piątek, 31 stycznia 2020

Kontrowersyjne pomysły AA?


Zaintrygowała mnie reklama pewnego wydarzenia: „Alkoholizm. Choroba czy brak silnej woli? – spotkanie z członkami Wspólnoty Anonimowych Alkoholików”*. Do tego sugestywny obrazek opatrzony logo sponsorów, to jest: Biblioteki, Wspólnoty AA, TVP 3, Radia Opole i innych. Tak, symbol Anonimowych Alkoholików też tam jest.

Grupa AA nigdy nie powinna popierać, finansować ani użyczać nazwy AA żadnym pokrewnym ośrodkom ani zewnętrznym przedsięwzięciom… (Tradycja Szósta).

Anonimowi Alkoholicy nie zajmują stanowiska wobec problemów spoza ich wspólnoty, ażeby imię AA nie zostało… (Tradycja Dziesiąta).

To wydarzenie ma się dopiero odbyć, więc nie wiem, jaka/która niby Wspólnota w taki sposób reklamuje jakieś tam swoje wykłady, czy prelekcje, więc odniosę się tylko do samej reklamy, a ta głosi, że członkowie Wspólnoty AA będą zajmowali stanowisko i w imieniu Wspólnoty AA wypowiadali się w temacie: „Alkoholizm. Choroba czy brak silnej woli?”.

Czy alkoholizm jest chorobą, czy wynikiem braku silnej woli? To niewątpliwie temat frapujący, ale… Od kiedy to Wspólnota AA zajmuje oficjalne stanowisko w takiej kwestii? Albo jakiejkolwiek, dotyczącej leczenia (czegokolwiek) lub cech charakteru (jakichkolwiek)?
Ktoś starał się mnie przekonać, że to tylko mityng informacyjny… No, jeszcze lepiej! Jeszcze bardziej „po bandzie”, bo teraz wychodzi na to, że:
a) jeśli tym tematem będą się zajmowali (w imieniu całej Wspólnoty AA, bo tak sugeruje reklama), to naruszą Dziesiątą Tradycję Anonimowych Alkoholików,
b) jeśli ci przedstawiciele Wspólnoty AA tym tematem zajmowali się jednak nie będą, to oznacza, że oszukali ludzi, zwabili ich na spotkanie chwytliwym tytułem, który był tylko przynętą.

Zastanawia mnie jedno: czemu nie zrobiono tego normalnie, zwyczajnie, w zgodzie z Tradycjami? Czyli na przykład: Zapraszamy na spotkanie informacyjne, podczas którego Anonimowi Alkoholicy opowiedzą o swojej Wspólnocie. Ale… może sponsorzy się nie zgodzili? Wtedy to, oczywiście, inna sprawa – wiadomo przecież, że o repertuarze decyduje ten, kto płaci.




niedziela, 12 stycznia 2020

Czy każdy mityng jest dobry?


Na forum dyskusyjnym, na którym się czasem udzielam, często bywa też weteran, którego lubię i szanuję. Co nie znaczy jednak, że zawsze się z sobą zgadzamy. Mocno broni on mityngów staropolskich, twierdząc że nigdy nie wiadomo, co komu pomoże. Starannie natomiast unika odpowiedzi na pytanie, w czym pomoże i na czym – konkretnie – ta pomoc polega.
Przypomniało mi się to po mityngu spikerskim, w jakim niedawno uczestniczyłem.

Był to mój czas duchowego słuchania (spiritual listening tool), więc nie odzywałem się na mityngu z założenia – pozwoliło mi to inaczej/lepiej słyszeć, więcej widzieć, głębiej przeżywać. W trakcie spotkania i po zakończeniu obserwowałem skrajnie różne reakcje. Od wzruszenia i łez poprzez akceptację, identyfikację i wdzięczność do znudzenia i zniecierpliwienia, bo… „mityng był nudny i bez wartości”. Najciekawsze wydaje mi się to, że każda z tych opinii była prawdziwa, w jakimś sensie.

