wtorek, 31 maja 2022

Dawno temu na mityngach

Przeglądałem dziś stare fotografie. Wpadła mi w oko jedna i dzięki niej przypomniałem sobie pewną modę albo manierę, jaką obserwowałem na mityngach w moim mieście, bardzo dawno temu. Tak dawno, że telefony komórkowe nie były wtedy jeszcze codzienną oczywistością. Maniera polegała na tym, że alkoholik wchodził na salę, rozsiadał się za mityngowym stołem i… ostentacyjnie kładł przed sobą wypchany portfel, telefon i kluczyki do auta. Domyślam się, że taka manifestacja zamożności i powodzenia miała być dowodem na to, ze trzeźwość się opłaca. Ale może chodziło tylko o popisywanie się, nie wiem.
Te demonstracje zdarzały się coraz częściej, coraz większej liczbie alkoholików, więc ci mniej zamożni zaczynali się czuć nieswojo – może coś źle robią „na Programie” skoro jeszcze nie są bogaczami?

Wtedy zareagowałem. Było to z mojej strony zagranie do pewnego stopnia złośliwe, choć nie powiedziałem ani słowa na ten temat. Po prostu pewnego razu i ja wyłożyłem na mityngowy stół swoją specjalnie przygotowaną kolekcję. Zerkałem tylko wymownie na prezentacje innych alkoholików, jakbym porównywał mój i ich zestaw. Oczywiście miałem wtedy najwięcej i o to właśnie chodziło – żeby ośmieszyć prostacką manierę.

Zrobiłem to tylko dwa razy, po razie na dwóch grupach, które wtedy uważałem za swoje. Więcej nie trzeba było, bo popisywanie się kolekcją gadżetów na mityngach AA skończyło się, jak nożem uciął. Obecnie czasem tylko ktoś kładzie przed sobą smartfona albo nawet używa go w czasie trwania mityngu, ale to już zupełnie coś innego. Choć też nie wydaje mi się właściwe.






poniedziałek, 30 maja 2022

Wy nie pytacie, nie zgłaszacie

Zastanowiły mnie, zamieszczone całkiem niedawno na blogu, komentarze:
Dzisiaj się przebudziliście? Zgłaszajcie błędy do KSK - macie do tego prawo w ramach Piątej Koncepcji.
Dlaczego Twój region nie skorzystał z prawa do petycji zgodnie z Koncepcją Piątą?

We wpisie z 11 lutego https://meszuge.blogspot.com/2022/02/kto-suga-kto-panem-bedzie.html proponowałem: Jeżeli jeszcze komuś ci alkoholicy (z ramienia Zespołu ds. Przygotowania 50. KSK, Koordynator KSK) odpowiedzieli podobnie na konkretne, rzeczowe pytanie zadane bez wulgaryzmów, a dotyczące działań i decyzji tych właśnie ludzi, to zapraszam. Można przesłać je mnie lub zamieścić w komentarzach. A proponowałem, bo kolega, owszem, o coś tam też pytał, ale dostał odpowiedź, cytuję: Na podstawie Regulaminu Pracy S.K. AA w Polsce pkt VI. 22. 10) h) decyzją ZPKSK nie zostało przyjęte do rozpatrzenia.

Ostatecznie trochę odpowiedzi na swój apel dostałem. Poniżej prezentuję je tak, jak otrzymałem i tylko w jednym przypadku usunąłem informację (nazwisko tzw. "tłumacza"), która naruszała czyjąś anonimowość. Jak widać, przerzucanie winy na alkoholików (to wy nie pytacie, nie zgłaszacie, nie korzystacie itp.) nie opiera się na faktach, jest manipulacyjnym i cwaniackim przerzucaniem odpowiedzialności na innych. Członkowie AA reagują, pytają, zgłaszają. Zwykle, jak widać, kompletnie nic z tego nie wynika. Nie zliczę zgłoszeń, typu: ja do nich napisałem, ale nie raczyli odpowiedzieć w żaden sposób, a dostałem takich wiele. Nie prezentuję też niżej tych pytań, które może i byłyby zasadne, ale zawierały wulgaryzmy. Ja bym też nie odpisał, gdyby ktoś napisał do mnie zaczynając od "Ty s...syński złodzieju...".

-----------------------------------
Pytanie:
Czy do książki "12 Kroków i 12 Tradycji" planowane jest wprowadzenie takich samych błędów, jakie są w WK?

