poniedziałek, 29 czerwca 2020

Przerażająca jest ta choroba


Pandemia koronawirusa trwa; ludzie zarażają się i umierają. Na otwartym powietrzu i pod warunkiem, że utrzymuje się stosowną odległość od innych ludzi (bodajże 2 metry), można nie używać masek ochronnych, ale w pomieszczeniach są one absolutnie obowiązkowe.
W takich to warunkach, kilka dni temu, jedna z grup AA decyzją tak zwanego sumienia grupy (po prostu znacząca większość obecnych na spotkaniu) zdecydowała, że na mityngach tej grupy, maseczki ochronne nie będą zakładane, nie obowiązują.

Tu już nie chodzi o kompletne lekceważenie wspólnego dobra, o Tradycje AA, o dobro nowicjuszy i innych alkoholików, którzy na takie spotkanie mogą trafić, czyli o rozbuchany egocentryzm i egoizm. Nie chodzi już nawet o ewidentnie szalejącą samowolę – jest dużo gorzej! Ci ludzie, kilku lub kilkunastu, w zdecydowanej większości na Programie i po Programie, naprawdę wierzą, że grupka alkoholików jest władna zmieniać prawo obowiązujące w kraju, jakieś oficjalnie obowiązujące przepisy, normy, zakazy, ograniczenia. 
Alkoholizm to przerażająca choroba psychiczna!!!

środa, 3 czerwca 2020

poniedziałek, 1 czerwca 2020

Rzeczywistość, a przekonania


1. Czym alkoholicy różnią się od ludzi zdrowych na umyśle, trzeźwych, normalnych? Ci trzeźwi mają przekonania zbudowane na wiedzy i doświadczeniu. Pozostali mają przekonania zamiast wiedzy i doświadczenia.

2. Czym alkoholicy różnią się od ludzi zdrowych na umyśle, trzeźwych, normalnych? Zdrowi, jak czegoś nie wiedzą, to pytają, starają się doczytać, w jakiś sposób dowiedzieć się. Ci zaburzeni, jak czegoś nie wiedzą – wymyślają.

To „wymyślanie” nie jest wynikiem głupoty, braku wykształcenia, złej woli – alkoholizm jest poważną chorobą psychiczną i to „wymyślanie” odbywa się automatycznie, w ułamku sekundy, tak szybko, że właściwie nie ma odstępu czasowego między nie wiem, a wiem. To nie dzieje się tak, że alkoholik nie wie, co to jest akredytacja lub dylemat, więc postanawia wymyślić co to jest, bo szukać w słownikach mu się nie chce. Nie, to nie tak. Zaburzeni nie mają takiego procesu myślowego, bo w moment mają gotową odpowiedź, wierzą w nią, posługują się wśród innych.

To co napisałem nie jest żadnym nowym, wielkim odkryciem, a już na pewno nie moim. Jest to charakterystyczna cecha osób chorujących na alkoholizm – poważną chorobę psychiczną.

Jesteśmy wielką bandą filozofów. Moglibyście teraz wejść do jakiegokolwiek baru w tej części kraju i zapytać pierwszego napotkanego pijaka o cokolwiek, a on by ci odpowiedział. Nie jąkał by się, nie powiedziałby: "Nie wiem." Odpowiedziałby. "Wielka banda filozofów"! („Nowa para okularów”, Chuck C., str. 62)

Kilka lat temu furorę zrobił w Polsce pewien sposób sponsorowania. Powodem do dumy jego zwolenników miało być to, że opiera się on TYLKO na Wielkiej Księdze. Ostatecznie mało by mnie to wszystko w sumie obchodziło, gdyby nie fakt, że zaczęły przy tym, jak grzyby po deszczu, wyrastać jakieś dziwaczne argumenty, przemawiające za takim podejściem.

Miałem ostatnio kilka spikerek. Przygotowałem się do nich. Jednak jeszcze więcej dały mi pytania i komentarze uczestników tych spotkań (za wszystkie dziękuję). W efekcie postanowiłem napisać coś o miernym kontakcie alkoholików z rzeczywistością, o dość częstym „kopaniu się” z faktami. I ciągotach do traktowania Wielkiej Księgi, jak Świętej Księgi.