Uczestnicy takiego spotkania są na różnym etapie swego duchowego rozwoju, przyszli z bardzo różnym nastawieniem i oczekiwaniami, inna jest ich kondycja emocjonalna i duchowa w danym momencie… Nie jest wykluczone, że za jakiś czas identyczny mityng odbieraliby zupełnie inaczej. Właściwie, to jestem tego nawet pewny.
To jednak nie znaczy, żebym zgadzał się z popularnym w AA w Polsce sloganem: nie ma złych mityngów. Ależ są! Jak najbardziej!

Powodów, dla których mityng AA był zły może być zapewne całe mnóstwo, ale w tej chwili wystarczą dwa:
a) Spotkanie nie jest zgodne z Preambułą, a dokładnie z tym jej fragmentem, który mówi, że dzielimy się doświadczeniem, siłą i nadzieją, żeby rozwiązać wspólny problem; jeśli na mityngu nie ma mowy o rozwiązaniu wspólnego problemu (to jest alkoholizmu), to jego wartość jest żadna.
b) Wypowiedzi uczestników są pasmem użalania się nad sobą, a nawet licytowania, komu przez ostatni tydzień wydarzyło się coś gorszego; mityngowe jęczydupstwo nie przybliża do rozwiązania problemu alkoholizmu, a wręcz przeciwnie – trzyma alkoholika w zaklętym kręgu koncentracji na sobie samym i własnych urazach.

Mityng spikerski, o którym wspomniałem wyżej, był zupełnie w porządku. Na temat rozwiązania wspólnego problemu, zgodny z zasadami i Tradycjami. A fakt, że jednym przyniósł dużo, innym średnio, a jeszcze innym nic, uważam za normalny i naturalny.

piątek, 3 stycznia 2020

Coś się kończy, a coś zaczyna...


…czyli rozważania na koniec/początek roku.

Obserwuję, jak to moi koledzy, znajomi i przyjaciele, z końcem starego roku albo początkiem nowego, dokonują rozmaitych obrachunków, bilansów i podsumowań, ale też wytyczają swoje plany na przyszłość, określają cele, które chcieliby osiągnąć przez najbliższe miesiące. Nie dziwi mnie to zupełnie ani nie niepokoi, bo i ja sam dawno, bardzo dawno temu, wyzbyłem się terapeutycznego lęku przed planowaniem.

Jako jednostki i jako wspólnota, z pewnością ucierpimy, jeśli całe zadanie planowania naszej przyszłości ograniczymy do niemądrze pojmowanej idei opatrzności. Prawdziwa Opatrzność wyposażyła nas, ludzi, w niebagatelną zdolność przewidywania, i Bóg na pewno życzyłby sobie, abyśmy z niej korzystali. Naturalnie nieraz pomylimy się w swoich kalkulacjach - zupełnie lub po części - ale lepsze to niż w ogóle nie myśleć o przyszłości („Jak to widzi Bill” s. 317).

Chociaż w 2019 roku dwa razy byłem hospitalizowany, to jednak uważam ten rok za udany – mimo to, a może właśnie dlatego. Oczywiście nie tylko dlatego, ale… reszta jest jeszcze bardziej osobista, więc zachowam ją dla siebie. Z kolei plany na przyszłość mam bardzo… jak by to powiedzieć… bieżące i łatwo modyfikowalne, więc i przywiązywać się do nich za bardzo nie mam zamiaru, natomiast forma zapisywania ich, byłaby już dla mnie zbyt poważnym podejściem do tematu, czułbym się zobowiązany, a nawet przymuszony do realizacji, a na to nie mam ochoty. Bo też czegoś się jednak nauczyłem na starym, żartobliwym tekście, o ewolucji postanowień noworocznych:

 Postanowienie 1
   2017: Będę lepszym mężem dla mojej Kasi.
   2018: Nie rozwiodę się z moją Kasią.
   2019: Postaram się odzyskać moją Kasię.
   2020: Będę lepszym mężem dla Wandy.

 Postanowienie 2
   2017: Będę co niedzielę chodził do kościoła.
   2018: Będę chodził do kościoła tak często, jak będę mógł.
   2019: Codziennie poświęcę parę minut na modlitwę i medytację w domu.
   2020: Co wieczór pooglądam TV Trwam.

