blank"><span style="color: #0b5394;">OPTYMIZM to WADA</span></a>. Ale to inna sprawa.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">W niektórych przypadkach nie mam zdania na jakiś temat. Munn uważa, że logiczne myślenie i zdrowy rozsądek, to cechy, które można w sobie wyrobić i doskonalić. Doskonalić… zapewne tak, ale wyrobić, jeśli ich w ogóle nie było? No, nie wiem, może i tak…</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Znajduję w książce opinie, z którymi nie zgadzam się zdecydowanie, na przykład: „Prawda jest taka, że podstawową bazę niezbędną do budowania szczęśliwego życia tworzy niewielka liczba fundamentalnych zasad”. Być może też tak uważałem do czasu, kiedy to w wieku lat 16-18 przeczytałem książkę „Ikowie ludzie gór” Colina Turnbulla. Później wystarczyła już uważna obserwacja, żeby zorientować się, że pewne wartości lub kanony może i występują częściej niż inne, ale to nie znaczy, że są powszechne, przez wszystkich aprobowane. Szkoda, że Munn nie podał konkretnie tych niewielu fundamentalnych zasad.</div><div style="text-align: justify;">A przy okazji… „prawda jest taka, że…” to zdecydowanie jest stwierdzenie kategoryczne, sugerujące, że autor zna jakąś jedynie słuszną prawdę i z jego ust ona płynie.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Nie zgadzam się też z koncepcją nieskończonego zdrowienia, trwającego całe życie. Ani ze stwierdzeniem, że nie istnieje żadne przyjemne zachowanie, które jest całkowicie wykluczone z listy możliwych uzależnień (ależ oczywiście, świetny pomysł, skoro można się uzależnić od wszystkiego, to jak ogromne pole manewru daje to terapeutom!). Cytat: „Zdrowienie nie jest wydarzeniem ani skończonym procesem, to styl życia”. Otóż nie! Zdrowienie to wracanie do zdrowia po chorobie (<a href="https://sjp.pwn.pl/sjp/zdrowiec;2545331.html" target="_blank"><span style="color: #0b5394;">ZDROWIENIE</span></a>), a jeśli ktoś robi sobie z wracania do zdrowia po chorobie styl życia i taki styl życia mu pasuje, to niewątpliwie wymaga pomocy psychiatry lub psychologa klinicznego. Albo rzetelnego i trzeźwego sponsora w AA.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Jeffrey Munn jest wykształconym, inteligentnym człowiekiem, co łatwo jest poznać po takim oto zdaniu: „Uzależnienie jest doświadczaniem niemożności zaprzestania używania substancji…” – w tym momencie na pewno ktoś by zaprotestował, że Munn ogranicza alkoholizm tylko do problemów z nadużywaniem alkoholu, a to przecież choroba duszy, ciała i umysłu, ale chwila, moment… Autor użył określenia „uzależnienie”, a nie „alkoholizm”. Jego książkę trzeba czytać bardzo uważnie, żeby nie wpakować się w emocjonalną pułapkę.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Z ciekawością zainteresowałem się rozdziałem, w którym Munn próbował wyjaśnić, czemu nadal trzyma się 12 kroków, zamiast stworzyć własny program, ale wyszło mu to… mało przekonująco, poza jednym zdaniem: ”Fundament klasycznych 12 kroków jest dość solidny”. Też tak uważam. Nawet więcej – gdyby programy ateistyczne działały, to od 70 lat na świecie roiłoby się od stosownych wspólnot.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">W pełni zgadzam się ze słowami Munna: „Język w oryginalnych 12 krokach może być czasem niejasny” - ma rację i dlatego w AA powstała instytucja sponsora, kogoś, kto wytłumaczy, co i w jaki konkretnie sposób należy zrobić w ramach tego czy innego Kroku.</div><div style="text-align: justify;">Co do kwestii, <i>kiedy kończę dany Krok</i>, też zgadzam się w całej rozciągłości „Jeśli czujesz się przekonany, że zrobiłeś wszystko, co w twojej mocy, a twój sponsor przewodnik zgadza się z tym, idź dalej”.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Następnie w książce zawarte są rozdziały dotyczące poszczególnych Kroków, ale o tym pisał nie będę. Chciałem zasygnalizować wartą uwagi książkę, a nie sprzeczać się z techniką realizacji ateistycznych Kroków lub im potakiwać. Podobnie jak autor uważam, że jeśli coś działa, to świetnie, bo nie technika pracy jest ważna, ale efekty.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Książkę kończą rozdziały o nawrotach, o odpowiedzialności wobec innych, o asertywności, o wskaźnikach osobistego szaleństwa, o eliminowaniu toksycznych ludzi, miejsc i rzeczy ze swojego życia oraz o tym, co Kroki pomijają. W tym ostatnim przypadku pozwolę sobie na uwagę: Kroki niczego nie pomijają, stanowią rozwiązanie problemu alkoholizmu, a jeśli alkoholik rzeczywiście wytrzeźwiał, to zdrowiem fizycznym, sportem, sztuką, czy zabawą, zajmie się i tak.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div> <div style="text-align: justify;"><br /></div> <div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">---</div><div style="text-align: justify;">* Jeffrey Munn jest licencjonowanym terapeutą małżeńskim i rodzinnym z Santa Clarita w Kalifornii. Pracuje w prywatnej klinice, specjalizującej się w uzależnieniach, zaburzeniach kompulsywnych i lękowych. Oprócz magisterium z dziedziny psychologii klinicznej, zdobył również specjalizację ze współuzależnień.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><div><br /></div><div>Kilka zdań z... https://madebykarlik.pl/lifestyle/magiczny-optymizm-cz-1/</div><div><span style="color: #134f5c;"><i>Teoria „Boga wypełniacza dziur” wszędzie tam, gdzie nie możemy znaleźć wytłumaczenia brzmi może groteskowo, ale i dla osób wierzących bywa naciągana. „Przypadek to sposób boga na pozostawanie w ukryciu” jest powiedzonkiem poetyckim, ale – nawet w opinii religii – Bóg nie jest od tego, by kierować losem człowieka, tylko dawać mu szansę na zapracowanie na niebo swoimi wyborami. Bóg to nie automat do kawy</i>.</span></div></div><div style="text-align: justify;"><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-1463426983750242679.post-60428705839648417552024-01-27T15:13:00.005+01:002024-01-27T15:27:22.193+01:00Chyba szkoda mi na to czasu<div style="text-align: justify;">Kiedy zacząłem uczestniczyć w mityngach, kwestii ewentualnego całkowitego wyleczenia się z choroby alkoholowej, to jest powrotu do stanu sprzed zachorowania, nie rozważał nikt. Polska wersja AA była całkowicie podporządkowana przekonaniom terapeutów odwykowych, a ci orzekli, że alkoholizm jest nieuleczalny. Lekarze używali raczej pojęcia choroba trwała, ale… mniejsza z tym.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Zdaję sobie sprawę, że w środowisku niepijących alkoholików wiele jest osób, dla których określenie <i>alkoholik</i> nie jest zwyczajną diagnozą, ale czasem i pomimo wielu już lat abstynencji, najwyraźniej pozostało plugawym wyzwiskiem, obelgą, poniżeniem – typowy brak akceptacji rzeczywistości. Rozumiem też i nie dziwię się, że w tej sytuacji osoby te gotowe są zrobić naprawdę wiele, by się tego okropnego piętna w jakikolwiek sposób pozbyć. To akurat byłoby bardzo proste, bo wystarczyłoby przestać o swoim alkoholizmie mówić, sobie i innym stale przypominać, i w taki sposób publicznie się przedstawiać. Natomiast jeśli do tego obniżonego poczucia własnej wartości, spowodowanego alkoholizmem, mają takie osoby nieodparte pragnienie zaistnienia, wywarcia wrażenia, wzbudzenia podziwu i zainteresowania, i mogą tego szukać tylko w środowisku AA, to pojawia się gotowa recepta na wojującego AA-owskiego fanatyka.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><i>Gdy postrzeganie rzeczywistości wywołuje przykrość, wtedy poświęca się prawdę</i> – Zygmunt Freud.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Kiedy po kilkunastu latach pomysły na całkowite wyleczenie zaczęły się u nas pojawiać, usłyszałem o sposobie na udowodnienie takiej wersji. Wielu alkoholików wie z doświadczenia, że jedno lub dwurazowe zapicie nie dowodzi niczego – głód alkoholowy, łaknienie nie do opanowania, ciąg alkoholowy, mogą się pojawić, ale nie muszą. Więc pojawił się inny sposób na sprawdzenie: alkoholik, który twierdzi, że już jest zdrowy, kupuje trzy litry wódki i stawia je na stole, na widoku. Przez miesiąc, każdego dnia, wypija setkę. Nie mniej i nie więcej. Jeżeli ten eksperyment się powiedzie, to z radością (i odrobiną zazdrości) pogratulujemy wyleczonemu człowiekowi.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><i>Nie lubimy nikogo uznawać za alkoholika, ale szybko możesz zdiagnozować się sam. Wstąp do najbliższego baru i spróbuj pić w sposób kontrolowany. Spróbuj się napić i nagle przestać. <u>Spróbuj więcej niż jeden raz</u>. Zadecydowanie, czy jesteś uczciwy wobec siebie samego w tej kwestii, nie zajmie ci wiele czasu.</i> [WK z 2018 roku]</div><div style="text-align: justify;">Podkreśliłem to zdanie, na którym pomysłodawcy zbudowali wyżej opisany eksperyment.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Kilkanaście razy, podczas jednej z wielu dyskusji o całkowitym wyleczeniu, kilku zwolennikom teorii pełnego wyzdrowienia z alkoholizmu zadałem pozornie proste pytanie: <i>czy teraz, po tych wszystkich terapiach, zlotach radości i rozmaitych warsztatach, po latach abstynencji i tysiącach mityngów, nadal jesteś bezsilny wobec alkoholu?</i> Odpowiedzi albo nie było w ogóle, albo agresja, złośliwości i wyzwiska, albo słyszałem jakieś mętne przekonania, nie zbudowane na żadnym doświadczeniu.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">W Wielkiej Księdze napisano: <i>Widzieliśmy, wciąż i wciąż, tę samą prawdę: „Kto raz stanie się alkoholikiem, pozostanie nim na zawsze”</i>.</div><div style="text-align: justify;">Oczywiście napisano w niej też coś zupełnie innego, ale to świadczy jedynie o tej książce, a nie o życiu, faktach i rzeczywistości.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Nazywają mnie Meszuge, jestem alkoholikiem – w chwili obecnej alkohol nie stanowi problemu w moim życiu. Nie walczę już z alkoholem, nie walczę z alkoholizmem, nie walczę też z określeniem <i>alkoholik</i>. Już nie muszę, nie odczuwam takiej potrzeby. Zmarnowałem w życiu mnóstwo czasu, więc… będzie dosyć.</div><div style="text-align: justify;">Już od wielu lat znaczenie ma dla mnie realna jakość życia, duchowego, ale nie tylko, a nie etykietki stanowiące jedynie przekonania zbudowane na rojeniach i wierzeniach, bo przecież nie na faktach. Innymi słowy i zdecydowanie bardziej dosadnie: guzik mnie obchodzi, czy jesteś alkoholikiem, byłym alkoholikiem, człowiekiem wyleczonym, uzdrowionym, zdrowiejącym, trzeźwiejącym, czy jak tam sobie chcesz – liczy się tylko jakość twojej więzi z Bogiem, bliskimi i innymi ludźmi oraz pomoc, jakiej chcesz, możesz, potrafisz im udzielić.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><i>Jest tylko jeden pewny sprawdzian wartości jakiegokolwiek doświadczenia duchowego: „Po owocach ich poznacie ich”</i> (Bill W.).</div><div><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1463426983750242679.post-4967792414193867422024-01-15T02:37:00.035+01:002024-01-15T02:37:00.125+01:00Ćwierć wieku temu w Opolu<div style="text-align: justify;">30 czerwca 1998 roku, poproszono mnie do gabinetu szefa. Czekało tam na mnie dwóch panów w mundurach, z alkomatem. Miałem we krwi 1,4 promila alkoholu, efekt picia przez pół nocy i przed południem, żeby jakoś funkcjonować, nie dygotać. Straciłem pracę. Pozwolono mi odejść na mocy porozumienia stron, ale nie było wątpliwości, że wyleciałem za wódę.</div><div style="text-align: justify;">Dwa dni później, 2 lipca 1998 roku, zgłosiłem się do poradni odwykowej i rozpocząłem terapię w systemie ambulatoryjnym, to jest spotkania dwa razy w tygodniu po dwie godziny. Starałem się w tym czasie nauczyć trzeźwości. Dziś piszę o tym albo opowiadam na mityngach AA z pewnym rozbawieniem, ale wtedy wierzyłem, że jest to możliwe.