czwartek, 20 października 2022

Tak, ale nie w naszym kraju

Spotkanie AA. Alkoholik w pewnym momencie swojej wypowiedzi wyjmuje z kieszeni długopis, pokazuje na niego i stwierdza: to jest szklanka. Słuchacze niepewnie spoglądają po sobie, więc alkoholik podnosi długopis w górę, żeby nie było wątpliwości i potwierdza: tak, to jest szklanka. Ktoś z zebranych niepewnie próbuje oponować, ale mówca nie pozwala sobie przerwać i rozwija wywód: przede mną na stole stoi szklanka z kawą, na sąsiednim stole widzę kilka szklanek, przed prowadzącym mityng też stoi szklanka, więc… tu znów unosi długopis – to jest szklanka i koniec.
Śmieszne? Głupie? Nienormalne? Nietrzeźwe?

W Wielkiej Księdze wydanej w 2018 roku znalazło się bezsensowne zdanie „Brak siły – to był nasz dylemat”. Z pomocą słownika, polonistów i językoznawców udowodniłem zespołowi tłumaczy (Tadeusz Ch., Anka O., Tomasz Ł.), że to błąd. Dylemat to trudny wybór między dwiema tak samo ważnymi racjami*. Nie ma wyboru, nie ma dylematu. Zrobiłem to jeszcze przed wydaniem WK. Pamiętam też, jak, reprezentujący chyba tych naszych tak zwanych tłumaczy, Tadek Ch., stwierdził na jakimś spotkaniu, że akapit wcześniej jest jakiś dylemat, i akapit później też jest, i na sąsiedniej stronie w tej książce są dwa dylematy, i w następnym rozdziale, więc „brak siły” to jest dylemat i koniec.
Więc zapytam znowu: Śmieszne? Głupie? Nienormalne? Nietrzeźwe?

Przypomniałem sobie tę historię, kiedy kolejny raz wpadł mi w oczy cytat z „Anonimowi Alkoholicy wkraczają w dojrzałość”, w którym mowa jest o konieczności przyznawania się do błędów:

W nadchodzących latach, jako Wspólnota AA, będziemy oczywiście popełniać różne błędy. Doświadczenie uczy nas, że nie należy się tego bać, o ile tylko zechcemy przyznać się do naszych błędów i od razu je naprawiać. Osobisty rozwój zależy zawsze od zdrowego procesu prób i błędów. Podobnie nasz rozwój jako wspólnoty. pamiętajmy zawsze, że każda ludzka wspólnota, która nie potrafi bez zahamowań naprawiać własnych błędów, jest z góry skazana na upadek, jeśli nie rozpad. Taka jest bowiem powszechna kara za zaniechanie procesu rozwoju. Podobnie jak każdy Anonimowy Alkoholik musi ponawiać swój obrachunek moralny i zgodnie z nim działać, tak też musi postępować cała nasza wspólnota, jeśli mamy przetrwać oraz służyć dobrze i z pożytkiem.

Do swoich błędów przyznawałem się wiele razy. Choćby na tym blogu, pisząc nie raz, że nie miałem racji, w czymś tam się myliłem, źle mi się coś tam wydawało. Mnóstwo razy słyszałem, jak do błędów przyznają się przyjaciele i znajomi z AA. Nigdy nie słyszałem, żeby do jakichkolwiek błędów przyznała się Polska Wspólnota AA. Oczywiście to, że ja czegoś nie słyszałem, to nie jest żaden argument. Zapytałem więc naszego historyka, autora „Historii AA w Polsce”, bo kto miałby to wiedzieć lepiej niż on. Odpowiedział mi wtedy, że wie o jednym takim przypadku. Tadeusz „czarny” z Krakowa publicznie, na którejś Konferencji przyznał, że w 1995 roku popełniono błąd, ustalając tryb pracy delegata KSK, polegający na tym, że komisje KSK spotykały się między KSK, pomijając zdania pracy delegata w terenie.

To teraz ważne pytania. Czy powinienem być dumny z Polskiej Wspólnoty AA, bo jest ona tak cudownie nieomylna? Przecież jeden błąd na pół wieku działalności tylko potwierdza regułę. Czy może powinienem niepokoić się o polską wersję Wspólnoty AA, bo – mimo wyraźnych i jednoznacznych ostrzeżeń Billa W. – okazuje się ona w praktyce kompletnie niezdolna do przyznawania się do swoich błędów, a co za tym idzie, do ich naprawiania? Oczywiście nie chodzi mi tylko o błędy językowe w naszej literaturze, a tragikomiczna anegdota z początku, to tylko tak, dla wprowadzenia w temat i ilustracji.





