Nauczyłem się czytać samodzielnie mniej więcej w ósmym roku życia i zostało mi to do dziś. Z lektur szkolnych nie przeczytałem jednej, bo zabrakło jej w bibliotece, natomiast wszystkie inne – tak. Z ciekawością lub bez, z przyjemnością i bez niej, zainteresowany lub znudzony, ale przeczytałem.
Cztery lata przed zaprzestaniem picia przeczytałem, polecone przez znajomą Al-anonkę, „Grzech czy choroba” i „Życie w trzeźwości”. Dzięki nim nie walczyłem w określeniem „alkoholik”; dowiedziałem się też o AA. Był też minus – uznałem, że teraz to ja wiem już tyle o alkoholizmie, że sam sobie poradzę. Oczywiście to był mój błąd, a nie książek.
Kiedy trafiłem na pierwsze mityngi nie wiedziałem, że jest jakaś specjalna literatura AA. Przed prowadzącym leżał laminat ze scenariuszem, Kroki i Tradycje oraz „24 godziny”, trzytomowe wydanie Duszpasterstwa Trzeźwości w Opolu. Myśl przewodnia, modlitwa i medytacja odpowiednie na dany dzień, zawsze były tematem mityngu. Tak było na wszystkich 5-7 grupach w mieście. Nie miałem pojęcia, że te bombastyczne, religijne teksty nie są literaturą AA. Stosowny tekst na każdy dzień czytałem codziennie. Starsi stażem mówili, że tak robią, to ich naśladowałem. Przestałem po ponad dwóch latach. Mniej więcej wtedy wpadła mi w ręce książka „Anonimowi Alkoholicy” oraz „12 Kroków i 12 Tradycji”. Trzecią pozycją, którą przeczytałem trochę przez przypadek, było „Anonimowi Alkoholicy wkraczają w dojrzałość”. Kolejności dalszych już nie pamiętam, ale ostatecznie przeczytałem wszystkie książki AA, które się po polsku ukazały.
Czytałem literaturę AA z wielu różnych powodów. Nie wszystkie one pojawiły mi się jednocześnie, do niektórych musiałem dorosnąć. Oto najważniejsza siódemka:
1. Od pewnego momentu chodziło mi o wytrzeźwienie, a nie o nieskończone trzeźwienie; z książek Wspólnoty starałem się dowiedzieć, jak miałbym to osiągnąć. Anonimowi Alkoholicy zapewniali, że jest to możliwe w odróżnieniu od terapii odwykowej, na której uczono mnie, że alkoholizm jest nieuleczalny.
2. Wymyśliłem sobie, że Anonimowi Alkoholicy w swojej historii popełnili naprawdę wiele błędów, a jeśli je poznam, nie będę musiał powtarzać ich na własnej skórze.
3. Miałem coraz więcej wątpliwości co do tzw. prawd i zasad AA serwowanych alkoholikom przez weteranów na mityngach. Miałem rację – miało to związek z faktem założenia AA w Polsce przez terapeutki, socjologa i harcmistrza; nikt z nich nie był alkoholikiem. Zrobili to najlepiej jak potrafili, ale wyszło im ostatecznie coś w rodzaju poterapeutycznej grupy wsparcia. Z ideami i zasadami AA nie miało to wiele wspólnego.
4. Mój sponsor ma takie powiedzenie: „my w AA znamy literaturę AA”. Było to dla mnie, i jest, rzeczą absolutnie oczywistą. Jaki sens miałoby chodzenie do szkoły, ale unikanie podręczników i lektur?
5. Literaturę Wspólnoty nazywano wówczas w tym środowisku skarbcem mądrości AA – to jak to ze mną jest, mam w dupie skarby? Które przy okazji mogą mi uratować życie? Aż tak psychiczny to ja jednak nie jestem. Więc oczywiste jest i naturalne, że dość szybko przeczytałem wszystko, a niektóre pozycje więcej niż raz.
