Zorganizowany niedawno przez przyjaciół z ruchu warsztat „Program AA drogą do
trzeźwości” bardzo mi się przydał (optymistycznie zakładam, że pozostałym
uczestnikom też trochę), w jego trakcie skonkretyzowałem, ubrałem w słowa,
wiele wcześniejszych wątpliwości, przemyśleń i wniosków, podjąłem też pewną
decyzje.
W czterdziestym roku istnienia
AA w Polsce, pojęcie „Program AA” nie jest już nieznane, ale nadal słabo
rozumiane – problemem jest nawet sprecyzowanie samego określenia (czy jest to
12 Kroków, czy może Trzy Legaty, czy Preambuła też? itp.), a w takim razie
proponuję odwołać się do książki „Anonimowi Alkoholicy”, w której na stronie
VII czytamy: Niniejsze tłumaczenie
zawiera podstawowy tekst programu zdrowienia z choroby alkoholowej, programu
którego posłanie pozostało niezmienne od przeszło półwiecza. Nasza Wielka
Księga zawiera Program AA i jest posłaniem Wspólnoty! Kroki, Tradycje,
Koncepcje i inne, to drogowskazy, kamienie milowe. Duchowy Program AA zaczyna
się w chwili, kiedy jeden alkoholik rozmawia
z innym dzieląc się doświadczeniem, siłą i nadzieją (WK s. XIX), kiedy
opowiada, kim był, co się z nim później stało i jak żyje obecnie.
Dużo za dużo czasu i wysiłku
kosztuje wyjaśnianie drugiej części Kroku Pierwszego, czyli …przestaliśmy kierować własnym życiem,
które rodzi całe mnóstwo wątpliwości i nieporozumień, i nic dziwnego. Zanim
zespół tłumaczy opracuje nową, sensowną wersję Wielkiej Księgi, a więc i
Kroków, z podopiecznymi będę raczej używał: …nasze życie nie poddawało się
kierowaniu. Uniknę w ten sposób przedłużających się dyskusji na temat:
jeśli przestaliśmy, to kiedy kierowaliśmy? co w tym kontekście znaczy
kierowanie? czy teraz, po terapiach i zrealizowaniu Programu już kieruję tym
życiem? itd. itp.
Uważam za fakt oczywisty, że
przed uzależnieniem się i w czasie destrukcyjnego picia, całe moje życie, w
prawie każdym jego aspekcie, bo nie chodzi tu tylko o picie, nie poddawało się
kierowaniu… innych ludzi, Siły Wyższej, ani nawet mojemu, bo przecież żyłem w
permanentnej niezgodzie w wartościami, które uważałem za swoje i ważne. Teraz,
kiedy wreszcie uznaję przewodnictwo, a tym samym autorytet Boga – jakkolwiek Go pojmujemy – wyrażające
się często ustami innych ludzi (tak, sponsora też), wierzę i mam nadzieję, że to
moje życie nareszcie kierowaniu (sterowaniu, zarządzaniu) poddaje się. Tak, właśnie tak,
słowem kluczem jest – jakże zgodne z duchem, z ideą AA – poddanie się.