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Po czterech miesiącach znalazłem pracę jako magazynier w hurtowni artykułów spożywczych, w tym także alkoholu. Ale jeszcze przedtem napiłem się. Raz, drugi… </div><div style="text-align: justify;">Zadzwoniła do mnie znajoma, dawna współpracownica, z którą często ostro piłem, prosząc o pomoc. Piła ciągiem od kilku dni, zabrakło jej alkoholu, jednak sama nie miała już siły wybrać się do sklepu. Moja pomoc miała polegać na tym, że pójdę do niej, przynosząc z sobą kupioną po drodze wódkę. Tak też zrobiłem. Przyniosłem jej tę wódkę około dziewiątej rano. Później spędziłem w jej mieszkaniu kilka godzin. Znajoma oczywiście poczęstowała mnie alkoholem, postawiła na stole dwa kieliszki, ale ja odmówiłem. Ona piła, a ja, napełniając jej co chwilę kieliszek wódką, opowiadałem z wielkim zapałem o tym, jakie to życie w trzeźwości jest wspaniałe, jak zacząłem się leczyć, chodzić na mityngi… Swój kieliszek, który cały czas stał pusty przede mną i jakby czekał na to, co musi się w tych okolicznościach stać prędzej czy później, napełniłem po godzinie, a może dwóch – już nie pamiętam. Napełniłem i wypiłem. Potem następny. Dwa dni później to ja dzwoniłem do znajomej, prosząc o dokładnie taką samą przysługę, którą zresztą otrzymałem.</div><div style="text-align: justify;">Nie przyznałem się do tego zapicia (ani do kolejnych) ani na mityngu AA, ani na terapii, ani sponsorowi. Koszmarny błąd, ale ja naprawdę wtedy wierzyłem, że wreszcie, jak inni, nauczę się zachowywać abstynencję.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div> <div style="text-align: justify;">Kiedy w magazynie po raz drugi złapano mnie na piciu (przez półtora miesiąca!), bałem się już tam wrócić. Próbowałem uciec do szpitala, symulując atak wyrostka robaczkowego. Nie udało mi się to. </div><div style="text-align: justify;">Mogłem w tym momencie zrobić tylko dwie rzeczy: dalej pić, wyłączyć się, albo znowu poprosić o pomoc w poradni odwykowej. Zrobiłem to drugie. Poszedłem tam. Ze spuszczoną głową, powoli... Wreszcie jednak doszedłem. Przyznałem się, że przez ostatnie dwa dni piłem. Tak naprawdę piłem chyba ze trzy dni i nie powiedziałem, że podczas terapii nie było to po raz pierwszy, ale nawyki alkoholowego kłamania, oszukiwania i kręcenia były w tym momencie silniejsze.</div><div style="text-align: justify;">Lekarz psychiatra, szef poradni (WOTUiW), zapytał, czy jestem gotów rozmawiać o leczeniu w ośrodku zamkniętym. Odparłem, że tak; było mi już wszystko jedno, wszystko mi się posypało, rozlazło, z niczym już sobie nie radziłem. Moje życie było w gruzach. Zapytałem tylko, kiedy mam tam jechać. Zaskoczył mnie, mówiąc, że jeszcze dzisiaj, ale i to przyjąłem. Ze skierowaniem w kopercie wróciłem do domu, zadzwoniłem na informację PKS, żeby dowiedzieć się o której mam autobus, spakowałem się i pojechałem do ośrodka imienia Buxakowskiego na odwyk zamknięty. Następny dzień, 15 stycznia 1999 roku, przyjąłem za pierwszy dzień swojej, nieprzerwanej jak dotąd, abstynencji.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoh52xR79tjWJoAqKvQMCF54dtQcOFAlSSlPDbX67cU4XnGF6u-GxH8oyn1f9I-rDOzrj8e0peXL0ETgWPdsqMTfoBAAWIxJVP_BppVCXtohjHGkyM7uo27M1m7t0XU7vvZnMmDrpXbxBXg6FmL5_6GLTAkvtdqvW5wjcDfAIBv-EobF8-TbW2NLu0CBc/s500/Schowek_01.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="500" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoh52xR79tjWJoAqKvQMCF54dtQcOFAlSSlPDbX67cU4XnGF6u-GxH8oyn1f9I-rDOzrj8e0peXL0ETgWPdsqMTfoBAAWIxJVP_BppVCXtohjHGkyM7uo27M1m7t0XU7vvZnMmDrpXbxBXg6FmL5_6GLTAkvtdqvW5wjcDfAIBv-EobF8-TbW2NLu0CBc/w400-h400/Schowek_01.jpg" width="400" /></a></div><br /><div style="text-align: justify;">W pierwszych latach 1998-2001 sytuacja w Opolu przedstawiała się w przybliżeniu następująco: kilka grup AA-owskich. Takie same albo bliźniaczo podobne scenariusze mityngów często w rażący sposób naruszające Tradycje AA. Program AA, poza ceremonialnym odczytywaniem Kroków i Tradycji z laminatu na początku każdego mityngu, był w zasadzie prawie zupełnie nieobecny, a wypowiedzi uczestników dotyczące realizacji poszczególnych Kroków zdarzały się sporadycznie i dotyczyły często spekulacji na temat Kroku, a nie doświadczeń z praktycznej jego realizacji: <i>Ja tam Kroku Piątego nie robiłem, ale wydaje mi się, że...</i> Pracowaliśmy wtedy głównie na <i>programie problemów i radości </i>(sic!), na tematach, często o charakterze religijnym, proponowanych alkoholikom przez Opolskie Duszpasterstwo Trzeźwości w ich książeczce „24 godziny”, na wzruszających utworach poetyckich, które wprawdzie nie miały nic wspólnego z Programem Dwunastu Kroków AA, ale za to znakomicie poprawiały samopoczucie („Dezyderaty”, „Orędzie serca”, „Jeśli zdołasz” i inne takie). Sponsorowanie właściwie nie istniało, a jeśli nawet ktoś miał sponsora, to zwykle oznaczało to jedynie kartkę z numerem telefonu i obowiązkowym komunikatem: <i>Jakby ci się chciało pić, to dzwoń do mnie choćby w środku nocy</i>. Jeśli nawet ktoś spotykał się czasem ze swoim sponsorem, to przypadkowe i nieregularne rozmowy dotyczyły głównie spraw bieżących i rozlicznych problemów podopiecznego z żoną, dziećmi, pracodawcą, urzędami, sąsiadami itd. Nie było mowy o Programie i praktycznej realizacji Kroków.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">W spotkaniach uczestniczyło zwykle kilka-kilkanaście osób; dwadzieścia to może na jakichś większych rocznicach. W związku z tym znaliśmy się prawie wszyscy. Istotne znaczenie miała wtedy życzliwość i akceptacja, za którą niektórzy tęsknią do dziś. Dopiero po latach zorientowałem się, z czego ona wynikała – nie było żadnych kwestii spornych, żadnych kontrowersyjnych tematów. Nie znaliśmy i nie realizowaliśmy Programu (Tradycje były dla centrali w Warszawie lub Nowym Jorku, a o istnieniu jakichś Koncepcji, większość nawet nie słyszała), więc nie było, o co się sprzeczać. Na przykład: Ziutek opowiedział, że ma złą żonę, bo ta nie manifestuje wdzięczności z powodu jego abstynencji, Ziuta miała problemy z szefem, który jakoś nie chciał jej zwalniać wcześniej z pracy, żeby cztery razy w tygodniu mogła zdążyć na terapię i mityngi. Więc albo miałem podobnie i ze zrozumieniem i współczuciem się identyfikowałem, albo mnie to nie dotyczyło, to się nie odzywałem.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Z drobnymi wyjątkami nie wiedzieliśmy, jak się kto nazywa i gdzie mieszka. Jak to napisano w „Jak to widzi Bill”, przypominało to komórkę konspiracyjną. Nigdy nie dowiedziałem się, jak się nazywał mój pierwszy sponsor, ani gdzie mieszkał. Podobno był nauczycielem w technikum.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Jestem przekonany, że taka wersja AA (czy rzeczywiście była to Wspólnota AA?), alkoholikom, którzy obecnie mają mniej niż dziesięć lat abstynencji, może się wydawać równie egzotyczna, jak opowieści z Czarnego Lądu.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-1463426983750242679.post-27288763970191595412024-01-05T16:29:00.002+01:002024-01-06T11:04:52.974+01:00Co z tym przekazywaniem?<p style="text-align: justify;"> <i>Oczywiście, nie możesz
przekazać czegoś, czego sam jeszcze nie masz</i> [WK z 2018 roku, s. 164]. Znam
też wersję:<i> Jakże mógłbyś dać drugiemu
człowiekowi coś, czego sam nie posiadasz?</i> I pewnie kilka podobnych odmian.
Słyszałem je wiele razy. Początkowo cytowane podczas mityngów AA, ale od czasów
pojawienia się w Polsce „pendolino”, słowa te najczęściej padają w rozmowach
poza mityngami, na jakichś warsztatach, w kuluarach, i używane są przeciwko
komuś, kogoś deprecjonują, stanowią system krytycznej oceny alkoholika i w
konsekwencji odrzucenia – jesteś inny, jesteś gorszy, bo ty nie posiadasz, więc
i dać nikomu nie możesz. A my, skoro potrafimy wytknąć ci brak, najwidoczniej to
mamy. </p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Może to nie najlepiej świadczy o mojej inteligencji, ale
przyznam się, że przez wiele lat byłem przekonany, że prawie wszyscy alkoholicy w naszym
środowisku, dobrze wiedzą, że jest to tylko kolejne AA-owskie zaklęcie, zgrabny
slogan, frazes, z którego tak naprawdę nic nie wynika. I właściwie dopiero, gdy
zorientowałem się, że alkoholicy z pewnej szkoły sponsorowania, zaczęli używać tego
banalnego powiedzonka, by udowadniać, sobie i innym, że są lepsi od tych
innych, a nie lepsi dla innych, pojąłem, że traktują to poważnie. Jak zresztą
wiele elementów literatury AA, które wykorzystują w swoich nieustannych wojnach
z członkami AA, mającymi przekonania i doświadczenia odmienne niż „pendolino”. </p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4qWNz3GbNT_dMPXMl2fLfjWrBMSTezSZJt8d4E6AY2lhG78GXvqTxJ9tLHqFiT10B5NcgJz3cM8yTEQO5nSvGD9OjsRvxUzESSKSrXBBD3hsNRU7AyO9q8wcIeFKbmwfmn3gMc3NlW4eSk_296lG8QQ1xkdmpWLvDN2cdxHLs0gUfwbm2Y1n8QDjh_rc/s685/Schowek01.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="685" data-original-width="666" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4qWNz3GbNT_dMPXMl2fLfjWrBMSTezSZJt8d4E6AY2lhG78GXvqTxJ9tLHqFiT10B5NcgJz3cM8yTEQO5nSvGD9OjsRvxUzESSKSrXBBD3hsNRU7AyO9q8wcIeFKbmwfmn3gMc3NlW4eSk_296lG8QQ1xkdmpWLvDN2cdxHLs0gUfwbm2Y1n8QDjh_rc/s320/Schowek01.jpg" width="311" /></a></div>Zacząłem wtedy (od około 2013 roku) zadawać im potwornie
trudne pytanie. Tak, jedno tylko pytanie. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Oczywiście,
nie możesz przekazać czegoś, czego sam jeszcze nie masz</i> – czyli... czego alkoholik
nie posiada i nie może przekazać, ale konkretnie? <p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Od razu informuję, że żadnej sensownej odpowiedzi nie
uzyskałem nigdy. Zdarzały się prymitywne i żałośnie bezsensowne: <i style="mso-bidi-font-style: normal;">mogę rozmawiać z tobą, ale nie będę rozmawiał
z twoją chorobą, alleluja bracie i do przodu, skoro jesteś tak głupi, że tego
nie wiesz, to nie ma sensu o tym ci mówić, poproś odpowiedniego alkoholika o
sponsorowanie i jego wtedy spytaj, a może chce ci się pić, nie odpowiadam na
pytania głupców</i> i wiele podobnych. </p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Niektórym próbowałem sam podsunąć rozmaite pomysły. Czy
chodzi tutaj o wiarę? Nie, zdecydowanie nie, bo wiara to łaska Boga.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Może mowa jest o trzeźwości? No, nie,
trzeźwości nie da się komuś przekazać, dać w prezencie. To może o technikę
pracy na Programie? Okazało się, że też nie, bo technika jest stosunkowo łatwa
do opanowania lub wyuczenia – wielu alkoholików nauczyło się podstaw, z książek
(np. „12 Kroków ze sponsorem” Hamiltona B.) lub rozmawiając ze sponsorami, i
teraz wykorzystują tę wiedzę w poradniach odwykowych lub swoich prywatnych
gabinetach terapeutycznych.</p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Jeden z moich rozmówców wymyślił – <i>Przebudzenie duchowe! To jest to, czego nie możesz dać, jeśli sam nie
masz!</i> – zapytałem wtedy, czy on naprawdę uważa, że przebudzenie duchowe
jeden alkoholik może przekazać lub sprezentować drugiemu? I czemu czasem do
picia wracają alkoholicy, podopieczni przebudzonego sponsora? Nie dał im tego,
co trzeba? Czemu nie dał, skoro przecież miał?</p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Inny wykombinował, że tym czymś jest rozwiązanie problemu
alkoholizmu, ale w tym przypadku sam się zreflektował, że to rozwiązanie
zawarte jest w literaturze AA, więc niby co, alkoholik, który ma książkę
przekazuje ją temu, który nie ma? A ten, który książki nie ma, nie może też jej
przekazać, czy tak? Tu już zaczynało się robić trochę zabawnie i trochę głupio. W końcu wyszło na to, że najwięcej przekonania słychać w wypowiedziach tych,
którzy zdania z cytatu, używają jako usprawiedliwienia, by w AA nie zrobić nic
i dla nikogo. </p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Od wielu już lat koncentruję się na tym, co mogę dać i jak
poprawić jakość tego, co daję, i nie roztrząsam niedoborów, swoich i cudzych.
