poniedziałek, 14 października 2024

Zadziwienie i wdzięczność

Aby zło zatriumfowało, wystarczy, aby prawi ludzie nic nie robili – Edmund Burke.

Bardzo, bardzo dawno temu Intergrupa Śląska Opolskiego opracowała propozycję scenariusza mityngu. Nie chodziło o to, by był najlepszy na świecie, ale żeby nie był tak koszmarnie zły, jak wersje używane dotąd (te z przyjmowaniem do AA, z kłamstwami o świeczkach na całym świecie, abstynencji doktora Boba itd.). W scenariuszu, który przyjęło wiele grup i nie tylko z Opolszczyzny, znalazło się zdanie „Siłą Wspólnoty i nadzieją dla uzależnionych jest Program AA”. Po latach słyszałem je w scenariuszach różnych grup, w różnych miejscach i nie tylko w Polsce, Wydawało mi się to zdanie ważne, bo wyraźnie pokazywało, że rozwiązanie zawarte jest w Krokach, a nie na przykład w mityngowym jęczydupstwie.

Tak minęło lat kilkanaście. W roku bieżącym wpadła mi w uszy informacja, że jakaś grupa planuje usunąć to zdanie ze swego scenariusza. Może to podtykanie w kółko pod nos Programu psuje humor uczestnikom mityngu, pogarsza komfort i nastrój? Przecież nie wszyscy w AA muszą robić Program ze sponsorem albo, jak kto woli, stawiać Kroki. Trochę mnie to zaskoczyło, ale nie aż tak bardzo. Dlaczego? Bo nieco wcześniej miały miejsce dwa wydarzenia:

1. Winietka rozdawana grupom z propozycją umieszczania jej na stołach mityngowych. Nie wspomina o rozwiązaniu problemu alkoholizmu, ale o konieczności tworzenia przez grupy przyjaznego i wspierającego środowiska dla… (sic!) czynnych, aktywnych alkoholików. W historycznej literaturze AA zawarte są informacje, że w samych początkach weterani AA podawali nowicjuszom alkohol, żeby ich „odmglić” albo zabezpieczyć przed delirium. Może to milutkie środowisko, tworzone dla pijących przez grupy, miałoby na tym polegać? Swoisty powrót do początków? A może chodzi po prostu o aspirynę… Nie wiem na razie, jak miałoby to wyglądać w praktyce.


A jak mogłoby to być po polsku i z sensem? Jedynym warunkiem członkostwa w AA jest chęć zaprzestania picia, dlatego grupy starają się stworzyć wspierające i przyjazne środowisko dla alkoholików, którzy chcą przestać pić.

2. W najnowszym, to jest z 2024 roku, opracowaniu „Anonimowi Alkoholicy w liczbach” zawarto wykres czynników szczególnie ważnych w trzeźwieniu. Co ciekawe, Programu 12 Kroków AA w ogóle tam nie ma. Najwyraźniej w AA w naszym kraju Program nie ma większego znaczenia dla wytrzeźwienia.



Tak więc skoro polska wersja AA wyraźnie odchodzi od 12 Kroków, to i co się dziwić pojedynczej grupie – wyraźnie idzie z duchem czasu. Przecież to całkiem proste.

Faktem nadzwyczajnym dla każdego z nas jest to, że odkryliśmy wspólne rozwiązanie. Mamy drogę wyjścia, co do której absolutnie się zgadzamy i na której możemy zjednoczyć się w braterskim i harmonijnym działaniu. To wspaniała nowina, jaką przynosi ta książka tym, którzy cierpią z powodu alkoholizmu [WK z 2018 roku, s.17].

Zastanawiam się, na ile ten cytat jest jeszcze aktualny w Polsce… Może i jest, może i mamy jakieś wspólne rozwiązanie, ale najwyraźniej nie jest nim, marginalizowany obecnie w AAPL, Program 12 Kroków AA.

