czwartek, 10 kwietnia 2014

Notatki sponsora (odc. 023)

Sporo dzieje się ostatnimi czasy w środowisku AA w Polsce i stąd zapewne powtarzające się wątpliwości i pytania podopiecznych o techniki, szkoły i metody. Ano, właśnie… szkoła opolska i paryska, technika lwowska i londyńska, metoda hamburska i brukselska, do tego podejście Doktora Boba albo Clarence’a, sposób Billa W. albo duetu Joe&Charlie, mityngi z przerwami i bez przerw, z problemami i radościami albo tematyczne, ze świeczkami i bez…

Czy coś złego dzieje się ze Wspólnotą AA w Polsce? Nie. Nic złego się nie dzieje.

Wojenki na argumenty alkoholików z grup „programowych” i „betonowych” (określenia zasłyszane), udawadnianie sobie jakichś racji uczestników warsztatów strzyżyńskich i tych, którzy nigdy w takim przedsięwzięciu udziału nie brali oraz podobne spory, nie podobają mi się i opowiadać się po żadnej ze stron nie planuję, wierząc, że autentycznie trzeźwych alkoholików dotyczą Obietnice Dziesiątego Kroku, a zwłaszcza słowa: przestaliśmy walczyć z kimkolwiek i czymkolwiek… (WK s. 73). Tak więc pomijając tego typu wrogie wystąpienia uważam, że nic złego we Wspólnocie AA w Polsce się nie dzieje, a jej coraz większą różnorodność postrzegam raczej jako zaletę niż zagrożenie. Przecież w tej właśnie Wspólnocie narodziła się sugestia: żyj i daj żyć innym.

Czy wiem i rozumiem, skąd te kontrowersje i wątpliwości? Tak, wiem – ze strachu. Jeśli Adam robi Program w inny sposób niż ja, a do tego u nich na mityngu jest odmienny scenariusz i nie ma świeczki, to może ja źle trzeźwieję, może grozi mi powrót do picia?

W WK Bill W. pisał: Wybitny amerykański psycholog William James w swojej książce „Różnorodność doświadczeń religijnych” wskazuje na wiele różnych dróg, na których człowiek może odnaleźć Boga. Nie mamy zamiaru przekonywać nikogo, że istnieje tylko jeden sposób znalezienia wiary. Jako, że przestaję grać rolę wszystkowiedzącego Boga i mocno wierzę, że jest tak właśnie, jak to w WK napisano, proponuję zaniepokojonym szukać raczej w swoim życiu realnych efektów działania Programu (także i Boga), niż koncentrować się na różnicach szkół, metod, technik i scenariuszy.

Latami sponsor uczył mnie takiej miłości, która dopuszcza cudze błędy. Na początku wydawało mi się, że chodzi tylko o tolerancję. Znacznie później zrozumiałem, że jeśli kogoś prawdziwie kocham, nie powinienem odbierać mu szansy na naukę, rozwój, na zdobywanie doświadczenia.  Na koniec, dzięki trzeźwości i miłości (kontakt z rzeczywistością), dotarło do mnie, że większość cudzych błędów istnieje tylko w mojej głowie.

11 komentarzy:

  1. No nic dodać nic ując, pięknie to ująłeś - STRACH , który wynika tak myślę, z braku ZAUFANIA do swojego Boga - dziękuję za ten słowa :) - Adam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobry tekst! Dzięki:)
    P.S. Coraz więcej ludzi zaczyna widzieć ten strach/lęk i rozpoznawać jak, w konkretnych, codziennych życiowych sytuacjach, wpływa on na podejmowanie decyzji odnośnie poszczególnych działań (lub, co nie mniej istotne, różnych zaniechań). I cieszy mnie ta tendencja. Coraz częściej można NORMALNIE porozmawiać, pobyć razem, zrobić coś pozytywnego razem. Bez podtekstów, rozgrywek personalnych czy chęci udowodnienia komuś czegoś lub zaistnienia :)
    Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. "Zdarzyło mi się niegdyś ujrzeć w lesie dwie drogi - poszedłem tą mniej uczęszczaną. Reszta się wzięła z tego, że to ja wybrałem" - niech Chrystus Zmartwychwstały błogosławi :) - Adam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i... wzajemnie. :-)

      Usuń
    2. Meszuge,świetne,przenikliwe spojrzenie.Właśnie kończę Pańską książkę"Przebudzenie".świetna robota!Pozdrawiam

      Usuń
    3. Dziękuję. Zawsze do usług. No... prawie zawsze. :-)

      Usuń