Odpowiedź:
Na podstawie Regulaminu Pracy S.K. AA w Polsce pkt VI. 22. 10) h) decyzją ZPKSK nie zostało przyjęte do rozpatrzenia

pogody ducha
Z ramienia Zespołu ds. Przygotowania 50. KSK
Koordynator KSK

-----------------------------
Pytanie
Uprzejmie pytam, jakie wynagrodzenie przewidziane jest dla członków Rady Powierników, którzy zgodnie z nowym Poradnikiem Służb, mają być jednocześnie członkami Rady Fundacji BSK.

Odpowiedź:
O tym, że wszyscy członkowie Rady Powierników pełnią jednocześnie służbę w Radzie Fundacji zdecydowała 48. Konferencja Służby Krajowej AA w Polsce w 2019 r., przyjmując stosowny zapis w Karcie Konferencji. Służba Powierników w Radzie Fundacji jest służbą honorową i z tego tytułu Powiernicy nie pobierają żadnego wynagrodzenia, natomiast przez Fundację zwracane są koszty podróży i zakwaterowania związane z pełnieniem tej służby.

pogody ducha koordynator KSK

--------------------------------  
Pytanie:
Słyszałem, że szykujecie się do wydania broszury lub książki dla nauczycieli, z piciorysami alkoholików uczących. Dlaczego akurat dla nauczycieli? A jeśli już, to kiedy będzie specjalna publikacja dla hydraulików, murarzy, pielęgniarek, informatyków, rzeźników?

Odpowiedź:
Literatura AA jest jednym z najważniejszych elementów niesienia posłania AA dla wciąż cierpiących alkoholików. Zespół Powierniczy Literatury jest służbą odpowiedzialną za inicjowanie nowych wizji, kierunków rozwoju literatury AA oraz za ich realizację, oczywiście we współpracy z Komisją Literatury i Publikacji SK, w tym w wydawaniu naszej własnej literatury AA, opartej na doświadczeniach polskich AA. Inspiracją dla nas była wypowiedź dyrektora AAWS w Nowym Jorku (odpowiedzialny za tłumaczenia i wydawanie literatury AA), który kilka lat temu zasugerował wydawanie własnej literatury AA. Przykładem jest tu książka Jest Rozwiązanie, AA w Zakładach Karnych – Historie Polaków
i ulotki Anonimowi Alkoholicy współpracują z profesjonalistami, Służba Skarbnika – porady praktyczne, Ulotka dla Mundurowych (przygotowana jest rekomendacja do 50 KSK).
W związku z tym przymierzamy się do wydania ulotki nie tylko dla nauczycieli, ale dla wszystkich pracowników Oświaty, w której będą historie osobiste nauczycieli, bibliotekarzy, wychowawców, przedszkolanek, kuratorów, psychologów. Pozycja ta może ułatwić nam dotarcie do tego ważnego dla nas środowiska. Na chwilę obecną nie planujemy wydawania ulotek skierowanych do innych środowisk zawodowych.

pogody ducha koordynator KSK

-------------------------------------
Pytanie
Czemu tłumacze IV wydania WK stworzyli tak wielkie koszty (samoloty, hotele, wyżywienie itd.), czemu nie pracowali zdalnie, skoro mógł to cały świat, to czemu nie piątka polskich alkoholików?

Odpowiedź:
Odpowiedzi na pytanie udziela zgodnie z decyzją Zespołu ds. Przygotowania 50. Konferencji Służby Krajowej Biuro Służby Krajowej Anonimowych Alkoholików w Polsce.

Zespół ds tłumaczenia IV wydania książki Anonimowych Alkoholików, którego pracę nadzorowała bezpośrednio Rada Powierników AA w Polsce rozpoczął działanie w 2012 a zakończył w 2017 r. W tamtych czasach służebni AA na świecie z zasady nie korzystali z komunikatorów internetowych, czyli nie pracowali zdalnie. Możliwe, że po ostatnich doświadczeniach z pandemią COVID-19 tłumacze zastosowaliby inne metody. Więcej informacji techniki pracy zespołu ds. tłumaczenia WK znaleźć można w specjalnym wydaniu „Skrytki2/4/3 - numer specjalny nt. IV wydania Wielkiej Księgi AA”