Brak Programu, jako fundamentalnej siły i rozwiązania problemu alkoholizmu w Polskiej Wspólnocie AA, rodzi określone konsekwencje, które delikatnie nazywam wynaturzeniami. Na przykład:

a) We Wspólnocie Anonimowych Alkoholików służbę powierza grupa. W Polskiej Wspólnocie AA alkoholik służbę po prostu sobie sam samowolnie bierze. Czasem to jego sponsor nakazuje mu wziąć sobie służbę, ale tak czy owak grupa AA (czy nadal jeszcze AA?) nie ma tu najwyraźniej nic do gadania.

b) Jedną z podstawowych zasad czy reguł, dotyczących służb w AA, jest rotacyjność. Ale w PLAA i to da się obejść. Ze sporym niesmakiem obserwuję działania 2-3 osób, które nachalnie narzucają pomysł dożywotnich tytułów w PLAA. Sami też sobie te wieczyste tytuły przydzielają. Według nich delegatem, powiernikiem czy rzecznikiem jest się w PLAA dożywotnio. Co najwyżej delegatem (rzecznikiem, powiernikiem)… po służbie.
Pełniłem kiedyś służbę rzecznika (także herbatkowego, prowadzącego, mandatariusza itd.). Moja służba się skończyła. Ale może powinienem twierdzić i upierać się, że jestem rzecznikiem (mandatariuszem, prowadzącym) – tyle, że po służbie?
Może gdybym zafiksował się na sobie i swoich dawnych służbach mógłbym mówić, że obecnie jestem byłym rzecznikiem. To przekonanie o własnej ważności i eksponowanie swojej osoby nadal byłoby ośmieszające, ale za to po polsku. Ale JESTEM RZECZNIKIEM, po służbie, to już zaburzenie. Jak ktoś studiował, to do końca życia jest studentem… po studiach? Cóż, duma i pycha nietrzeźwych alkoholików potrafi być porażająca.

Jestem wdzięczny. Bogu, losowi, przypadkowi, niektórym alkoholikom i nie wiem, komu jeszcze, że moje realne trzeźwienie i wytrzeźwienie przypadło na lata największej aktywności programowej w AA. To były wspaniałe czasy – na grupie prawie wszyscy sponsorowali lub byli podopiecznymi (albo jedno i drugie), grupy, te 3-4 na których bywałem, działały zgodnie z Tradycjami, służby powierzała grupa tym, którzy przynajmniej dawali nadzieję sensownego ich pełnienia, nie było tytułomanii i aroganckiego wywyższania się. Program, który wtedy alkoholicy realizowali z pomocą sponsorów we własnym życiu, był prostym Programem działania, a nie jakimś sekciarsko-magicznym programem modlitewno-powierzalnym. Nie do pojęcia byłoby wtedy, żeby nadal sponsorował alkoholik po kilkudniowym zapiciu – niedawno usłyszałem, że przecież nic się takiego nie stało, że on przez to głupie zapicie nie zapomniał przecież, jak się sponsoruje. Na koniec już tylko jedno – my w AA znaliśmy literaturę AA, przynajmniej podstawową. Moim sponsorom do głowy by nie przyszło cenzurować tekst Wielkiej Księgi i decydować, które fragmenty powinienem poznać, a które nie, bo przecież on wie wszystko lepiej od autorów tej książki.

W interesie tych alkoholików, którzy szukają rozwiązania, mam nadzieję, a może tylko chciałbym mieć nadzieję, że ta nowa wspólnota będzie równie skuteczna w działaniu, jak ta sprzed kilkunastu lat.


sobota, 28 września 2024

Andy F. o grupach świeckich

 Na prośbę Andy’ego F. zamieszczam tu jego tekst. Ja mam wiele ambiwalentnych przemyśleń na ten temat, więc wypowiadał się na niego na razie nie będę.

---------------------------------------------------------------------------- 


Świecki Nurt AA w Polsce


Początki

W dniu 16.08.2024 Wspólnota Anonimowych Alkoholików w Polsce przez kilka dni świętowała w Poznaniu swoje 50-lecie. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że to właśnie z Poznaniem wiążą się początki ruchu AA w tym kraju.

Pod koniec lat 60. psycholog Maria Grabowska - siostra znanego publicysty i krytyka muzycznego Jerzego Waldorffa - zaczęła prowadzić zajęcia grupowe oparte na zasadach programu 12 Kroków. Grupa zaczęła funkcjonować samodzielnie jesienią 1974 roku. Później przyjęła nazwę „Eleusis”. Był to pierwszy mityng AA w Polsce.