---
* https://sjp.pwn.pl/sjp/dylemat;2555642.html
https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Albo-dylemat-albo-brak-pieniedzy;18942.html



Błędy popełniają najmądrzejsi. https://demotywatory.pl/5160730/Thomas-Watson-szef-IBM-powiedzial-w-1943-roku-„Oceniam?galleryPage=1



środa, 19 października 2022

Problem służb we Wspólnocie

Z tego, co słyszałem i czytałem, niedobory chętnych do służb w AA występują w wielu miejscach, możliwe, że w większości. Grupy lub miejscowości, gdzie ten problem w ogóle się nie pojawia, zdarzają się niezbyt często. Powtarzają się w związku z tym pytania o powody takiego stanu rzeczy. Czasem w tych pytaniach przytaczany jest argument sponsorowania, na przykład: skoro tak wielu jest sponsorów, to czemu chętnych do służb stale brak? Odpowiedzi na te pytania zapewne jest wiele, więc wymienię kilka, a jak coś komuś jeszcze przyjdzie do głowy, to chętnie poznam.

Czemu brakuje chętnych do służb w AA? A niby czemu wszyscy albo prawie wszyscy nagle mieliby pragnąć darmowej pracy i zobowiązań? Jak widać po efektach, mit o cudownej, wspaniałej, upragnionej, nieustającej wdzięczności, propagowany w AA, nie działa zbyt skutecznie. Sama wdzięczność też ma różne oblicza i nie jest taka jednoznaczna, ale tego tematu w tym momencie rozwijał nie będę, było o tym tutaj (klik). Wdzięczność, nawet jeśli występuje w swojej pozytywnej wersji, to nie musi trwać wiecznie i nie musi przekładać się na działanie, bo może pozostać uczuciem. Powtórzę: wdzięczność może, ale wcale nie musi, zawsze i u każdego, przekładać się na dożywotnią, darmową pracę. CO WIDAĆ.
Podobnie jest z proponowanym uczestnikom mityngów przekonaniem, że zaciągnęli w AA jakieś długi i to tak wielkie, że żeby je spłacić, powinni teraz do końca życia wykonywać za darmo jakąś pracę na rzecz AA. Nie wszyscy i nie zawsze w to wierzą. JAK WIDAĆ.
Bardzo prostym powodem niechęci do służb jest też lenistwo. Tak, zwyczajne lenistwo.

Czemu alkoholicy mieliby chcieć służyć? Służba w AA, choć darmowa, to znaczy bez wynagrodzenia, daje jednak pewne korzyści. Uczy głównie współpracy z innymi, funkcjonowania w grupie i… w zasadzie niewiele więcej, ale dla indywidualistów i egocentryków to i tak dużo. Kłopot w tym, że jeśli nie posiadłem takich umiejętności w służbach przez 4-6 lat, to najwyraźniej jestem nienauczalny, więc może szkoda moich wysiłków i cierpliwości grupy. Choć zapewne uczyć się powinniśmy prawie wszyscy, to jednak nie jest to obowiązkowe i nie każdego w AA interesuje. JAK WIDAĆ. Poza tym alkoholicy uważają rozsądnie, że tych umiejętności równie dobrze nabędą w swoim środowisku, w rodzinie, wśród sąsiadów, znajomych, współpracowników i niektórzy mają rację. Choć w AA uczyć się jest bezpieczniej, w AA nie ma kar za błędy.
Osobną kategorią profitów jest zdobywanie umiejętności podejmowania zobowiązań. Alkoholicy czynni, albo nawet niepijący, ale i nie trzeźwi, zobowiązań unikają jak ognia. A w służbie trzeba by zobowiązać się do uczestnictwa w spotkaniach przez, na przykład, dwa lata. Co tam zresztą lata! Pytasz go/ją, czy możemy umówić się za tydzień, ale to też byłoby zobowiązanie, a więc nie da się zrobić. Inni twierdzą, że zwyczajne, codzienne życie dostarcza im wystarczająco wiele zobowiązań, więc nie będą ich sobie dokładali w AA. Zapewne niektórzy z nich mają rację.
Do korzyści należą też darmowe wycieczki po kraju i nie tylko, z hotelami niezłej klasy włącznie. Na przykład warsztaty łączników internetowych, które po prostu nijak nie mogły odbyć się on-line, musiały zostać zorganizowane w atrakcyjnej miejscowości, a że nie było tam dostępu do internetu, to już głupstwo. W każdym razie na takie podróże też nie każdy ma czas i ochotę.

