Bardzo dawno temu napisałem tekst, w którym zastanawiam się, czy istnieje Polska Wspólnota AA, czy może jednak Wspólnota AA w Polsce (https://meszuge.blogspot.com/2007/09/wspolnota-aa-w-polsce.html). Miał być, tamten artykuł, swego rodzaju ostrzeżeniem, zwróceniem uwagi, sugestią, byśmy się dobrze zastanowili, w jakim kierunku zmierzamy i czy naprawdę chcemy u siebie przekształcać AA w Polską Wspólnotę, taką naszą własną, pszenno-buraczaną. Chodziło mi wtedy o lokalne obrzędy i ceremonie, o tzw. „małe tradycje”, o przekonania bardziej terapeutyczne niż AA-owskie.
Przez kilka lat wydawało się, że następuje nawet pewna poprawa, ale to były pozory. Z niektórych (niewielu) mityngów zniknęły świeczki, przerwy na papierosa, niecny proceder przyjmowania do AA, ale to przecież tylko kosmetyczne zmiany. Jednocześnie zaczęły się też i inne korekty. Polscy anonimowi alkoholicy (na szczęście jeszcze nie wszyscy) zaczęli negować przekaz z Wielkiej Księgi i w zamian prezentować własne przekonania, bo przecież… Polacy zawsze wiedzą lepiej.
...następny będzie rozdział adresowany do agnostyka. Wielu z tych, którzy należeli kiedyś do tej grupy, jest teraz członkami naszej wspólnoty. Co ciekawe, uważamy, że przekonania takie nie stanowią żadnej przeszkody w przeżyciu doświadczenia duchowego. [WK, wyd. z 2018 roku, s. 28-9]
Jakiej niby grupy? Agnostyk nie tworzy żadnej grupy, a tytuł rozdziału to „My, agnostycy”. To rozdział adresowany do agnostyków, a nie do agnostyka, ale… mniejsza z tym, bo ważne jest to, co dalej. Bycie agnostykiem nie przeszkadza w doświadczeniu przeżycia duchowego – tak, czyżby? W PLAA spotkałem (osobiście lub on-line) wielu fanatyków, którzy ten fragment WK negują, po prostu upierają się, że to nieprawda. Mówią: jeśli nie uwierzysz w Boga, nigdy nie doznasz przebudzenia duchowego, nie wytrzeźwiejesz!
Przekonaliśmy się, że musimy bezwarunkowo w głębi swego jestestwa przyznać, że jesteśmy alkoholikami. To pierwszy krok w powrocie do zdrowia. Trzeba rozbić złudzenie, że jesteśmy jak inni ludzie albo że niedługo tacy będziemy. [WK, 2018 rok, s. 30]
Pomijając cudaczne jestestwo, mógłbym napisać coś podobnego, jak wcześniej. W PLAA spotkałem (osobiście lub on-line) wielu fanatyków, którzy ten fragment WK negują, po prostu upierają się, że to nieprawda. Twierdzą, że dzięki łasce Boga, to oni właśnie już są tacy, jak inni ludzie - zdrowi, normalni, nieuzależnieni; ich organizm (według niech) reaguje już na etanol dokładnie tak, jak u ludzi zdrowych.
Jesteśmy jak ludzie, którzy stracili nogi; nowe nigdy nie odrosną. [WK, s. 30].
A tu niespodzianka i cud! Niektórym polskim uczestnikom mityngów, właśnie odrosły! Bill pisząc to zapewne po prostu kłamał.
Przypadków ewidentnego negowania treści Wielkiej Księgi można znaleźć jeszcze wiele. Taka postawa niewątpliwie niektórym alkoholikom pozwala zaistnieć w tym naszym środowisku, ale czy coś takiego, jest korzystne dla nowych, szukających pomocy alkoholików? Zapewne nie, ale nie sądzę, żeby ludzie, o których piszę, czymś takim się przejmowali.