piątek, 26 lipca 2024

Polacy zawsze wiedzą lepiej

Bardzo dawno temu napisałem tekst, w którym zastanawiam się, czy istnieje Polska Wspólnota AA, czy może jednak Wspólnota AA w Polsce (https://meszuge.blogspot.com/2007/09/wspolnota-aa-w-polsce.html). Miał być, tamten artykuł, swego rodzaju ostrzeżeniem, zwróceniem uwagi, sugestią, byśmy się dobrze zastanowili, w jakim kierunku zmierzamy i czy naprawdę chcemy u siebie przekształcać AA w Polską Wspólnotę, taką naszą własną, pszenno-buraczaną. Chodziło mi wtedy o lokalne obrzędy i ceremonie, o tzw. „małe tradycje”, o przekonania bardziej terapeutyczne niż AA-owskie.
Przez kilka lat wydawało się, że następuje nawet pewna poprawa, ale to były pozory. Z niektórych (niewielu) mityngów zniknęły świeczki, przerwy na papierosa, niecny proceder przyjmowania do AA, ale to przecież tylko kosmetyczne zmiany. Jednocześnie zaczęły się też i inne korekty. Polscy anonimowi alkoholicy (na szczęście jeszcze nie wszyscy) zaczęli negować przekaz z Wielkiej Księgi i w zamian prezentować własne przekonania, bo przecież… Polacy zawsze wiedzą lepiej.

...następny będzie rozdział adresowany do agnostyka. Wielu z tych, którzy należeli kiedyś do tej grupy, jest teraz członkami naszej wspólnoty. Co ciekawe, uważamy, że przekonania takie nie stanowią żadnej przeszkody w przeżyciu doświadczenia duchowego. [WK, wyd. z 2018 roku, s. 28-9]
Jakiej niby grupy? Agnostyk nie tworzy żadnej grupy, a tytuł rozdziału to „My, agnostycy”. To rozdział adresowany do agnostyków, a nie do agnostyka, ale… mniejsza z tym, bo ważne jest to, co dalej. Bycie agnostykiem nie przeszkadza w doświadczeniu przeżycia duchowego – tak, czyżby? W PLAA spotkałem (osobiście lub on-line) wielu fanatyków, którzy ten fragment WK negują, po prostu upierają się, że to nieprawda. Mówią: jeśli nie uwierzysz w Boga, nigdy nie doznasz przebudzenia duchowego, nie wytrzeźwiejesz!

Przekonaliśmy się, że musimy bezwarunkowo w głębi swego jestestwa przyznać, że jesteśmy alkoholikami. To pierwszy krok w powrocie do zdrowia. Trzeba rozbić złudzenie, że jesteśmy jak inni ludzie albo że niedługo tacy będziemy. [WK, 2018 rok, s. 30]
Pomijając cudaczne jestestwo, mógłbym napisać coś podobnego, jak wcześniej. W PLAA spotkałem (osobiście lub on-line) wielu fanatyków, którzy ten fragment WK negują, po prostu upierają się, że to nieprawda. Twierdzą, że dzięki łasce Boga, to oni właśnie już są tacy, jak inni ludzie - zdrowi, normalni, nieuzależnieni; ich organizm (według niech) reaguje już na etanol dokładnie tak, jak u ludzi zdrowych.

Jesteśmy jak ludzie, którzy stracili nogi; nowe nigdy nie odrosną. [WK, s. 30].
A tu niespodzianka i cud! Niektórym polskim uczestnikom mityngów, właśnie odrosły! Bill pisząc to zapewne po prostu kłamał.

Przypadków ewidentnego negowania treści Wielkiej Księgi można znaleźć jeszcze wiele. Taka postawa niewątpliwie niektórym alkoholikom pozwala zaistnieć w tym naszym środowisku, ale czy coś takiego, jest korzystne dla nowych, szukających pomocy alkoholików? Zapewne nie, ale nie sądzę, żeby ludzie, o których piszę, czymś takim się przejmowali.

niedziela, 21 lipca 2024

Jeśli przez chwilę pomyśleć…

Nas, ludzi nie stać na doskonałą pokorę. W najlepszym razie, możemy jedynie przelotnie uchwycić znaczenie i wspaniałość tego tak doskonałego ideału. Tylko Bóg przejawia się w absolutnej doskonałości; my, istoty ludzkie, skazani jesteśmy na życie i dojrzewanie w stopniu względnym i ograniczonym („Jak to widzi Bill”).