6. Znajomość literatury mnóstwo razy przydawała mi się w dyskusjach z agresywnym weteraństwem, próbującym arogancko przedstawiać swoje przekonania, jako mądrość AA. Tu pamiętam zwłaszcza gorącą dyskusję z weteranem z Gdańska, który jak lew bronił procedury przyjmowania do AA. Nie musiałem się z nim kłócić, po prostu przeczytałem cytat: Któż z nas odważy się powiedzieć: „nie, ty nie możesz wejść”, tym samym przypisując sobie funkcję sędziego, ławy przysięgłych, a może też i kata swego brata alkoholika? Dlatego też nasze wieloletnie doświadczenie przetworzone teraz w postać Trzeciej Tradycji mówi: „Jesteś uczestnikiem AA, jeśli tak mówisz. Niezależnie od tego, co zrobiłeś, albo co jeszcze zrobisz, jesteś uczestnikiem AA dopóki ty tak twierdzisz” („AA wkraczają w dojrzałość”, s. 133). Rzucił się wtedy na mnie wściekle, twierdząc, że Bill W. nigdy by czegoś takiego nie napisał.
Na bazie tego oraz wielu podobnych wydarzeń powstało powiedzenie: trzeźwi ludzie mają przekonania zbudowane na wiedzy i doświadczeniu, a tacy... mniej trzeźwi mają przekonania zamiast wiedzy i doświadczenia.
7. Dzięki znajomości literatury AA mogłem sprawdzać i upewniać się, że jako sponsor, podopiecznym podsuwam rozwiązania wynikające z doświadczeń AA, a nie własne przekonania wyniesione, na przykład, z jakiejś terapii odwykowej lub DDA, czy problematyczne przekonania sponsorki.
„...poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (Jana 8:32). Czytanie literatury AA uwalniało mnie z niewoli błędnych przekonań, od przesądów, które nadal lęgną się na salkach mityngowych, od poglądów alkoholików, którzy nie zawsze kierują się dobrą wolą i życzliwością, od opinii niezorientowanej większości. Czytanie literatury AA po prostu się opłaca.
https://sklep.aa.org.pl/ - dostępne są zaakceptowane przez Konferencję Służby Krajowej AA w Polsce książki, broszury i ulotki
OdpowiedzUsuńW AA od lat dominuje kult „Wielkiej Księgi” i czasem „12×12” – dla wielu to teksty niemal święte, cytowane bez kontekstu, bez krytycznego namysłu. W praktyce mało kto naprawdę je czyta, a jeszcze mniej osób rozumie ich historyczny i kulturowy kontekst. Tymczasem sam Bill Wilson z biegiem lat zmieniał poglądy – otwierał się, eksperymentował, dystansował od religijnego tonu, który tak silnie widać w pierwotnym tekście. To, co powstało w latach 30., pisane przez białych mężczyzn klasy średniej pod wpływem Grupy Oksfordzkiej, dziś staje się raczej artefaktem niż żywą mapą trzeźwienia. Nie pomagają tu kolejne tłumaczenia i wydania wprowadzające jeszcze wiekszy językowy chaos. A jednak nadal większość grup trzyma się kurczowo kilku cytatów – jakby poza nimi nic nie istniało.
OdpowiedzUsuńDobrym przykładem tego zamrożenia jest los książki „Życie w trzeźwości”. To praktyczny, świecki, bardzo konkretny poradnik trzeźwego życia. Bez mistycyzmu, bez religijnego zadęcia, bez zbędnych metafor. Dla wielu nowicjuszy – zwłaszcza tych, którzy nie mogą lub nie chcą wierzyć w Boga – to jedno z najważniejszych narzędzi. A jednak niektóre grupy AA świadomie je ignorują lub wręcz odrzucają jako „zbyt ateistyczne”, „nieduchowe” czy „nieprawdziwie AA-owskie”. Brzmi to jak herezja w oczach ortodoksyjnych członków – bo nie pada tam słowo „Bóg”, nie ma mowy o „powierzeniu życia Stwórcy”. Jest za to codzienna praktyka, konkretne wybory, dojrzałość.