Z pozdrowieniami
Zarząd BSK AA w Polsce

--------------------------------------
Pytanie:
Jakie kompetencje językowe mają poszczególni tłumacze w zakresie języka polskiego? Skoro wyliczaliście ich umiejętności z angielskiego, to z polskiego też wolno podać do publicznej wiadomości, prawda? No więc, ilu z nich jest przynajmniej magistrami polonistyki?
Uzasadnienie: W związku z koszmarnymi błędami w wersji polskiej nowej WK ciekaw jestem, na jakiej podstawie tym właśnie osobom powierzono zadanie wykonania tłumaczenia na język polski. Jako że nowa, wysoce problematyczna wersja WK, ma znaczący wpływ na całą społeczność AA, na całą Wspólnotę Anonimowych Alkoholików w Polsce, zadałem pytania, jak wyżej. To wszystko.

Odpowiedź:
Nie badaliśmy kompetencji języka polskiego wśród członków zespołu, ale nie było takiej potrzeby.

-----------------------------------
Pytanie:
Niejaka Magda Łysiak wzięła ogromne pieniądze za korektę/redakcję naszej nowej WK. Książka ta zawiera bardzo dużo błędów, zarówno polskich, jak i błędów w tłumaczeniu. Czy AA w Polsce jest w stanie odzyskać od tej pani pieniądze za pracę, której nie wykonała?

Odpowiedź:
Na podstawie Regulaminu Pracy S.K. AA w Polsce pkt VI. 22. 10) h) decyzją ZPKSK nie zostało przyjęte do rozpatrzenia.

pogody ducha
Z ramienia Zespołu ds. Przygotowania 50. KSK
Koordynator KSK

-------------------------------------  
Pytanie:
Czy to prawda, że polskie AA planuje wznowić książkę "Jest rozwiązanie", która w bardzo niewielu piciorysach zawiera rozwiązanie AA, bo raczej posłanie psychoterapii odwykowej?

Odpowiedź:
Na podstawie Regulaminu Pracy S.K. AA w Polsce pkt VI. 22. 10) h) decyzją ZPKSK nie zostało przyjęte do rozpatrzenia.

pogody ducha
Z ramienia Zespołu ds. Przygotowania 50. KSK
Koordynator KSK

----------------------------------
Pytanie:
Kiedy zostanie wydana nowa wersja Wielkiej księgi bez żenujących błędów ośmieszających Wspólnotę i utrudniających korzystanie z tego poradnika. Co to jest np. "samonapęd"???

Odpowiedź:
Na podstawie Regulaminu Pracy S.K. AA w Polsce pkt VI. 22. 10) h) decyzją ZPKSK nie zostało przyjęte do rozpatrzenia

pogody ducha
Z ramienia Zespołu ds. Przygotowania 50. KSK
Koordynator KSK

-----------------------------------
Pytanie:
Jak długo jeszcze Anonimowi Alkoholicy w Polsce będą musieli mordować się ze źle przełożoną Wielką Księgą, na dokładkę z polskimi błędami? Nie dość, że została kiepsko przełożona (translacja), to jeszcze według przekonań Tadka Ch., czyli "pendolino". Dodatkowe problemy z tą książką wynikają z cichaczem wprowadzanych zmian, więc teraz na stolikach kolporterów jest pewnie z 5-6 różnych wersji WK.

Odpowiedź:
Na podstawie Regulaminu Pracy S.K. AA w Polsce pkt VI. 22. 10) h) decyzją ZPKSK nie zostało przyjęte do rozpatrzenia

pogody ducha
Z ramienia Zespołu ds. Przygotowania 50. KSK
Koordynator KSK

---------------------------------------
Pytanie:
Czy to prawda, że Fundacja BSK dysponuje tajnymi kontami? Oczywiście nie są one tajne dla urzędów i instytucji, to za duże ryzyko, ale utajniono je przed członkami AA. Przeciek pochodzi z zespołu finansowego, więc nie będąc pewien - pytam.

Odpowiedź:
Odpowiedzi na pytanie udziela zgodnie z decyzją Zespołu ds. Przygotowania 50. Konferencji Służby Krajowej Biuro Służby Krajowej Anonimowych Alkoholików w Polsce.

Dzień dobry, dziękujemy za przesłanie pytania.
Fundacja Biuro Służby Krajowej Anonimowych Alkoholików w Polsce nie dysponuje żadnymi tajnymi kontami bankowymi. Rachunki Fundacji od lat prowadzone są w Santander Bank Polska i wszelkie informacje na ich temat posiadają członkowie Rady Powierników, czyli członkowie AA oraz powiernicy kl. A.

