piątek, 25 czerwca 2021

Problematyczna mądrość AA

Trzymaj z wygranymi – usłyszałem na jednym z pierwszych mityngów i zapamiętałem, bo w czasach moich początków w AA, powiedzenie to powtarzano częściej niż obecnie. Oznaczało to, że powinienem bacznie się rozglądać na mityngach, by znaleźć tych wygrywających, obserwować i wreszcie naśladować, bo tak zapewne należało rozumieć „trzymaj z…”. Przecież nie chodziło w tym trzymaniu tylko o kolegowanie się; z samego koleżeństwa z wygranymi moja trzeźwość się nie urodzi. Tak samo jak z koleżeństwa z zamożnym alkoholikiem mnie pieniędzy nie przybędzie. To zrozumiałem bardzo szybko.

Jako pierwszych odkryłem tych, którzy na każdym spotkaniu mówili: a ja się cieszę, że dziś nie piję i tutaj dotarłem. Nie piją, cieszą się… to pewnie byli ci wygrani, ale jedna rzecz nie do końca mi pasowała. Swoją kwestię wypowiadali ze spuszczoną głową, patrząc smętnie w szklankę przed sobą i takim tonem, jakby właśnie stracili rodzinę w jakiejś katastrofie.

Poszukiwania tych wygranych w AA zajęło mi wiele lat, choć oczywiście nie tylko tym zajmowałem się przez cały ten czas. Ostatecznie zaczęli się pojawiać wraz ze wzrostem liczby alkoholików po Programie lub na Programie.

Znowu musiało minąć sporo czasu zanim dostrzegłem, że ci, których zakwalifikowałem do wygranych, bardzo się różnią między sobą. Najwięcej energii i radości życia wydawali się mieć alkoholicy, odwiedzający często, nawet kilka razy w tygodniu, rozmaite więzienia i areszty. Zanim zacząłem ich naśladować nadeszła epidemia i miejsca te zostały zamknięte dla odwiedzających. Obserwowałem wtedy, jak wśród wygranych tego typu, zdarzają się zapicia, depresje, rozdrażnienia, ogólny spadek duchowej jakości życia. Doszedłem do wniosku, że jeśli moje wygrywanie ma zależeć tylko od dostępności zakładów karnych i pryska jak mydlana bańka, gdy tych przybytków zabraknie z jakiegoś powodu, to ja takiego wygrywania nie pragnę. Cieszę się, że koledzy i znajomi dobrze się czują biegając do więzień, to też ważna służba, ale to jednak nie jest moja droga.
Zdaję sobie sprawę, że dobry poziom mojej Siły duchowej jest warunkowy i nie mam nic przeciwko uzależnieniu go od stale doskonalonej więzi z Bogiem, ale zdecydowanie nie chciałbym uzależniać go od więzień i więźniów.

Później poszło już szybko. Ktoś z wygranych twierdził, że te sprawy rozdziela, to znaczy jest uczciwy w domu i w AA, ale nie firmie, i świetnie mu się żyje. Inny, poza rodziną, utrzymuje kochankę i uważa, że wszystko jest w porządku, przecież dba o wszystkich, nie wywołuje skandali i – przede wszystkim – jest szczęśliwy. Kolejny za łapówki kończy właśnie studia i uważa, że jest w porządku, bo przecież nikogo do niczego nie zmuszał, a dyplom, który zdobędzie, jest OK, bo on i tak w wyuczonym (sic!) zawodzie pracował nie będzie… Takich historii w ostatnich latach poznałem wiele.