Zwłaszcza, że w AA obserwowałem zjawiska wręcz nieprawdopodobne: tacy sobie
sponsorzy, którzy później zresztą wracali do picia, przekazywali z powodzeniem
Program innym alkoholikom, którzy teraz wiodą trzeźwe, poukładane życie. Dali coś, czego nie mieli?<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><br /></p>Unknownnoreply@blogger.com40tag:blogger.com,1999:blog-1463426983750242679.post-76972097728548865402024-01-02T08:36:00.004+01:002024-01-02T08:36:54.319+01:00Broszura dostępna gratis<p>Dear friends,</p><p>I have written a short book about the dangers of hardcore religious fundamentalism in AA. Although in the minority, there are also cult-like splinter groups that can also be damaging to the sometimes vulnerable newcomer.</p><p>The book is available as a FREE PDF copy here: <a href="https://aaforagnostics.com/" target="_blank"><span style="color: #2b00fe;">https://aaforagnostics.com/</span></a></p><p>If you find value in this content, please share it with others.</p><p><br /></p><p>In fellowship</p><p>Andy F</p><div style="background-color: white; font-family: Cambria, calibri, arial; font-size: 16px;"><div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSzrPEjIfKULNAsSOZ68Jb06b2iSDDPMjy46OmykZgDHOQj1hoh0vHIOhPS2dE2gHM7B9NNo5_1pjIMsdfdvOKlvzboVtXHCqPQilhq3dPdyca4g4MheYH2qUPi3POiTNYIARjW_8ysoU2UuBaZT5kLGaQUBHm5x46x7QLB9oDnGXBxX1mK4Wi-lSI_Pw/s640/Schowek01.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="428" data-original-width="640" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSzrPEjIfKULNAsSOZ68Jb06b2iSDDPMjy46OmykZgDHOQj1hoh0vHIOhPS2dE2gHM7B9NNo5_1pjIMsdfdvOKlvzboVtXHCqPQilhq3dPdyca4g4MheYH2qUPi3POiTNYIARjW_8ysoU2UuBaZT5kLGaQUBHm5x46x7QLB9oDnGXBxX1mK4Wi-lSI_Pw/w400-h268/Schowek01.jpg" width="400" /></a></div><br /><span style="font-size: medium;"><br /></span></div></div>Unknownnoreply@blogger.com56tag:blogger.com,1999:blog-1463426983750242679.post-64966300424787128812024-01-01T00:03:00.003+01:002024-01-02T07:27:50.262+01:00Nie ma rozwoju bez zmian!<div style="text-align: justify;"><i>Życie to ciągła zmiana, a jeśli nie lubi się zmian, to nie lubi się życia</i> – William Wharton</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Wpadł mi w ręce ciekawy dokument. Czyżby szykowały się zmiany znacznie większe niż to dotąd miało miejsce? Zastanawiam się też, jak ja odpowiedziałbym na poniższe pytania, jakie jest moje stanowisko w sprawie ewentualnych zmian w literaturze AA. I wreszcie ciekaw jestem, jak reagować będą na zmiany albo nawet tylko ich propozycje, AA-owscy fanatycy, fundamentaliści i sekciarze?</div><div style="text-align: justify;"></div><div style="text-align: justify;">73. Konferencja Służb Ogólnych sugeruje, by Komitet ds. Literatury, skonsultował i zebrał opinie członków Wspólnoty na temat ewentualnych zmian w naszej literaturze. GSO ma nadzieję, że sugerowane pytania pomogą wywołać przemyślane dzielenie się i dyskusje na ten ważny temat.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">A to sugerowane pytania do dyskusji (kiepskie tłumaczenie maszynowe):</div><div style="text-align: justify;">1. Czy uważasz, że założyciele AA sprzeciwiliby się lub przyjęli poprawki do swoich pism? Jeśli tak, to dlaczego? Jeśli nie, to dlaczego?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">2. Czy uważasz, że pisma Założycieli są skuteczne w docieraniu do nowych członków? Jeśli nie, to jakie środki można podjąć, aby rozwiązać ten problem?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">3. Jakie powody przemawiają za zmianą pism założycieli?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">4. Co sądzisz o zmianie pism założycieli AA w celu zastąpienia nieaktualnych treści?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">5. Jakie masz sugestie dotyczące ewentualnych zmian w pismach Założycieli, w związku z potrzebą dotrzymywania kroku naszej obecnej społeczności AA oraz w jej przyszłości?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">6. Czy powinna istnieć specjalna procedura Konferencji w celu zatwierdzenia zmian w pismach naszych Założycieli?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">6. Czy powinien istnieć specjalny proces Konferencji dla zatwierdzania zmian w pismach Założycieli? (np. kwalifikowana większość - 75% i/lub 2-letni proces rozpatrywania).</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">7. Jakimi dodatkowymi pomysłami, przemyśleniami, sugestiami możesz się podzielić na temat ewentualnego zmieniania pism Założycieli?</div><div style="text-align: justify;"><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6U8qvwWDMNsC3jiyhOSJOke0owzsyI_I3CsV8NX3NSDhj7F9cDqN2bzcegH_S0BNWlsJg38Vvhz9ss6S5b9Ds0t12ylKrcKbgEYTqCAu2qCNO3PspAxr4fD1p5ssvx3hAvKr0pYFz1o9-J_CV4VWyTe5HWgumxISc4FXexwG1XQyKx_HB_q-sKPiQUvE/s903/Schowek01.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="903" data-original-width="800" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6U8qvwWDMNsC3jiyhOSJOke0owzsyI_I3CsV8NX3NSDhj7F9cDqN2bzcegH_S0BNWlsJg38Vvhz9ss6S5b9Ds0t12ylKrcKbgEYTqCAu2qCNO3PspAxr4fD1p5ssvx3hAvKr0pYFz1o9-J_CV4VWyTe5HWgumxISc4FXexwG1XQyKx_HB_q-sKPiQUvE/w354-h400/Schowek01.jpg" width="354" /></a></div></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Ciekaw jestem, jak polscy członkowie AA zareagują po przeczytaniu stwierdzenia: <i><span style="color: #783f04;">A.A.’s Co-Founder, Bill W., in his 1953 address to the General Service Conference, stated that he did not consider himself the author of Alcoholics Anonymous, the Big Book</span></i> (Współzałożyciel AA, Bill W., w swoim przemówieniu na Konferencji Służb Ogólnych w 1953 roku oświadczył, że nie uważa się za autora Wielkiej Księgi Anonimowych Alkoholików). Będziemy teraz tropić autorów? :-) A poważnie, to warto zauważyć, że cały czas mowa jest tu o pismach Założycieli, a nie o Big Book lub Krokach.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjE3Jqncd0RQY1DYWjdD2rfpnjwmokUO2BZpQ7l9OS3nIxSD7BK1nrwDTAkPbIg5nuEv53-WrF54vnRXNeoev1Ubd-Q8s_LZz4nWrJxeRpa7iFWHElphCPtUnRmpEvhOAEYJhheDnh5raZgnAziKHUz_Ic010n4NyPKwr6dKzcVknU_2MDsIsD169NXGSk/s838/Schowek02.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="838" data-original-width="800" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjE3Jqncd0RQY1DYWjdD2rfpnjwmokUO2BZpQ7l9OS3nIxSD7BK1nrwDTAkPbIg5nuEv53-WrF54vnRXNeoev1Ubd-Q8s_LZz4nWrJxeRpa7iFWHElphCPtUnRmpEvhOAEYJhheDnh5raZgnAziKHUz_Ic010n4NyPKwr6dKzcVknU_2MDsIsD169NXGSk/w381-h400/Schowek02.jpg" width="381" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><span style="text-align: justify;">Czy zmiany w literaturze AA mogą zagrozić jedności Wspólnoty?</span></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><span style="text-align: justify;"><br /></span></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><span style="text-align: justify;"><br /></span></div></div>Unknownnoreply@blogger.com58tag:blogger.com,1999:blog-1463426983750242679.post-22427615133366209212023-12-27T16:47:00.002+01:002023-12-29T16:34:10.361+01:00Szczerość czy może prawda?<div style="text-align: justify;">Byłem na mityngu. Prowadzący podał tematy na tej grupie stałe: Krok, Tradycja, cytat z „Codziennych refleksji” i spytał, czy ktoś z uczestników chciałby dodać jakiś temat. Więc ktoś zapytał, jak pozostali radzą sobie z obniżonym samopoczuciem, depresją, poczuciem braku sensu, bólem egzystencjalnym itp. Dodając przy tym, że nie chodzi o wynik jakiegoś konkretnego zdarzenia, na przykład przygnębienie z powodu śmierci kogoś bliskiego.</div><div style="text-align: justify;">Były też inne tematy, ale na ten właśnie wypowiadało się kilkanaście osób, a ich doświadczenia okazały się wyjątkowo zgodne, więc złożę je w jedną całość.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">1. W życiu każdy ma czasem zły dzień lub kiepski okres, nie potrzeba do tego być alkoholikiem. Tak się po prostu zdarza i nic w tym dziwnego czy nienormalnego. Trzeźwi ludzie wiedzą, że tak to czasem bywa, że tak skonstruowane jest życie, więc nie walczą z rzeczywistością i nie kopią się z faktami. Jeśli Program wyłączył już alkoholikowi mechanizm nałogowego regulowania uczuć, to nie będzie się on upierał, jak małe dziecko, że zawsze ma się czuć znakomicie, bo… bo tak.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">2. Ważne okazało się doświadczenie uczestników mityngów, że takie stany mijają. A jeszcze ważniejsze, że taki kiepski okres można skrócić. Jak to zrobić? Ano, właśnie… jak ZROBIĆ? Program AA jest programem działania, więc pytanie o to, co i jak zrobić, było bardzo sensowne. Na pierwszym miejscu alkoholicy podawali kontakt i z innym alkoholikiem. Rozmowę osobistą lub telefoniczną, ale skupioną na sprawach tego drugiego, a nie na własnych narzekaniach. Jako drugie wymieniana była pewna sugestia z tzw. Dekalogu Jana XXIII, a konkretnie chodziło o to, by alkoholik zrobił przynajmniej jedną rzecz z tych, których nie lubi, które często odkłada, na przykład wizyta u dentysty, mycie lamp, prasowanie, telefon z jakimś odkładanym od dawna zadośćuczynieniem itp. Nie chodzi o kapitalny remont domu – raczej o zrobienie porządku na jednej tylko półce. Takie działania w naturalny sposób poprawiają samopoczucie. Jako trzecie wymieniana była modlitwa, ale nie przez wszystkich i z umiarkowanym przekonaniem. Pewnie dlatego, że wielu alkoholików pamięta cytat z Biblii, z Księgi Jakuba Apostoła (Jk, 2, 20): <i>Chcesz zaś zrozumieć, nierozumny człowieku, że wiara bez uczynków jest bezowocna?</i> Czyli znowu działanie. Bo modlitwa jest ważna, ale obok działania, a nie zamiast działania.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Podobał mi się ten mityng. Problem, najwyraźniej dość powszechny i częsty wśród alkoholików, rozmontowanie lęków (wszyscy tak mają, to mija), sugestie dotyczące konkretnego działania (zrób to, to i tamto).</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Czy kolega, który zadał pytanie, zrealizuje sugestie, to ja już nie wiem. W jego interesie mam nadzieję, że tak, natomiast sprzed wielu lat pamiętam tok myślenia innego alkoholika. Miał jakiś tam problem, członkowie grupy proponowali mu rozwiązania, ale z czasem okazało się, że nie podjął żadnego z nich. Uznał bowiem, że to może i dobry pomysł, ale dla innych, nie dla niego. Cóż… bywa i tak.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Tytuł tego wpisu może będzie łatwiej zrozumiały dzięki cytatowi z Pierwszego Listu św. Jana Apostoła: <i>Jeśliby ktoś mówił: «Miłuję Boga», a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi</i>.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Myślę, że to dobry akcent na Nowy Rok.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvypdSdsiMw-8vrwigq4zKJcYBoI9Vbg0thC_Q6AWcXGaarQSMnFWf359dasNC8U9mnh9PixBhDcii4v2SS62CxGo8N7S64wgJxpRsfy__mTH9kyUvGUAzWiN95M6XVv5s47BJMrxeDX7ebLx658D5YL24Ii6xhS2oDL7OBpsMEYhJhT24o3zXfuI0ZzQ/s600/Schowek01.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="126" data-original-width="600" height="84" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvypdSdsiMw-8vrwigq4zKJcYBoI9Vbg0thC_Q6AWcXGaarQSMnFWf359dasNC8U9mnh9PixBhDcii4v2SS62CxGo8N7S64wgJxpRsfy__mTH9kyUvGUAzWiN95M6XVv5s47BJMrxeDX7ebLx658D5YL24Ii6xhS2oDL7OBpsMEYhJhT24o3zXfuI0ZzQ/w400-h84/Schowek01.jpg" width="400" /></a></div><br /><div style="text-align: justify;"><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-1463426983750242679.post-87384388648012913272023-12-19T15:08:00.002+01:002023-12-19T15:09:42.618+01:00Pytania do Konferencji c.d.W sierpniu 2023 zaproponowałem trzy pytania do rozważenia przez Konferencję (<a href="https://meszuge.blogspot.com/2023/08/pytania-do-konferencji-aa.html"><span style="color: #990000;">https://meszuge.blogspot.com/2023/08/pytania-do-konferencji-aa.html</span></a> ). Dziś, pół roku później, znalazłem w Skrytce jedno z nich – pozostałe zostały zignorowane.<div><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimThFdIHcjlCYcHRi4fi76ENXsQgMXm7bf9Yz4LEFiYS_OWtzNq_cOkS8mplOfAiMvnnNW6BOXb2zjDWbAC0IgHv8czuNwCBx2vAeyVMT9ACU5aIcLGnqs-oCuFJUcO5nfLZkH5GQTMTWpmI3KlEpwBCZ7UTCl9jam_ohdTGCncNQlN1zilmlZD4yAy8o/s900/Schowek1.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="403" data-original-width="900" height="286" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimThFdIHcjlCYcHRi4fi76ENXsQgMXm7bf9Yz4LEFiYS_OWtzNq_cOkS8mplOfAiMvnnNW6BOXb2zjDWbAC0IgHv8czuNwCBx2vAeyVMT9ACU5aIcLGnqs-oCuFJUcO5nfLZkH5GQTMTWpmI3KlEpwBCZ7UTCl9jam_ohdTGCncNQlN1zilmlZD4yAy8o/w640-h286/Schowek1.jpg" width="640" /></a></div><br /><div>Oczywiście to tylko pytanie, o odpowiedzi i zajęciu stanowiska nadal nie ma mowy, ale to będzie możliwe zapewne dopiero po Konferencji.</div><div><br /></div><div><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com73tag:blogger.com,1999:blog-1463426983750242679.post-41087278482736201642023-12-01T00:01:00.011+01:002023-12-04T14:37:53.808+01:00Alkoholicy - prawdziwi i nie<div style="text-align: justify;">Alkoholik – według słownika synonimów to może być: dypsoman, dypsomaniak, gazownik, lump, moczygęba, moczymorda, ochlajtus, ochlaptus, ochlapus, oliwa, opijus, opilca, opilec, opój, pijaczek, pijaczyna, pijaczysko, pijak, pijanica, pijus, trunkowy, menel, żul, żulik, nałogowiec, dykciarz, kloszard, luj, męt, obwieś, szumowina, balangowicz, bibosz, gąbka, hulajdusza, hulaka, kizior, moczygęba, oliwa, homo ludens, korybant, bombler, ochlaj, nałogowiec, kloszard, łachmaniarz, chlacz, chlejus, kirus, pijany, znietrzeźwiony, brynol, i wiele innych. Alkoholik to obelżywe wyzwisko, bo diagnozą medyczną (F10.2) jest to określenie od stosunkowo krótkiego czasu i tylko w środowisku niepijących alkoholików, czyli ludzi, dla których bardzo ważne jest to, że to choroba, a nie grzech czy słabość charakteru. Reszta świata nie odróżnia pijaka od alkoholika i nasze ambicje, by być chorymi, a nie głupimi i złymi ludźmi, ma głęboko w…</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">W naszej Wielkiej Księdze od początku moją uwagę zwracała dziwaczna – ze współczesnego punktu widzenia – klasyfikacja alkoholików (ale czy naprawdę chodzi o alkoholików?), dokonana przez doktora Silkwortha. I to jest ważne, że przez lekarza, a nie przez AA. Cytaty pochodzą z Wielkiej Księgi wydanej w 2018 roku:</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><i><div style="text-align: justify;"><i>Istnieją oczywiście emocjonalnie niestabilni psychopaci. Wszyscy znamy ten <b>typ</b> człowieka składającego milion przyrzeczeń i obietnic, których nigdy nie dotrzymuje</i>.