Z pozdrowieniami
Zarząd BSK AA w Polsce

-----------------------------------
Pytanie:
Czym kierowali się powiernicy powierzając służbę tłumacza Tadkowi Ch., alkoholikowi po podstawówce, z mizerną znajomością polskiego i angielskiego? Wprawdzie po emigracji do Londynu przedstawiał się tam jako historyk sztuki i magister, ale te kłamstwa zostały obalone już dawno temu.

Odpowiedź:
Na podstawie Regulaminu Pracy S.K. AA w Polsce pkt VI. 22. 10) h) decyzją ZPKSK nie zostało przyjęte do rozpatrzenia

pogody ducha
Z ramienia Zespołu ds. Przygotowania 50. KSK
Koordynator KSK

-------------------------------------
Pytanie:
Kiedy zostanie wydana jakaś sensowna Wielka Księga, bo w tej chwili mam dwie podopieczne i książki każdej z nas trzech są znaczące różnice.

Odpowiedź:
Na podstawie Regulaminu Pracy S.K. AA w Polsce pkt VI. 22. 10) h) decyzją ZPKSK nie zostało przyjęte do rozpatrzenia

pogody ducha
Z ramienia Zespołu ds. Przygotowania 50. KSK
Koordynator KSK

----------------------------------------

Początkowo miałem zamiar dodać do każdej takiej wymiany zdań jakiś własny komentarz, sprawdzać te akty prawne, na które powołują się odpowiadający albo właściwie nieodpowiadający, ale odechciało mi się.

Przy okazji i po lekturze wielu opracowań na temat przestępczości zorganizowanej podpowiem, czym jest organizacja mafijna. Otóż zorganizowana gromada bandziorków, kradnąca auta lub napadająca na kantory, to nie jest mafia. Mafią jest taka grupa ludzi, którzy zdolni są tworzyć normy prawne, kodeksy, zasady oraz regulaminy, dzięki którym oni sami i ich bandziorkowie pozostają bezkarni.



Istnieje tylko jeden sposób opowiadania o czymś - trzeba mówić całą prawdę, niczego nie zatajać; wyjawić czytelnikowi, co się naprawdę zdarzyło, opowiedzieć o szczęściu i smutku, wyrzutach sumienia i o tym, jaka była pogoda, a przy odrobinie szczęścia czytelnik sam dotrze do sedna. [„Papa Hemingway wspomnienia”]


piątek, 27 maja 2022

Poglądy polskiej Wspólnoty

Od lat nie mam już wątpliwości, że istnieje (i powiększa się) różnica między Wspólnotą Anonimowych Alkoholików na świecie, a polską Wspólnotą AA. Przecież Polak potrafi! Poza tym nikt nam nie będzie mówił, jak powinno być.
Wpadła mi w ręce dziesięcioletnia broszura pod tytułem „44 pytania”. Zawiera ona odpowiedzi i pytania, jakie mogłyby zadawać osoby zainteresowane Wspólnotą AA. Mam nadzieję, że od niektórych takich… pomysłów, wolna jest broszurka „AA w pytaniach i odpowiedziach”.
 
Uwaga! Zwrócę uwagę tylko na te elementy, które wydają mi się wątpliwe. Zdecydowana większość tekstu tej broszury jest wartościowa i sensowna. Na przykład to, że alkoholicy w AA nie są bezinteresownymi altruistami.
 
Str. 7: AA określa alkoholizm jako chorobę, z której nigdy nie można się wyleczyć.
Wydaje mi się, że to opinia terapeutów odwykowych, a nie AA. Stanowisko AA w tej kwestii określa podtytuł Wielkiej Księgi, „historia o tym jak tysiące mężczyzn i kobiet wyzdrowiało z alkoholizmu”.
 
Str. 8. Program AA daje dobre wyniki u wszystkich alkoholików, którzy szczerze chcą przestać pić.
Wspólnota AA: Preambuła ukazała się po raz pierwszy w czerwcowym numerze Grapevine w 1947 i zawierała sformułowanie HONEST (uczciwe, szczerze) DESIRE TO STOP DRNKING; w tej formie ukazywała się w Grapevine do 1958 roku. Problematyczna kwestia tej szczerości/uczciwości stanęła na Konferencji w 1958, ale w związku z trudnością weryfikacji „poziomu uczciwości”, bo i czym niby ją mierzyć, postanowiono z tego określenia zrezygnować. W polskiej Wspólnocie AA właśnie się ono przyjęło. Występuje też ono w wielu innych miejscach, na przykład na stronie 14, 17, 21, 31, 33 – wygląda to na jakąś fiksację.
 
