niedziela, 21 lipca 2019

12 problematycznych Kroków


Wprawdzie uważni czytelnicy Wielkiej Księgi, wydanej jesienią 2018 roku (wydaniem czwartym może ona być jedynie umownie, bo realnie, nie), znajdują w tekście coraz to nowe błędy polskie, pojawiają się też sygnały o błędach w tłumaczeniu, ale jeszcze nadal uważam, że ta wersja jest lepsza od poprzedniej. Chyba jednak nie dotyczy to samych Dwunastu Kroków. Poniżej moje przemyślenia na ten temat, a dokładnie wątpliwości i propozycje.

1. Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu – że nasze życie stało się niekierowalne.
Problem: „stało się niekierowalne”. Kiedy takie się stało? Bo widocznie wcześniej, zanim się stało niekierowalne, kierowalne było, więc… kiedy to było? Ktoś powie, że to nie ma znaczenia, ale – nieprawda. „Nasze picie było tylko objawem. Musieliśmy zatem dotrzeć do przyczyn i uwarunkowań” [s. 64]. Nie wiadomo też, czy od kiedy stało się to nasze życie niekierowalne, takie zostanie już na zawsze. Jeśli tak, to po co robić cała resztę Programu?
Propozycja: Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu – że nasze życie nie poddawało się kierowaniu (ew. było niekierowalne). Nie ma tu wcześniejszego problemu „stało się”, więc nie ma wątpliwości i pytań, kiedy się to stało. Otwarta jest za to droga do wyzdrowienia z alkoholizmu, choroby samowoli – być może, dzięki rzetelnie zrealizowanemu Programowi, moje życie stanie się kierowalne, zacznie się kierowaniu poddawać, a kierować nim będzie wola Boga (Siły Wyższej).

2. Uwierzyliśmy, że Siła większa od nas samych może przywrócić nam zdrowy rozsądek.
Problem: zdrowy rozsądek może mieć alkoholik w wielu różnych dziedzinach życia, tylko w związku z alkoholem i piciem – nie. Nie jest to więc przekład doskonały, ale… nie mam pomysłu na lepszy. Może jednak „zdrowie psychiczne”?

3. Podjęliśmy decyzję, aby powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, tak jak Go rozumieliśmy.
„Podjęliśmy decyzję” i „postanowiliśmy”, oznacza w zasadzie to samo, a więc zmiana nie jest na lepsze, a jedynie na inne. Po co? Propozycja: Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, tak jak Go rozumieliśmy.

4. Zrobiliśmy wnikliwą i odważną osobistą inwenturę moralną.
Problem: inwentura to pojęcie staropolskie, w słowniku jest już tylko przekierowanie do słowa inwentaryzacja. Po co zmieniać pojęcia współczesne na jakiś archaiczny język? Propozycja: Zrobiliśmy gruntowny i odważny obrachunek moralny.

5. Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów.
Bez uwag, OK.

6. Staliśmy się całkowicie gotowi, żeby Bóg usunął wszystkie te wady charakteru. Problem: jakie „te” wady charakteru? Nigdzie wcześniej (ani później) nie ma mowy o żadnych wadach charakteru, więc kompletnie nie wiadomo, do czego odnosi się to „te”. Poza tym słowo „uwolnić” wydaje mi się lepiej koresponduje z ideą Programu i relacją alkoholika z Bogiem. Propozycja: Staliśmy się całkowicie gotowi, aby Bóg uwolnił nas od wszystkich wad charakteru.

7. Zwróciliśmy się do Niego w pokorze, aby usunął nasze braki.
Bez uwag, OK.

8. Zrobiliśmy listę wszystkich osób, które skrzywdziliśmy, i staliśmy się gotowi zadośćuczynić im wszystkim.
Bez uwag, OK.

9. Zadośćuczyniliśmy osobiście wszystkim, wobec których było to możliwe, z wyjątkiem tych przypadków, gdy zraniłoby to ich lub innych.
Bez uwag, OK.

10. Prowadziliśmy nadal osobistą inwenturę, z miejsca przyznając się do popełnianych błędów.
Problem: po pierwsze sama ta „inwentura”, ale o tym było wcześniej, a po drugie, pojawia się tu, w porównaniu do Kroku V, pewna istotna różnica – to tu już nie potrzeba „wnikliwie” i „odważnie”? To zdaje się w pendolino, nie potrzeba dokładnie i rzetelnie. Propozycja: Prowadziliśmy nadal obrachunek moralny, z miejsca przyznając się do popełnianych błędów.