W ciągu 50 lat AA rozrosło się do niemal 3000 spotkań tygodniowo, co jest świadectwem nadziei i uzdrowienia, jakie przynosi AA. 

Narodziny świeckiego nurtu AA

Grupa AAwAA, pierwsza grupa AA dla osób o poglądach świeckich, została założona przez Bogdana z Opola 22 sierpnia 2019 roku. Grupa ta spotyka się online raz w tygodniu i przyciąga od 30 do 50 osób. Jest to przyjazna przestrzeń dla wszystkich, pragnących trzeźwieć, a niewierzących w Boga. Skrót AAwAA oznacza Ateiści i Agnostycy w AA.

Druga tego typu grupa, 4A w Poznaniu, została założona przez Piotra 15 września 2021 roku. Uczestnicy spotykają się w realu, raz w tygodniu. 

Od tego czasu powstały trzy kolejne grupy.

Członek AA, Mikołaj, otworzył grupę w Warszawie 1 grudnia 2021 roku. Nazywa się ona „Otwarty Umysł” i spotyka się w czwartki o 18:30.

26 czerwca 2022 r. Michał założył kolejną grupę dla ateistów, agnostyków i wolnomyślicieli w AA, która nazywa się „Świecka Droga”. Jej mityngi mają charakter hybrydowy, uczestnicy spotykają się na sali w Katowicach, a takież online, na platformie Zoom.

Wreszcie, 17 sierpnia 2022 r. Andrzej, Kasia, Tomek, Romek i Krzysiek rozpoczęli świeckie spotkanie o nazwie „Oświecenie”. Grupa spotyka się w nadbałtyckim Kołobrzegu. 

Nurt świecki rozwija się. W ciągu zaledwie pięciu lat powstało pięć grup. Ich mityngi są otwarte, uczestniczą wszyscy zainteresowani, niezależnie od swoich poglądów. Unikalnie interpretują program 12 Kroków, nie odwołując się do Boga czy Siły Wyższej, rozumianej jako nadprzyrodzona moc. Nie odrzucają natomiast tradycyjnych 12 Kroków, są one również prezentowane na tych spotkaniach. 

Świecka Wspólnota w Polsce stała się częścią ICSAA (Międzynarodowej Konferencji Osób Świeckich w AA) i była tam reprezentowana przez polskiego delegata.

Międzynarodowi spikerzy są również regularnie zapraszani na polskie mityngi. Polska, świecka konferencja dla ateistów i agnostyków AA odbywa się co roku w Opolu. Są to spotkania tradycyjne, twarzą w twarz.

 Rozwinięcie świeckiej Wspólnoty

Po czterech latach czasami trudnych negocjacji, Konferencja Służby Krajowej w Polsce, zatwierdziła do publikacji jedną broszurę AA dla osób niewierzących - Słowo Bóg. Zawiera ona osobiste historie ateistów i agnostyków, którzy osiągnęli trzeźwość we Wspólnocie.

Teraz alkoholicy o poglądach liberalnych, humanistycznych czy świeckich, jakkolwiek by tej grupy ludzi nie nazwać, mają choć jedną pozycję literatury, która zauważa ich obecność w AA. Powstanie i rozwój grup świeckich jest znakiem czasu; świat się laicyzuje i Wspólnota AA nie powinna tego faktu ignorować.

Poglądy tradycyjnego AA odnośnie grup dla ludzi o poglądach świeckich

 Chciałem dowiedzieć się jak najwięcej o AA w Polsce. Wiedząc, że jest to kraj katolicki i zdając sobie sprawę, że Kościół jest zaangażowany we Wspólnotę, zadałem jednemu z kolegów, związanemu z nurtem świeckim, kilka pytań: 

Czy Kościół Katolicki stara się ingerować w rozwój świeckich grup AA?

Kościół nie ingeruje, ale członkowie AA tak.

(Ta odpowiedź mnie nie zaskoczyła. Doświadczyłem już podobnych postaw ze strony AA w innych krajach.)

W jaki sposób główny nurt AA próbuje osłabić świeckie grupy?