</div></i><div style="text-align: justify;">Czyżby każdy, kto często składał jakieś przyrzeczenia i ich nie dotrzymywał, jest/był psychopatą? Niedotrzymywanie obietnic jest objawem psychopatii? Ups!</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><i><div style="text-align: justify;"><i><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGGmi3F8Xz0aurOMympXh5ui37YZyTTLxURRcx-Fhn7s6J963ORkOTrVdmPOrZA3IaQUvcaWxydySPftuRx_nunsV9mixf0sN10oy_BC9NcbyPxlE79JhliGRgnvHUJS6cSgx9p9j1_jZyG1veZ1oLDza1K11KHMi0RoRtFtoJYGW45uUvaqhAEx6v5vw/s700/Jeste%C5%9B%20inny.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="457" data-original-width="700" height="209" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGGmi3F8Xz0aurOMympXh5ui37YZyTTLxURRcx-Fhn7s6J963ORkOTrVdmPOrZA3IaQUvcaWxydySPftuRx_nunsV9mixf0sN10oy_BC9NcbyPxlE79JhliGRgnvHUJS6cSgx9p9j1_jZyG1veZ1oLDza1K11KHMi0RoRtFtoJYGW45uUvaqhAEx6v5vw/s320/Jeste%C5%9B%20inny.jpg" width="320" /></a></div>Istnieje <b>typ</b> człowieka, który nie chce się przyznać, że nie potrafi pić. Planuje różne sposoby picia – czasem zmienia markę alkoholu lub swoje środowisko</i>.</div></i><div style="text-align: justify;">Oczywiście. To typowe dla alkoholików, ale i dla wielu pijaków.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><i><div style="text-align: justify;"><i>Istnieje także <b>typ</b>, który zawsze wierzy w to, że po pewnym okresie niepicia może znów wypić bez niebezpiecznych konsekwencji</i>.</div></i><div style="text-align: justify;">Oczywiście. To typowe dla alkoholików, ale pewnie też dla pijaków.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><i><div style="text-align: justify;"><i>Mamy również do czynienia z <b>typem</b> maniakalno-depresyjnym, który jest być może najmniej zrozumiały dla swoich przyjaciół, a o którym można by napisać cały rozdział.</i></div></i><div style="text-align: justify;">Depresja i różne urojenia często zdarzają się wśród alkoholików. Jednak bywa też odwrotnie – człowiek cierpiący na depresję zauważa, że alkohol łagodzi jej objawy, a więc pije coraz więcej i częściej, i w konsekwencji uzależnia się.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><i><div style="text-align: justify;"><i>Mamy wreszcie <b>typ</b> człowieka całkowicie normalnego pod każdym względem, z wyjątkiem reakcji na alkohol. Jest to często ktoś wyjątkowo zdolny, inteligentny i przyjacielski</i>.</div></i><div style="text-align: justify;">To bardzo ciekawe, bowiem wychodzi na to, że jest to człowiek, który reaguje alergicznie na etanol, ale nie ma obsesji umysłu. Nigdy nie spotkałem kogoś takiego, ani o kimś takim nie słyszałem.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Poza tym są, według lekarza!, alkoholicy chroniczni i wielu, wielu innych. Ale zaraz, zaraz… czy rzeczywiście alkoholicy? Bo, co bardzo ważne, używa się tu określenia „typ człowieka”, a nie typ alkoholika. Przypomnę też, że było to w czasach, gdy alkoholizm nie był oficjalnie uznawany za chorobę. Skoro nie ma choroby, to się jej nie diagnozuje, to chyba oczywiste.</div><div style="text-align: justify;">Odnoszę wrażenie, że doktor Silkworth wrzucał do jednego worka wszystkie przypadki osób nadużywających alkoholu (z przyczyn bardzo różnych), w tym także alkoholików. I dlatego szpital, w którym pracował, specjalizujący się w leczeniu takich przypadków, osiągał nawet czasem pewne sukcesy – bo nie wszyscy oni byli alkoholikami.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">A jak tę kwestię widzą i rozumieją Anonimowi Alkoholicy? Okazuje się, że znacznie prościej. Ludzie używający alkoholu dzielą się według AA na trzy typy (Wielka Księga, s. 20). Tak, tylko trzy.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">a) Ludzie… nazwijmy to, normalni, zdrowi.</div><i><div style="text-align: justify;"><i>Ludzie pijący umiarkowanie nie mają specjalnych trudności z całkowitym zerwaniem z alkoholem, jeśli mają ku temu powód. Mogą pić lub nie pić</i>.</div></i><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">b) Pijacy. Ludzie nadużywający alkoholu, pijący ryzykownie i szkodliwie, ale…</div><i><div style="text-align: justify;"><i>Jeżeli pojawi się wystarczająco ważny powód – pogorszenie stanu zdrowia, zakochanie, zmiana środowiska lub ostrzeżenie lekarza – taki człowiek również może rzucić picie lub je ograniczyć</i>.</div></i><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">c) Alkoholicy, w WK nazwani niezgrabnie, <i>prawdziwymi</i> alkoholikami.</div><i><div style="text-align: justify;"><i>A co z prawdziwym alkoholikiem? Być może zacznie jako ktoś pijący w sposób umiarkowany. Być może, ale niekoniecznie, stanie się osobą cały czas pijącą bardzo dużo. Po prostu na pewnym etapie swojej pijackiej kariery zaczyna tracić wszelką kontrolę nad spożyciem alkoholu w momencie, gdy tylko bierze pierwszy jego łyk</i>.</div></i><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">To jest naprawdę proste. Nie ma żadnych nieprawdziwych lub sztucznych alkoholików. Po prostu dwa pierwsze przypadki, to w ogóle nie są alkoholicy. Nie wiem, czemu Bill W. użył określenia <i>prawdziwy</i> (real) – zapewne po to, żeby wyeksponować różnice miedzy ludźmi pijącymi normalnie i tylko czasem, okazjonalnie, upijającymi się, albo nawet często nadużywającymi (pijakami), a tymi, którzy wykazują zarówno objawy alergiczne, jak i obsesję umysłu, to jest ludzi, u których po latach diagnozowano by chorobę alkoholową – kiedy już oficjalnie stała się chorobą z opisanymi objawami. Żeby pokazać różnicę między alkoholikiem (wyzwisko), a alkoholikiem (człowiekiem chorym).</div><div style="text-align: justify;">Napisałem, że to jest proste, jednak lepiej nie zapominać o stwierdzeniu pewnego warszawskiego weterana, że <i>alkoholik to takie cacuszko, co to aby żyć, musi mieć problemy, a jak ich nie ma, to sobie wymyśli, a jak już wymyśli, to musi je rozwiązywać, a jak nie potrafi, to… </i>Odnoszę wrażenie, że na określeniu <i>real alcoholic</i> alkoholicy zbudowali jakąś specjalną teorię.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Cytat z innej książki:</div><div style="text-align: justify;"><i style="font-style: italic;">Willenberg pisze, że badanie NIANA wskazują, iż 72 procent ludzi przechodzi w życiu przez pojedynczy okres ostrego picia, który trwa średnio trzy, cztery lata</i> [Sarah Allen Benton, „Alkoholicy wysokofunkcjonujący”]<i>.</i></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Od bardzo dawna jestem przekonany, że przy mityngowych stołach czasem można spotkać osoby, które nie są alkoholikami. Po prostu zdiagnozowano je w takim właśnie okresie destrukcyjnego picia, skierowano na terapię i do AA, i… tak zostało. Nie znaczy to, że są alkoholikami nieprawdziwymi lub sztucznymi – oni po prostu w ogóle nie są alkoholikami. Może byli pijakami, nie wiem, nie moja sprawa, ale alkoholizm jest jeden i nawet nie ma płci. Może mieć (ten alkoholizm) różne stadia, tak jak alkoholicy miewają różne modele picia, ale to coś zupełnie innego.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Używanie mocno niezgrabnego określenia Billa W. jako okazji do wykluczania, odrzucania, a nawet piętnowania członków AA, uważam za nie do przyjęcia u ludzi przyzwoitych i charakterystycznego co najwyżej dla członków jakichś sekt.</div><div><div><br /></div><div><br /></div></div>Unknownnoreply@blogger.com102tag:blogger.com,1999:blog-1463426983750242679.post-91744314125063253992023-11-15T15:38:00.005+01:002023-11-30T20:24:38.016+01:00Wspólnota AA w moim życiu<div style="text-align: justify;">Miałem rok lub dwa abstynencji, gdy w wyniku obserwacji i przemyśleń, uzgodniłem sam ze sobą, że nie chcę, żeby całe to trzeźwienie (rozumiałem przez to zarówno terapię jak i AA), stało się jedynym sensem i celem mojego życia. Był to efekt zmasowanego zastraszania; nawrotem i zapiciem straszyli terapeuci, a w środowisku AA straszyliśmy się już sami. Drzwi poradni odwykowej na zawsze, w razie potrzeby, miały być dla mnie, alkoholika, otwarte. Za oczywiste uważano wtedy, że ta potrzeba pojawi się prędzej czy później, a mityngi dostępne były stale, bo wiadomo – <i>kto odchodzi od AA ginie marnie</i>.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMCugFmCAtGHuahQ5mFCB1iMcY1drhHgU9cZ44hLyMCKv3W0A7IpY7UTljlkbjMf0tv-3mnrhGuMmKhh5wf_p_49Kr7JMkfXf9kN0h9EdPvXfhpZt4UR9v7cYAfwBKG-2yf0wyX6by2d0CN_5LRNfXmNCtmE2FuGGd11uDH4RnVb90LBqd6gzeNiwsfrM/s640/Ograniczony%20wyb%C3%B3r.jpg" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="640" height="250" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMCugFmCAtGHuahQ5mFCB1iMcY1drhHgU9cZ44hLyMCKv3W0A7IpY7UTljlkbjMf0tv-3mnrhGuMmKhh5wf_p_49Kr7JMkfXf9kN0h9EdPvXfhpZt4UR9v7cYAfwBKG-2yf0wyX6by2d0CN_5LRNfXmNCtmE2FuGGd11uDH4RnVb90LBqd6gzeNiwsfrM/s320/Ograniczony%20wyb%C3%B3r.jpg" width="320" /></a></div>Tyle, że ja nie chciałem tak żyć – stale podpierając się terapią, nieustannie na mityngach i wiecznie w strachu. Właśnie zaczynał się XXI wiek, żyłem i żyję w środku Europy – wiadomo, że alkoholizm to choroba, którą można zaleczyć, z której można wytrzeźwieć.</div><div style="text-align: justify;">Obserwacje otaczającej mnie rzeczywistości i naszego środowiska pokazywały wyraźnie, że nie wszyscy alkoholicy muszą przeznaczać każdą wolną chwilę na mityngi, terapie, warsztaty, zloty, spikerki i niesienie posłania więźniom. Wielu znajomych alkoholików, po jakimś czasie, mierzonym raczej w latach, a nie miesiącach, zmniejszało powoli swoje zaangażowanie w AA, by wreszcie pojawiać się już tylko towarzysko raczej na jakichś ważniejszych rocznicach. I jakoś nie zapijali się na śmierć.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><span style="color: #990000;">„Ta praca nie staje się dla nikogo z nas naszym jedynym zajęciem. Nie sądzimy też, by jej efektywność wzrosła, gdyby tak było”</span> (WK, s. 19).</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Z ulgą przyjąłem do wiadomości podtytuł WK: <span style="color: #660000;">„Opowieść o tym, jak tysiące mężczyzn i kobiet <u>wyzdrowiało</u> z alkoholizmu”</span> oraz informację, że o tym wyzdrowieniu mowa jest w tej książce jeszcze wiele razy.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Minęło wiele lat. Był to czas wielokrotnej weryfikacji przekonań i poglądów. Mniej zorientowanym wyjaśniam, że weryfikacja oznacza sprawdzenie prawdziwości, przydatności lub prawidłowości czegoś, a nie tylko odrzucenie czy rezygnację z tego czegoś. Owszem, czasem zmieniałem lub korygowałem poglądy, ale równie często – zwłaszcza po dziesiątej rocznicy – przekonywałem się, że moje przekonania są właściwe i dobrze służą, mnie i nie tylko mnie. W każdym razie ten proces weryfikowania przekonań trwa u mnie nieustająco; czasem nazywam go żartobliwie wietrzeniem poglądów. Znakomitą okazją do takich weryfikacji są różne warsztaty, spikerki, ale bywa też że publikacje w naszych biuletynach lub po prostu wypowiedzi na mityngach.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">W październiku br. w artykule „<a href="https://meszuge.blogspot.com/2023/10/problematyczny-poradnik-aa_22.html" target="_blank">Problematyczny poradnik AA</a>” napisałem, że <i>z Wielką Księgą w garści alkoholik może dowieźć prawie wszystkiego, co mu do głowy przyjdzie, na temat alkoholizmu i trzeźwienia</i>. Nadal tak uważam. W tej sytuacji wystarczy, żeby sponsor wskazywał do przeczytania (albo wręcz sam czytał) tylko te fragmenty, które potwierdzają jego prywatne teorie i przekonania, a pomijać te, w których autor WK, Bill W., prezentuje stwierdzenia zupełnie odmienne.</div><div style="text-align: justify;">Prosty przykład. Jeśli jestem sponsorem, który wierzy, jak terapeuci odwykowi, że alkoholizm jest kompletnie nieuleczalny, to z naciskiem zwrócę uwagę podopiecznego na słowa (WK, s. 86) <span style="color: #990000;">„Nie wyleczyliśmy się z alkoholizmu. To, co naprawdę mamy, jest codziennym wytchnieniem, które otrzymujemy, jeśli zachowujemy dobrą duchową kondycję”</span>. I nie będę kierował jego uwagi na stwierdzenia: <span style="color: #990000;">„Bez wątpienia jesteś ciekaw, jak i dlaczego – mimo opinii ekspertów twierdzących, że nie jest to możliwe – wyzdrowieliśmy z beznadziejnego stanu umysłu i ciała”</span> (s. 20). Albo: <span style="color: #990000;">„W dalszej części zamieszczone są dokładne wskazówki pokazujące, jak wyzdrowieliśmy”</span> (s. 29). Albo <span style="color: #990000;">„Przecież wyzdrowieliśmy i otrzymaliśmy siłę do pomagania innym”</span> (s. 133).</div><div style="text-align: justify;">Gdybym był takim sponsorem, zdecydowanie nie proponowałbym podopiecznemu, czytania całego tekstu WK. Albo sam bym mu czytał to, co uważam za jedynie słuszne i co pasuje do mojej koncepcji, albo on będzie czytał samodzielnie, ale tylko pod moim nadzorem i tylko fragmenty przeze mnie wskazane.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Podczas takich weryfikacji przekonań i, związanym z tym uważnym obserwowaniem rzeczywistości, z czasem zauważyłem coś jeszcze. Od kilku lat odnoszę wrażenie, że w polskiej wersji AA (nie we wszystkich grupach), bardziej liczą się techniki, sposoby i metody sponsorowania niż efekty. A jeśli te efekty nie są zadowalające, to okazuje się, że można wszystko przerzucić na Boga (może On nie chce żebyś był trzeźwy i zdrowy) albo na samego podopiecznego, bo niektórzy sponsorzy uważają, że nigdy nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za to, co robą. Od razu przypomniało mi to amerykańskie poradniki tzw. pozytywnego myślenia, które do Polski trafiły z trzydziestoletnim opóźnieniem. Obiecywały wiele, ale jeśli jednak coś nie wyszło, efektów nie było, to zawsze była wina czytelnika, bo za mało się starał, za mało wierzył, za mało kochał, za mało ufał, za mało miał nadziei, za mało… Bardzo niewielu zauważało wtedy, że przecież wiara, zaufanie czy miłość, to nie jest kwestia decyzji czy postanowienia. Te poradniki sprzedawały się świetnie, sam handlowałem nimi na tony, ale po ich lekturze wielu ludzi było bardziej pogubionych niż przed, bo dodatkowo sprawili sobie poczucie winy i wyrzuty sumienia – skoro to oni za mało kochali, ufali, wierzyli itp., to widocznie są po prostu beznadziejni. Podobno zbliżone chwyty stosują też niektóre sekty.