Takie znaczące zdania, energetyczny przekaz, prawda? Doskonale pokorny może być tylko Bóg – to chyba oczywiste. Ale jak się zastanowić, to oznacza, że Bóg (jakkolwiek Go pojmujemy) w pełni zdaje sobie sprawę z własnej niedoskonałości oraz wykazuje doskonale uniżoną postawę… choć nie wiem, wobec kogo lub czego.

1. «świadomość własnej niedoskonałości»
2. «uniżona postawa wobec kogoś»

A przy okazji przypomniało mi się coś jeszcze. Znam alkoholika, którego bulwersuje określenie „jakkolwiek Go pojmujemy” i od lat zaciekle z nim walczy. Cóż… normalni ludzie, jak czegoś nie wiedzą, nie rozumieją, starają się dopytać, doczytać, dowiedzieć; alkoholicy, którzy czegoś nie wiedzą – wymyślają jakąś swoją alternatywną rzeczywistość i do tego głęboko w nią wierzą.

«wszystko jedno w jaki sposób».

Owszem, przed pierwszą wojną światową, gdzieniegdzie jeszcze nawet przed tą drugą, znaczenie tego określenia bywało też i inne, co znaleźć można w słowniku staropolszczyzny, na przykład Doroszewskiego, ale… co z tego dzisiaj? W XXI wieku? Wtedy też pisało się studyum zamiast studium, co pamiętam z książki prof. Kleckiego z UJ: "Alkoholizm i antyalkoholizm. Studyum krytyczne”, ale pytanie pozostaje to samo: co z tego teraz, dzisiaj? 
Wy nie cofniecie życia fal, nic skargi nie pomogą, bezsilne gniewy, próżny żal, świat pójdzie swoją drogą... Mądry wiersz to jest.




czwartek, 11 lipca 2024

Nadchodzi wielki dzień w AA

Wielki dzień, ważna rocznica, oczywiście tylko w polskiej wersji AA, bo przecież nie amerykańskiej, brytyjskiej, francuskiej, hiszpańskiej… Oni mieli swoje pięćdziesiąte rocznice, a ja zastanawiam się tylko, czy i oni zadawali sobie pytanie, co właściwie powstało pięćdziesiąt lat wcześniej i czy na pewno była to Wspólnota Anonimowych Alkoholików?
Rocznica, i to taka „okrągła”, jest też okazją do wspomnień – jednak nie tyle osobistych przeżyć, co wspomnień weteranów z tamtych czasów.



Józef Jan, znacząca postać w Poznaniu, wydał książkę „Sami o sobie”, w której znalazłem takie oto perełki:
Mityngi rozpoczyna modlitwa o pogodę ducha, a kończy modlitwa „Ojcze Nasz”, w czasie której uczestnicy trzymają się za ręce. Przy zapalaniu świecy prowadzący wypowiada słowa: „Światło Chrystusa”, a wszyscy odpowiadają: „Bogu niech będą dzięki”. To wszystko nie jest jakimś nabożeństwem, ale wypływa z potrzeby serca, a poza tym jest zgodne z programem AA.
/…/
Ruch Anonimowych Alkoholików narodził się w 1935 roku w Stanach Zjednoczonych. Za początek AA uważa się przypadkowe spotkanie dwóch alkoholików w miejscowości Akron w stanie Ohio. Poznali się – gdzieżby indziej – w barze hotelowym. Zagadali się na temat własnego nieszczęścia. Rozmowa pochłonęła ich tak bardzo, że zapomnieli zamówić następne kolejki wódki. Po wielu godzinach wspólnego niepicia doszli do wniosku, że „coś w tym jest”. Rozmowa alkoholików o piciu, o życiu, o wszystkim – zamiast picia!
/…/
Dodawanie do imienia słowa „alkoholik” jest obowiązującą formułą w ruchu Anonimowych Alkoholików na całym świecie.