Niechętnie nas akceptują, nie wspierają naszego istnienia.

Jaki jest tego powód?

Słyszymy oskarżenia o naruszanie jedności AA.

 Kwestia jedności AA

Nie tylko w Polsce, także w innych krajach, głównym przedmiotem krytyki ze strony głównego nurtu AA jest, że świeckie grupy naruszają dziedzictwo jedności Wspólnoty. Głoszą to zwłaszcza Ci, którzy wierzą, że nie można wyzdrowieć bez pomocy Boga. Jak na ironię, to właśnie ten punkt widzenia podważa jedność AA. Krytyka osób o poglądach agnostycznych z powodu ich systemów wierzeń narusza Trzecią Tradycję AA. Co więcej, sugestie, że świeckie grupy powinny odłączyć się od AA i zakładać własną wspólnotę, również narusza tę Tradycję. Mówi ona, że:

„Jedynym wymogiem członkostwa w AA jest chęć zaprzestania picia”, a nie wiara w Boga.

 Jedność w różnorodności

Ja sam, po wielu latach nawrotów w AA, musiałem znaleźć jakąś większą siłę, która pomogłaby mi poradzić sobie z moją bezsilnością. Tą siłą była początkowo grupa AA. Później, gdy zgodziłem się przejść przez program, sugestie przyjaznego agnostykom sponsora i 12 Kroków stały się takimi siłami.

Im więcej dowiadywałem się o swojej chorobie, tym bardziej zdawałem sobie sprawę, że praktykowanie miłości i służenie innym to podstawowe warunki wyzdrowienia z alkoholizmu. Uznałem, że to przekonujące i uzdrawiające zasady. Im bardziej wprowadzałem je w życie, tym bardziej postrzegałem je jako nieteistyczne moce, które bez wątpienia były większe ode mnie.

 Spikerka pożegnalna doktora Boba

Trzy miesiące przed śmiercią Dr Bob, współzałożyciel AA, został zaproszony do wygłoszenia przemówienia na pierwszej międzynarodowej konwencji w Cleveland, Ohio, w niedzielę 30 lipca 1950 roku.

To, co powiedział, zainspirowało mnie do działania. „Praktykując te zasady we wszystkich naszych poczynaniach” (Krok 12), jak najbardziej zacząłem czuć się częścią AA. Pomysł, że jako osoba niewierząca w jakiś sposób podważam jedność AA, zaczął wydawać mi się nieuczciwy i wprowadzający podziały.

„Nasze Dwanaście Kroków, gdy wycisnąć z nich samą esencję, sprowadza się do słów „miłość” i „służba.” Rozumiemy, czym jest miłość i rozumiemy, czym jest służba. Pamiętajmy więc o tych dwóch rzeczach”.

Dr Bob

 Copyright © - https://www.aa.org/dr-bobs-farewell-talk

 Dlaczego wspominam o mowie pożegnalnej dr Boba w artykule o świeckim AA w Polsce? Główny nurt AA oskarża świeckie grupy o podważanie jedności AA. Dr Bob jasno powiedział, że dwie podstawowe zasady AA to miłość i służba innym. To właśnie te zasady, a nie wiara w Boga, jednoczą alkoholików w ich drodze do wyzdrowienia.

Osoby niewierzące, pracując ze świecką wersją (nawiasem mówiąc, jest tych wersji wiele i są bardzo sensowne) 12 Kroków, są tak samo zdolni do praktykowania miłości i służby w AA, jak ci, którzy wierzą w Boga. Dlatego rozsądne jest założenie, że to nie wiara w tradycyjną ideę Boga jednoczy alkoholików, ale zaangażowanie w praktykowanie miłości i służby. W takim przypadku problem braku jedności w AA w Polsce staje się nieistotny.

 Założyciel AA - Bill W.

Bill Wilson, drugi współzałożyciel AA, miał bardzo sprecyzowane poglądy na temat tego, jak chciałby, aby wyglądała jedność AA. Wyraził je bardzo jasno, gdy pisał 12 Tradycji. Oto fragment długiej formy Tradycji Trzeciej:

„Nietolerancja oparta jest na strachu. Odebranie jakiemukolwiek alkoholikowi szansy przynależności do AA było niekiedy równoznaczne z wydaniem na niego wyroku śmierci. Każdy alkoholik jest członkiem AA, kiedy tak powie”.

