niedziela, 11 lipca 2021

Egzamin fatalnie niezaliczony

Wymyśliłem kiedyś powiedzenie: łatwo jest nie pić, kiedy nie chce się pić, które bardzo szybko zaczęło dotyczyć trzeźwości w ogóle, bo nie tylko abstynencji. Cudownie się trzeźwieje (i jeszcze lepiej o tym opowiada na mityngach), kiedy w firmie wszystko dobrze się układa, pieniądze się robią, rodzina szczęśliwa i zdrowa, dzieci dobrze się uczą, wszystko świetnie idzie. Jednak w takich warunkach, których zresztą każdemu życzę, poziomu trzeźwości i Siły duchowej zweryfikować się nie da.
Życiowego sprawdzianu nie przeszedł pomyślnie mój kolega. Gdy stracił stanowisko, wysokie zarobki, służbową furę i komórę, a wreszcie dobrą wolę rodziny – wrócił do picia. Przykre to, ale taki sprawdzian miał wymiar jednostkowy, osobisty. Epidemia Covid-19 okazała się egzaminem dla wszystkich alkoholików i wszystkich grup AA. I wiele z nich oblało go z kretesem. Pisał o tym Andy F. na swoim blogu: https://aaforagnostics.com/blog/aa-zoom-meetings/ i ten jego wpis był inspiracją też dla mnie.

Nie miałem żadnych oczekiwań wobec uczestników mityngów staropolskich, to jest takich spotkań, którzy grupują alkoholików nauczonych przez psychoterapeutów, że oni są najważniejsi, że mają prawo, a nawet obowiązek być egoistami i dbać tylko o siebie. Okazało się jednak, że oczekiwanie czegokolwiek po alkoholikach na i po Programie (niektórzy nawet Tradycje i Koncepcje „zrobili” ze sponsorami), też było naiwne, czyli po prostu znowu się pomyliłem, nie miałem racji. Być może dlatego, że obserwowałem sytuację, w której wszystko gładko się układa, wszystko dobrze działa, nie dzieje się nic złego. Ale pojawił się wirus i zweryfikował moje naiwne rojenia o wielu alkoholikach i grupach AA.

Obserwowałem i słuchałem alkoholików, którzy w Kroku Trzecim z pełną powagą i przekonaniem deklarowali, że rezygnują z samowoli i sobiepaństwa, że gotowi są wreszcie zacząć się podporządkowywać, że powierzają swoją wolę, że przestają grać rolę Wszystkowiedzącego i Wszystkomogącego Boga i w wielu przypadkach wierzyłem w te deklaracje. Tymczasem alkoholicy…

Mimo jednoznacznie określonych ograniczeń spotykali się w zbyt dużych grupach, w zbyt małych salach, bez masek na twarzach, bo przecież szalejącej samowoli nikt nie będzie mówił, jak ma żyć i co robić. Okazało się, że niektórzy alkoholicy, których uważałem za trzeźwych, żyją w jakiejś urojonej przez siebie alternatywnej rzeczywistości, w której Tradycje AA są ważniejsze od norm prawnych, zarządzeń, kodeksów, przepisów. Z dumą i pychą opowiadają o Tradycjach poznanych ze sponsorem i jednocześnie lekceważą Pierwszą, bo przecież przed oczami mają tylko swoje dobro, swoje potrzeby i zachcianki, a że mogą kogoś narazić na chorobę lub śmierć, to i co z tego. Przecież oni sami są najważniejsi, a jak ktoś się boi, to niech nie przychodzi. To ostatnie zwłaszcza wydało mi się szokujące, bo jednocześnie okłamują innych i siebie, i twierdzą, że oni to wszystko robią dla dobra jakiegoś hipotetycznego nowicjusza. Pamiętam wielu z nich, jak przed epidemią, z przekonaniem mówili na mityngach o uczciwości oraz o obietnicach (zniknie egoizm…).

W artykule o problematycznej mądrości AA  pisałem całkiem niedawno, jak to powiedzenie „Trzymaj z wygranymi” zamieniłem na „Trzymaj z tymi, z którymi ty wygrywasz”. W chwili obecnej ma to wyjątkowe znaczenie – trzymanie z tymi, którzy coś tam dla samych siebie wygrywają, może spowodować moje realne szkody na zdrowiu. A jeśli nawet nie, w końcu jestem zaszczepiony, to nie chcę, żeby ściągnęli mnie do swojego poziomu i nauczyli, że zasady są po to, żeby je łamać albo że te zasady mniej ważne są od osobistych zachcianek, ambicji i samowoli.