Za niezwykle ciekawe uważam też to:
Medycyna żąda abstynencji przez pięć lat. Po tym okresie uznaje, że człowiek jest wyleczony w pełni, czyli że byłemu alkoholikowi w zasadzie nie grozi nawrót nałogu i prawdopodobnie może już pić tak jak wszyscy inni ludzie, z umiarem, przy okazji. Być może wtedy człowiek tak już przywyknie do abstynencji, że nie będzie w stanie w ogóle pić. („Trzynasty stopień szczęścia” – Robert Tabus, r. 1961).

Czasem, co kilka lat, wracam do tego filmu: https://www.youtube.com/watch?v=J5Xtx4mPmo0
Także początek dokumentalnego serialu „Ja, alkoholik”: https://www.youtube.com/watch?v=Bil62E8tcJo jest dziś intrygujący. Zawsze fascynowało mnie prezentowane tu, na początku każdego odcinka, przekonanie, że tak zaczynają się mityngi wszędzie na świecie.

Ciekaw jestem, czy za 30 lat, dzisiejsza wersja polskiej Wspólnoty AA też będzie się wydawała tak egzotyczna? I czy w ogóle jeszcze będzie? Mniej czy bardziej skuteczna?

czwartek, 20 czerwca 2024

Co by było, gdyby nie było...

Uczestniczyłem w mityngu grupy AA. Alkoholik, który realizował Program ze sponsorem i już sam sponsoruje, z kilkuletnią abstynencją, upierał się, że w AA nie udziela się rad i że ta wielka prawda zawarta jest w Preambule AA.

Wróćmy do tematu naszej książki. Zawiera ona komplet rad, które mogą być przydatne dla pracownika pragnącego powrócić do zdrowia (WK, s. 126).

Wiele lat temu napisałem, że jestem nieustająco wdzięczny profesjonalistom, którzy założyli w Polsce Wspólnotę AA w czasach, w których (być może!) nie zrobiłby tego żaden alkoholik. Nadal wierzę, że psycholożki, Dudrak i Matuszewska, socjolog Wierzbicki i jeszcze jakiś Harcmistrz Polski Ludowej (nazwisko wyleciało mi z głowy) działali w dobrej wierze, żywiąc nadzieję, że pomogą alkoholikom tą swoją aktywnością i pomysłem.

Jednak wdzięczność wobec kilkorga osób za ich dobre chęci, to jedno, ale efekty, to już coś zupełnie innego.
Od kilkunastu lat miewam ambiwalentne uczucia na ten temat. Raz wydaje mi się, że to super sprawa (że założyli), ale w innych sytuacjach przychodzi mi na myśl, że może jednak dla alkoholików w Polsce byłoby korzystniej, gdyby Anonimowi Alkoholicy powstali u nas ze dwadzieścia lat później, ale we właściwej formie.


Zbliża się pięćdziesięciolecie AA w Polsce. Większość grup i ich spotkania zbudowane są w oparciu o zasady i reguły pracy obowiązujące podczas odwykowej terapii grupowej i nie mają nic wspólnego z AA, a często nawet wręcz przeciwnie. Więc czy mamy w Polsce pięćdziesiątą rocznicę AA, czy może pięćdziesiątą rocznicę poterapeutycznych grup wsparcia, pomieszanych z klubami abstynenta, z niewielkimi elementami AA?

Czy mam coś przeciwko klubom abstynenta lub grupom wsparcia? Absolutnie nie! Uważam je za świetny pomysł, ale... nie dysponują one rozwiązaniem problemu alkoholizmu. Ich cele i zadania są inne, a my nie powinniśmy mieszać jednego z drugim. Przynajmniej tak mi się wydaje, ale racji mieć nie muszę.



sobota, 1 czerwca 2024

Dziwne to czy normalne?

Kilka razy w naszym środowisku, w bieżącym roku, bo wcześniej to jakoś nigdy, usłyszałem coś zupełnie dla mnie nowego; nigdy dotąd nie zetknąłem się z taką postawą, a przynajmniej nikt o tym głośno nie mówił, na przykład na mityngach.