 Postanowienie 3
   2017: Nie pozwolę, by szef rozstawiał mnie po kątach.
   2018: Nie pozwolę by mój sadystyczny szef doprowadził mnie do myśli samobójczych.
   2019: Będę twardy i nie dam mojemu szefowi szydzić ze mnie przy współpracownikach.
   2020: Opowiem o szefie mojemu psychiatrze.
 
 Postanowienie 4
   2017: Przeczytam w tym roku 20 wartościowych książek.
   2018: Przeczytam w tym roku 10 wartościowych książek.
   2019: Przeczytam w tym roku 5 książek.
   2020: Dokończę krzyżówkę. 

 Postanowienie 5
    2017: Nie będę się przejmował, jak Tomek i Ola będą się śmiali z mojej łysiny.
   2018: Nie będę się przejmował, jak Tomek i Ola będą się śmiali z mojego tupeciku.
   2019: Nie będę się przejmował, jak Tomek i Ola będą się śmiali z mojego gorsetu.
   2020: Nie będę więcej rozmawiał z Tomkiem i Olą.

 Postanowienie 6
   2017: Postaram się schudnąć do 80 kg.
   2018: Postaram się schudnąć do 90 kg.
   2019: Postaram się zejść z wagą do setki.
   2020: Stworzę realistyczne podejście do kwestii mojej wagi.

 Postanowienie 7
   2017: Nie będę pił przed 17.00.
   2018: Nie tknę butelki przed południem.
   2019: Nie zostanę alkoholikiem.
   2020: Przestanę się spóźniać na mityngi AA.

 Postanowienie 8
   2017: Przestanę wydawać pieniądze bez opamiętania.
   2018: Spłacę pożyczkę jak najszybciej.
   2019: Spłacę pożyczki jak najszybciej.
   2020: Wyjdę z długów do końca roku. 

 Postanowienie 9
   2017: Pójdę w tym roku na okresowe badanie do dentysty.
   2018: Zrobię sobie wypełnienia.
   2019: Pójdę na leczenie kanałowe.
   2020: Będę używał lepszego kleju do protez.


Nadal i nieustająco uważam i wręcz pewien jestem, że idea, filozofia Wspólnoty Anonimowych Alkoholików była największym, najważniejszym wydarzeniem (w sensie społecznym, bo przecież nie technologicznym) dwudziestego wieku. Niestety nadal, choć od zaledwie kilku lat, obserwuję zmiany w polskiej wersji AA i nie podoba mi się, jak żądza władzy, pycha, samowola, nawet korzyści finansowe, ubierane są w pozory dobra i maskowane tzw. „językiem serca”. Nie podoba mi się bylejakość i powierzchowność w sponsorowaniu i w służbach. Ale… Ale nic z tym zrobić nie mogę (nie chce mi się walczyć z kimkolwiek), więc zajmować się tym za bardzo w 2020 roku nie zamierzam. Oznaką tej mojej nowej postawy może być wycofanie się z internetowego warsztatu, w którym uczestniczyłem wiele lat – nie odpowiada mi szalejąca samowola prowadzących, ich najwyraźniej kompletna niezdolność do podporządkowania się decyzjom sumienia grupy, wiec… delikatnie dwa razy zwróciłem uwagę, a że to efektu żadnego nie przyniosło, to ja się wycofałem. I tak właśnie planuję swoją postawę wobec polskiej odmiany Wspólnoty AA. Tym bardziej, że coraz bardziej przesuwam swoją duchową aktywność, w kierunkach innych niż nasza Wspólnota AA.

Kilkanaście lat temu postanowiłem, zapewne nie do końca wiedząc jeszcze, co to będzie oznaczało w praktyce, że nie chcę i nie pozwolę, żeby „całe to trzeźwienie” (tak to wtedy nazywałem i obejmowało to zarówno terapie, jak i AA) stało się jedynym celem i sensem mojego życia. I to akurat postanowienie sukcesywnie realizuję…