11. Staraliśmy się przez modlitwę i medytację poprawiać nasz świadomy kontakt z Bogiem, tak jak Go rozumieliśmy, prosząc jedynie o poznanie Jego woli wobec nas oraz o siłę do jej spełnienia.
Problemy: Poprawiać można coś, co jest, co istnieje, a więc ktoś tu zakłada, że alkoholik na tym etapie ma kontakt z Bogiem, a to wyklucza agnostyków i ateistów i jest sprzeczne z treściami zawartymi w rozdziale „My, agnostycy”, i nie tylko tam. Poza tym „kontakt”. Kontakt jest w ścianie, kontakt ma szef z robotnikami, dobry kontakt mam z sąsiadami, ale z Bogiem łączy mnie znacznie więcej, ta relacja jest głębsza – to jest więź. Propozycja: Staraliśmy się przez modlitwę i medytację poprawiać naszą świadomą więź z Bogiem, tak jak Go rozumieliśmy, prosząc jedynie o poznanie Jego woli wobec nas oraz o siłę do jej spełnienia.

12. Przebudzeni duchowo w rezultacie tych kroków staraliśmy się nieść to posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.
Bez uwag, OK.


Reasumując: na dwanaście Kroków pięć jest w porządku, Krok Drugi od bidy, a to oznacza, że sześć z nich, czyli połowa, jest wersją gorszą, problematyczną, rodzącą wątpliwości i kłopoty z właściwym zrozumieniem. Stara zasada mówi, żeby nie naprawiać czegoś, co nie jest popsute, a inna, że zmieniać należy i warto na lepsze, a nie tylko na inne.

Nie interesują mnie argumenty typu „bo tak jest w oryginale”. Nie znam angielskiego, w moim kraju obowiązuje język polski, zadaniem naszych tłumaczy było stworzenie poprawnej i zrozumiałej wersji polskiej. Tłumacze to ludzie, którzy muszą oba języki znać doskonale, znajomość jednego dobrze, a drugiego miernie, nie wystarczy. A to przypomina mi pytanie, na które nadal nie otrzymałem odpowiedzi: jakie są kwalifikacje językowe naszych tłumaczy w zakresie języka polskiego? Umiejętności, a nawet tytuły naukowe, dotyczące ich znajomości języka angielskiego, wychwalane były pod niebiosa. To teraz czekam na tak samo rzetelną (no… może nie „tak samo”, po prostu prawdziwą) informację o ich tytułach dotyczących polszczyzny.


ZEBRANA W CAŁOŚĆ PROPOZYCJA DWUNASTU KROKÓW.

1. Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu – że nasze życie nie poddawało się kierowaniu.

2. Uwierzyliśmy, że Siła większa od nas samych może przywrócić nam zdrowy rozsądek.

3. Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, tak jak Go rozumieliśmy.

4. Zrobiliśmy gruntowny i odważny obrachunek moralny.

5. Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów.

6. Staliśmy się całkowicie gotowi, aby Bóg uwolnił nas od wszystkich wad charakteru.

7. Zwróciliśmy się do Niego w pokorze, aby usunął nasze braki.

8. Zrobiliśmy listę wszystkich osób, które skrzywdziliśmy, i staliśmy się gotowi zadośćuczynić im wszystkim.

9. Zadośćuczyniliśmy osobiście wszystkim, wobec których było to możliwe, z wyjątkiem tych przypadków, gdy zraniłoby to ich lub innych.

10. Prowadziliśmy nadal obrachunek moralny, z miejsca przyznając się do popełnianych błędów.

11. Staraliśmy się przez modlitwę i medytację poprawiać naszą świadomą więź z Bogiem, tak jak Go rozumieliśmy, prosząc jedynie o poznanie Jego woli wobec nas oraz o siłę do jej spełnienia.

12. Przebudzeni duchowo w rezultacie tych kroków staraliśmy się nieść to posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.

czwartek, 18 lipca 2019

Spisek przeciwko Wspólnocie

Wspólnota AA doczekała się na swojej oficjalnej stronie forum dyskusyjnego dla służb AA. Niestety, adresu tego forum podać mi nie wolno, jest on tajny,  zakonspirowany – raz próbowałem zaprezentować go alkoholikom i dostałem opier… od „zaufanego sługi”, wyznaczonego do pilnowania zasad. Wtedy też (lepiej późno niż wcale) i tym bardziej, zainteresowałem się regulaminem tego forum i muszę przyznać, że wprowadził mnie on w osłupienie i przerażenie – wykryłem bowiem spisek, którego celem jest zniszczenie Wspólnoty AA w Polsce.