Przekaz (złożyłem kilka wypowiedzi w jedną całość) wyglądał, mniej więcej, jak następuje:
Uczestniczę w mityngach, czasem pełnię jakąś służbę, realizuję sugestie sponsora, staram się żyć zgodnie z zaleceniami Programu, i nadal będę to robił, ale tak naprawdę marzę o tym, żeby móc to wszystko wyp… w kosmos. Żebym nie musiał robić już tych wszystkich rzeczy, żebym nie musiał tak żyć, żebym nie musiał tu przychodzić. Nie chcę wracać do picia i nie o picie mi chodzi; nie przeszkadza mi wizja dożywotniej abstynencji – przeszkadza mi to, że dożywotnio, choć w swoim interesie, muszę być AA.

Przez te wszystkie lata w AA przyzwyczaiłem się do… a ja się cieszę, że tutaj dotarłem i znów jestem z wami. A tu naglę ktoś mówi, że owszem, jestem, za tydzień też będę, ale to nie jest dla mnie powód do uciechy, wręcz przeciwnie.

Od kiedy przestałem mieć kłopoty z utrzymaniem abstynencji, nigdy nie traktowałem terapii i AA (początkowo to były tylko mityngi) jako czegoś, co muszę. Bywało, że jakiegoś dnia mi się nie chciało, no to nie poszedłem. Albo poszedłem, przełamując lenistwo i wiedząc, że później będę z tego wyjścia zadowolony. I bardzo szybko zacząłem dostrzegać profity z trzeźwienia, spotkań, Programu, trzeźwości, rozwoju osobistego, literatury, służby (szczególnie sponsorowania) itp.

Jeżeli wcześniej, przed laty, byli w AA alkoholicy, traktujący Wspólnotę, jako zło konieczne, to albo o tym publicznie nie mówili, albo ja czegoś takiego nie słyszałem.
Czy jest to postawa zła, niekorzystna? Jeśli jest prawdziwa i nie jest to wynik kolejnej mody w tym środowisku, to chyba wszystko w porządku, prawda? Inna sprawa, czy taka postawa jest dla alkoholików korzystna emocjonalnie i duchowo, i czy im służy, ale tego to już nie wiem.






Ciekawostka bez większego związku z głównym tekstem:





poniedziałek, 27 maja 2024

AA - nie tylko miłość i służba

Andy F. napisał broszurę o fanatykach i fanatycznych nurtach w AA. Jest ona dostępna do pobrania po polsku ze strony: https://aaforagnostics.com/  A to wstęp autora do tej publikacji:

Kochani
W ostatnich czasach zetknąłem się z religijnym fundamentalizmem w AA. Uważam, że to fanatyczne podejście do zdrowienie z alkoholizmu jest zagrożeniem dla wielu członków naszej wspólnoty, zwłaszcza dla, często zagubionych i zdesperowanych, nowicjuszy.

Fundamentalistyczne grupy AA praktykują wysoce kontrolujący, autokratyczny i zastraszający styl sponsorowania. Podstawowym ich przesłaniem jest: „jeśli nie uwierzysz w Boga, to umrzesz z powodu alkoholizmu”. Ci z nas, którzy zetknęli się z takimi grupami, zgłaszają negatywne skutki tych doświadczeń. Ja sam również byłem świadkiem podobnych praktyk.

Poczułem się w obowiązku do napisania tej książki, ponieważ AA jasno stwierdza, że jest programem duchowym, nie religijnym, a "miłość i tolerancja wobec innych jest naszym kodeksem postępowania” (Wielka Księga, "Do czynu", str. 84). Przyznaję, że fundamentalizm religijny może być skuteczny w przypadku niektórych alkoholików. Sądzę jednak, że w ostatecznym rozrachunku, niemożliwe jest doprowadzenie kogokolwiek do duchowego przebudzenia przez sponsorów stosujących przymus i manipulację.

Jeśli uważasz, że może być przydatna, podziel się nią z innymi.
W służbie
Andy F.






Sławny telefon w hotelowym lobby.