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Bardzo poważnej, wręcz diametralnej zmianie, uległy moje ciągoty do diagnozowania u kogoś choroby alkoholowej. Nabawiłem się ich podczas terapii odwykowej, ale trwało to jeszcze lata po zakończeniu terapii. Właściwie dopiero lektura książek AA i obserwacje innych alkoholików jakoś mnie tego oduczyły. Do dziś pamiętam słowa alkoholika, który wrócił po zapiciu: <i>myślałem, że mnie źle zdiagnozowali</i>. Właśnie – ONI, bo nie on sam. Bardzo cenne doświadczenie.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><span style="color: #990000;">„Nie lubimy nikogo uznawać za alkoholika, ale szybko możesz zdiagnozować się sam”</span> (s. 31).</div><div style="text-align: justify;"><span style="color: #990000;">„Wystrzegaj się nazywania go alkoholikiem”</span> (s. 93).</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Nie jestem specjalistą diagnostykiem. Czy jesteś alkoholikiem, czy nie, prawdziwym, czy nieprawdziwym (sic!), w fazie takiej lub innej, opisanym w WK lub nie, to nie jest moja sprawa. Myśleć mogę, co chcę, ale te swoje diagnozy powinienem raczej zatrzymać dla siebie, a co najważniejsze – nie wykluczać cię na ich podstawie, nie odrzucać.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Co mi się nijak nie zmieniło? Przekonanie, że Anonimowi Alkoholicy i ich Program są największym wydarzeniem społecznym i humanistycznym w XX wieku. Przekonanie, że siłą Wspólnoty i nadzieją dla uzależnionych jest Program AA, a nie mityng czy taka lub inna szkoła sponsorowania. Pewność, że Anonimowi Alkoholicy to jedność, życzliwość i akceptacja, bo stygmatyzacja, odrzucenie i wykluczenie, to nie jest AA.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com41tag:blogger.com,1999:blog-1463426983750242679.post-83588650697875303582023-11-10T16:37:00.006+01:002023-11-12T09:39:26.663+01:00Właściwie... co się zmieniło?<div style="text-align: justify;">Bardzo dawno temu spędziłem cztery tygodnie w sanatorium. Nie miałem w pokoju telewizora, a schodzić na dół, do sali telewizyjnej, mi się nie chciało. Poza tym tyle się tam działo ciekawych rzeczy, że na siedzenie przed odbiornikiem szkoda mi było czasu. Gdy wróciłem do domu i usłyszałem jakąś rozmowę w TV, całkiem poważnie spytałem rodzinę, czy może nastąpiła zmiana lektorów, a może coś porobiło się z dźwiękiem?</div><div style="text-align: justify;">Wystarczył miesiąc przerwy, żebym odkrył, że w telewizji używają języka, jakim nie posługuje się nikt nigdzie. Dziwny akcent, zrozumiałe, ale nie używane w potocznym języku wyrazy, niecodzienna składnia itp. Żyjąc z włączonym telewizorem, a więc słysząc ten język codziennie, po kilka godzin, zupełnie tego nie słyszałem.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">W efekcie tego, oraz kilku podobnych zdarzeń, odkryłem, że żeby coś ocenić właściwie, realnie i rzetelnie, potrzebny jest dystans. Będąc aktywnie zanurzonym w… czymś tam, nie jestem w stanie obiektywnie tego czegoś ocenić. Wymyśliłem wtedy dla siebie taki skrót myślowy: <i>podejdź do lustra i obserwuj, jak ci włosy rosną</i>. Było oczywiste, że niczego nie zobaczę, ale gdybym do tego lustra podchodził raz na kwartał, to zmiana byłaby zapewne uderzająca.</div><div style="text-align: justify;">Nie jest to żadne wielkie odkrycie. Przecież stare powiedzenie mówi, że cudze dzieci szybko rosną. Dzieci rosną normalnie, ale cudze widzi się zwykle co jakiś czas, a nie na co dzień, więc te różnice wydają się znaczne.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Na spotkaniach AA bywam średnio raz na dwa-trzy miesiące. Uczestniczyłem niedawno w mityngu on-line. Jako, że było to właśnie po dłuższej przerwie oraz nie była to „moja” grupa, słuchałem i obserwowałem wszystko wyjątkowo uważnie.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitfSfDTr4nsDN1aJMR1fkeg1WqcmLK9UJ9g1ZsFCUI9SOZ9PhGRkp_em5VwZ_NIfdnzfhK5LzoNYSov_YGQL5Rcjvn0ibHq2N6hAyPQqcdtVLz2yUykK9m8j8k-HpGknSXu3ACQ4Eg5VTRowhV2NTHTtnK-tI-C3JcgeKIdRpchyo2E6RxFOwbJlmEZn4/s640/Mityng%20AA.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="460" data-original-width="640" height="230" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitfSfDTr4nsDN1aJMR1fkeg1WqcmLK9UJ9g1ZsFCUI9SOZ9PhGRkp_em5VwZ_NIfdnzfhK5LzoNYSov_YGQL5Rcjvn0ibHq2N6hAyPQqcdtVLz2yUykK9m8j8k-HpGknSXu3ACQ4Eg5VTRowhV2NTHTtnK-tI-C3JcgeKIdRpchyo2E6RxFOwbJlmEZn4/s320/Mityng%20AA.jpg" width="320" /></a></div>Mityng zaczął się z siedmiominutowym opóźnieniem i, jak zakomunikował prowadzący, było to celowe, żeby dać szansę spóźnialskim. Trochę mnie to zaskoczyło. Alkoholików punktualnych i odpowiedzialnych ignorujemy, bo ważni są spóźniający się? Gdyby spóźnialski nie usłyszał wstępnych tekstów ze scenariusza, to coś strasznego by mu się stało? Ponad dwadzieścia osób punktualnych, szanujących siebie i innych, marnowało czas, czekając na potencjalnego spóźnialskiego, ale taki się nie zdarzył. Odczytywanie różnych tekstów trwało kolejny kwadrans.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Mityng akurat był spikerski; nie wiem, czy na tej grupie każdy jest taki, czy tylko raz na jakiś czas, ale nieważne. Sympatyczna alkoholiczka opowiadała o swoim życiu. Miała mówić, jak żyła kiedyś, co się później stało i jak żyje obecnie, ale po czterdziestu pięciu minutach udało jej się jedynie w pełni udowodnić – sobie i słuchaczom – że za jej alkoholizm odpowiada patologiczna rodzina.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Po spikerce miały być pytania i ewentualne utożsamienie się. Pytań żadnych nie było, widocznie nikogo nie interesowało, co ona zrobiła, żeby osiągnąć obecny dobrostan, a w tej sytuacji starczyło czasu na cztery tylko wypowiedzi, w których alkoholicy utożsamiali się, deklarując, że też wychowali się w patologicznych rodzinach, więc dobrze rozumieją jej przeżycia i trudności. Może zmieściłyby się jeszcze ze dwie wypowiedzi, gdyby nie to oczekiwanie na spóźnionych.</div><div style="text-align: justify;">I to by było na tyle. Odczytów tekstów końcowych już nie słuchałem.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Dzięki sporym przerwom pomiędzy mityngami oraz dystansem, którego w ten sposób nabrałem, miałem okazję uważniej niż kiedyś zastanawiać się, w czym uczestniczyłem. Czy usłyszałem coś znaczącego o rozwiązaniu problemu alkoholizmu? Czy była mowa o tym, co zrobić, żeby nie wrócić do picia? Na mityngu było dwoje nowicjuszy, osób stosunkowo młodych, które usłyszały o kasacyjnym piciu, rzyganiu na stół, wypróżnianiu w gacie, o wielu terapiach i kilku detoksach – czy naprawdę to właśnie było im potrzebne?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Takich pytań stawiałem sobie więcej, nie na wszystkie też znalazłem już odpowiedzi, ale jedno wydaje mi się szczególnie ważne: <span style="color: #990000;"><i>Czy to ja się zmieniłem, czy może AA w Polsce?</i></span></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-1463426983750242679.post-1000256839842874222023-10-23T15:26:00.002+02:002023-10-28T09:17:21.913+02:00Notatki sponsora (odc. 127)<div style="text-align: justify;">Na samym początku wydawało mi się, że sponsorowanie powinienem zaczynać od Kroku Pierwszego, bo i niby od czego? To pozornie było oczywiste. Nie przyszło mi wtedy jeszcze do głowy, że mój podopieczny, to nie ja. Jest innym człowiekiem, ma inne doświadczenia, przekonania i przeżycia. Wspólna choroba to nie wszystko.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><i>Jesteśmy jak ludzie, którzy stracili nogi; nowe nigdy nie odrosną</i> [WK, s. 30].</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Znakomity przykład, bo pokazuje, że poza brakiem kończyny mamy też różną płeć, wiek, wykształcenie, stan majątkowy, wady, zalety, przekonania polityczne i ze sto innych. W każdym razie nie każdy z podopiecznych miał, jak ja, kilka lat abstynencji w AA, a za sobą jakieś warsztaty, rozmowy z pierwszym sponsorem, służby, lekturę książek i broszur AA-owskich.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Przy moich pierwszych sponsorowaniach pojawiły się określone problemy i one spowodowały, że wymyśliłem coś, co nazwałem okresem rozbiegowym, początkowym lub wstępnym. W tym czasie, który trwał 3-4 tygodnie, sprawdzaliśmy, czy w ogóle jesteśmy w stanie ze sobą współpracować, co wcale nie było takie pewne i oczywiste, i to z różnych powodów. Nie byłem w tym okresie jeszcze w pełni jego sponsorem, raczej było to coś w rodzaju deklaracji dobrej woli z obu stron – w końcu najczęściej było przecież tak, że w ogóle się nie znaliśmy.</div><div style="text-align: justify;">W tym okresie rozbiegowym mieliśmy też uzgodnić nasze rozumienie alkoholizmu. Początkowo wydawało mi się to zbędne, przecież obaj jesteśmy alkoholikami, ale szybko przekonałem się, że to tak nie działa. Skoro mieliśmy zajmować się Programem AA, to musieliśmy też rozumieć alkoholizm, jak Anonimowi Alkoholicy. A tu często okazywało się, że ja „widzę” alkoholizm na sposób AA-owski, ale nowy kandydat na podopiecznego, na sposób terapeutyczny albo w ogóle żaden, bo przyszedł prosto z ulicy. Prowadziło to do wielu zbędnych konfliktów i napięć.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Przez trzy tygodnie okresu rozbiegowego kandydat na podopiecznego czytał rozdziały z WK: „Opinia lekarza”, „Jest sposób”, „Więcej na temat alkoholizmu”. Spotykaliśmy się przynajmniej raz w tygodniu i omawiali fragmenty tekstu, których on nie zrozumiał, z czymś się nie zgadzał, coś go złościło itp. Jeżeli w związku z potencjalną współpracą pojawiały się jakieś wątpliwości, to okres rozbiegowy był wydłużany i wzbogacany o „Opowieść Billa”, ale to zdarzało się bardzo rzadko, bo jeśli coś nam się nie kleiło, to zwykle ujawniało się to znacznie wcześniej.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Inne zalecenia w tym okresie dotyczyły uczestnictwa w określonej liczbie mityngów i telefonów do mnie – jedno i drugie według zasady: im krótsza abstynencja, tym mityngów i telefonów więcej. Na każdym z mityngów kandydat miał prosić, żeby pozwolili mu pomagać – chodzi na przykład o pomoc w sprzątaniu, myciu szklanek itp. Jako nowicjusz nie miał się ubiegać o żadne oficjalne służby, ale… mógł pomagać. Działać na rzecz innych, poznawać ludzi, powoli uczyć się rezygnować z egoizmu.</div><div style="text-align: justify;">Sugerowałem, żeby codziennie zrobił przynajmniej jedną rzecz z tych, których nie lubi, które często odkłada, na przykład wizyta u dentysty, mycie lamp, prasowanie itp. Nie chodziło o kapitalny remont domu – raczej na zrobienie porządku na jednej tylko półce. Niezbyt wyczerpujące działania, ale ważne, żeby codziennie.</div><div style="text-align: justify;">Telefony do innych alkoholików – tak, owszem, ale do jakich konkretnie, po co i jak często, to zależało od jego doświadczeń w AA i innych warunków i okoliczności. Telefonowanie do zupełnie obcych alkoholików z innego miasta i tylko dlatego, że sponsor tak kazał, to wykorzystywanie ich i traktowanie instrumentalnie. Nie do przyjęcia.</div><div style="text-align: justify;">Wreszcie lista lub dzienniczek wdzięczności (minimum pięć wpisów). Pamiętam, jak początkowo alkoholicy zwracali mi uwagę, że się pomyliłem, bo zapewne chodziło mi o dzienniczek uczuć, jak na terapii, a idei wdzięczności, jako tarczy przez użalaniem się nad sobą i odgrywaniem roli ofiary, wtedy nie zawsze jeszcze rozumieli. Takie to były czasy…</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Tutaj nakreśliłem tylko pewne podstawowe ramy zaleceń z okresu rozbiegowego, jednak nie były one i nie są schematycznie sztywne, ale właśnie dość elastyczne i dostosowywane każdorazowo do konkretnych okoliczności, do określonych potrzeb i realnych możliwości podopiecznego. Uważam od lat, że ignorowanie oczywistych przecież różnic w ludziach i okolicznościach, i wręczanie każdemu tych samych, identycznych sugestii, świadczy o braku kontaktu z rzeczywistością. I o paraliżującym strachu przed jakąkolwiek odpowiedzialnością.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Po okresie rozbiegowym, jeśli obaj nadal wyrażaliśmy gotowość do wspólnej pracy, stawaliśmy się podopiecznym i sponsorem, i zaczynaliśmy od lektury Pierwszego Kroku z WK, a w następnym tygodniu z 12x12. I tak na zmianę, oczywiście z wyjątkiem niektórych Kroków, które wymagają innego czasu i podejścia. Tak realizowany Program mieści się zwykle w 6-9 miesiącach.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">W listopadzie 2011 przywiozłem z Londynu „Codzienne sugestie”, z których niektóre adaptowałem do swoich sponsorskich potrzeb, ale… to już inna historia.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com51tag:blogger.com,1999:blog-1463426983750242679.post-29716524851898768662023-10-22T15:36:00.003+02:002023-10-23T08:08:54.679+02:00Problematyczny poradnik AA<div style="text-align: justify;">Książka „Anonimowi Alkoholicy”, jaka jest, każdy widzi – chciałoby się powiedzieć, ale to nie jest prawda, bo wielu alkoholików nie widzi, jaka jest. W tym przypadku oznacza to brak zdolności czytania ze zrozumieniem i nieumiejętność wyciągania wniosków z treści przeczytanej albo też… manipulacje sponsora, który decyduje, które fragmenty tekstu czytać, a które nie. Sytuację mocno komplikuje fakt, że jest to poradnik napisany niespójnie, nielogicznie, chaotycznie; zawiera treści sprzeczne, a nawet absurdalne (na przykład wybaczanie urojonych krzywd). I nie chodzi mi o koszmarne tłumaczenie Tadeusza Ch. i Sydney S. – problematyczny jest oryginał, o czym pisałem tu: <a href="https://meszuge.blogspot.com/2023/10/rozwazania-o-fundamentach.html" target="_blank">KLIK</a>. Tych dziwności nie ma aż tak znowu wiele. Dzięki książce wytrzeźwiało wielu alkoholików; nadal jest ona skuteczna i pomocna. Natomiast problematyczne treści w niej zawarte powodują, że można znaleźć lub zbudować dzięki nim, bardzo różne, a nawet sprzeczne ze sobą teorie, można przyjąć mocno odmienne postawy. I do tego „udowodnić” je cytatami z Wielkiej Księgi.