Podobny los spotyka najnowszą publikację: „Plain Language Big Book” – uproszczoną wersję Wielkiej Księgi. Ma ona skrócony tekst, bardziej dostępny język, nowe tytuły rozdziałów i inkluzywny ton. Dla wielu – ogromna pomoc, szczególnie dla osób neuroatypowych, z trudnościami w czytaniu, lub tych, którzy nie odnajdują się w archaicznym języku lat 30. Ale reakcja niektórych środowisk AA? Furia. Zarzuty o „zdradę Billa”, o wypaczenie „oryginalnej duchowości”, o zdradę Tradycji. Nie chodziło o błędy merytoryczne – chodziło o to, że ktoś ośmielił się ruszyć mit.
Tymczasem właśnie ten mit bywa dziś największym ograniczeniem rozwoju AA. Jeśli wspólnota ma przetrwać i nie zamienić się w skansen religijno-terapeutyczny, musi dopuścić świeży język, świeckie podejście i krytyczne myślenie. Literatura AA to nie świętość. To narzędzie. A narzędzia mają działać – nie być czczone.
Ba! Są tacy nawet tacy fanatycy WK, a nawet ekstremiści, którzy twierdzą, że jak pominiesz lub zmienisz jakieś słowo z Wielkiej Księgi to Program na Ciebie nie zadziała. Tak jakby To WK uzdrawiała albo miala jakies magiczne moce, a my czytając ją wymawiamy zaklęcia. Straszne.
UsuńWK jest podstawowym tekstem w AA, ale nie jedynym. Bez interpretacji tekstu, bez jego analizy (tylko takiej zdrowej) to nic z tego nie będzie. A spotykam sie z tak przerażająca ilością dziewczyn, którym sponsorka po prostu czyta tekst, który mają przed oczami. I tyle. I potem słyszę co chwilę o puszczaniu kierownicy, o tym, że mają nie mysleć bo Bóg się wszystkim zajmuje, że nie mają na nic wpływu itd.
A potem takie osoby są wypuszczane w świat z błogosławieństwem: teraz idź i przekazuj to, co sama dostalaś, bo Program juz masz.
Historyczny i kulturowy kontekst, o którym wspominasz wiele wyjaśnia. Po przeczytaniu ,,AA wkraczają w dojrzałość", ,,Dr Bob..." i ,,Przekaż dalej" poznałem trudne okoliczności, w których powstawała WK. Cenię też literaturę Al-anon, która jest bogatsza o późniejsze doświadczenia w stosowaniu 12 kroków.
UsuńNie ma takiej siły, która oderwałaby mnie od czytania i pogłębiania wiedzy.
OdpowiedzUsuńAle też nie ma takiej siły, która kogoś zmusiłaby do czytania i pogłębiania wiedzy.
https://faktopedia.pl/uimages/services/faktopedia/i18n/pl_PL/202507/1751377615_by_Mudzina_500.jpg?1751377616 A tacy z niego byli w AA dumni! Może warto czytać wszystko, a nie tylko propagandowe zachwalanie AA?
OdpowiedzUsuńLiteratura AA jest bardzo ważna, ale zwykle prezentuje tylko jedną stronę prawdy.
No i…?
UsuńCo ma wynikać z tego obrazka?
" jedną stronę prawdy" Prawda ma różne strony?
UsuńOwszem. Jak moneta. Jak medal.
UsuńUkrywanie porażek, ale prezentowanie (prawdziwych) sukcesów, to typowe oszustwo w AA.
"Ukrywanie porażek, ale prezentowanie (prawdziwych) sukcesów, to typowe oszustwo w AA." Niekoniecznie oszustwo i niekoniecznie typowe dla AA. Tak działa reklama. Wyolbrzymianie zalet, milczenie o wadach.