Dawno temu słyszałem AA-owską mądrość, że wszyscy alkoholicy są tacy sami, różnią się tylko pierwszym kieliszkiem. Wielka Księga i życie pokazuje, że nie jest to prawda. Alkoholicy często mocno różnią się między sobą. A ci wygrani też mogą wygrywać na wiele różnych sposobów. Nie chodzi mi o krytykę postaw życiowych któregoś z nich, ale o odkrycie, że nie każda metoda wygrywania, jest automatycznie dobra także dla mnie. W takim razie na własny użytek zmodyfikowałem hasło trzymaj z wygranymi i w mojej wersji brzmi ono: trzymaj z tymi, z którymi ty wygrywasz. Do tej grupy należy wiele osób z AA, ale zawsze podopieczni, gotowi do rzetelnej realizacji Programu i… uczciwości.


czwartek, 24 czerwca 2021

Relatywizm we Wspólnocie

Czasem w internecie natykam się na obrazek, z podpisem: „Ty masz rację i ja mam rację, po prostu obserwujemy życie z różnych punktów”. Obrazki i podpisy nie zawsze są identyczne, ale przekaz jest w zasadzie zawsze taki sam: ja jestem OK i ty jesteś OK, obaj mamy rację, bo żadna obiektywna prawda nie istnieje. Coś takiego określane jest jako relatywizm, czyli przekonanie, że wartości poznawcze, etyczne, moralne lub estetyczne oraz związane z nimi oceny i normy, zawsze mają charakter względny i zawsze tylko subiektywny.
Obrazek pomógł mi kiedyś rozpoznać własne stanowisko wobec relatywizmu i zdecydować, że coś takiego (ty masz rację i ja mam rację), owszem, zdarza się, ale raczej rzadko. I przykład z obrazka do tych wyjątków nie należy. Ktoś, kto namalował cyfrę wie, czy malował szóstkę, czy dziewiątkę. Warto też rozejrzeć się po otoczeniu, bo może obok wymalowane są inne cyfry, może dałoby się kogoś spytać, o co tu chodzi… Możliwości rozpoznania rzeczywistości jest zwykle wiele. Tylko czy alkoholicy dążą do poznania rzeczywistości? Bo może wielu z nas wystarczają własne przekonania. Albo przekonania lokalnego guru.

Oczywiste jest chyba też, że rozpoznawanie rzeczywistości poprzez pytanie, czytanie, dowiadywanie się, konsultowanie, naukę itd. jest elementem rezygnacji z samowoli i sobiepaństwa, czyli powierzenia własnej woli, woli Boga (jakkolwiek Go pojmujemy).

Przykład. W słowniczku, z którego korzystali polscy tłumacze nowej WK, może sobie być, że dillemma to jest dylemat, co nie zmienia faktu, że dilemma ma zupełnie inny zakres znaczeniowy niż polski dylemat.
Trochę czasu zajęło mi znalezienie Anglika, z którym mogłem się porozumieć i spytać o ten… dylemat. A oto jego odpowiedź:
Po polsku ma to inne znaczenie. Dilemma znaczy zagadka, czy problem, czy nawet pytanie. Dilemma of addiction to inaczej "the question of addiction" the problem of addiction", "riddle of addiction" (kwestia, problem, zagadka uzależnienia).
Nie jest więc prawdą, że oni (tłumacze WK) mają rację i polscy poloniści, językoznawcy mają rację.

Nie jest prawdą, że w AA każdy ma swoją drogę, ale prawdą jest, że Anonimowi Alkoholicy dysponują rozwiązaniem problemu alkoholizmu i jest to rozwiązanie zawarte w Programie Dwunastu Kroków. Innymi słowy – AA ma tylko jedną ofertę, a nie mnóstwo różnych, dla każdego alkoholika.

Nie jest prawdą, że Poradnik dla służb AA kogokolwiek do czegokolwiek zobowiązuje.

Joseph Goebbels, niemiecki polityk, minister propagandy i oświecenia publicznego w rządzie Adolfa Hitlera, twierdził, że kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą. Tak nie jest, choć wielu z nas próbuje z tej porady skorzystać. Kłamstwo nie jest prawdą, wynaturzenia, dewiacje, zwyrodnienie i patologie, nawet narzucane społeczności przez pewien czas, nie stają się czymś dobrym, normalnym i naturalnym.

Jakaś prawda (fakt, rzeczywistość) zwykle istnieje bez względu na punkt siedzenia, zajmowane stanowisko, prywatne przekonania. Tak to widzę, a relatywizm w AA jakoś się nie sprawdza.