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Chcesz wykazać, że z alkoholizmu nie da się wyleczyć? Znajdę stosowny cytat. Chcesz twierdzić, że z alkoholizmu można wyzdrowieć – też znajdę. Chcesz udowodnić, że od alkoholizmu uwalnia tylko przebudzenie duchowe? Znajdę w WK. Chcesz twierdzić, że wystarczy nie pić kilka miesięcy, by zacząć zachowywać się, jak każdy inny normalny człowiek? Znajdę i to. I pewnie z kilkanaście innych takich dziwności.</div><div style="text-align: justify;">Jak widać, każdy alkoholik może te sprzeczności i problematyczne treści interpretować po swojemu, i tak właśnie się dzieje – patrz różne szkoły sponsorowania. Przypomina mi to zdanie Billa W. na temat religii, zawarte w „Przekaż dalej”:</div><div style="text-align: justify;"><i>Rzeczą, która wciąż drażni mnie we wszystkich instytucjonalnych religiach, jest to, że wszystkie one roszczą sobie cholerne pretensje do absolutnej racji. Każda z nich wydaje się sądzić, że ma bezpośrednie połączenie z Panem Bogiem, a jej duchowe wody są niczym kryształ. Wielkie religie, aby zapewnić sobie nowych wyznawców bądź ukarać niewiernych, gwałciły wszystkie znane prawa, ludzkie czy boskie</i>.</div><div style="text-align: justify;">A gdyby tak zamiast „instytucjonalnych religii” użyć określenia „modne szkoły sponsorowania”? Też by pasowało.</div><div style="text-align: justify;">Z Wielką Księgą w garści alkoholik może dowieźć prawie wszystkiego, co mu do głowy przyjdzie, na temat alkoholizmu i trzeźwienia.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Takie to rozważania skłoniły mnie do zastanowienia, jak ja dzisiaj (pod koniec 2023 roku) widzę i rozumiem pewne sprawy, jaką zajmuję postawę wobec nich.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">1. Z alkoholizmu da się wytrzeźwieć, alkoholikowi może wrócić poczytalność. Niestety, nie dotyczy to wszystkich i to z bardzo różnych powodów. Trzeźwość (nie mylić z abstynencją!) nie jest zero-jedynkowa; bywają chwile, gdy z powodów obiektywnych, o trzeźwość emocjonalną może być trudno.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">2. Dwanaście Kroków wydaje się być dobrym pomysłem na moje życie i pewnie nie tylko moje, ale to nie oznacza dożywotniego skazania na AA. Są alkoholicy, którzy po wytrzeźwieniu i ugruntowaniu swojej trzeźwości, mogą bezpiecznie odejść z AA. Nie wiem, czemu jedni tak, a inni nie, ale choć choroba jest jedna, to przecież alkoholicy nie są identycznymi ludźmi. Do tego Program można realizować w różny sposób, z różnym zaangażowaniem i rzetelnością.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">3. Program AA jest programem działania, a nie programem religijno-modlitewnym. Modlitwa wydaje mi się ważna, ale nie zastępuje działania. Są „szkoły sponsorowania”, w których alkoholicy nie podejmują działania w niektórych Krokach, ale o tym, że wielu szuka łatwiejszej, łagodniejszej drogi, wiadomo już przecież było w czasach pisania WK.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">4. Nie jest prawdą, że kto odchodzi od AA, ten ginie marnie. Znam alkoholików z dłuższą od mojej abstynencją, którzy po latach odsunęli się od AA zupełnie. Czasem pojawiają się na jakichś „okrągłych” rocznicach i stąd wiadomo, że normalnie żyją, nie zapili się na śmierć. Często są to alkoholicy, którzy nigdy nie realizowali Programu ze sponsorem.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">5. Uważam, że w AA powinni na długo pozostawać alkoholicy, którzy na trzeźwo właśnie tak zdecydowali, tak postanowili. Że będą służyć, pomagać i wspierać. Którzy realnie mają coś wartościowego do przekazania (nie tylko w ich własnym mniemaniu). Alkoholicy, którzy tkwią w AA latami tylko ze strachu, mają pewne niedobory trzeźwości, a to oznacza, że ich przydatność dla nowych, jest ograniczona – nadal są pacjentami, a nie lekarzami. I to bez względu na to czy strach przed odejściem zaszczepił im terapeuta, czy sponsor.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">6. Miałem z rok lub dwa abstynencji, kiedy uznałem, że ja nie życzę sobie, żeby całe to trzeźwienie (terapie, mityngi, programy, służby itd.) było jedynym sensem i treścią całej reszty mojego życia. Tak mi pozostało do dzisiaj. Wspólnota AA dysponuje rozwiązaniem problemu alkoholizmu i właściwie niczym więcej. Mityngi AA to nie jest życie, podobnie jak zajęcia grupowe terapii odwykowej.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">7. Ja tu jestem na stałe. Jednak w moim przypadku oznacza to pewną postawę duchową, a nie bieganie po mityngach kilka razy w tygodniu. Dobro Wspólnoty leży mi na sercu, czego wyrazem jest choćby ten blog, ale też codzienny udział w warsztacie KzK – gdyby mi nie zależało, to bym to wszystko po prostu olał. Program AA uważam za najważniejszą koncepcję społeczną XX wieku i największe jego osiągnięcie.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">8. Wielka Księga to nie jest Święta Księga, ale trochę koślawy poradnik – na szczęście pakiet literatury AA zawiera także inne pozycje. Oznacza to też, że nie istnieje żaden „zatwierdzony” (niby przez kogo?), jedynie słuszny sposób sponsorowania.</div><div style="text-align: justify;">Początkowo, przez pierwsze lata, bardzo ważne jest każde słowo i zdanie z książki, ale z czasem przychodzi zrozumienie, że ważniejsza jest idea, przekaz jako całość. I zwyczajna ludzka życzliwość.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">9. Tzw. c<i>odzienne sugestie</i> – jeśli w przemyślany sposób dobrane dla konkretnego alkoholika – mogą mieć pewną wartość i być przydatne, ale to nie jest Program AA, ani nawet jego element.</div><div style="text-align: justify;">Jeśli grupa jako całość zmienia treść Kroków lub Tradycji, przestaje być grupą AA.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">10. Niektórzy z uczestników mityngów AA nie są alkoholikami; wielu cierpi na rozmaite – poza alkoholizmem – zaburzenia umysłowe.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Przez ostatnich 10-15 lat obserwuję w środowisku AA coraz więcej fanatyzmu oraz agresywnie narzucanych przekonań – własnych lub cudzych, a także dryfowanie Wspólnoty w Polsce w kierunku organizacji, w której miejsce znajduje coraz więcej przepisów, praw, zasad, nakazów, zakazów.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Wyszło mi więcej niż się spodziewałem, ale… jeśli coś jeszcze mi się przypomni, to dopiszę.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><div><b><span style="color: #cc0000;">UWAGA</span></b></div><div>Mój blog nie jest forum dyskusyjnym. System komentarzy został tu wprowadzony po to, by czytelnik mógł się odnieść do tego, co napisałem/opublikowałem na blogu. U siebie to ja decyduję, który komentarz warto opublikować. Jeżeli Ci to nie pasuje, to po prostu nie pisz. </div><div><br /></div></div><div><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-1463426983750242679.post-58926158758643812062023-10-14T07:41:00.003+02:002023-10-14T14:04:42.294+02:00Dlaczego ludzie nas nie lubią?<div style="text-align: justify;">Wiktor Osiatyński pisał w jednej ze swoich książek, że cechą charakterystyczną każdego alkoholika jest niedobór podstawowych umiejętności życiowych czy społecznych. W pełni się z tym zgadzam. Ale, co może wydawać się wręcz paradoksalne, będąc pod wpływem, umiałem czasem jakoś te umiejętności imitować, jednak po odstawieniu alkoholu owe niedobory ujawniały się w całej okazałości. Jednym z nich, jak to nazwałem, była pułapką mienia racji.</div><div style="text-align: justify;">Sponsor przestrzegał: <i>ty możesz mówić prawdę i mieć rację, ale uważaj, żebyś razem z tą swoją racją i prawdą nie został sam</i>. Dzięki niemu rzadziej w tę pułapkę się ładuję. Tak, niestety, tylko rzadziej. A umiejętność niepodtykania zbyt często ludziom swojej racji i prawdy pod sam nos, należy do ważnych umiejętności w relacjach z innymi ludźmi.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Na przykładzie postaram się pokazać, o co chodzi. Będą dwie wersje rozmowy. Za pierwszym razem Asia rozmawia z Basią, a za drugim z Zenkiem. Płeć nie ma tu znaczenia i wszystkie te osoby mówią prawdę.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><u>Rozmowa 1</u></div><div style="text-align: justify;">Asia – <i>Cześć, co u ciebie słychać, jak tam dzieciaki? Jeśli dobrze pamiętam, to chłopiec i dziewczynka, prawda?</i></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Basia – <i>Wyobraź sobie, że fantastycznie. Syn właśnie dostał się do elitarnej szkoły wojskowej. On od początku szkoły średniej, którą zakończył z najwyższymi ocenami, zainteresowany był wojskowością. Myśleliśmy z mężem, że wybierze karierę akademicką, że zostanie sławnym prawnikiem lub znanym chirurgiem, ale jego interesowała zawsze tylko armia. Dwa miesiące temu zdawał egzaminy do szkoły kadetów i pewnie byłby je zaliczył jako najlepszy, ale w sprawdzianach ze sprawności fizycznej wyprzedził go minimalnie jakiś czarny – oni się nawet nie muszą starać, bo z małpią zręcznością już się rodzą, cha, cha, cha. Więc mój Brajanek zdał z drugą lokatą i oczywiście się dostał. Nie masz pojęcia, jaka jestem z niego dumna. Tylko trochę martwi mnie to, że ta akademia jest na drugim końcu kraju i na zapas przejmuję się utrudnionymi kontaktami. W każdym razie przy jego zdolnościach, talentach, dyscyplinie i samozaparciu, jestem przekonana, że akademię wojskową ukończy w pierwszej piątce, a później droga do generalskich szlifów stanie przed nim otworem.</i></div><div style="text-align: justify;"><i>Z Magdy też jestem dumna – to fantastycznie piękna dziewczyna, zupełnie jak ja w jej wieku. Nie tylko mężczyźni się za nią oglądają na ulicach i w sklepach. Do tego mądra i utalentowana. Maturę zaliczyła jako prymuska i tylko przez chwilę miała problem z wyborem studiów, bo każda uczelnia ją chciała. Ostatecznie zdecydowała się na akademię sztuk pięknych, oczywiście w stolicy, bo jakieś tam lokalne szkoły to nie dla niej wyzwanie. Dodatkowo chodzi regularnie na zajęcia z baletu i ze śpiewu – w obu przypadkach na profesjonalnym bardzo poziomie. Jej mistrzyni, primabalerina X, na pewno o niej słyszałaś, bo to światowa sława, namawia moją Magdę na poświęcenie się baletowi jeszcze bardziej; widzi w niej swoją następczynię. Podobnie z pieśniarką Y, która przekonuje moją Magdę, że jakiejkolwiek dziedzinie śpiewu by się poświęciła, to na pewno osiągnie światowy rozgłos.</i></div><div style="text-align: justify;"><i>Rzecz jasna wszystko to kosztuje majątek, ale w końcu ja zarabiam bardzo dobrze, a jakbyś zobaczyła pasek wypłaty mojego męża, to by ci się w oczach zawróciło od tych zer, więc swobodnie dajemy radę i grzechem byłoby narzekać.</i></div><div style="text-align: justify;"><i>–A co u ciebie, jak tam twoja trójka?</i></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><u>Rozmowa 2</u></div><div style="text-align: justify;">Asia – <i>Cześć, co u ciebie słychać, jak tam dzieciaki? Jeśli dobrze pamiętam, to chłopiec i dziewczynka, prawda?</i></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Zenek – <i>A, dziękuję, wszystko u nich w porządku, całkiem nieźle sobie radzą. A twoja trójka?</i></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Które z tych dwojga, Basia czy Zenek, będzie bardziej lubiane? A może któreś z nich wręcz nielubiane?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><div><b><span style="color: #cc0000;">UWAGA</span></b></div><div>Mój blog nie jest forum dyskusyjnym. System komentarzy został tu wprowadzony po to, by czytelnik mógł się odnieść do tego, co napisałem/opublikowałem na blogu. U siebie to ja decyduję, który komentarz warto opublikować. Jeżeli Ci to nie pasuje, to po prostu nie pisz. </div></div>Unknownnoreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-1463426983750242679.post-38034388726316908372023-10-02T14:47:00.000+02:002023-10-02T14:47:04.362+02:00Problematyczne zmiany w AA<div style="text-align: justify;">I znowu okazało się, że się myliłem, że coś mi się wydawało i tylko myślałem, że rozumiem. Jak to dobrze, że jest AA, bo dzięki Wspólnocie mogę nieustannie weryfikować swoje przekonania na temat… AA, ale może tylko polskiej wersji AA.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Skrytka 2/4/3 5(168) 2023: <i>Jedność Anonimowych Alkoholików jest najcenniejszą wartością naszej Wspólnoty</i>.</div><div style="text-align: justify;">A mnie się zawsze naiwnie wydawało, że najważniejsze jest to, że dysponujemy rozwiązaniem problemu alkoholizmu. Bez tego elementu nie ma się po co ani wokół czego jednoczyć. Ci, którzy wciąż jeszcze cierpią, potrzebują rozwiązania swojego problemu, czy naszej jedności?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Na oficjalnej stronie AA (<a href="https://aa.org.pl/">https://aa.org.pl/</a>) można przeczytać zaskakujący tekst: <i>Wspólnota Anonimowych Alkoholików jest społecznością skupiającą mężczyzn i kobiety, którzy spotykają się na mityngach AA i dzielą się swoim doświadczeniem, siłą i nadzieją z trzeźwego życia, bez alkoholu. Jest to zasadniczy i główny cel istnienia AA</i>.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">No, proszę! A mnie się latami wydawało, że my w AA, na mityngach AA, <i>dzielimy się doświadczeniem, siłą i nadzieją, żeby rozwiązać swój wspólny problem</i> (to z wyraźnie mało znanego już tekstu zwanego Preambułą), a nie urokami i zaletami trzeźwego życia. A za „zasadniczy i główny cel istnienia AA” uważałem latami tekst Piątej Tradycji, to jest – <i>Każda grupa ma jeden główny cel: nieść posłanie alkoholikowi, który wciąż jeszcze cierpi</i>. Nieść posłanie, a nie chwalić się, jak teraz, kiedy nie piję, świetnie mi się żyje. Posłanie AA dotyczy rozwiązania problemu alkoholizmu, a nie przechwałek na temat zajebistego życia w abstynencji. Co jest ważniejsze – opowiastki o moim trzeźwym życiu, czy rzetelna, konkretna informacja, co i jak nowicjusz powinien zrobić, żeby wytrzeźwieć? Nie ma co gadać o jakimś tam Programie czy Krokach – najważniejsze, że teraz mam się świetnie! – czy tak?