UsuńMoże warto czytać wszystko, powiadasz?
UsuńNo nie, obrazków bez bliższych danych, choćby roku zdarzenia, bez podanych źródeł informacji, bez przybliżenia czy pił w tym czasie czy nie - czyli bez kontekstu, na pewno nie warto.
Niezbyt wiem kto to w ogóle jest i gdzie AA tak było z niego dumne, jedyny baseballista którego znam w kontekście AA to Rollie Helmsley.
"Tak działa reklama" - słusznie prawisz, Anonimowy, z tym, że... Nasze oddziaływanie na zewnątrz opiera się na przyciąganiu, a nie na reklamowaniu... Poza tym w AA podobno ważna jest uczciwość.
Usuń"Nasze oddziaływanie na zewnątrz opiera się na przyciąganiu, a nie na reklamowaniu..."
Usuń"Rzadko się zdarza, by nie powiodło się komuś, kto dokładnie podąża naszą drogą. Do zdrowia nie wracają ludzie, którzy nie mogą lub nie chcą poddać się całkowicie temu prostemu programowi." - to już brzmi jak reklama. Jak nie kupisz tego właśnie proszku to biel nie będzie bielsza, na rynku są co prawda inne, ale nie dorównują temu naszemu. Swoją drogę ciekawe. Jak wrócę do trzeźwości (tej redefiniownej przez alkoholików, nie słownikowej (broń Boże), to jest to zasługa Programu, jeżeli mi się nie powiedzie to jest to moja wina. Po prostu nie potrafiłem wyprać, proszek jest jak najbardziej OK.
Anonimowi Alkoholicy uważają, a przynajmniej tak wynika z treści WK, że trzeźwość jest zasługą boga, a nie programu. Program to droga do boga i tyle.
UsuńRzadko się zdarza... ale najwyraźniej czasem jednak się zdarza. Proponuję spróbować rozwiązań alternatywnych. Jeśli zadziałają, to świetnie, jeśli nie, to zawsze jeszcze pozostaje AA.
Czyli jednak rozwiązaniem którym dysponują alkoholicy nie jest 12 kroków tylko religia i nawrócenie w strone Stwórcy, sprawczego Boga? Stąd ta zależność od konkretnego wyznania i bliskosc salki przy świątyniach wiary?
UsuńProponuję odstąpić od fałszywych analogii do wybielającego proszku do prania i zacytować następne zdania ze wspomnianego fragmentu: "Do zdrowia nie wracają ludzie, którzy nie mogą lub nie chcą poddać się całkowicie temu prostemu programowi. Zazwyczaj są to mężczyźni i kobiety, którzy nie potrafią zachować uczciwości wobec samych siebie. Istnieją tacy nieszczęśnicy. To nie ich wina, prawdopodobnie tacy się urodzili. Z natury swej nie są zdolni pojąć, a tym bardziej zmienić sposobu życia na taki, który wymaga bezwzględnej UCZCIWOŚCI. Mają więc mniejsze szanse na powodzenie niż inni. Są także ludzie, których cierpienie wypływa z głębokich zaburzeń emocjonalnych i umysłowych, a mimo to wielu z nich wraca do zdrowia, jeśli tylko zdobędą się na UCZCIWOŚĆ." Uczciwość również nakazuje cytować pełny tekst.
Usuń"Anonimowi Alkoholicy uważają, a przynajmniej tak wynika z treści WK, że trzeźwość jest zasługą boga, a nie programu. Program to droga do boga i tyle."
UsuńProgram zawarty w 2 i 3 Kroku AA daje nam możliwość podjęcia swobodnej decyzji "uwierzenia , że Siła większa od nas samych może przywrócić nam zdrowy rozsądek" i "powierzenia naszej woli i naszego życia opiece Boga, tak jak Go rozumieliśmy."