A nowicjusz? Raz czy drugi zjawił się, ale widocznie nie czuł się bezpiecznie wśród ludzi lekceważących zasady (i nawet dumnych z tego), więc jego przygoda z AA skończyła się po 1-2 mityngach. Wtedy starsi stażem bywalcy mityngów orzekli, że ci nowicjusze widocznie nie byli jeszcze gotowi, że na pewno chcieli jeszcze pić, że widocznie nie uznali swojej bezsilności…

„Doktor Bob i dobrzy…” s. 149: Ówcześni uczestnicy AA nie uważali mityngów za czynnik niezbędny do zachowania trzeźwości. Były on po prostu pożądane. Za to poranne skupienie i modlitwa były do tego konieczne.

czwartek, 1 lipca 2021

Szaleństwo władzy, arogancja

Osobista gloryfikacja, arogancka duma, zajadła ambicja,, ekshibicjonizm, nietolerancyjna satysfakcja, pieniądze czy szaleństwo władzy, nieprzyznawanie się do błędów oraz nieuczenie się na nich, samozadowolenie, lenistwo – te i wiele innych cech należą do typowych „schorzeń"…

Powyższy cytat pochodzi z „Języka serca” i przypomniał mi się podczas lektury artykułu w nowej „Warcie”*, dotyczącego Koncepcji VII. Swoją drogą nadal uważam, że „Warta” to merytorycznie najlepszy biuletyn w Polsce, a ten tekst, na który zwróciłem uwagę, jest niewątpliwie inspirujący, a w każdym razie zainspirował mnie, a nawet sprowokował, do zabrania głosu.

Każdy alkoholik, który bywa na mityngach AA przynajmniej kilka miesięcy, słyszał na pewno o naszej odwróconej piramidzie. Może wyglądać ona tak lub podobnie, ale zawsze u góry (najwyższe uprawnienia, czyli władza) umieszone są grupy AA. Oczywiste jest, że 2,5 tysiąca grup (lub coś koło tego) nie może sprawować władzy bezpośrednio, więc przez system powierzania służb i delegacji uprawnień dochodzimy do Konferencji Krajowej i Delegatów na Konferencję Krajową.


I bardzo możliwe tak to wyglądało w początkach AA w Polsce, ale od kilku lat ten schemat jest już kompletną fikcją. A jak wygląda to w rzeczywistości teraz, dzisiaj? Ano tak jak na obrazku niżej:
Skoro Rada Powierników i Rada Fundacji to często ci sami ludzie, to jasne jest chyba, że w ten sposób władza ustawodawcza staje się tożsama z władzą wykonawczą i obejmuje też pełną kontrolę nad finansami Anonimowych Alkoholików. Tak narodziła się w polskiej wersji AA dyktatura.
Rzecz jasna nie stało się to wraz z wydaniem najnowszego numeru „Warty”, ale przełom polega na tym, że od tego momentu powiernicy/dyktatorzy najwyraźniej uznali, że nie muszą się już maskować, ukrywać, udawać, że są niby to zaufanymi sługami. Wyraźnie i jednoznacznie twierdzą, że mają pełną władzę nad wszystkimi służbami, a jeśli Konferencja Krajowa zatwierdzi coś, co nie spodoba się dyktatorom/powiernikom, to decyzja ta zostanie przez Radę Powierników zawetowania i tyle będzie z  podskakiwania Konferencji i Delegatów. Wprawdzie coś takiego nigdy się jeszcze nie zdarzyło, ale obserwując rosnące wynaturzenia w polskiej wersji AA, jestem pewien, że prędzej lub później to nastąpi.

Oto fragment tego inspirującego tekstu o VII Koncepcji z lipcowej „Warty” (s. 7):

…dlaczego Rada Powierników dysponująca pełną władzą nad funduszami oraz służbami AA, stojąc na straży Tradycji AA, w gruncie rzeczy podlega Konferencji, która prawie zawsze ma nadrzędny wpływ na decyzyjność?” Pomimo tego, iż Rada Powierników może ją w wyjątkowych sytuacjach zawetować i odwrotnie.

Ja pozwoliłem sobie tylko pogrubić te elementy, które dotyczą władzy. Jak widać, według autora tekstu, Rada Powierników dysponuje pełną władzą nad służbami w AA w Polsce.
Cóż… Teraz czekam na koniec udawania także w innych tematach, na przykład używanie sekciarskiego języka i nazywanie rozkazów „rekomendacjami”. Skoro wyraźnie już dali znać, kto tu rządzi, mogliby zająć się i tym. Jak koniec z maskowaniem się, udawaniem i manipulowaniem, to koniec!

Trochę szkoda, że wszystko to nie jest jedynie teorią, ale autor artykułu (oczywiście powiernik!) wyraźnie stwierdził, że napisał to, co napisał „w oparciu o własne doświadczenia”. I ja mu wierzę… niestety… Wierzę, że Rada Powierników stanowi pełną władzę nad wszystkimi alkoholikami, którzy w AA pełnią jakiekolwiek służby. Przy okazji gratuluję też odwagi, bo uważam się przyznanie się publiczne do zagarnięcia władzy w AA, wymagało sporej odwagi.

Koncepcja VII: Statut i regulaminy Fundacji BSK AA w Polsce są instrumentami prawnymi, upoważniającymi Powierników do kierowania i prowadzenia spraw Wspólnoty AA. Karta Konferencji nie jest dokumentem prawnym; opiera się na tradycji, a jej skuteczność zależy od dobrowolnych datków członków AA i posiadanego budżetu.

Moim zdaniem nie ma tu mowy o pełnej władzy nad służbami, ale to właśnie jest tylko teoria, bo w Polsce codzienną praktykę i realia zaprezentował autor artykułu.



---