Bill Wilson zawsze będzie moim bohaterem. Jego duchowa i otwarta postawa wobec zasady jedności AA uratowała mi życie jako niewierzącemu alkoholikowi. Spuścizną pozostawioną przez Billa było przekonanie, że AA jest wspólnotą duchową. Jako taka, zawsze powinna być wszechogarniająca.

 Podsumowując, oto krótki fragment artykułu napisanego przez Billa w 1965 roku. Nazwał go „Odpowiedzialność jest naszym tematem”, 

„W związku z tym pełna, indywidualna wolność praktykowania dowolnego wyznania, zasady lub terapii powinna być dla nas wszystkich najważniejsza. Nie wywierajmy zatem na nikogo presji naszymi indywidualnymi czy zbiorowymi poglądami. Zamiast tego okazujmy sobie nawzajem szacunek i miłość, które są należne każdej istocie ludzkiej próbującej podążać w kierunku światła. Zawsze starajmy się być raczej integrujący, a nie wykluczający; pamiętajmy, że każdy alkoholik jest członkiem AA, tak długo, jak sam to deklaruje”.

Bill W.

Copyright © - AA Grapevine, Inc. 1965

 Z poczuciem wdzięczności

Andy F.

https://aaforagnostics.com/

 Wersja Angielska

https://aaforagnostics.com/blog/secular-aa-in-poland/



piątek, 20 września 2024

Efekty podnoszenia się dna?

W tym roku, 2024, uczestniczyłem w spotkaniach AA zdecydowanie mniej razy niż to miało miejsce we wszystkich innych latach. W każdym razie mityngów zaliczyłem kilka, a na pewno nie więcej niż dziewięć. Taka częstotliwość powodować może pewną zmianę wyników obserwacji – słuchałem i obserwowałem znacznie uważniej niż wtedy, kiedy w AA bywałem po dwa razy w tygodniu i w wielu przypadkach wiedziałem, kto będzie, gdzie usiądzie i co powie. W każdym razie zaobserwowałem coś, ale nie mam pewności, czy zmienił się mój ogląd, czy może wyraźnej zmianie uległo jednak środowisko.

Jakoś mi się nie układa w życiu. Chodzę do tego AA, biorę sobie służby, poznaję Program ze sponsorem, tydzień temu się napiłem, chodzę na terapię odwykową i jeszcze drugą, taką ogólnorozwojową, co bardzo dużo mi daje, sponsoruję, wczoraj wypiłem dwa piwa, robię czasem sugestie zalecone przez sponsora, zastanawiam się nad terapią głębokiego wglądu albo grupą SLAA…

To nie była jedna wypowiedź, ale raczej synteza, połączenie w całość przynajmniej kilkunastu wypowiedzi, zazwyczaj młodszych alkoholików, to jest w wieku ok. 30-40. Więc zastanawiam się, czy tak było zawsze i tylko ja nie zwracałem na to uwagi, czy może w tym środowisku zaszła jakaś znacząca zmiana?

W wielu rozmowach uczestników mityngów z pewnym stażem abstynencji powtarzało się przekonanie, że to bardzo dobrze, że dno alkoholika nieustannie się podnosi, bo na mityngi trafiają ludzie, którzy nie stracili jeszcze wszystkiego, ale ten medal ma również drugą stronę – być może za mały poziom determinacji czy, jak to mówią, gotowości do zrobienia wszystkiego. Owszem, chcą poprawy jakości życia i godzą się, że coś w tym kierunku będą musieli robić, ale przecież nie można się aż tak katować! Gdy robi się zbyt trudno, odchodzą, bywa że tylko na jakiś czas, do innej wspólnoty (w końcu terapeuta powiedział im, że wszyscy alkoholicy są też seksoholikami, a jeśli kiedyś spróbowali marychy, to i narkomanami) albo na kolejną terapię odwykową, lub inną, bo wielu zdaje się wierzyć, że jak podczas terapii przepracują (cokolwiek to znaczy) swoje dzieciństwo albo skłonności do złości, toksycznego wstydu, problem z zaniżonym poczuciem wartości, lub coś takiego, to i kłopot z piciem jakoś zniknie.