Użytkownicy forum mogą, jak wynika z regulaminu, być w różny sposób karani przez forumową władzę, to jest administratora, na przykład za post, który może „wzbudzać negatywne emocje oraz konflikty”. Nie wiem, co to są emocje negatywne. To zapewne jakiś terapeutyczny język. Wszystkie dane są nam przez Boga, więc dzielą się najwyżej na przyjemne i nieprzyjemne. No, chyba, że władza w AA oceni i zdecyduje, że jakieś emocje Bóg spierniczył, są negatywne, nie wyszły Mu, nie powinno ich być i basta! Mnie natomiast Program nauczył, że wszystkie emocje, jako, ze pochodzą od Siły Wyższej, są moralnie obojętne, ważne tylko to, jak ja te swoje emocje wyrażam. Co za tym idzie, nie odpowiadam za sposób, w jaki ktoś inny wyraża swoje uczucia i emocje. Wymaganie od innych, żeby dbali o to, żebym ja dobrze się czuł, uważam za… hm… nietrzeźwe.

Najważniejszy jest jednak i najbardziej niebezpieczny zakaz oceniania; na forum można zostać ukaranym jeśli „w treści postu znajduje się ocena innych członków wspólnoty, lub AA jako całości”.

Kolejny raz i kolejny, i kolejny przypominam stanowisko Billa W. w tej sprawie:
Czy zatem zaufanie wymaga, byśmy oślepli na motywy postępowania innych ludzi albo nasze własne? Nic podobnego; byłoby to czystym szaleństwem. Z pewnością każdą osobę, której pragniemy zaufać, powinniśmy oceniać pod kątem zarówno jej zdolności do wyrządzenia krzywdy, jak i zdolności do świadczenia dobra. Taka prywatna ocena pokaże nam, w jakim stopniu możemy sobie pozwolić na zaufanie w każdej konkretnej sytuacjiJednakże oceny takiej należy dokonywać w duchu zrozumienia i miłości. [Jak to widzi Bill]

Oceniane są dzieci w szkołach i studenci na wyższych uczelniach. Ocenie podlegają instytucje, urzędy i urzędnicy, ci mianowani i ci wybrani w demokratycznych wyborach. Oceniani są pracownicy i jakość wykonanej przez nich pracy, bo na podstawie tej oceny dostają wynagrodzenie lub zwalnia się ich z pracy. Oceniana jest jakość produktów i zachowanie uczestników ruchu drogowego. Ocenie podlega wszystko na świecie. Ocena, to (według słownika), opinia o czymś lub o kimś dokonana w wyniku analizy lub umowny sposób zakwalifikowania pracy i postępów.
Ocena działania albo efektów działania jakiejś firmy, urzędu, wspólnoty, organizacji itd. służy dobru jej samej oraz wszystkim tym, wobec których pełni ona rolę służebną. Czy można sobie wyobrazić, że nie wolno ocenić jakiejś organizacji i stwierdzić, czy działa ona zgodnie z prawem, czy przynosi zyski, czy może straty? Czy realizuje swoje zadania statutowe… czy w ogóle coś robi?
Ocena jest niezbędna, bo dzięki niej można wykryć nieprawidłowości i w konsekwencji je naprawić, skorygować. Zakaz oceniania jest dla pojedynczej osoby lub dowolnej grupy potwornie niebezpieczny. Nie oceniałem realnie swojego picia i nie pozwalałem nikomu na takie oceny i wylądowałem na detoksie. Grupy AA co jakiś czas dokonują inwentury, to jest oceniają, jak i czy w ogóle realizują V Tradycję. Nie ma oceny – nie ma szansy na znalezienie błędów i naprawienie ich. To chyba jest oczywiste.

No, właśnie… okazuje się jednak, że nie jest. Na oficjalnym forum służb AA w Polsce nie wolno, pod groźbą kar, oceniać ani „zaufanych sług”, ani działania całej Wspólnoty AA. Zamykanie oczu na rzeczywistość, na fakty, nie przyniosło nic dobrego nigdy i nikomu, ale tego właśnie domaga się władza na forum służb! I jeszcze trzeba dbać, żeby oni się źle nie poczuli! To byłoby śmieszne, gdyby nie było przerażające… Przerażające jest to, jak dla własnego dobrego samopoczucia, niektórzy z „zaufanych sług” stawiają na szali dobro i przyszłość całej Wspólnoty AA w Polsce!

Trochę głupio się czuję, pisząc rzeczy – wydawałoby się – oczywiste, ale może jednak tak trzeba, bo w końcu faktem jest, że za zwrócenie uwagi, że zakaz oceniania Wspólnoty AA ostatecznie godzi w samą Wspólnotę, zostałem przez forumową władzę ukarany!

Innymi słowy, w AA nie ma żadnych nakazów ani zakazów. („Doktor Bob i dobrzy weterani”, s. 243).

