poniedziałek, 7 października 2019

Manifestacja naszej choroby


Alkoholiczka po Programie AA zrealizowanym ze sponsorką, po około dwóch latach abstynencji, doszła do wniosku, że na takie życie, jakie Program AA wymaga i sugeruje, jest jeszcze zdecydowanie za młoda. Owszem, do picia wracać ani myśli, ale poza tym… hulaj dusza! Na wszystkie te wyrzeczenia i rygory przyjdzie jeszcze właściwy czas; może po pięćdziesiątce.
Podczas pracy ze sponsorem (na etapie czytania o Ósmym Kroku z WK) alkoholik uznał, że rozstaje się z Programem i to raczej na zawsze. Jest wdzięczny sponsorowi i całej tej Wspólnocie, ale postanowił resztę życia (bez alkoholu, rzecz jasna, bo jest alkoholikiem, wiec picie mu szkodzi) zbudować na zupełnie innych wartościach, a konkretnie chodziło o tzw. zdrowy egoizm, przyjemne uczucia i nastrój, korzyści materialne, używanie itp.

Jest taki czasownik baulking (ew. balking – uchylać się, unikać, przeszkadzać, udaremniać, narowić się), który w środowisku AA wydaje się przyjmować znaczenie szczególne, a Bill Wilson użył go przynajmniej dwa razy na określenie postawy, którą przyjmują niektórzy alkoholicy na Programie lub po jego zrealizowaniu ze sponsorem. Być może najlepszym odpowiednikiem polskim byłoby „zbiesił się” lub „oczadział” (znane z filmu „Sami swoi”). W każdym razie chodzi o rozstanie z Krokami, ze sponsorem, czasem też ze Wspólnotą AA, ale to nie zawsze, nie zawsze też z abstynencją, choć i to się zdarza, które to działanie wydaje się alkoholikowi wynikiem trzeźwej, rozważnej, głęboko przemyślanej analizy, choćby to było dopiero na Siódmym, Ósmym, czy Dziewiątym Kroku.
Tu nie chodzi o klasyczne rozstanie, o awanturę ze sponsorem, uzasadnione (albo i nie) pretensje, żale i urazy, zarzuty o zbyt dużą surowość/rygor, o niezrealizowane zadania, opóźnienia, czy coś podobnego. Baulking jest bardzo perfidny i szalenie niebezpieczny, bo wydaje się, nawet gdy obserwuje się to zjawisko z dystansu, bez zaangażowania, że jest wynikiem trzeźwej decyzji. Tak niestety nie jest, ale okazuje się to zwykle dopiero po kilku miesiącach lub nawet latach.

Cytat z powstającej właśnie książki na temat alkoholizmu autorstwa Andy'ego F.:
Baulking or alternate spelling Balking: - To refuse suddenly: A sudden and obstinate stop; a failure: To miss intentionally - to avoid – Dictionary definition –  From the point of view of my alcoholism, I baulked on the program many times since coming to AA and began working with sponsors. It was some kind of an autonomic reaction of my ego. I reacted badly to the prospect of change and getting more honest. My ego always reacted with fear when presented with the solutions to my alcoholism.

Tak więc baulking to jeszcze jedna manifestacja choroby alkoholowej – wyrafinowana i groźna właśnie przez pozór działania trzeźwego. Łatwo samemu wpaść w taką pułapkę, łatwo też otoczeniu i bliskim uwierzyć, że alkoholik podjął dobrą dla siebie, korzystną decyzje.

czwartek, 3 października 2019

O przyszłości Wspólnoty AA


Pamiętam entuzjazm, z jakim młodzi wiekiem alkoholicy po Programie, dyskutowali o przyszłości – byli oni zupełnie pewni, że już niedługo każda grupa AA w Polsce stanie się grupą programową. Wydawało się to takie oczywiste – w końcu wreszcie dysponujemy rozwiązaniem problemu alkoholizmu, znanym alkoholikom amerykańskim od końca lat trzydziestych. Ja nie byłem takim optymistą. Może nie z własnego doświadczenia, ale z literatury AA wiedziałem, że Program Dwunastu Kroków nie jest dla każdego alkoholika. Z jakichś powodów, nie wiem, jakich, nie wszyscy alkoholicy będą w stanie z Programu AA skorzystać. A w takim razie chyba jednak dobrze byłoby, gdyby istniały grupy, gdzie wytrzeźwienie jest wprawdzie mało realne, ale które przynajmniej pomagają im jakoś tam utrzymać abstynencję.