Dlaczego książka „Anonimowi Alkoholicy” może nie wystarczyć, by rzetelnie zrealizować i realizować Program 12 Kroków? Ano dlatego, że nie zawiera w sumie żadnych porad czy wskazówek, jak konkretnie pracować na Kroku Szóstym, na przykład. Poza tym, trzeba w końcu zrozumieć, że niektóre sugestie na temat wielu Kroków zawarte w tej książce, są teoretyczne, nie wynikają z doświadczenia, ale z fantazji autora. Albowiem kiedy Bill W. pisał rozdział Piąty (grudzień 1938 roku) nie było na świecie ani jednego alkoholika, który by miał doświadczenie pracy na Programie 12 Kroków. Ani jednego! W temacie Kroków jest to, w pewnej mierze, fantazja, praca teoretyczna. Widać to zresztą po tzw. Obietnicach Dziewiątego Kroku: „Czy są to obietnice bez pokrycia? Sądzimy, że nie”. Ano właśnie… sądzimy, że nie. Nie wiemy… sądzimy, wydaje nam się, mamy tylko nadzieję. A czemu nie wiedzieli tego na pewno? Bo nie mieli w tej kwestii jeszcze żadnych własnych, realnych doświadczeń.

Być może „teoretyczność” treści krokowych w Wielkiej Księdze wymaga wyjaśnienia. OK.

Od czasu, gdy Ebby odwiedził mnie jesienią 1934 roku, dopracowaliśmy się stopniowo czegoś, co nazywaliśmy „ustnie przekazywanym programem”. Większość podstawowych idei pochodziła z grup oxfordzkich, Williama Jamesa oraz dr Silkwortha („Anonimowi Alkoholicy wkraczają w dojrzałość”, s. 208)

Te ustnie przekazywane wskazówki składały się z sześciu punktów. Kiedy w swojej pracy Bill dobrnął do rozdziału, który miał zawierać konkretne informacje na temat rozwiązania AA, jak wspomniałem, w grudniu 1938 roku, przyjaciele, z którymi konsultował swoją pracę, uznali, że tych kilka punktów jest zbyt upakowanych, że w każdym z nich trzeba zrobić bardzo dużo. I domagali się od Billa, żeby podzielił to na mniejsze, łatwiejsze do zrozumienia i strawienia kawałki. Wtedy to z sześciu punktów powstał nasz Program 12 Kroków. Skoro Bill W. dopiero co wymyślił 12 Kroków, godzinę temu, a może kilka dni temu, to skąd niby mieli się wziąć alkoholicy, którzy mieli jakieś doświadczenia z pracy nad nimi?! Ostatecznie książka wydana została już ok. cztery miesiące później, ale przecież w tym czasie Bill musiał napisać wszystkie pozostałe rozdziały, w tym rozdział „Do żon”, w którym udaje kobietę.

W tym programie sześciu punktów były wskazówki dotyczące obrachunku moralnego (Bill zrobił z tego Kroki 4 i 5), punkt dotyczący zadośćuczynienia (z niego autor zbudował Kroki 8 i 9), ale na tematy poruszane w Krokach 6 i 7, nie było wcześniej kompletnie nic. Dlatego też w WK nie ma żadnych wskazówek na temat ich praktycznej realizacji – nikt tego po prostu wcześniej nie robił, nie było w rodzącej się wspólnocie (jeszcze bez nazwy, 78-83 członków, z których część wróciła do picia) zupełnie żadnych doświadczeń. Tak wyglądają fakty. Po co tworzyć jakieś dziwne teorie na ten temat? I upierać się, że doświadczenia osiemdziesięciu osób są więcej warte niż stu tysięcy.

Gdy wydawana była książka „Dwanaście Kroków i Dwanaście Tradycji” w spotkaniach AA uczestniczyło prawie sto pięćdziesiąt tysięcy alkoholików i wielu z nich miało już całkiem realne doświadczenie z pracy na Programie 12 Kroków.

Dopiero gdy pozbędziemy się pewności właścicieli prawdy, gdy uświadomimy sobie, że jesteśmy w drodze, a nie u celu, nasza droga przestanie być błądzeniem w zaczarowanym kręgu beznadziejnego powtarzania. (Tomáš Halík „Hurra, nie jestem Bogiem!”) 

