W newsletterze Regionu Katowice przeczytałem niedawno oficjalne stanowisko pewnej grupy AA w najwyraźniej mocno kontrowersyjnych kwestiach.
Od stycznia 2022 roku grupa ta zmniejsza datki na Intergrupę, Region, BSK AA do symbolicznej wysokości 1 PLN miesięcznie, na okres jednego roku. Decyzja grupy jest wyrazem sprzeciwu wobec podejmowania przez struktury AA decyzji, które dotyczą grup, bez zgody tych grup albo wręcz pomimo sprzeciwu grup. Na przykład zmiana tekstu Preambuły.
Zmniejszenie datków zostało przegłosowane na spotkaniu grupy w związku z tym, że zdaniem członków tej grupy, nazwy grup, w których są użyte słowa LGBT lub ich rozszerzenia są niezgodne z tradycjami AA.
Od dawna staram się pomóc zrozumieć, że grupy przekazują dobrowolne datki nie NA Intergrupę, Region itd. ale DO Intergrupy, Regionu, NA niesienie posłania. Jednak tym razem mniejsza o poprawność językową, bo pomysł grupy uważam za bardzo dobry. Od jakichś dwóch-trzech lat ja też nie opłacam tego, co dzieje się w strukturach polskiej wersji AA, na ich najniższym szczeblu, choć nie tylko. Po prostu, bez manifestacji i szantażu (jak zrobicie po mojemu, to dam forsę), nie wspieram pewnych działań i postaw. Jednak kwestia LGBT to już zupełnie inna sprawa.
Uzasadnienie decyzji grupy jest znacznie szersze i wyczytałem w nim między innymi:
- Istnieje grupa AA o nazwie „Tolerancja LGBT” w Warszawie. Sama nazwa sugeruje jakoby nie było tolerancji w AA. Po drugie. Nazwa „LGBT” jest używana w wielu akcjach protestach, zadymach, happeningach partii politycznych, etc.
- Przez lata sugeruje się grupom (wmawia), że nie powinno być nazw związanych z imieniem alkoholików, z nazwami religijnym, firmami, kościołami, stowarzyszeniami (Kluby Abstynenta), itd. Co grupy stosują. Żądamy, aby to było stosowane do wszystkich organizacji w tym LGBT oraz zaniechanie umieszczania tej nazwy w spisach.
- Grupa AA nie jest przeciwna istnieniu grup np. lesbijek, gejów, kobiet..., nie są to formy polityczne ani organizacje. Ale uważamy, że nie powinno być takich odłamów, gdyż nasz główny cel określa tradycja trzecia. […] Grupa podkreśla, że nie chodzi o ludzi związanych z LGBT, ale chodzi o niezgodne z tradycjami używanie nazwy LGBT w strukturach AA.
- LGBT występuje pod flagą tęczową która jest kolejnym potwierdzeniem na to, że jest to formacja polityczna.
Odnośnie treści zawartych w tych cytatach – moje prywatne przemyślenia.
Może gdyby Polska była krajem chrześcijańskim, rodacy, w tym alkoholicy, wiedzieliby, że tęcza to znak Boskiego przymierza z ludźmi, a właściwie ze wszystkimi stworzeniami. Opisane jest to w Księdze Rodzaju (tłumaczenie za Biblią Tysiąclecia), w rozdziale 9:
Potem Bóg tak rzekł do Noego i do jego synów: «Ja, Ja zawieram przymierze z wami i z waszym potomstwem, które po was będzie; z wszelką istotą żywą, która jest z wami: z ptactwem, ze zwierzętami domowymi i polnymi, jakie są przy was, ze wszystkimi, które wyszły z arki, z wszelkim zwierzęciem na ziemi. Zawieram z wami przymierze, tak iż nigdy już nie zostanie zgładzona wodami potopu żadna istota żywa i już nigdy nie będzie potopu niszczącego ziemię». Po czym Bóg dodał: «A to jest znak przymierza, które ja zawieram z wami i każdą istotą żywą, jaka jest z wami, na wieczne czasy: Łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną a ziemią. A gdy rozciągnę obłoki nad ziemią i gdy ukaże się ten łuk na obłokach, wtedy wspomnę na moje przymierze, które zawarłem z wami i z wszelką istotą żywą, z każdym człowiekiem; i nie będzie już nigdy wód potopu na zniszczenie żadnego jestestwa.
Za wyraz niebotycznej pychy, arogancji i bezczelności uważam działania polityków, zresztą nie tylko polskich, którzy próbują zawłaszczyć prawo Boga do decydowania, czym jest znak Jego przymierza. Jest to plucie Bogu w twarz i upieranie się, że On nie ma racji, że tęcza jest znakiem czegoś innego, niż Bóg zdecydował – przecież oni, politycy, wiedzą to najlepiej.
Grupa AA, która bezpośrednio lub pośrednio próbuje włączyć się w dyskusje na temat znaczenia tęczy, chyba zajmuje stanowisko w sprawach, które jej nie dotyczą. Czyżby za dużo czasu zostawało po aktywnym niesieniu posłania?
Od czasu problematycznych doświadczeń z grupą AA „u Bortona” (opisane to jest w książce „Doktor Bob i dobrzy weterani”), Anonimowi Alkoholicy sugerują, żeby nie używać nazw tego typu. I co z tego? Najstarsza grupa na Opolszczyźnie nazywa się „Bronek” w hołdzie dla jej założyciela, Bronisława P. Sugestia nie oznacza zakazów i nakazów.