Weterani z grup staropolskich twierdzili, że wkrótce ta nowa moda na sponsorowanie minie. Najwyraźniej nie zdawali sobie sprawy, że historycznie rzecz ujmując, najpierw było sponsorowanie, a dopiero później narodziła się wspólnota. I że polska odmiana AA, zbudowana przez dwie psychoterapeutki, socjologa i harcmistrza, jest właśnie nowym eksperymentem, który udał się… hm… średnio.

W artykule pochodzącym z Raportu Światowego Mityngu Służb AA w NJ w 2004 roku znaleźć można zdanie: Nasze przykre doświadczenie pokazuje, że ignorancja zabija AA, a myśmy z dumą powtarzali, że do AA nie da się być za głupim, ale można być za mądrym.

Tym niemniej, a może się to wielu wydać szokujące, ci weterani w pewnym sensie mieli rację – sponsorowanie przestało dynamicznie się rozwijać. Kto miał zrealizować Program AA ze sponsorem, ten już to zrobił. Pozostają nowicjusze, jednak po wprowadzeniu w każdym WOTUiW terapii redukcji szkód, zwanej terapią kontrolowanego picia, nie ma ich znowu aż tak wielu. Dodać do tego trzeba problematyczne efekty różnych eksperymentalnych metod sponsorowania (w jednej z nich dokonuje się skoku z Kroku Czwartego właściwie od razu do Ósmego), które w końcu nowicjusze też widzą, a które zrażają ich i innych do sponsorowania, Programu, a nawet w ogóle Wspólnoty AA.

Jednak najważniejsze jest chyba coś innego – realizacja Programu AA i życie zgodne z jego zaleceniami nie jest atrakcyjne, przegrywa z kretesem w porównaniu do mityngowego jęczydupstwa i powtarzania sobie nawzajem, przy każdej okazji albo i bez okazji, że w AA nic się nie musi, czy wreszcie szukaniem winnych tego, że znowu coś nam nie wyszło, nie udało się.

Myśleliśmy, że możemy znaleźć łatwiejszą, łagodniejszą drogę. Ale nie potrafiliśmy. Z całą powagą błagamy cię, bądź nieustraszony i dokładny od samego początku. [WK wyd. 2018, s. 58]

To, że oni w USA nie potrafili, nic dziś już nie znaczy. To było dawno temu i w innym kraju; od tamtych czasów znakomicie rozwinęła się medycyna i psychoterapia. Więc my nadal możemy tej łagodniejszej drogi szukać. I bardzo się staramy.

I wreszcie Anthony de Mello SJ i brutalnie prawdziwe stwierdzenie z „Przebudzenia”: Większość ludzi twierdzi, iż pragnie jak najszybciej opuścić przedszkole. Ale nie wierz im. Nie mówią prawdy. Jedyne, czego naprawdę chcą, to by naprawić im popsute zabawki. „Oddaj mi moją żonę”. „Przyjmij mnie znowu do pracy”. „Oddaj mi moje pieniądze”. „Zwróć mi moją wcześniejszą reputację”. Tego właśnie naprawdę chcą. Pragną, aby zwrócić im dotychczasowe zabawki (życie). Tylko tego, niczego więcej. Psychologowie twierdzą, że ludzie chorzy w istocie rzeczy nie chcą naprawdę wyzdrowieć. W chorobie jest im dobrze. Oczekują ulgi, ale nie powrotu do zdrowia.  Leczenie bowiem jest bolesne i wymaga pracy, wyrzeczeń. Przebudzenie, jak wiadomo, nie jest rzeczą najbardziej przyjemną. W łóżku jest ciepło i wygodnie, budzenie nas irytuje…

Z przykrością, chociaż bez zdziwienia, obserwuję jak dynamika sponsoringu maleje, jak grupy programowe powolutku rezygnują  z wysokich standardów, a ich liderzy, pragnąc przyciągnąć więcej członków, pochwalić się liczebnością „swojej” grupy, aprobują nawet jawnie pewien regres (to jest powrót do wcześniejszego, gorszego stanu w rozwoju), twierdząc, że nie potrzeba aż tak się spinać, że można to wszystko traktować bardziej na luzie, że alkoholizm nie zobowiązuje do niczego, a właściwie, jako chroniczna choroba, to nawet usprawiedliwia…

Oczywiście Wspólnota AA nie rozpadnie się i nie zniknie. Nadal będzie tym, czym w Polsce była od 45 lat: połączeniem poterapeutycznej grupy wsparcia, zbudowanej na zasadach i regułach grupowej psychoterapii odwykowej, z klubem abstynenta, z bardzo niewielkim dodatkiem AA (rytualne odczytywanie treści z laminatu).