</div><div style="text-align: justify;">Wydawało mi się też, że w mityngach Wspólnoty AA, uczestniczą ci, którzy cierpią z powodu alkoholizmu i mają pragnienie zaprzestania picia – to z Tradycji Trzeciej w jej wersji długiej i krótkiej. Teraz wychodzi na to, że warunkiem przynależności do AA jest spotykanie się na mityngach, a nie to, co zapisano w Trzeciej Tradycji. Nie można być członkiem AA, jeśli nie chadza się po mityngach, czy tak?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpGc1R6Lvqraox8bh_QjOCI0mMHf_u66QOxMg1mjseYHjG3dqRSX0ML58IPTLMhYm10il9rov8OYVhX6RKGyn1EjP37x1uD3FTOr3jDYGdGlN-QYyS9GdDvcZOecFXt6FqtBSd_H9Fs_pVHZy6-ee9C_nRZb76Qgay-bU5ctbBOqSpCU9ZIl3Vh3uzvQI/s500/Czym%20jest%20AA.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="240" data-original-width="500" height="193" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpGc1R6Lvqraox8bh_QjOCI0mMHf_u66QOxMg1mjseYHjG3dqRSX0ML58IPTLMhYm10il9rov8OYVhX6RKGyn1EjP37x1uD3FTOr3jDYGdGlN-QYyS9GdDvcZOecFXt6FqtBSd_H9Fs_pVHZy6-ee9C_nRZb76Qgay-bU5ctbBOqSpCU9ZIl3Vh3uzvQI/w400-h193/Czym%20jest%20AA.jpg" width="400" /></a></div><br /><div style="text-align: justify;">Dziękuję, dziękuję, dziękuję. Znowu się czegoś nowego nauczyłem i zweryfikowałem, najwyraźniej błędne dotąd, przekonania.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com24tag:blogger.com,1999:blog-1463426983750242679.post-34165534901575721412023-10-01T00:38:00.026+02:002023-10-08T09:41:19.329+02:00Rozważania o fundamentach<div style="text-align: justify;">Na właściwie zbudowanym fundamencie można postawić budynek mało bezpieczny, spartolony, nietrwały, niefunkcjonalny, choć niewykluczone, że na pozór może nawet bardzo ładny. Można też skonstruować dom solidny, bezpieczny, dający schronienie wielu pokoleniom, który przetrwa bez problemów nawet setki lat. Natomiast na fundamencie wzniesionym byle jak też można coś tam postawić, ale to kiepska inwestycja, budowla nie wytrzyma długo, zawali się wraz z użytkownikami/mieszkańcami w krótkim czasie albo będzie wymagała wiecznych remontów i poprawek. A co, jeśli istnieje konstrukcja, której poprawić nie wolno?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Oczywiste jest, że dla alkoholików pragnących wytrzeźwieć, fundamentalne znaczenie ma książka „Anonimowi Alkoholicy”, zwana potocznie Wielką Księgą. Czy naprawdę jest ona fundamentem absolutnie pewnym, stabilnym, jednoznacznym? Oto kilka obserwacji, spostrzeżeń, wątpliwości, które pojawiają się, gdy próbuje się odpowiedzieć na takie pytanie.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>1.</b></div><div style="text-align: justify;">Bill Wilson autor WK, przestał pić w połowie grudnia 1934 roku, było to jego słynne przebudzenie duchowe w szpitalu Townsa. Wiosną 1938 (marzec lub kwiecień) rozpoczął pisać książkę „Anonimowi Alkoholicy”. Jak łatwo wyliczyć miał wtedy ok. 3,5 roku abstynencji. Doktor Bob, który pił ostatni raz 10 czerwca 1935 roku, w chwili rozpoczęcia pracy nad książką przez Billa miał 3 lata abstynencji. Pozostali alkoholicy, których w latach 1938-39 było 78-83, miało abstynencji znacznie mniej, na przykład parę miesięcy, kilkanaście tygodni itp.</div><div style="text-align: justify;">Czy rzeczywiście tak krótki okres niepicia wystarczy, by pisać podręczniki na temat wyzdrowienia z alkoholizmu? O jakiej skuteczności można mówić, gdy alkoholicy, których ona dotyczyła, nie pili od kilku miesięcy albo góra paru lat? Skuteczność sensownie rozumiana, to trzeźwość zachowana do końca życia, a nie przez tygodnie lub miesiące.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>2.</b></div><div style="text-align: justify;">Skoro już mowa o wyzdrowieniu, to…</div><div style="text-align: justify;">„ANONIMOWI ALKOHOLICY Opowieść o tym, jak tysiące mężczyzn i kobiet wyzdrowiało z alkoholizmu” – widnieje na stronie tytułowej, ale na stronie 86 z kolei czytamy: „Nie wyleczyliśmy się z alkoholizmu. To, co naprawdę mamy, jest codziennym wytchnieniem, które otrzymujemy, jeśli zachowujemy dobrą duchową kondycję”.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">To jak to w końcu jest, wyleczyliśmy się i jesteśmy zdrowi, czy jednak nie i nigdy nie?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>3.</b></div><div style="text-align: justify;">W grudniu 1938 Bill zaczął pisać V rozdział Wielkiej Księgi, czyli ten, który zawiera Kroki. Wtedy to postanowiono, że Kroków będzie 12, a nie – jak dotąd, 6-7. Książkę wydrukowano w kwietniu 1939 roku, ale, „lecz jej skład wykonano znacznie wcześniej” [cytat z „Przekaż dalej”]. Skoro Bill wymyślił 12 Kroków w grudniu 1938, a skład książki wykonano „znacznie wcześniej” niż kwiecień 1939, to niby kogo dotyczy stwierdzenie z WK, s. 59: „A oto kroki, które postawiliśmy i które są sugerowanym programem powrotu do zdrowia”? Kto postawił Kroki, które Bill wymyślił tydzień wcześniej, może miesiąc wcześniej, a może kwadrans wcześniej?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>4.</b></div><div style="text-align: justify;">„Ostatecznej redakcji książki dokonał Tom Uzzell, wykładowca New York University. Skrócił on tekst co najmniej o jedną trzecią (niektórzy twierdzą, że o połowę – z ośmiuset do czterystu stron) i uczynił go bardziej wyrazistym” [cytat z „Przekaż dalej”].</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Bardziej wyrazistym? Oto dwa cytaty z WK z 2018 roku:</div><div style="text-align: justify;">„Zyskawszy owo przekonanie, znaleźliśmy się na etapie Trzeciego Kroku…” [s. 60].</div><div style="text-align: justify;">„Znaleźliśmy się na etapie Trzeciego Kroku…” [s. 63].</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Jak to, to dwa razy podchodziliśmy do Trzeciego Kroku i dwa razy znajdowaliśmy się na jego etapie? A co pomiędzy pierwszym, a drugim razem (trzy strony tekstu!)? A gdzie się podział Krok Drugi? Przy okazji – świetnie już widać, że pierwsze rozdziały WK były pisane do programu zawierającego się w sześciu punktach, a dopiero od V rozdziału mowa jest o Dwunastu Krokach i stosownie do nich podzielony jest tekst.</div><div style="text-align: justify;">Czyli: jakiś człowiek spoza AA dokonał problematycznej korekty i wywalił przy tym z naszej książki znaczny kawał tekstu. Tekstu, notabene, w którym Bill nawtykał „ty musisz”. W tym przypadku interweniował doktor Howard, psychiatra z Montclair w stanie New Jersey. Zarzucił Billowi, że w swojej książce opisał nie jakąś nową wspólnotę, ale ewidentnie grupy oxfordzkie. Nakłonił on Billa, by zmienił „ty musisz” na „my powinniśmy”; proponował też inne zmiany. Więc nie jest to pomysł Anonimowych Alkoholików.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Znanym faktem jest, że część archiwów Anonimowych Alkoholików jest nadal ściśle tajna i nie jest udostępniana nikomu. Ciekaw byłbym prawdziwego tekstu WK, tego sprzed ingerencji jakichś wykładowców, psychiatrów i innych jeszcze osób spoza AA.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>5.</b></div><div style="text-align: justify;">Od zawsze wiedziałem, nauczony w AA, że jest Siła większa niż moja własna (<i>Power greater</i>) oraz Siła Wyższa (<i>Higher Power</i>). Pierwszą może stanowić zbiorowa mądrość Wspólnoty, doświadczenia mojego sponsora, wreszcie lekarz, zegarmistrz lub mechanik itp., natomiast drugą jest Bóg. Proste? Proste! Jednak Wielka Księga dowodzi czegoś zupełnie innego:</div><div style="text-align: justify;">„Pragniemy Cię zapewnić, że z chwilą, gdy udało nam się odrzucić nasze uprzedzenia i wykazać jedynie samą wolę uwierzenia w <b>Siłę większą od nas samych</b>, zaczęliśmy osiągać rezultaty. Stało się tak, chociaż żaden z nas nie potrafił w pełni określić ani pojąć tej Siły, <b>która jest Bogiem</b>” [WK, s. 46].</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Ups! To sponsorzy i mechanicy też są Bogami?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>6.</b></div><div style="text-align: justify;">„Wiemy, że jeśli alkoholik powstrzyma się od picia w ciągu wielu miesięcy czy lat, zachowuje się podobnie jak inni” [s. 22].</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Rozumiem, ale w takim razie nie wiem, po co realizować jakieś rozbudowane programy, skoro wystarczy powstrzymać się od picia przez kilka miesięcy?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>7.</b></div><div style="text-align: justify;">Co jest najpoważniejszym problemem alkoholika? W poprzednim wydaniu zawarta była prosta, jednoznaczna odpowiedź* na to pytanie. Natomiast teraz, pomijając zupełnie kwestię błędnie użytych dylematów, nie bardzo wiadomo, co by to miało być…</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">„Tak więc główny problem alkoholika tkwi raczej w jego umyśle niż w ciele” [s. 23].</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">„Samolubstwo, skupianie się na sobie – to jest, jak sądzimy, źródło naszych kłopotów!” [s. 62].</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">„Uraza jest złoczyńcą „numer jeden” [s. 64].</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">„Jeśli mieliśmy żyć, musieliśmy uwolnić się od złości” [s. 67].</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">„Opisz mu to psychiczne wypaczenie, które prowadzi do pierwszego kieliszka rozpoczynającego ciąg” [s. 93].</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Wiadomo, że pijaństwo jest tylko objawem alkoholizmu, a nie jego istotą, a w takim razie, co jest najpoważniejszym problemem alkoholika, samolubstwo i skupianie się na sobie, a może urazy, a może złość, a może psychiczne wypaczenie, a może szalejąca samowola?</div><div style="text-align: justify;">* Jako ciekawostkę podaję zapis z poprzedniego wydania WK: <i>Głównym naszym problemem okazał się kompletny brak siły duchowej. Koniecznością dla nas stało się znalezienie takiej siły, z pomocą której moglibyśmy żyć</i>.<br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>8.</b></div><div style="text-align: justify;">Dziwnych, sprzecznych ze sobą stwierdzeń jest w tej książce znacznie więcej, ale to poniżej będzie już ostatnie:</div><div style="text-align: justify;">„Możesz położyć tę książkę w miejscu, w którym ją zauważy podczas przerwy w piciu” [s. 91-92].</div><div style="text-align: justify;">„Na tym etapie nie wspominaj o tej książce, chyba że już ją widział i chce o niej porozmawiać” [s. 93].</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">To jak w końcu, mam nowemu pokazywać i podsuwać tę książkę, czy ukrywać i nawet o niej nie wspominać?</div> <div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>9.</b></div><div style="text-align: justify;">Tak wyglądał oryginalny tekst Big Book dostarczony drukarzowi: </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjv_CKE1l2RrWDhw0rZKgck2gMIifsXSWHFj9iValpB2g9jq4IJi83VrG4BBNa-Xc8VAhfyLfMwR0snOlfCUFGtULQFMn7Cgd50kIveW9H9GLdtdkOrhilkp2xCQdymVML3yAWcIx-l75e_irpVkzGba3ewqPAzoLaiot5qahZ5TP_sZk65adOk9DvhZA/s800/BB1.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="445" data-original-width="800" height="223" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjv_CKE1l2RrWDhw0rZKgck2gMIifsXSWHFj9iValpB2g9jq4IJi83VrG4BBNa-Xc8VAhfyLfMwR0snOlfCUFGtULQFMn7Cgd50kIveW9H9GLdtdkOrhilkp2xCQdymVML3yAWcIx-l75e_irpVkzGba3ewqPAzoLaiot5qahZ5TP_sZk65adOk9DvhZA/w400-h223/BB1.jpg" width="400" /></a> <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFv7nty5f69uDz26VdMKRG8IDK8sq536RZ7L1SEDwA3nRShcUECcZfm0U82RvItCM-GiDwg6KWfPKojyaDSasMsPruccA0PVEcNxCEHOwq1KkIlX0c5SDq7jPENsP29g-5rZzDCQjSnyICHKQukzIJ_7drB9gHk5ji00h_WGSVf0-tnlrjVakCFH_nPQ0/s800/BB2.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="448" data-original-width="800" height="224" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFv7nty5f69uDz26VdMKRG8IDK8sq536RZ7L1SEDwA3nRShcUECcZfm0U82RvItCM-GiDwg6KWfPKojyaDSasMsPruccA0PVEcNxCEHOwq1KkIlX0c5SDq7jPENsP29g-5rZzDCQjSnyICHKQukzIJ_7drB9gHk5ji00h_WGSVf0-tnlrjVakCFH_nPQ0/w400-h224/BB2.jpg" width="400" /></a></div><br /></div><br /><div style="text-align: justify;">Pytania ostateczne i końcowe:</div><div style="text-align: justify;">Czy taka literatura może być trwałym, sensownym, spójnym, jednoznacznie rozumianym i do tego jedynym przewodnikiem czy poradnikiem? Jako alkoholik mam za zadanie wytrzeźwieć, zbudować nową postawę (przebudzenie duchowe – całkowita zmiana psychiki) na całą resztę swojego życia, więc czy jedna tylko książka i to właśnie tak dziwacznie zredagowana Wielka Księga, może stanowić pewny fundament? Zwracam uwagę, gdyby to nie było jasne, że te dziwności to nie są błędy w przekładzie na język polski.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-1463426983750242679.post-91069376235152188982023-09-14T09:22:00.002+02:002023-09-14T12:46:19.333+02:00Po co się sami oszukujemy?<p style="text-align: justify;"> Tradycja Siódma: <i>Każda
grupa AA powinna być całkowicie samowystarczalna i nie przyjmować dotacji z
zewnątrz</i>.</p><p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p>