Nie, nie wszyscy tak mają. Tych kilka osób, które pamiętam sprzed epidemii, nadal w mityngach uczestniczy, ale wypowiadają się rzadziej, przekonani (jak opowiadał znajomy weteran), że ich doświadczenia wyraźnie nie są już potrzebne nikomu i do niczego. Ot, egzotyczne opowiastki dziadersów z dawnych czasów.

To jak to w końcu jest? Cudownie, że dno alkoholików stale się podnosi, czy może jednak niezupełnie cudownie?

sobota, 7 września 2024

Deklarację też mamy polską

Deklaracja odpowiedzialności została napisana na Międzynarodową Konwencję w Toronto w 1965 r. Opublikowana została w artykule zatytułowanym „Jak jestem odpowiedzialny, stałem się częścią AA” w biuletynie GSO, Box 4-5-9. Jako autora Deklaracji Odpowiedzialności artykuł podaje byłego powiernika AA, Ala S. Deklaracja odpowiedzialności pozostaje podstawową zasadą służby AA do dziś.
Pewien problem w tym, że tę Deklarację też zrobiliśmy po swojemu, według własnych przekonań. Przecież Polak potrafi, przecież żadni imperialiści nie będą nam mówić…

Polska wersja: Gdy ktokolwiek, gdziekolwiek potrzebuje pomocy, chcę, aby napotkał wyciągniętą ku niemu pomocną dłoń AA. I za to jestem odpowiedzialny.

Wersja oryginalna: When anyone, anywhere, reaches out for help, I want the hand of A.A. always to be there. And for that: I am responsible.

Jakiejś pomocy potrzebuje większość ludzi na ziemi. Jedni potrzebują pomocy w znalezieniu dziewczyny, inni w zdobyciu dobrej pracy, w naprawie cieknącego zlewu, w zerwaniu z ćpaniem, w wyborze miejsca wakacyjnego wyjazdu, w sfinansowaniu wyprawki dziecka do szkoły itd. itd. Czy członkowie AA powinni się do czegoś czuć zobowiązani w związku z tym?

Problem sprowadza się do dziwnego tłumaczenia „reaches out for help”, bo nie znaczy to, że ktoś „potrzebuje pomocy” (jakiej pomocy potrzebuje i kto niby ma o tym decydować?), ale że wyciąga rękę po pomoc, sięga po pomoc, zwraca się o pomoc.

Dajmy odpór dumnemu założeniu, że skoro Bóg umożliwił nam sukces w jednej dziedzinie, naszym przeznaczeniem jest stać się pośrednikami dla każdego („Anonimowi Alkoholicy wkraczają w dojrzałość”).

Tak naprawdę przekaz Deklaracji Odpowiedzialności jest bardzo prosty – jeśli ktoś wyciąga do AA rękę po pomoc, to zawsze powinien napotkać tam dłoń któregoś z nas. Wspólnota AA dysponuje rozwiązaniem problemu alkoholizmu. I niczym więcej! Nie rozwiązujemy żadnych innych problemów! Jesteśmy gotowi pomóc wszystkim tym, którzy z problemem alkoholowym zwracają się do nas o pomoc. A nie tym, którzy według naszych własnych przekonań i fantazji, potrzebowaliby może jakiejś pomocy.

Gdyby to było zrozumiałe i jasne, może nie dochodziłoby do tak absurdalnych sytuacji, że na jakichś winietach wzywa się grupy AA do tworzenia specjalnych wspierających miejsc czy środowisk dla aktywnych, pijących alkoholików.


Zauważcie, że nie dla tego, który chce przestać pić i do AA wyciąga rękę po pomoc, ale do tego, który pije.

środa, 4 września 2024

Wygląda na to, że jest źle

Służebny. Dziewka służebna i chłopak łaziebny to w XIV-XVI wieku, w zajazdach, karczmach, zamkach, osoby pomocne przy sprzątaniu, ale przede wszystkim… hm… realizujące potrzeby seksualne gości, służące waginą albo odbytem.