Str. 9. To, czy ktoś jest alkoholikiem, czy nie, nie zależy od częstotliwości picia, ale od sposobu picia.
Czyli ci, którzy nie piją od wielu lat, nie są (już) alkoholikami, bo nie mają żadnego sposobu picia?
 
Str. 10. Tylko on lub ona może zdecydować, czy jest alkoholikiem; zdanie (diagnoza) lekarza, opinia rodziny lub przyjaciół nie liczy się.
Lekarze, głównie psychiatrzy w poradniach odwykowych chyba jeszcze nie wiedzą o tym, że ich diagnozy są bezwartościowe.
 
Str. 11. Program AA przynosi najlepsze rezultaty tym, którzy przyjęli go jako program nie indywidualny, ale grupowy.
Grupowy Program 12 Kroków? Chyba nie rozumiem. Chodzi może o jakieś warsztaty?
 
Str. 11. Wstępujący do AA może mieć pewność, że nikt nie ujawni jego lub jej zwierzeń z mityngu.
Niestety, nie jest to prawda. A szkoda. Poczynając od czasów Billa W. do dziś, nikt takiej pewności mieć nie może, więc lepiej uważać, co się mówi na takim spotkaniu. Takie stwierdzenie, że można mieć pewność, to oszustwo.
 
Str. 14. Pomaganie innym jest formą spłacania długu tym, którzy mi kiedyś pomogli.
Co do długów w AA miałem i mam poważne wątpliwości. Pomagam z wdzięczności albo dlatego, że i mnie przynosi to korzyści, ale o żadnych długach nic nie wiem; nikt mnie też nie uprzedzał na pierwszych mityngach, że właśnie zaciągam jakieś długi.
 
Str. 17. Wspólnota AA to samofinansujące się bractwo, które nie przyjmuje żadnej pomocy z zewnątrz.
To w oczywisty sposób nie dotyczy polskiej Wspólnoty AA., która masowo przyjmuje pomoc właścicieli lub zarządców lokali, udostępniających swoje pomieszczenia na mityngi alkoholikom za darmo albo za śmieszny ułamek realnej ceny najmu takiego pomieszczenia. Poza tym w odróżnieniu od polskiej, światowa Wspólnota AA nie powinna przyjmować dotacji z zewnątrz, a nie jakiejkolwiek pomocy.
 
Str. 22. Na mityngach zamkniętych wszyscy obecni zachęcani są do zabierania głosu.
Ups! A to ci ciekawostka! Zachęcanie wszystkich do zabierania głosu obserwowałem tylko na tych grupach, gdzie praktykowana jest rundka terapeutyczna, czyli bardzo niewielu. Na normalnych mityngach zabiera głos ten, kto ma coś do powiedzenia na dany temat, a nie każdy.
 
Str. 24. Anonimowi Alkoholicy nie martwią się jutrem ani resztą swojego życia; ważny jest tylko dzień dzisiejszy.
Bill W. - Idea życia najbliższymi dwudziestoma czterema godzinami dotyczy przede wszystkim sfery emocjonalnej człowieka. Oznacza ona skupienie się na tym, co przynosi "dzisiaj" - a nie na dniu wczorajszym lub jutrzejszym. Nigdy jednak nie wynikało dla mnie z tego, że człowiek, grupa albo cała Wspólnota AA ma w ogóle nie zastanawiać się nad własnym funkcjonowaniem jutro, czy też nawet w jakiejś bardziej odległej przyszłości ["Jak to widzi Bill" s. 284].
Jako jednostki i jako wspólnota, z pewnością ucierpimy, jeśli całe zadanie planowania naszej przyszłości ograniczymy do niemądrze pojmowanej idei opatrzności. Prawdziwa Opatrzność wyposażyła nas, ludzi, w niebagatelną zdolność przewidywania, i Bóg na pewno życzyłby sobie, abyśmy z niej korzystali. Naturalnie nieraz pomylimy się w swoich kalkulacjach - zupełnie lub po części - ale lepsze to niż w ogóle nie myśleć o przyszłości ["Jak to widzi Bill" s. 317].
 
