niedziela, 25 października 2015

Notatki sponsora (odc. 062)


Medycyna nieustannie się rozwija, naukowcy co trochę odkrywają dla nas wciąż nowe, ciekawe choroby – zasłyszany gdzieś, dawno temu, odrobinę złośliwy żarcik. 

W klasyfikacji DSM-5 wprowadzona jest nowa kategoria diagnostyczna „zaburzenia spowodowane używaniem alkoholu”, która zawiera występujące dotąd oddzielnie w DSM-IV: „nadużywanie alkoholu” i „uzależnienie od alkoholu”. 

Na swoje pierwsze leczenie odwykowe trafiłem w czerwcu 1998 roku. Na kolejne w styczniu 1999. Zarówno w poradni odwykowej przy ulicy Wodociągowej w Opolu, jak i w ośrodku w Woskowicach Małych, część terapeutów to byli niepijący, odpowiednio przeszkoleni alkoholicy. Pacjenci uważali takich terapeutów za najlepszych, wierzyli, że nie da się ich oszukać, bo wiedzą oni z własnego doświadczenia, a nie tylko z teorii, jak to jest być uzależnionym. Ja mam inne zdanie na ten temat, ale nie o to w tej chwili chodzi. 

W terapii byłem 30 miesięcy i przez cały ten czas terapeuci-alkoholicy (i wszyscy inni), wbijali mi do głowy, że picie kontrolowane dla mnie skończyło się raz na zawsze. Chyba początkowo trudno mi w to było uwierzyć – stąd konieczność podjęcia drugiej terapii – ale ostatecznie przekonali mnie i oni, i własne bolesne doświadczenie. Skutecznie. 

Latem 2015 roku, po przeczytaniu artykułu na temat terapii, która polega na nauce picia kontrolowanego, proponowanej pacjentom w Wojewódzkiej Poradni Terapii Uzależnień i Współuzależnienia w Toruniu („Picie na limicie”), pomyślałem przez chwilę, że pewnie chciałbym wiedzieć, jak się z tym czują terapeuci-alkoholicy, jeśli w poradniach jeszcze tacy zostali, ale… szybko mi przeszło. Obrachunek moralny nauczony jestem robić sobie, nie innym.