"Poza tym w AA podobno ważna jest uczciwość". Podobno? Naprawdę! "...wielu z nich wraca do zdrowia, jeśli tylko zdobędą się na UCZCIWOŚĆ"
UsuńWygląda na to, że Siła większa niż nasza własna, jest właśnie Bogiem. Wyraźnie napisał o tym Bill w WK:
Usuń"Pragniemy Cię zapewnić, że z chwilą, gdy udało nam się odrzucić nasze uprzedzenia i wykazać jedynie samą wolę uwierzenia w Siłę większą od nas samych, zaczęliśmy osiągać rezultaty . Stało się tak, chociaż żaden z nas nie potrafił w pełni określić ani pojąć tej Siły, która jest Bogiem".
https://meszuge.blogspot.com/2024/11/bill-kreuje-nowych-bogow.html
Uczciwość wymaga zaprzestania okradania rodziny na używki, zaprzestanie zdradzania żony, zaprzestanie kłamania... Najwyraźniej uczciwość, a więc i trzeźwość, Bill Wilsona nie dotyczy.
Usuń"chociaż żaden z nas nie potrafił w pełni określić ani pojąć tej Siły, która jest Bogiem". "Bogiem, tak jak Go rozumieliśmy."
UsuńNie wiem, czy tak jak Go rozumieliśmy. To Twój dopisek, a nie fragment cytatu Billa.
UsuńKrok 3 brzmi " Podjęliśmy decyzję, aby powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, tak jak Go rozumieliśmy."
UsuńKrok 11 brzmi: "Staraliśmy się przez modlitwę i medytację poprawiać nasz świadomy kontakt z Bogiem, tak jak Go rozumieliśmy, ......"
Ważne jest dbanie i literaturę AA i czystość stolika kolportera. Co pokazują warsztaty z jakich właśnie przyszło podsumowanie. Uroczyste przekazanie warsztatowej świecy i wspolna modlitwa o pogodę ducha na koniec. Prawdziwe AA.
OdpowiedzUsuńChciałbym zapytać o tą uroczystość przekazania świecy, może gdzieś to literaturze jest...
Lecz w innym miejscu przeczytałem, ze:
"W razie wątpliwości miałem „siedzieć cicho”, prosząc tylko o kierunek i siłę.."
" To co dla jednego może być prawdą dla drugiego może być kłamstwem" - W tej sytuacji życie prawdą zalecone przez mistyków staje się na tym poziomie praktycznie niemożliwe.
OdpowiedzUsuńLiteratura AA w AA jest niezbędna, to kluczowa część naszej własnej autonomii dzięki której tworzymy "ten kawałek prawdy" o sobie. Motywacja popychająca nas do kłamstwa to obawa przed konsekwencjami, obawa przed odpowiedzialnością , obawa przed przeznaczeniem.
Myślę że odcinanie się od korzeni jest dla wspólnoty niebezpieczne , niebezpieczeństwo te polega na tym że zacznie się nadinterpretacja, dokładanie, modyfikowanie, upiększanie innymi słowy chaos w którym z czasem nikt się nie połapie - również sami "autorzy". Ktoś powyżej napisał o tzw. religijnym tonie AA w pierwotnym tekście - z wdzięcznością przyjmując ten "ton" odważnie mogę wyciągnąć wnioski dotyczące przyszłości ale też teraźniejszości AA. Jeżeli przyjmiemy że wspólnota już dawno temu zamieniła się w skansen religijno-terapetyczny, a "świeżym językiem" będzie nasza własna jaźń to do jakich wniosków dojdziemy ?Gdzie wtedy będzie nasze gdybanie ? Co stanie się z naszym ego ? Świeckie podejście to sprawa indywidualna ale program duchowy w myśl ludu ma takie a nie inne pochodzenie . Zgadza się! Pragniemy świeżości! Chcemy być nowocześni -z postępem jeszcze nikt nie wygrał. Studiowanie literatury pomaga przetrwać, ale czy moje obawy przed tym żeby wspólnota przetrwała są słuszne i adekwatne do całości a zwłaszcza programu duchowego i Boga ? Jak to właściwie jest z tą wiarą u mnie, bez względu na religie ale ze względu na Boga ?