Str. 25. Ludzi nie bojkotuje się towarzysko dlatego, że nie piją.
Powiedziałbym, że to pobożne życzenia. Nie zawsze tak bywa. A szkoda.
 
 
Ciekaw byłbym, jak wyglądałaby taka broszura, gdyby kolejny już raz opracowana i zaktualizowana została dzisiaj… Na przykład, jak by to było z przekonaniem, że w AA nikt nikomu nie podlega, nikt nikomu nie może nic kazać, skoro w Karcie Konferencji Służby Krajowej (wersja 6.2) napisano: Tradycyjnie, choć bez sankcji prawnych, decyzje Konferencji Służby Krajowej, za którymi opowie się co najmniej dwie trzecie uczestniczących w głosowaniu członków KSK (przy jednoczesnym zachowaniu kworum), powinny być traktowane jako obowiązujące?
Czy znalazłaby się tam informacja, że najwyższą formą niesienia posłania Dwunastego Kroku jest dawanie pieniędzy?
Czy konieczne byłoby wprowadzenie do tekstu błędów w tłumaczeniu i polskich, od których roi się w nowej polskiej Wielkiej Księdze?

piątek, 20 maja 2022

Jak poprawić samopoczucie?

Ziutek potrącił pieszego. Na skutek wypadku pieszy zmarł. Ziutek był trzeźwy, nie gadał przez telefon… po prostu przechodnia nie widział. Za nieumyślne spowodowanie śmierci Ziutek dostał siedem lat. Za dobre sprawowanie wyszedł po prawie pięciu. Tych kilka brakujących dni poświęcił na organizację swojej piątej rocznicy – właśnie mijało pięć lat od kiedy nikogo nie zabił. Rok później Ziutek zorganizował swoją szóstą rocznicę, później siódmą i dalsze. Na spotkania te przychodzili znajomi z pierdla, ale też inni byli skazani, sprawcy wypadków drogowych. Z czasem oni też zaczęli obchodzić swoje rocznice niezabicia nikogo nowego lub niespowodowania kolejnego wypadku.
Na dziewiętnastą rocznicę Ziutek zaprosił też dwóch kolegów z pracy, ludzi, którzy nigdy nikomu większej krzywdy nie zrobili i w więzieniu nie siedzieli. Okazało się to błędem. Znajomi nijak nie potrafili zrozumieć, co, po co i dlaczego świętuje ich kumpel z roboty. Nawet starali się mu wyjaśnić, że normalność nie jest powodem do świętowania i celebrowania. Wówczas Ziutek pojął, że są oni fałszywymi przyjaciółmi, nie rozumieją go, oceniają i krytykują. Kontakty zostały zerwane.
Pewną przykrość Ziutkowi sprawili swoimi wątpliwościami, ale ostatecznie nie martwił się tym zbyt długo – wszak zbliżała się okrągła, dwudziesta rocznica, po której Ziutek otrzymywał zasłużony tytuł starego wiarusa.

Żona Ziutka podobno miała kogoś, kiedy siedział, ale tego tematu nikt nie drąży. Ziutek ma pretensje do syna, że nie chciał go zbyt często odwiedzać, a kiedy już się zjawił, to uparcie nazywał ojca więźniem (w końcu w więzieniu siedzą więźniowie), a nie osadzonym, co ojciec uważał za łagodniejsze. Ich stosunki pogorszyły się jeszcze bardziej po wyjściu Ziutka. Powiedział wtedy synowi, że odsiedział swoje i jest w porządku. Syn spytał go wtedy, czy rodzina ofiary też uważa, że rachunki zostały wyrównane i wszystko gra. Dorastający chłopak najwyraźniej nic nie rozumiał.
W pracy Zenek pogardzał swoimi współpracownikami, zazdrościł szefom i jednocześnie ich nienawidził. I tak mijał dzień za dniem, miesiąc za miesiącem, rok za rokiem. Jedynymi dobrymi chwilami były spotkania byłych więźniów i te uroczyste rocznice.