Akredytacja. Po polsku oznacza przedstawienie dokumentów uwierzytelniających przez dyplomatę (konsula, ambasadora) rządowi albo innej oficjalnej władzy obcego kraju. W AA-owskiej mowie oznacza to bilet wstępu na jakieś wydarzenie, koszt uczestnictwa w jakimś AA-owskim przedsięwzięciu, ale tylko AA-owskim, bo bilet do kina, to już nie.
Itd. Itd. Itd.

Na cudaczno-sekciarski język w środowisku AA zwracałem uwagę od samego początku, ale w pierwszych miesiącach, starałem się szybko tego slangu nauczyć. Wydawało mi się, że w taki sposób porozumiewają się alkoholicy trzeźwiejący i znajomość tego typu określeń i pojęć miała świadczyć o postępie tego procesu. Cóż… nie piłem, ale trzeźwy nie byłem na pewno.

Mijały lata. Zorientowałem się, że ciągoty sekciarskie pojawiają się w tym środowisku na pewno, ale jednak większość tych językowych dziwolągów, to efekt zwykłego nieuctwa albo może tzw. wtórny analfabetyzm – etanol niszczy skutecznie komórki mózgowe.

Pamiętam jak pewnego razu wypowiedziałem się na mityngu, a prowadzący zwrócił uwagę, że wolno mi mówić tylko o swoim doświadczeniu. Wtedy mnie zatkało, bo moja wypowiedź w stu procentach dotyczyła mojego doświadczenia. A ten człowiek po prostu nie wiedział, co to jest doświadczenie – uważał, że doświadczenie to jest opis czyjegoś przeżycia. Nie był w stanie pojąć, że moim doświadczeniem może być i to, czego się dowiedziałem (usłyszałem, przeczytałem, zaobserwowałem).

Doświadczenie – ogół wiadomości i umiejętności zdobytych na podstawie obserwacji i własnych przeżyć.

Przy okazji Kroku Dziewiątego zastanawiam się, jak zadośćuczyniają innym alkoholicy, którzy nowych członków AA zmuszają do nauki i stosowania błędów językowych? Bo facet, który uważa, że oportunista to ktoś, kto stawia opór (tak go nauczył sponsor w AA), po prostu się ośmiesza.

Mijają lata, wiele się w polskiej wersji AA zmienia. Niektóre rzeczy na lepsze. Język niestety nie, błędów i udziwnień pojawia się coraz więcej. Tak dużo, że już sami wśród swoich nie zawsze potrafimy się porozumieć. A skoro w najnowszym Biuletynie Informacji Publicznej znalazło się wezwanie, by w sprawozdaniach unikać AA-owskiego slangu, to już musi być całkiem źle. Jednak jest to też informacja także i dobra - zaczynamy to zauważać, nam samym zaczyna przeszkadzać, więc może będą zmiany na lepsze, kiedyś...



środa, 21 sierpnia 2024

Elastyczne interpretacje WK

Jak to w sierpniu dość często bywa, jednym z tematów mityngu był Krok Ósmy: Zrobiliśmy listę wszystkich osób, które skrzywdziliśmy, i staliśmy się gotowi zadośćuczynić im wszystkim. Alkoholiczka zabrała głos i oznajmiła, że ten Ósmy Krok był dla niej najtrudniejszy w całym Programie. Siedzący naprzeciwko niej alkoholik niezwłocznie i ochoczo potwierdził – tak, tak, ja też tam miałem, też tak uważam.
Kilkoro uczestników zaczęło się nerwowo rozglądać, jakby niepewni, czy dobrze zrozumieli to, co usłyszeli. Prowadzącemu chyba też coś nie grało, bo uznał za wskazane powtórzyć treść Ósmego Kroku. Właściwie ja też pomyślałem, że ci dwoje pewnie pomylili Krok Ósmy z Dziewiątym – spotkania i rozmowy z osobami skrzywdzonymi bywają bardzo trudne i bolesne, ale samo tylko tworzenie listy, i to nie pierwszy raz, nie jest przecież aż takim wyzwaniem. Ale… może to tylko mnie się tak wydaje.