W zasadzie wszystkie społeczności i rządy uważają za niezbędne wymierzanie swoim poszczególnym członkom kar za naruszenia przekonań, zasad i przepisów. Ze względu na swoją szczególną sytuację Anonimowi Alkoholicy uznają tę praktykę za niepotrzebną. Kiedy nie udaje się nam przestrzeganie rozsądnych zasad duchowych, niszczy nas alkohol. Nie jest więc potrzebny żaden administrowany przez człowieka system kar. (Bill W., „Dwanaście Koncepcji służb Światowych”, tu fragment Piątej Gwarancji, s. 75). 

No, niby tak, ale przecież żadni imperialiści nie będą nam mówić, co i jak mamy robić! Poza tym oni pili whisky, a my Żubrówkę, oni mają dolary, a my złotówki, więc… chyba lepiej wiemy, jak ma działać AA w Polsce.

Na koniec uwaga związana z cytatem. Zwykle, gdy powołuję się na słowa Billa na temat ocen, kolega, którego zdanie bardzo sobie cenię, zwraca uwagę na fragment mówiący, że oceny takiej należy dokonywać w duchu zrozumienia i miłości. W pełni się zgadzam, bo rozumiem, że Wspólnota nie jest idealna, stale musi się doskonalić, ale mimo to kocham ją i jestem jej wdzięczny. Właśnie tak! Kocham Wspólnotę, ale nie jej „służebnych” – nie znam większości z nich, a obserwując i oceniając efekty ich działalności… nie umiem. :-(

poniedziałek, 1 lipca 2019

Choroba powiernicza atakuje


Dawno, dawno temu, żył w Europie władca, który zdecydował pewnego razu, że odpowiadał będzie tylko przed Bogiem i historią (jak prezydent Polski według Konstytucji Kwietniowej) – nikt inny nie miał prawa, a nawet nie śmiał go oceniać. Ups! Ale ten typ i tak był dobry, bo przynajmniej na oceny Boga i historii się godził…

Od Zespołu ds. Przygotowania 48. Konferencji Służby Krajowej AA w Polsce dostałem list, z którego, przy odrobinie złej woli, można wyczytać, że na moje pytanie do Konferencji odpowiedzi nie dostanę, bo w swoim piśmie pozwoliłem sobie oceniać zaufane sługi, a Wspólnota AA w Polsce posługuje się językiem serca, tj. miłości i tolerancji. W związku z tym takie nasuwają mi się przemyślenia, uwagi, wątpliwości…

1. Czy rzeczywiście działalność zaufanych sług nie podlega ocenie byle szeregowego uczestnika spotkań AA? A może chodzi tylko o oceny negatywne? Bo nie zauważyłem nigdy dotąd, by bronili się przed pochwałami.

Czy zatem zaufanie wymaga, byśmy oślepli na motywy postępowania innych ludzi albo nasze własne? Nic podobnego; byłoby to czystym szaleństwem. Z pewnością każdą osobę, której pragniemy zaufać, powinniśmy oceniać pod kątem zarówno jej zdolności do wyrządzenia krzywdy, jak i zdolności do świadczenia dobra. Taka prywatna ocena pokaże nam, w jakim stopniu możemy sobie pozwolić na zaufanie w każdej konkretnej sytuacjiJednakże oceny takiej należy dokonywać w duchu zrozumienia i miłości. [Jak to widzi Bill]

Psychoterapeutyczny zakaz oceniania kogokolwiek i czegokolwiek nie ma zupełnie nic wspólnego ze Wspólnotą AA! Proponuję, nie pierwszy już raz, przestać przenosić na teren Wspólnoty AA zasady grupowej psychoterapii odwykowej!

2. Czy ten tajemniczy język serca (z przykrością stwierdzam, że przypomina mi on coraz częściej jakieś sekciarskie narzecze lub gwarę) jest nakazany jakimś prawem? Czy jego nieznajomość może spowodować, że komuś nie znającemu tej dziwnej mowy, można nie odpowiadać na pytania? Można go ignorować?

3. Stwierdzenie: „dopuszczasz się oceniania, oceniasz nas” – jest również oceną. Oceną mojego zachowania, postępowania, sposobu zadawania pytań, wyrażania się, komunikacji itd. Więc jak to jest, zaufani słudzy mogą oceniać mnie, ale ja nie mogę oceniać ich? Czy ten tajemniczy język obowiązuje (bo tak zarządzili zaufani słudzy!) tylko plebs AA-owski, alkoholików gorszego sortu, a zaufani słudzy nie mają obowiązku ani potrzeby go używać, mogą za to oskarżać innych, że go nie stosują? Dotąd wydawało mi się, że działanie sług, nawet zaufanych, podlega ocenie, ale może nie mam racji?
Podwójne standardy moralne, przydzielanie sobie innych praw, niż pozostałym alkoholikom, to chyba sygnał, że coś tu wyraźnie idzie nie tak, ale… może znowu się mylę?