<div style="text-align: justify;">Grupa nie powinna przyjmować dotacji, czyli kwot znaczących (bo nie chodzi tu o jakieś drobniaki) ani rodzących jakiekolwiek zobowiązania. Niby proste, choć niekoniecznie w polskiej wersji AA. Jak to u nas powiadają? – Prosty Program dla prostych ludzi, którzy obsesyjnie komplikują proste sprawy.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Czy grupa AA jest finansowo samowystarczalna, czy nie jest, można się zastanawiać tylko wtedy, kiedy nie ma wątpliwości, co oznacza „samowystarczalność”. Zdaję sobie sprawę, że wielu Anonimowych Alkoholików uwielbia rozprawiać na temat pojęć, których nie rozumieją, ale ja już do nich nie należę.</div><div style="text-align: justify;">Według Słownika Języka Polskiego PWN, samowystarczalny jest ktoś, kto samodzielnie zaspokaja własne potrzeby. Może to być jedna osoba albo cała grupa, instytucja, klub itp. Tylko samowystarczalna grupa AA jest niezależna we wszystkich swoich poczynaniach.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Z moich obserwacji wynika, że większość grup jest niezależna i samodzielna finansowo, ale z jednym wyjątkiem: wynajmu sali na spotkania grupy. Znajdujemy je najczęściej w obiektach kościelnych lub służby zdrowia, wynajmujemy zwykle za ok. 5% realnej ceny najmu i… w efekcie nie jesteśmy samodzielni i niezależni. Za takie śmieszne pieniądze nie możemy domagać się choćby zmiany wystroju wnętrza, czyli na przykład usunięcia symboli religijnych lub treści terapeutycznych. Taki brak niezależności niesie za sobą określone konsekwencje. Na przykład dalsze cierpienie albo nawet śmierć alkoholików, którym „nie jest po drodze”, z jakiegoś powodu, z naszymi… fundatorami. Jednak tym razem nie o to mi chodzi.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Kilkanaście lat temu przyniosłem na nasze mityngi wiadomość z USA o egzotycznym dla nas, ale normalnym u nich, sposobie znajdowania stosownych pomieszczeń na mityngi grup AA. W bardzo wielu miastach, miasteczkach, miejscowościach, dzielnicach, władze oddają za darmo, a właściwie za część podatków, płaconych przez mieszkańców, pomieszczenia do prawie dowolnego wykorzystania na potrzeby lokalnej społeczności. Jeśli z założenia pomieszczenie dostępne jest za darmo dla pań hafciarek, filatelistów, wędkarzy, brydżystów, modelarzy, szachistów, cukrzyków itp. to może na takich samych zasadach, to jest gratis, korzystać z nich grupa AA. Powolutku takie inicjatywy pojawiają się też w Polsce – może warto poszukać i popytać.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">W każdym razie zasada jest całkiem prosta: jeśli pomieszczenie, sala, jest za darmo dla wszystkich typów grup z lokalnej społeczności, to i dla alkoholików tak samo – nie ma absolutnie żadnego powodu, by obstawali w tych warunkach przy płaceniu. Poza tym, nawet gdyby niepotrzebnie upierali się przy płaceniu, to byłoby może i głupie, ale nie moralnie naganne. Jednak właściwy problem polega na czymś innym – grupa wcale nie upiera się przy płaceniu, ale przy tworzeniu iluzji płacenia, na własne potrzeby. A to jest już oszukiwanie siebie i innych, zakłamywanie rzeczywistości, tworzenie jakichś dziwnych rojeń. W każdym razie z trzeźwością i uczciwością nie ma nic wspólnego.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Urząd Marszałkowski w K. przeznaczył na takie właśnie miejsce spotkań mieszkańców określone pomieszczenia, ale… Anonimowi Alkoholicy zaczęli się upierać, że mają swoje zasady i muszą płacić. Wyjaśniono im grzecznie, że nie ma możliwości księgowania wpłat od nich, jak i innych lokalnych grup, np. zbieraczy minerałów i działkowców. Wtedy alkoholicy wymyślili sobie problem i zaczęli kombinować, jak tu realizować swoją Siódmą Tradycję. Już po czterech miesiącach zajadłych dyskusji i sporów doszli do wniosku, że za pieniądze z kapelusza będą kupowali papier toaletowy i przekazywali go sprzątaczkom. Oczywiście nie uzgodnili tego z Urzędem, ale sprzątaczki nie zgłaszały sprzeciwu. Na najbliższym mityngu skarbnik z dumą oznajmił, że bardzo się cieszy, bo grupa nareszcie jest samodzielna i niezależna finansowo.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Czy naprawdę ktoś jest w stanie uwierzyć, że można zapewnić grupie AA finansową samowystarczalność za 64 rolki papieru toaletowego miesięcznie (lub równowartość w złotówkach)? To może za 128 rolek? Jeżeli Urząd Marszałkowski z jakiegoś powodu zrezygnuje z tego projektu, to alkoholicy wezmą swoje rolki i bez problemu wynajmą za nie dowolny inny lokal, czy tak?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Nikt nie zmusza grupy AA, by tłumaczyła się z finansowej samowystarczalności albo z jej braku. Więc po co oszukujemy sami siebie, plotąc tak fantastyczne brednie? Sugerując też podobne oszukańcze rozwiązania, innym grupom? </div><div style="text-align: justify;">Fundacja BSK jakoś dotacje i pomoc publiczną przyjmuje i wszystko jest w porządku.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRZk2PI1xsQXVd6CjYdNJXK7fkkO2VGXjpVt_mhLywwTUFiQ0NLOJCKPBy8vSmwHHbJfY98qbOabOireuHCRx-bEXTRkNfUOoCgCdaLV-L6RvzWpzHuQIxpVmllf2bVINbhd4uanyI2wDmjoR8J9MZdALJDZ2wkTL4VAKYymJB86H3NiB732NlxfWFkAs/s1024/Skrytka.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="604" data-original-width="1024" height="236" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRZk2PI1xsQXVd6CjYdNJXK7fkkO2VGXjpVt_mhLywwTUFiQ0NLOJCKPBy8vSmwHHbJfY98qbOabOireuHCRx-bEXTRkNfUOoCgCdaLV-L6RvzWpzHuQIxpVmllf2bVINbhd4uanyI2wDmjoR8J9MZdALJDZ2wkTL4VAKYymJB86H3NiB732NlxfWFkAs/w400-h236/Skrytka.jpg" width="400" /></a></div></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmBNZNDa0WAcUP6TR47iQlV96l2t2LINnHo7xSjep3ioRD9FlN7EgxVHq9IC-fV5tWR1zuEnnfxKk1eTsNIRgWagUXjcyfX9y2WskHKblvZeiVT8sCGnguXfHoJBBioBf99sq-e5VJkfNkod5uuU4tED-HBcPSCk-7E-KJG7yYgEGzRhotvB24oepQC5I/s1024/BSK.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="541" data-original-width="1024" height="211" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmBNZNDa0WAcUP6TR47iQlV96l2t2LINnHo7xSjep3ioRD9FlN7EgxVHq9IC-fV5tWR1zuEnnfxKk1eTsNIRgWagUXjcyfX9y2WskHKblvZeiVT8sCGnguXfHoJBBioBf99sq-e5VJkfNkod5uuU4tED-HBcPSCk-7E-KJG7yYgEGzRhotvB24oepQC5I/w400-h211/BSK.jpg" width="400" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">[Zdjęcie Skrytki od Łukasza, dzięki.]</div><br /><br /><div style="text-align: justify;"><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com39tag:blogger.com,1999:blog-1463426983750242679.post-71861068262071988112023-09-07T08:07:00.014+02:002023-10-11T15:45:56.858+02:00Nie rodzimy się fanatykami<div style="text-align: justify;"><div><i>Serce człowieka nie zna silniejszej namiętności niż żądza nakłonienia innych do własnych przekonań. Nic tak nie podcina korzeni szczęścia człowieka, nic nie napełnia go takim gniewem aniżeli poczucie, że inny stawia nisko, co on ceni wysoko</i>. "Orlando" Virginia Woolf.</div></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Ludzie mogą przyjść na świat z rozmaitymi zaburzeniami lub chorobami psychicznymi. Jednak nikt nie rodzi się AA-owskim fanatykiem, to nie jest możliwe. Coś takiego może alkoholikowi zrobić tylko drugi alkoholik. Oznacza to, że można być złym sponsorem w AA (niekoniecznie w pełni świadomie). Trzeźwienie to powrót do normalności, a trzeźwość oznacza normalność – nigdy nie fanatyzm.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><i><div style="text-align: justify;"><i>Fanatyzm to jest żarliwość w wyznawaniu jakiejś idei lub religii, połączona ze skrajną nietolerancją</i></div><div style="text-align: justify;"> (<a href="https://sjp.pwn.pl/sjp/fanatyzm;2557479.html">https://sjp.pwn.pl/sjp/fanatyzm;2557479.html</a>).</div></i><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Problematyczny sponsor nie wystarczy. Potrzebne są określone cechy, predyspozycje, słabości, braki, podopiecznego. Z niektórymi nieaktywnymi (utajonymi/uśpionymi) lub nawet aktywnymi trafili do AA. I tutaj te właśnie cechy osobnicze albo zostały spacyfikowane przez Program i środowisko trzeźwych alkoholików, albo rozbudzone i aktywowane przez sponsora, jeśli ten nie potrafił poprowadzić podopiecznego do normalności.</div><div style="text-align: justify;">Jakie to cechy? Na pewno jest ich więcej, ale dwóch jestem pewien. Po pierwsze strach, inklinacja do budowania lęków i ulegania im. Po drugie coś, co nazywamy zamkniętym umysłem, odwrotność otwartego umysłu – niezdolność do przyjęcia, że może być inaczej niż dotąd uważałem, brak zgody na to, że mógłbym nie mieć racji.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><i style="font-style: italic;">Strach zawsze był i będzie najpewniejszym sposobem oszukiwania i zniewalania ludzi </i>– Paul Henry d’Holbach (filozof francuski epoki oświecenia, ateista, encyklopedysta).</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Jeśli trzeźwy alkoholik dowie się, że ktoś realizował Program inaczej niż on sam, pewnie z ciekawością spyta o tę metodę, wierząc, że może się czegoś dowie, może czegoś nauczy, coś nowego pozna. Może! Często bywa i tak, że każdy zostaje przy swoich doświadczeniach i tyle. Proces myślenia fanatyka jest inny: <i>jeśli on robił inaczej niż ja, to jeden z nas robił to źle; to nie mogę być ja, bo to by rodziło zagrożenie</i> – w tym momencie zaczyna działać strach – <i>Jeśli jednak udowodnię mu, że zrobił to źle, to ja jestem bezpieczny… znowu bezpieczny</i>. Zauważcie, że zupełnie nie liczą się tu efekty, czyli na przykład duchowa jakość życia – ważna jest tylko metoda. I żeby mieć rację.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><i>Jest tylko jeden pewny sprawdzian wartości jakiegokolwiek doświadczenia duchowego: „Po owocach ich poznacie ich"</i> ["Jak to widzi Bill"]. Albo: <span style="text-align: left;"><i>Po owocach poznacie ich</i> [Mt. 7:15-20].</span></div><p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p><div style="text-align: justify;">Tych, którzy nie chcą się podporządkować, AA-owscy fanatycy będą zastraszać, wyśmiewać, diagnozować im różne choroby i zaburzenia, pleść bzdury, kłamać, manipulować, fałszować rzeczywistość, negować fakty, obmawiać, mataczyć. Często, choć nie zawsze, są hipokrytami. To ty masz robić tak, jak on chce, ale sam zawsze znajdzie jakieś wyjaśnienie, dlaczego nie stosuje się do swoich pomysłów albo nie zawsze, albo niezupełnie. Skrajna nietolerancja wobec innych, ale pełna tolerancja wobec siebie.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://img9.dmty.pl//uploads/202310/1697026948_zyeigc_600.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="774" data-original-width="600" height="400" src="https://img9.dmty.pl//uploads/202310/1697026948_zyeigc_600.jpg" width="310" /></a></div><br /><div style="text-align: justify;">Alkoholicy, szczególnie w AA, mają naprawdę wiele dziwnych pomysłów i przekonań, ale tylko niektórzy, ci fanatyczni, starają się wszelkimi sposobami, narzucić je innym. Od fanatyka możesz usłyszeć na przykład coś takiego: <i>ja to jestem bardzo wyrozumiały, uważam, że możesz robić, jak tam sobie uważasz, ale jeśli nie jest to nasza metoda, to masz krew na rękach</i>.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div><div style="text-align: justify;">Inni twierdzą, że Kroków Programu AA nie wolno interpretować, mimo, że autor tych Kroków, Bill W. widział to zupełnie inaczej.</div><i><div style="text-align: justify;"><i>Dwanaście Kroków zawiera niewiele wskazań absolutnych. Większość Kroków poddaje się elastycznej interpretacji, zależnie od doświadczenia i światopoglądu jednostki</i>. [„Jak to widzi Bill”].</div></i><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Fanatycy (innego już typu) uważają, że jeśli po realizacji Programu Dwunastu Kroków ze sponsorem alkoholik pozostaje agnostykiem, to widocznie nigdy nie był prawdziwym alkoholikiem albo źle zrobił Program AA, bo (według nich) właściwie zrealizowane Dwanaście Kroków zawsze prowadzi do religijnego nawrócenia.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Zetknąłem się nawet z kimś takim (choć nie osobiście), kto wymyślił teorię, że Dwanaście Kroków to nie jest Program AA, a w ogóle są te Kroki tylko w Wielkiej Księdze i nigdzie indziej.</div><i><div style="text-align: justify;"><i>A oto <b>kroki</b>, które postawiliśmy i które są sugerowanym <b>programem</b> powrotu do zdrowia...</i> [WK].</div></i><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Jedna z nowszych teorii fanatycznie, wciskanych do głów alkoholikom, dotyczy istoty błędów z Kroku Piątego, a konkretnie przekonania, że rzekomo wszyscy mają dokładnie taką samą. Jeśli wydaje ci się, że masz inną istotę błędów, to albo nie jesteś alkoholikiem, albo źle realizujesz Kroki. Skoro wiadomo z góry, jaka jest/będzie istota błędów alkoholika i decyduje o tym sponsor, to i obrachunku moralnego z Kroku Czwartego podopieczny nie potrzebuje robić zbyt dokładnie, analizować, wyciągać wnioski. Koleżance sponsorka postawiła diagnozę, to jest odkryła istotę jej błędów, po przeczytaniu kilku wpisów w tabeli uraz.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Kolejni fanatycy gwarantują podopiecznym stan nieustającego szczęścia po realizacji pierwszych dziewięciu Kroków, a jeżeli podopieczny ośmieli się przyznać, że nie zawsze jest szczęśliwy, to zarzucają mu, że widocznie źle zrobił Program. Oczywiście sami nie poczuwają się do żadnej odpowiedzialności w tej sprawie, choć przecież to oni właśnie ten Program w określony sposób przekazywali.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Niektóre z tych przekonań byłyby może i mało szkodliwe, gdyby alkoholik zatrzymał je dla siebie i sam próbował według nich żyć. W naszym środowisku trafiają one jednak do ludzi, którzy wyłaniają się z chaosu czynnego alkoholizmu, naprawdę pogubili się w swoim życiu i są w związku z tym gotowi przyjąć nawet takie sugestie, których nie rozumieją lub wątpią w ich sens.</div></div><div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><i style="font-style: italic;">Robienie dogmatów z Kroków, Tradycji czy Koncepcji to zniszczenie duchowej Wspólnoty i przekształcenie AA w sektę</i><i>. </i>[„Does the Tail Wag the Dog”, Grapevine, June 1999].</div><div style="text-align: justify;"><br /></div> <div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYmCrTusik8eCHzsyJYVi1Dxlbo9uhfqUpVz1uXPoDEQU2FjaBPuDeSjSuyw6Nb6Rw1MUhWIFk2Z3zLdVcI9gcLqLDfVA6_F7jtg5qeHqr7RLfHC_vNm_gtYlC-km69R7OSgUp_zNuqO2oFmDNw7S9_Hb3Mkr5t5TuW70zYGnoMYv725dGOMeeK-iwZvQ/s500/Schowek01.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="285" data-original-width="500" height="228" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYmCrTusik8eCHzsyJYVi1Dxlbo9uhfqUpVz1uXPoDEQU2FjaBPuDeSjSuyw6Nb6Rw1MUhWIFk2Z3zLdVcI9gcLqLDfVA6_F7jtg5qeHqr7RLfHC_vNm_gtYlC-km69R7OSgUp_zNuqO2oFmDNw7S9_Hb3Mkr5t5TuW70zYGnoMYv725dGOMeeK-iwZvQ/w400-h228/Schowek01.jpg" width="400" /></a></div><br /><div style="text-align: justify;"><br /></div> <div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div> <div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b><span style="color: #cc0000;">UWAGA</span></b></div><div style="text-align: justify;">Mój blog nie jest forum dyskusyjnym. System komentarzy został tu wprowadzony po to, by czytelnik mógł się odnieść do tego, co napisałem/opublikowałem na blogu. U siebie to ja decyduję, który komentarz warto opublikować. Jeżeli Ci to nie pasuje, to po prostu nie pisz. </div></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com22