Z licznych dalszych wypowiedzi i wyjaśnień wynikało, że ta dwójka uważa Krok Ósmy za najtrudniejszy, bo po raz pierwszy w życiu zetknęli się z własną podłością wobec innych ludzi. To już wywołało spore poruszenie. Co było do przewidzenia, ktoś wspomniał, że przecież listę czy tabelę osób skrzywdzonych robił już w trakcie pracy nad Krokiem Czwartym, więc teraz, przy Ósmym, nie zrobiło to na nim jakiegoś porażającego wrażenia. Dwie osoby mu się przypomniały i to tyle tylko. Alkoholiczka stwierdziła wtedy, że podczas realizacji Kroku Czwartego, ona nie zajmowała się osobami skrzywdzonymi. Sponsorka kazała jej zrobić listę uraz, listę lęków oraz zachowań seksualnych. I znowu jej kolega potakująco kiwał głową.

W tym momencie poruszenie na sali było już całkiem spore. No bo jak to? Dlaczego? Obrachunek moralny bez krzywd? Ktoś od razu wziął ze stolika kolportera Wielką Księgę i przeczytał ze strony 77 słowa: Mamy listę wszystkich osób, które skrzywdziliśmy i którym gotowi jesteśmy zadośćuczynić. Sporządziliśmy ją przy dokonywaniu inwentury. I prawie wprost zapytał tych dwoje, jak to możliwe, że ten tekst nie zwrócił ich uwagi? Alkoholiczka spokojnie odparła na to, że jej sponsorka tego fragmentu WK jej nie przeczytała. Alkoholik dodał, że ona miał dokładnie tak samo, bo mają zresztą tą samą sponsorkę.
Chwilę później mityng się skończył.

Kiedy wychodziłem, widziałem na ulicy ponad połowę uczestników tego spotkania, stojących w kilkuosobowych grupach przed budynkiem i dyskutujących namiętnie. Ze strzępów wypowiedzi, które do mnie doleciały, zorientowałem się, że rozmawiają o cenzurowaniu naszej podstawowej literatury przez niektórych sponsorów oraz o niezalecanym (choć też i nie zabronionym) sponsorowaniu różnopłciowym – alkoholik z dumą odparł na to, że jego sponsorka twierdzi, że alkoholizm nie ma płci i tym razem to jego koleżanka skwapliwie potakiwała.

Idąc w swoją stronę pomyślałem, że owszem, alkoholizm nie ma płci, ale nadciśnienie też nie ma, ale i co z tego? A poza tym czy my w AA zajmujemy się alkoholizmem, czy może jednak rozwiązaniem problemu alkoholizmu? Na szczęście do auta kolegi, który mnie odwoził, nie było daleko, więc i tych swoich rozmyślań nie wyprodukowałem zbyt wiele.

piątek, 9 sierpnia 2024

Niesienie posłania czy forsa?

Czy uroczystości związane z obchodami rocznicy istnienia/działania AA w Polsce, na przykład pięćdziesiątej rocznicy, są okazją do niesienia posłania? Oczywiście, że tak. To nie ulega wątpliwości. Czy w takim razie powinna być na miejscu dostępna pełna oferta literatury AA? Głupie pytanie – wiadomo, że tak. Ale czekaj, zaraz…

Służba Krajowa informuje, że w trakcie zlotu u kolporterów będzie dostępna tylko literatura jubileuszowa. TYLKO. Ups! Ma ktoś może jakiś pomysł, skąd i po co w ogóle takie ograniczenie? To chyba pierwszy raz w historii AA, że na zlocie z okazji rocznicy nie będzie do kupienia literatura AA, a jedynie specjalna literatura jubileuszowa (cokolwiek to znaczy). Czy takie ograniczenie wprowadzono dla dobra nowicjuszy i początkujących?
Za zakupy tejże literatury jubileuszowej, gdyby ktoś jednak się zdecydował, można będzie płacić tylko gotówką. Ups! Choć to akurat nie stanowi żadnej zagadki – płatności gotówką, z ręki do ręki, nie da się nijak kontrolować. Przy płatnościach kartami kredytowymi lub debetowymi pozostaje jednak ślad, dowód na wielkość przychodów.


Na odpowiedź na to cudaczne biznesowo posunięcie Wydawnictwo Camel zareagowało szybko i sprawnie: