Sierpień i wrzesień… Na wielu mityngach
AA podstawowym tematem są zadośćuczynienia i wszystko, co z nimi związane.
Dawno, dawno temu wydawało mi się, że stwierdzenie „zadośćuczynienie jest dla
ofiar, a nie dla katów” ułatwi mi oraz innym alkoholikom praktyczną realizację
Kroków 8-9, ale tak się chyba jednak dotąd nie stało i najwyraźniej trzeba je
powtarzać nadal.
Kilka dni temu, podczas mityngu
usłyszałem, że zadośćuczynienia pośrednie są w naszej literaturze polecane, jako
znakomite rozwiązanie. Zapytałem po mityngu znajomego, głoszącego te przekonania z wielką
pewnością siebie, w jakiej książce AA i gdzie konkretnie jest o takich
zadośćuczynieniach mowa. Dowiedziałem się, że w 12x12 w rozdziałach
poświęconych Krokowi 8 albo 9. OK. Uważam, że nieźle znam literaturę AA, ale
przecież nie na pamięć, więc nie polemizowałem, nie upierałem się, po prostu
postanowiłem sprawdzić. Krótko: żadnych zaleceń dotyczących zadośćuczynień
pośrednich nie znalazłem ani w 12x12, ani w WK.
Tym razem słownik niewiele mi pomógł;
wyczytałem w nim, że termin „pośredni” to: «niedotyczący czegoś bezpośrednio». Kicha!
Wtedy zacząłem się zastanawiać, czy mogą istnieć jakieś sensowne działania,
podejmowane w interesie pokrzywdzonego (ważne!), które można byłoby nazwać
pośrednimi. Powiedzmy, że w dzieciństwie rozmyślnie i złośliwie rozwaliłem
bratu zabawkę. Przecież mu tej zabawki teraz nie odkupię! A w takim razie, czy
wręczenie mu… powiedzmy stu złotych, jest zadośćuczynieniem pośrednim? Ależ
skądże! To nadal przecież działanie bezpośrednie.
Wróciłem więc do tekstu Kroków 8 i 9, bo
spekulacje na temat niewystępującego w nich terminu „pośrednie”, zaprowadziło
mnie na manowce, jak zresztą widać. Skupiłem się na słowie „osobiście” ( Zadośćuczyniliśmy osobiście…). Moim
zdaniem ma ono podwójne znaczenie. Z jednej strony sugeruje, żebym to ja sam
dokonał zadośćuczynienia, nie prosząc o wyręczenie mnie w tym działaniu członka
rodziny, podwładnego, sąsiada, wynajętego gońca itp. Z drugiej, „osobiście” to
też informacja, że zadośćuczynienia mam dokonać osobie skrzywdzonej, a
nie komuś innemu.
Jeśli dobrze zrozumiałem,
zadośćuczynienie pośrednie miałoby być moim działaniem podjętym w interesie
kogoś innego, a nie osoby skrzywdzonej. Ale zaraz! Przecież osobie której nie
skrzywdziłem, żadne zadośćuczynienie z mojej strony się nie należy, a Kroki
mówią o zadośćuczynieniu, a nie o prezentach!
Ofiara i kat… Nie ma tu innych osób, tak
więc ostatecznie wychodzi mi na to, że jeśli nie mogę, z jakiegoś względu,
zadośćuczynić osobie skrzywdzonej (ofiara), to robię to tylko i wyłącznie dla
siebie (kat). A to uważam za świństwo.
Kiedyś bezmyślnie straciłem wartościową,
kolekcjonerską monetę, należącą do matki. Matka nie żyje. Jeśli teraz ofiaruję
koledze w prezencie ciekawą monetę, to… zrobię mu prezent, za który będzie mi
wdzięczny (znów ja coś z tego będę miał!), czy zadośćuczynię matce?
Powtórzę to, co pisałem już dawno temu:
jeśli nie mogę dokonać zadośćuczynienia osobiście, bezpośrednio osobie
pokrzywdzonej, to nie podejmuję żadnych innych cwaniackich działań, których
jedynym celem, tak naprawdę, jest zrobienie dobrze samemu sobie, pozbycie się
poczucia winy i wyrzutów sumienia. Ze świadomością, że niektórych
zadośćuczynień nie wykonałem, będę sobie żył, po prostu. Jednak bynajmniej nie
po to, żeby się przez tę resztę życia nimi zadręczać, ale, żeby wreszcie zacząć
zdawać sobie sprawę, że nie wszystko, co nawyrabiam (tak, w przyszłości, a nie
w przeszłości!), da się zawsze jakoś tam odkręcić, załatwić, odfajkować, zniknąć…