Każdy człowiek potrzebuje mieć na dłuższą metę i w sumie dodatni bilans emocjonalny. Każdy (albo prawie) chciałby się czuć potrzebny i ceniony. I żeby poczucie własnej wartości go nie opuszczało. I żeby dobrze się czuć w życiu, z sobą.
Jakie rzeczy gotów jestem robić, jakie postawy życiowe przyjmować, by ten cel osiągnąć i go utrzymywać? Na czym zbudowałem poczucie własnej wartości? Na przekonaniu, że jestem dzieckiem wszechświata? Na latach abstynencji? Na towarzystwie ludzi, których uważam za gorszych?



...jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. Nie mogąc przybrać żadnego kształtu, osiada cicho na dnie serca jak śnieg podczas bezwietrznej nocy. 
[Haruki Murakami, "Koniec Świata i Hard-boiled Wonderland"].



sobota, 14 maja 2022

Sponsorowanie i zakreślacze

Było to w roku 2016-17, w każdym razie jeszcze przed wydaniem najnowszej Wielkiej Księgi. Podczas warsztatu sponsorowania swoją historię opowiadała alkoholiczka z kilkuletnim stażem abstynencji. Z jej relacji wynikało, że znalazła sobie sponsorkę dość daleko od swojego miejsca zamieszkania, a nie był to jeszcze czas powszechnego korzystania z możliwości, jakie daje praca on-line, Zoom, Skype i inne takie.

Wybierając się do sponsorki pierwszy raz, alkoholiczka domyślała się (nasłuchała się wcześniej różnych relacji), że do pracy będą potrzebne zakreślacze w trzech różnych kolorach, więc chcąc wykazać swoje zaangażowanie, kupiła takie wcześniej. Sponsorka nie pochwaliła jej za to, wręcz przeciwnie, zwłaszcza, że jeden z zakreślaczy miał niewłaściwy (według sponsorki) kolor. Wtedy też po raz pierwszy usłyszałem określnie „Wielka Księga Matka” – zaznaczenia w książce alkoholiczki miały być identyczne, łącznie z odcieniem, z tymi, które miała w swojej WK sponsorka. Tradycja ta miała trwać rzekomo od pierwszego wydania WK, którym posługiwał się doktor Bob. Sponsorka i podopieczna miały czytać razem, na głosy, zaznaczone fragmenty tekstu i tylko te właśnie, bo resztę treści książki sponsorka uznała za niepotrzebną, a nawet szkodliwą. Bill W. pisał to pod wpływem LSD (podobnie jak resztę pozycji, jakie stworzył), więc należy ich zdecydowanie unikać – sponsorka wiedziała to od swojej sponsorki, więc musiała to być prawda.

Na następne spotkanie alkoholiczka miała się zjawić z książką „Anonimowi Alkoholicy”, z której powinna wcześniej wyciąć żyletką rozdział „Wyznanie lekarza”, napisany przed doktora Woronowicza na prośbę Wspólnoty AA w Polsce. Po tygodniu znowu pojawił się problem, bo alkoholiczka, jak się okazało, wycięła ten rozdział nożyczkami, a nie żyletką. Tłumaczenie, że nie miała żyletki i nawet nie wie, czy takie coś jest jeszcze w sprzedaży, do sponsorki nie trafiły. Alkoholiczka miała kupić kolejną Wielką Księgę i określony rozdział wyciąć jednak żyletką.

Spikerka ta wzbudziła mocno emocjonalne reakcje. Jedni obrzucali sponsorkę wyzwiskami, inni się z niej śmiali. Tylko kilka osób nie reagowało nijak. Rozmawiałem z trzema z nich nieco później. Okazało się, że – jak ja – mieli mieszane uczucia, co do postawy, zachowania i zaleceń sponsorki. Owszem, alkoholik jest przykładem szalejącej samowoli i dobrze by było, gdyby przestał nim być, ale czy cel ten można osiągać każdymi metodami? Albo inaczej: czy cel uświęca środki?

Wątpliwość, czy w latach czterdziestych ubiegłego wieku istniały już zakreślacze, tym razem pominę. Podobnie jak przekonania dotyczące treści całej Wielkiej Księgi.


poniedziałek, 9 maja 2022

Robert Holbrook Smith i AA

Weterani opowiadali, że niewiele brakowało, by Wspólnota AA miała trzech założycieli. Tym trzecim mógł być Clarence Snyder, ale brutalny konflikt z Billem W. uniemożliwił zaistnienie Wielkiej Trójki. Konflikt tylko po stronie Snydera, bo Bill do końca traktował go przyzwoicie i życzliwie, i to mimo obrzydliwych, plugawych oszczerstw Snydera.
Znam też inną anegdotę – co by było, gdyby założycielem AA był tylko jeden z nich? Gdyby był nim Snyder, to AA byłoby częścią Kościoła katolickiego i tylko dla białych mężczyzn z klasy średniej. Gdyby jedynym założycielem był doktor Bob, to obecnie Wspólnota powolutku przekraczałaby dopiero granice stanu Ohio. Natomiast jeśliby Wspólnotę założył samodzielnie Bill Wilson, to prawa do AA dawno już zostałyby sprzedane Netflixowi.