Nazwa grupy „Tolerancja LGBT” podobno sugeruje jakoby nie było tolerancji w AA. A czy nazwa grupy „Młodzi AA” sugeruje, że jest to Wspólnota starych dziadów? Czy dopisek przy nazwie grupy, że jest to grupa kobieca, sugeruje, że Wspólnota jest tylko męska? Czy nazwa grupy „A kwadrat” oznacza grupę znawców potęgowania i matematyki? Czy nazwa grupy „Ocaleni” sugeruje, że wszyscy inni w AA mają przekichane? Tak można w nieskończoność. Przy okazji zastanawiam się, co sugeruje nazwa grupy „Pendolino” (poniedziałki, 8:00, Londyn)?
W biuletynie Mityng przeczytałem kiedyś, że alkoholik to takie cacuszko, co to aby żyć, musi mieć problemy, a jak ich nie ma, to sobie wymyśli, a jak już wymyśli, to musi je rozwiązywać, a jak nie potrafi, to użala się nad sobą.
Moje zdanie o grupach dla… kobiet, mężczyzn, aktorów, lekarzy, kolorowych, łysych, cyklistów itd. zmieniało się z czasem i w związku z obserwacjami ich działania. Czasem nie zmieniałem zdania, ale zmieniałem powody tego samego przekonania. Na przykładzie grup kobiecych, choć dotyczy to prawie wszystkich grup AA specjalnie dla… zdradzę teraz, jakie jest moje zdanie w tej kwestii dzisiaj.
Nie uważam obecnie działania grup kobiecych (i jakichkolwiek innych, choć z pewnymi wyjątkami) za bardzo dobry pomysł. Podczas spotkań dzielimy się doświadczeniem, siłą i nadzieją, żeby rozwiązać wspólny problem. Czy tym problemem jest alkoholizm, czy… kobiecość? Kiedyś popularny argument głosił, że w swoim gronie alkoholiczkom łatwiej będzie mówić o sprawach intymnych. Zapewne tak jest, ale… mityngi są od rozwiązania problemu alkoholizmu, a nie czyichś intymnych zwierzeń. Może i są grupy kobiece zajmujące się rozwiązaniem problemu alkoholizmu, ale ja takich nie widziałem, a na tych, które poznałem z opowiadań, mowa była zwykle o beznadziejnych facetach, o niegrzecznych dzieciach, kłopotliwej teściowej. Mam nadzieję, że to tylko w Polsce tak to wygląda. A znane powiedzenie mówi, że mityng bez pracy na Krokach to tylko kawa i pier…lenie.
Jednak fakt, że grupy kobiece nie wydają mi się pomysłem zbyt dobrym, nie oznacza absolutnie, żebym w jakikolwiek sposób występował przeciwko nim, przeszkadzał w ich działaniu lub zakładaniu. Piją tam? Nie. Więc w czym problem? Jak mawiał mój sponsor, dopóki nie pijemy wszystko jest możliwe. Od abstynencji się zaczyna, ale nie musi na niej skończyć. I wreszcie – skoro powstają i działają, to widocznie są komuś potrzebne, a to nie jest moja sprawa!
Wspomniałem o wyjątkach. Kiedy szczególne przeznaczenie grupy AA powinno być wyraźnie zaznaczane w spisach? Chodzi o grupy AA dla palących i dla przeklinających. Dym tytoniowy szkodzi i nie dziwię się, że ktoś może nie chcieć wystawiać się na jego działanie. Wulgaryzmy i plugawy język też nie każdemu pasują.
Reasumując: uważam, że albo sprzeciwiamy się umieszczaniu w spisach teleadresowych wszelkim dodatkom określającym specjalne przeznaczenie grupy, albo żadnym. Jeśli godzimy się na Anonimowych Alkoholików Ateistów lub grupy kobiece, to trzeba się też pogodzić z grupami LGBT. Jak się powiedziało A, to teraz trzeba B i C, i…
W Wielkiej Księdze jest historia lekarza zatytułowana „Rozwiązaniem była akceptacja”. Oto jej fragment:
Akceptacja jest odpowiedzią na wszystkie moje obecne kłopoty. Gdy jestem wzburzony, to dzieje się tak dlatego, że nie akceptuję jakiejś osoby, rzeczy lub sytuacji, jakiegoś miejsca lub faktu z mojego życia, i nie zaznam spokoju, dopóki nie zaakceptuję tego, że ta osoba, to miejsce, ta rzecz lub ta sytuacja są dokładnie takie, jakie powinny być w danym momencie. Nic, absolutnie nic nie dzieje się w Bożym świecie przez pomyłkę. Dopóki nie zaakceptowałem mojego alkoholizmu, nie mogłem utrzymać trzeźwości. Jeśli całkowicie nie zaakceptuję życia, i to na jego warunkach, nie będę szczęśliwy. Muszę bardziej skoncentrować się na tym, co ma zmienić się we mnie i w moim nastawieniu, niż na tym, co musi zmienić się w świecie.
A w „Jak to widzi Bill” czytamy: Codzienna akceptacja. Zbyt wiele czasu w życiu spędziłem na rozprawianiu o wadach innych ludzi. Jest to najbardziej zawoalowana i perwersyjna forma zadowolenia z siebie, która pozwala nam na pozostawanie w błogiej nieświadomości własnych wad.
Nie zawsze uważam, że jest dokładnie tak, jak powinno być. Przyjmuję jednak do wiadomości, że nie na wszystko mam wpływ, nie wszystko potrafię zmienić. A poza tym… mogę po prostu nie mieć racji. Zwłaszcza, gdy fantazjuję o cudzych intencjach i na pewno wiem, w jakim niecnym celu alkoholiczki zakładają grupy kobiece – czyż nie jest oczywiste, że chodzi o feministyczny spisek i przejęcie władzy nad AA, a w końcu nad światem? :-)
WK: Ponieważ odzyskaliśmy już zdrowy rozsądek, przestaliśmy walczyć z czymkolwiek i kimkolwiek – nawet z alkoholem.