W jaki sposób sponsor i sponsorowanie miałoby mieć wpływ na służby w AA? To dosyć proste! Sponsor zwykle proponuje podopiecznemu jakąś służbę, a sponsorowi raczej się nie odmawia, zwłaszcza na początku. W służbie nowy uczestnik AA oswaja się z innymi alkoholikami, poznaje Wspólnotę, odkrywa, że fajnie jest być czy czuć się potrzebnym, zaczyna dostrzegać, że pełnienie służby pomaga utrzymać abstynencję i – do pewnego czasu albo i na zawsze – może być ona motorem rozwoju duchowego. Część z tych argumentów traci znaczenie już po kilku miesiącach, a zwłaszcza po zakończeniu pracy ze sponsorem.

Jako ciekawostkę opiszę jak to było ze służbami w Opolu, bo nie wszędzie musiało być tak samo.
Gdy dziesięć albo i więcej lat temu gwałtownie wzrosła liczba chętnych do pracy na Programie, zaczęło też brakować służb dla rosnącej gwałtownie rzeszy podopiecznych. Wymyślaliśmy wtedy nowe służby (np. witający) i skracaliśmy okres pełnienia służby, żeby każdy mógł spróbować jej choć trochę. Miało to być rozwiązanie doraźne, na czas określony w konkretnej, nietypowej sytuacji. Jak to często bywa, sytuacja się zmieniła, a mało potrzebne służby i służby miesięczne, czyli pełnione przez cztery mityngi, pozostały. Ponoć prowizorki i rozwiązania tymczasowe są najtrwalsze… niestety. Płacimy za to do dziś, bo kto miał zrobić Program, to zrobił, nowicjuszy nie ma aż tak wielu, i pojawił się problem z obsadzeniem wakatów. „Wspólnota sponsorów” – tak nazwała AA w Opolu moja znajoma i, do pewnego stopnia, słusznie. Zdecydowana większość alkoholików na mityngach „Wsparcia”, „u Franciszków” czy „Asyżu” zrealizowała Program ze sponsorem. Zaproponuj takiemu komuś jakąś służbę, to – zgodnie z prawdą – odpowie, że pełnił/a już prawie wszystkie możliwe służby z Intergrupą włącznie, a do regionu, który jest w innym województwie, jeździć nie może. I nic nie jest do zrobienia. Gdzie jest haczyk? Te służby, które pełnił/a na poziomie grupy, trwały miesiąc. Czy ktoś, kto prowadził mityngi cztery razy w życiu, czegoś się nauczył? Skorzystał z tych profitów, które daje służba? Bardzo wątpię. Ale do tego się przyzwyczaili, do takiej Wspólnoty przyszli dwa, trzy, pięć lat temu. Uważają, że tak właśnie powinno być. Służba prowadzącej/prowadzącego mityng trwająca rok wydaje się nie do przyjęcia, bo… to jest za duże zobowiązanie. Strach przed zobowiązaniami nie musi świadczyć o braku trzeźwości, ale o poziomie rozwoju duchowego, jak najbardziej.
Przy okazji zastanawiam się, co i jak, czyli z jakim przekonaniem, o korzyściach ze służby ma do powiedzenia podopiecznemu sponsor, który daną służbę pełnił przez cztery mityngi…

Brak chętnych do służb w AA to poważny kłopot. Także powierzanie służb alkoholikom bez względu na predyspozycje do ich pełnienia (lub tych predyspozycji brak), właściwie tylko po to, żeby zapełnić wakat. I tym tylko różnię się od tych, których brak chętnych do służb dziwi, że mnie zupełnie nie dziwi, bo i czemu niby oczekiwać, że ludzie psychicznie chorzy będą coś robić z korzyścią dla siebie i innych? Choć też mi się ta sytuacja nie podoba i szukam rozwiązań.


poniedziałek, 10 października 2022

Próba biegu na jednej nodze

W szpitalu rehabilitacyjnym w Korfantowie zorientowałem się, jak wielu jest ludzi, którzy stracili nogę. Przyczyną był wypadek, nowotwór, miażdżyca lub jeszcze coś innego. Dzięki nowym technologiom i długiej rehabilitacji mogą się poruszać w miarę sprawnie, ale to już nigdy nie będzie to samo. Prawie zawsze mają spore ograniczenia, ale w ich przypadku przede wszystkim ważny jest fakt, że nie mają wyboru. W AA spotykam ludzi, którzy – to będzie przenośnia – starają się poruszać na jednej nodze, ale nie dlatego, że drugą stracili, ale dlatego, że tak zdecydowali, tak postanowili.