Jeden ze zwolenników tej metody sponsorowania opowiadał mi, że podopieczni mają wręcz obowiązek – przy pracy związanej z zadośćuczynieniami – „wejść w buty” osoby pokrzywdzonej. Domyślam się, że to przenośnia, że chodzi o to, by wyobrazić sobie, co czuła osoba skrzywdzona wtedy, kiedy alkoholik ją skrzywdził. Tym mnie zaskoczył.

Nadal jestem przekonany, że trzeźwość oznacza zgodę na rzeczywistość, zaprzestanie walki z faktami, postawienie na realne doświadczenia, zamiast własnych rojeń. To teraz, na Krokach 8-9, alkoholik już nieźle zaawansowany w pracy na Programie, ma zrobić w tył zwrot, odwrócić się od rzeczywistości i znowu postawić na swoje wyobrażenia?! I to sponsor coś takiego sugeruje? Niepojęte!
Zapytałem kolegę, po co robić takie rzeczy? Odparł wtedy, że bardzo korzystne jest w czasie tej pracy, zorientowanie się, co dokładnie czuła osoba skrzywdzona. Ależ oczywiście, masz rację – odparłem – tylko czemu jej po prostu o to nie zapytasz? Przecież umówiliście się na rozmowę za trzy dni… Wtedy wybałuszył na mnie oczy, jak żaba na piorun – jemu naprawdę nie wpadło do głowy zapytać o coś, czego nie wie. Nie, w ułamku sekundy wskoczył w swoje stare pijane myślenie i zaczął sobie coś wyobrażać (patrz punkt 2).

Ostatni ciekawy przypadek z ostatnich paru miesięcy. Na jakiejś spikerce powiedziałem, że trudno Billa W. uznać za osobę doświadczoną w temacie praktycznej realizacji Kroków, bo on je – owszem – sformułował, ale nigdy ich w całości i rzetelnie nie zrealizował w swoim życiu.

[Bill W.] Przede wszystkim jednak uważał, że czynnikiem utrwalającym jego depresję było to, że nie udało mu się przepracować Kroków AA. W ten sposób jego i tak bolesna depresja pogłębiana była dodatkowo przez poczucie winy. Pisał: „W związku z tym czułem się winny. Pytałem sam siebie, dlaczego, przy tych wszystkich moich osiągnięciach, musiałem być wystawiony na takie rzeczy. Kiedy indziej obwiniałem się za to, że nie potrafię stosować programu w niektórych dziedzinach życia. („Przekaż dalej”, s. 322)
I dalej…
Wielu członków AA to potwierdzało, wielu z nich namawiało Billa, by próbował pracować nad Krokami. (tamże, s. 326)

Ktoś na to odpowiedział: ja się z tym nie zgadzam, bo bardzo jestem mu wdzięczny!

No, cóż… Komentarzem niech będą dwa kolejne cytaty, ja już sobie daruję.

Ludzie nie godzą się z rzeczywistością, próbują walczyć z uczuciami, które wywołują realne okoliczności. Tworzą wyimaginowane światy na podstawie swoich wyobrażeń, tego, co powinno być i co mogłoby być. Autentyczne zmiany można wprowadzić dopiero wtedy, kiedy się uzmysłowi sobie i zaakceptuje rzeczywistość. Dopiero wtedy możliwe jest jakiekolwiek realne działanie. (David Reynolds)

Choroba psychiczna to unikanie rzeczywistości za wszelką cenę; zdrowie psychiczne to pogodzenie się z rzeczywistością bez względu na cenę. (Scott Peck)


Jestem Billowi wdzięczny za Kroki. Jeszcze bardziej za Tradycje, ale wiem i zawsze pamiętam, że siłą Wspólnoty i nadzieją dla uzależnionych jest Program AA, a nie życie Billa W. Był on – jak my wszyscy – bardzo niedoskonałym narzędziem w rękach Siły Wyższej. Jeśli ktoś czuje potrzebę wykreowania jakiegoś AA-owskiego świętego, to chyba nie był on dobrym kandydatem. A czy ktoś z nas jest?