Byłem na mityngu. Prowadzący podał tematy na tej grupie stałe: Krok, Tradycja, cytat z „Codziennych refleksji” i spytał, czy ktoś z uczestników chciałby dodać jakiś temat. Więc ktoś zapytał, jak pozostali radzą sobie z obniżonym samopoczuciem, depresją, poczuciem braku sensu, bólem egzystencjalnym itp. Dodając przy tym, że nie chodzi o wynik jakiegoś konkretnego zdarzenia, na przykład przygnębienie z powodu śmierci kogoś bliskiego.
Były też inne tematy, ale na ten właśnie wypowiadało się kilkanaście osób, a ich doświadczenia okazały się wyjątkowo zgodne, więc złożę je w jedną całość.
1. W życiu każdy ma czasem zły dzień lub kiepski okres, nie potrzeba do tego być alkoholikiem. Tak się po prostu zdarza i nic w tym dziwnego czy nienormalnego. Trzeźwi ludzie wiedzą, że tak to czasem bywa, że tak skonstruowane jest życie, więc nie walczą z rzeczywistością i nie kopią się z faktami. Jeśli Program wyłączył już alkoholikowi mechanizm nałogowego regulowania uczuć, to nie będzie się on upierał, jak małe dziecko, że zawsze ma się czuć znakomicie, bo… bo tak.
2. Ważne okazało się doświadczenie uczestników mityngów, że takie stany mijają. A jeszcze ważniejsze, że taki kiepski okres można skrócić. Jak to zrobić? Ano, właśnie… jak ZROBIĆ? Program AA jest programem działania, więc pytanie o to, co i jak zrobić, było bardzo sensowne. Na pierwszym miejscu alkoholicy podawali kontakt i z innym alkoholikiem. Rozmowę osobistą lub telefoniczną, ale skupioną na sprawach tego drugiego, a nie na własnych narzekaniach. Jako drugie wymieniana była pewna sugestia z tzw. Dekalogu Jana XXIII, a konkretnie chodziło o to, by alkoholik zrobił przynajmniej jedną rzecz z tych, których nie lubi, które często odkłada, na przykład wizyta u dentysty, mycie lamp, prasowanie, telefon z jakimś odkładanym od dawna zadośćuczynieniem itp. Nie chodzi o kapitalny remont domu – raczej o zrobienie porządku na jednej tylko półce. Takie działania w naturalny sposób poprawiają samopoczucie. Jako trzecie wymieniana była modlitwa, ale nie przez wszystkich i z umiarkowanym przekonaniem. Pewnie dlatego, że wielu alkoholików pamięta cytat z Biblii, z Księgi Jakuba Apostoła (Jk, 2, 20): Chcesz zaś zrozumieć, nierozumny człowieku, że wiara bez uczynków jest bezowocna? Czyli znowu działanie. Bo modlitwa jest ważna, ale obok działania, a nie zamiast działania.
Podobał mi się ten mityng. Problem, najwyraźniej dość powszechny i częsty wśród alkoholików, rozmontowanie lęków (wszyscy tak mają, to mija), sugestie dotyczące konkretnego działania (zrób to, to i tamto).
Czy kolega, który zadał pytanie, zrealizuje sugestie, to ja już nie wiem. W jego interesie mam nadzieję, że tak, natomiast sprzed wielu lat pamiętam tok myślenia innego alkoholika. Miał jakiś tam problem, członkowie grupy proponowali mu rozwiązania, ale z czasem okazało się, że nie podjął żadnego z nich. Uznał bowiem, że to może i dobry pomysł, ale dla innych, nie dla niego. Cóż… bywa i tak.
Tytuł tego wpisu może będzie łatwiej zrozumiały dzięki cytatowi z Pierwszego Listu św. Jana Apostoła: Jeśliby ktoś mówił: «Miłuję Boga», a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi.
Myślę, że to dobry akcent na Nowy Rok.