Trzeźwość to – między wieloma innymi – właściwe proporcje, harmonia, równowaga. Operowanie skrajnościami typowe jest w życiu nietrzeźwym – sam to jeszcze pamiętam.

Bardzo dawno temu w artykule Wrogowie Wspólnoty AA (klik) pisałem: …od samego początku, od narodzin, Wspólnota AA nieustannie musi się przeciwstawiać dwóm poważnym zagrożeniom. Jednym z nich jest – nie zawsze uświadomiona – wewnętrzna potrzeba stworzenia organizacji, a drugim ciągoty i pokusy o charakterze sekciarskim. Od czasu publikacji tego tekstu minęło kilkanaście lat, a od momentu powstania Wspólnoty ponad osiemdziesiąt, a my nadal balansujemy między tymi skrajnościami, nie umiejąc znaleźć równowagi, na której moglibyśmy się pewnie i na długo oprzeć.

Do pewnego stopnia podobnie bywa z alkoholikami, Programem, drogą do trzeźwości. Zamiast znaleźć zrównoważoną metodę, technikę, sposób, i się go trzymać, niektórzy uczestnicy mityngów miotają się z jednej skrajności w drugą. Z jakiegoś powodu chcą opierać się na jednej tylko nodze, posługiwać jedną tylko ręką, widzieć jednym tylko okiem, choć od samego początku do dyspozycji mają oba. Czy jest to próba szukania łatwiejszej, łagodniejszej drogi? Nie wiem, nie rozumiem tego.

Ale, co konkretnie mam na myśli? Już wyjaśniam.
W przypadku pojedynczych alkoholików, ewentualnie grup, oprócz sekciarstwa i ciągotek organizacyjnych, chodzi o inny jeszcze rodzaj równowagi. O taki, który oferuje Program i literatura AA. O równowagę między wiedzą, a religią, a dokładniej między psychologią moralną i wiarą.

Kiedy trafiłem na swój pierwszy mityng wszyscy w AA byli mocno przeterapeutyzowani, a prawie sto procent wysiłku szło w gromadzenie wiedzy, w naukę, w zdobywanie i rozszerzanie poziomu informacji o chorobie alkoholowej. Balansowaliśmy (znów przenośnia) na jednej nodze i kosztowało to wiele wysiłku. Częste były też zapicia.
Minęło dwadzieścia lat. Zmieniło się wszystko, podczas gdy nie zmieniło się nic. Jak to możliwe? Równowagi jak nie było tak nie ma, natomiast pewna część alkoholików tylko zmieniła nogę – teraz opierają się tylko i wyłącznie na Sile Wyższej, lekceważąc i negując całą resztę. Co ciekawe, lekceważą w ten sposób ważne doświadczenia Anonimowych Alkoholików zawarte w Wielkiej Księdze.

W „Opinii lekarza” czytamy: My, lekarze, zdawaliśmy sobie od dawna sprawę, że pewna forma psychologii moralnej jest w przypadku alkoholików niezwykle ważna, ale jej zastosowanie w praktyce napotykało na trudności, których nie byliśmy w stanie pojąć.

Oraz:

Jego problem alkoholowy był tak skomplikowany, a depresja tak głęboka, że uznaliśmy, iż jego jedyną nadzieją może być coś, co nazywaliśmy wtedy „psychologią moralną”, chociaż i to, czy przyniesie ona jakikolwiek skutek, było dla nas sprawą wątpliwą.

Z kolei w rozdziale „Jest rozwiązanie”: Zdecydowaliśmy się wykorzystać w tym celu zarówno nasze wspólne doświadczenie, jak i wiedzę. To sugerowany pożyteczny program dla każdego, kto jest zaniepokojony problemem z piciem. Z konieczności będziemy musieli poruszyć zagadnienia medyczne, psychiatryczne, społeczne i religijne.

