czwartek, 15 marca 2018

Notatki sponsora (odc. 099)


Tym razem tylko pytania i wątpliwości. Jeśli ktoś z czytających ten tekst potrafi na nie jakoś odpowiedzieć, pomóc mi zrozumieć, wyciągnąć wnioski, to bardzo będę wdzięczny, bo w tym przypadku własnych pomysłów jakoś nie mam.

Powiedzmy, że jestem miłośnikiem gry w pchełki, że to moja życiowa pasja. Zapisałem się więc do Stowarzyszenia Pchełkarzy, bo dzięki temu w klubie „Pchełka” mogę w tę grę grać choćby codziennie. I gram. Tylko to mnie interesuje. Mam w nosie wybory do Rady Stowarzyszenia, jakieś wewnętrzne przepychanki; nie szukam żadnej dziury w całym, interesuje mnie tylko gra i granie.

Po dłuższym czasie, jakoś tak zupełnie przypadkiem, wpada mi w uszy plotka, że to moje Stowarzyszenie i Klub, to tylko przykrywka, że zarząd robi jakieś niefajne rzeczy. Jednak mam to w nosie, plotek nie słucham, zawsze przecież znajdą się zawistnicy i złośliwcy. Ale po kilku miesiącach, z zupełnie innego źródła, dochodzą do mnie podobne wieści. Wreszcie podczas gry jeden ze znajomych podpytuje, czy coś wiem o powiązaniach naszego klubu ze światem przestępczym. Informacji, że coś tu może być nie w porządku jest coraz więcej. Zaznaczam, że może być – pewności nadal nie ma.

I tu pojawiają się pytania o postawę – moją, jako alkoholika (tym razem zupełnie nie interesują mnie ludzie zdrowi), a więc co ja, jako uzależniony, powinienem zrobić? Jak się zachować? Wydaje się, że możliwości zasadniczo są dwie:

1. Będę się starał dowiedzieć, jak to z moim klubem i stowarzyszeniem jest naprawdę. Pogłoski nie muszą być prawdziwe, ale, jako alkoholik, powinienem wiedzieć, w czym naprawdę biorę udział, do czego się przyłączyłem, co wspieram. Zgodnie ze słowami Scotta Pecka: Choroba psychiczna to unikanie rzeczywistości za wszelką cenę; zdrowie psychiczne to pogodzenie się z rzeczywistością bez względu na cenę. Kiedy już uzyskam konkretne, wiarygodne informacje, a plotki, nie daj Boże się potwierdzą, będę musiał zdecydować, czy w klubie zostać, czy może z niego się wypisać. Choć możliwości grania bardzo byłoby mi szkoda w razie czego.

2. Za bardzo lubię grę w pchełki, żeby ryzykować konieczność podejmowania jakichś drastycznych decyzji. Poza tym ja sam przecież nic złego nie robię. Zapowiadam więc znajomym, kolegom oraz innym graczom, że nie chcę nic wiedzieć o ewentualnych matactwach klubu i stowarzyszenia, nie życzę sobie, by mnie o nich informowano, wolę tkwić w błogiej nieświadomości i po prostu sobie grać w pchełki. W końcu tylko po to tu przyszedłem, reszta mnie nie interesuje i nie musi, to nie jest moja sprawa; do zarządu przecież nie należę i nie zamierzam.

Pytania i wątpliwości.
Czy któraś z tych dwóch postaw jest w jakiś sposób lepsza od drugiej? Jak się one mają do mojej trzeźwości, uczciwości wobec samego siebie, egoizmu, egocentryzmu, odwagi, oportunizmu, powierzaniu woli Bogu i innych takich? A może rozwiązań jest więcej niż dwa? Jak o swojej decyzji (takiej lub innej) poinformować podopiecznych i kolegów z AA?