" To co dla jednego może być prawdą dla drugiego może być kłamstwem" - absolutnie nie ma takiej możliwości. Prawda nie jest kłamstwem, a kłamstwo nie jest prawdą. To ewentualnie przekonania mogą być dla kogoś prawdziwe, a dla kogoś innego, nie.
UsuńPrawda - to, co jest zgodne z rzeczywistością.
Kłamstwo - stwierdzenie niezgodne z rzeczywistością (które ma na celu wywołanie u kogoś powstanie mylnego przekonania albo niepoprawnego rozumowania na dany temat).
https://wsjp.pl/haslo/podglad/36861/prawda/4620963/historyczna
https://wsjp.pl/haslo/podglad/12914/klamstwo
@ps. Meszuge. Mowa jest o życiu prawdą, o zasadzie życiu prawdą ( niepisaną) zasadą w kodeksach etyczno-moralnych .
Usuń@ps. Meszuge. Mam na myśli życie prawdą, o tym że życie prawdą jest zasadą niepisaną w kodeksach etyczno- moralnych i nie jest tak proste jakby się z pozoru wydawało. Dlaczego? Prawda występuje w dwóch rodzajach. Mamy prawdy absolutne i uniwersalne które nie zmieniają się w zależności od czasu i przestrzeni oraz są dla wszystkich jednakowe. Do takich prawd należą aksjomaty mistyczne - te prawdy nie są możliwe do zweryfikowania przez intelekt i słowniki. Mamy też drugi rodzaj który zawiera prawdy relatywne - względne występujące na niższym poziomie świadomości i nie mogą być aksjomatami ponieważ ulegają zmianą w zależności od człowieka który je mówi oraz podlegają wpływom czasu i przestrzeni np. to co dla danego człowieka było prawdą za młodu w toku dalszego życia może ulec takim modyfikacją że pod jego koniec w ogóle nie będzie przypominać pierwowzoru. Prawda względna czyli codzienna jest niejednakowa dla różnych ludzi, np dla jednego mężczyzny kobieta będzie piękna a dla drugiego będzie brzydka. Prawda codzienna dlatego jest względna bo jest przepuszczona przez pryzmaty ego wszystkich ludzi którzy patrzą na tę kobietę. Podobnie rzecz się ma z zapachami, smakami i wszystkimi i wszystkimi doznaniami które otrzymujemy z zewnętrznego świata za pośrednictwem zmysłów i umysłu. To co dla jednego będzie piękne dla drugiego może być obrzydliwe - jeśli ja powiem że: ta "babka" jest fajna ktoś inny powie że ja kłamie bo z jego perspektywy ona wcale fajna nie jest. Obaj będziemy mieć rację bo to co dla jednego z nas jest prawdą dla drugiego może być kłamstwem .
Usuńhttps://sjp.pwn.pl/doroszewski/przekonanie;5483916
To, czy ktoś/coś jest ładne, to przekonanie i osobista ocena, a nie prawda lub kłamstwo. Podobnie będzie z pojęciem "smaczne".
UsuńNie wiem, co to znaczy "życie prawdą". I przyznam, że mało mnie to obchodzi.
UsuńNie zamierzam cię odwodzić od twoich przekonań aczkolwiek w mojej ocenie warto czasami spojrzeć na pewne kwestie przez pryzmat inny niż alkoholizm oraz wszelakiej maści terapię oraz definicje słownikowe etc.Przekonania mogą być prawdziwe bądź nie :))
UsuńNic dodać nic ująć...
OdpowiedzUsuń