Jak już pewnie wyraźnie widać (WIDAĆ! WYRAŹNIE!), od samego początku Anonimowi Alkoholicy korzystają ze wszystkiego, co pomogłoby im rozwiązać problem alkoholizmu. Medycyna, religie, psychiatria, psychologia, zagadnienia społeczne, wiedza, etyka i inne – gramy o życie, więc nie możemy pozwolić sobie na wybrzydzanie. Zaraz, zaraz… nie możemy? A czy niektórzy nie próbują? Uparcie i do tego namawiając innych?

Czasem słyszę, że to Bóg ma alkoholika uwolnić od wad charakteru, alkoholik niczego w tym kierunku nie musi robić, a nawet nie powinien. Tak też jest ze wszystkimi innymi problemami i trudnościami życiowymi. Po co pytać sponsora lub fachowca od czegoś tam – trzeba tylko modlić się i medytować. Dalej nie wiesz, co zrobić? Pewnie za mało się modlisz i medytujesz. Nie zapominaj też o powierzaniu. Nieustannym. Program działania? Oj tam, oj tam! Jakiego niby działania – powierzanie, modlitwa i medytacją są odpowiedzią na wszystko. A jeśli na coś nie są, to widocznie Siła Wyższa nie chce, żebyś rozwiązanie w tej chwili poznał. Przecież to takie proste, czego nie rozumiesz?

W Liście św. Jakuba (Jk, 2, 20) znalazłem kiedyś znamienne słowa: Chcesz zaś zrozumieć, nierozumny człowieku, że wiara bez uczynków jest bezowocna?

Wiara nie zastępuje działania (ani na odwrót), potrzebne są oba te elementy, a i to jeszcze nie wszystko, bo liczy się też wiedza i doświadczenie. To znaczy potrzebne są i liczą się w życiu trzeźwych alkoholików. Tym niemniej zdaję sobie sprawę, że w PLAA niektórzy najwyraźniej uważają inaczej. I – oczywiście – wolno im.


sobota, 1 października 2022

Polska wersja AA po staremu

Wpadła mi w ręce nowa Skrytka, a w niej informacja: Fundacja BSK AA w Polsce na dzień 31 grudnia 2021 r. zatrudniała w pełnym wymiarze czasu pracy: dyrektora, głównego księgowego, redaktora ds. wydawnictw.... REDAKTORA DS. WYDAWNICTW, na pełnym etacie??? Zapewne nie byłoby w tym nic dziwnego ani szokującego, gdyby nie inna informacja, że numer ten zawiera: relację z udziału Wspólnoty AA w Pol'and'Rock Festwial. Oczywiście, błędy się zdarzyć mogą każdemu, coś o tym wiem, ale od ich korygowania mamy przecież redaktora. Na pełnym etacie.

polćki fetiewal

A co do pełnych etatów, to wcale nie jestem pewien, czy wszyscy wiedzą, że Zarząd/Rada Powierników (najwyraźniej to pojęcia tożsame) oraz Wspólnota AA zatrudnia… asystenta. Tak, też na pełny etat.

Ze zdumieniem przyjąłem do wiadomości, że… Zarząd zadecydował o wydrukowaniu bezpłatnych plakietek informacyjnych na stoły/1000 egz./, które zachęcają uczestników spotkań AA do wyraźnego i głośniejszego mówienia podczas mityngów.

Rozumiem, że prowadzący nijak nie może poprosić, by ktoś lub wszyscy, mówił głośno i wyraźnie, to byłoby dla niego za duże obciążenie, prawda? A może to prowadzący mamroczą coś pod nosem i to do nich (też) kierowana jest ta prośba? 
Plakietka może być rozdawana za darmo, ale nikt jej za darmo nie wydrukował. Coraz częściej polska wersja AA przypomina mi działania pewnej partii, która podatnikom (za ich podatki) robi prezenty… za darmo.
Jak dużo za dużo trzeba mieć pieniędzy, by trwonić je i marnotrawić na takie projekty? No, ale nie od dziś wiadomo, że cudze pieniądze łatwo się wydaje. 
A tak przy okazji podsunę pomysł innej jeszcze plakietki. Z prośbą, żeby "bynajmniej" nie mylić z "przynajmniej" i informacją, że "dylemat" to trudny wybór między dwiema równie ważnymi opcjami.

Gorąco polecam lekturę tego i wszystkich innych numerów biuletynu SKRYTKA 2/4/3. Naprawdę można znaleźć w nich mnóstwo ciekawych informacji, skłaniających do myślenia i samodzielnego wyciągania wniosków. To wartościowa lektura… w pewnym sensie.