Z tej żartobliwej opowiastki można wyciągnąć wiele wniosków, ale jeden szczególnie: doktor Bob był bardzo skromnym człowiekiem. Polityka public relations i dynamiczny marketing, dzięki któremu AA w krótkim czasie objęło nie tylko Amerykę, ale prawie cały świat, to nie była jego bajka. „Bill popychał sprawy naprzód; doktor Bob wolał czekać” [„Przekaż dalej”].

Gdy doktor Bob szedł na spotkanie w King School, siadał cichcem gdzieś z tyłu, żeby nikt nie zorientował się, że tam jest. Gdy zaś Bill pojawiał się na tym samym spotkaniu, musiał zawsze przewrócić krzesło – uwielbiał znajdować się w świetle reflektorów [„Przekaż dalej”]. Ta historyjka jest pewnie trochę naciągana, ale…

Urodził się 8 sierpnia 1879 w St. Johnsbury, w stanie Vermont, zmarł 16 listopada 1950 w Akron w stanie Ohio. Skoro za dzień narodzin Wspólnoty uznaje się rok 1935, to Bob utrzymywał abstynencję przez lat piętnaście. Polscy Powiernicy i twórcy „Poradnika dla służb” zdecydowali, że weteranem alkoholik staje się po 25 latach abstynencji, więc Robert Smith do weteranów się nie kwalifikuje (sic!).
Doktor Bob był specjalistą proktologiem, ale w przypadku tak znaczącej postaci niezręcznie jest mówić, że był specjalistą od dziury w dupie, więc wiele źródeł podaje, że był chirurgiem. Niech tam będzie… proktolodzy też czasem wykonują drobne zabiegi odbytu.

Poradnik dla nowych z Akron.
Doktora Boba uznaje się za skuteczniejszego sponsora od Billa W. W „Przekaż dalej” jest to sformułowane dość oględnie (Pewne dane wskazują też, że doktor Bob był skuteczniejszym sponsorem), natomiast gdzieś w Internecie wyczytałem, że doktor Bob przeprowadził przez Program 5000 alkoholików. Gdyby doktor zaczął sponsorować od pierwszego dnia swojej abstynencji na Programie, który jeszcze nie istniał, to przez trzeźwe lata jego życia wychodziłoby ok. 340 podopiecznych rocznie. Więc może ostrożnie z danymi z Internetu, zwłaszcza jeśli nie znajdują one potwierdzenia w literaturze AA.

Robert Smith uczestniczył w spotkaniach Grupy oksfordzkiej przez ok. 2,5 roku, ale jemu jakoś to nie pomogło utrzymać abstynencji.

Sue Windows (nazwisko po drugim mężu), przybrana córka doktora Boba, opowiadała o alkoholu trzymanym w domu, bo Bob i Bill chcieli udowodnić, że nie dadzą się skusić:

A przecież uparłem się w sprawie tej flaszki. Twierdziłem, że musimy dowieść, że można żyć w obecności alkoholu i nie pić. No więc kupiłem dwie duże butelki i postawiłem je na szafce. Na jakiś czas mocno wyprowadziło to Anne z równowagi [„Doktor Bob i dobrzy weterani”]

Anne to żona Roberta Holbrooka Smitha. Przy okazji przypomniały mi się słowa: bardziej niż sobą zainteresujemy się bliźnimi, zniknie egoizm… Co tam się przejmować jakąś babą i jej obawami!
Sue wyszła za mąż za Ernie’go G. nazywanego alkoholikiem numer cztery, ale Ernie właściwie nigdy nie osiągnął trwałej abstynencji i zapijał co jakiś czas.

Czasem pojawiają się wątpliwości, co do autorstwa Dwunastu Kroków i udziału doktora w ich powstawaniu. Sam doktor Bob wspominał: Nie ja napisałem Dwanaście Kroków. Z napisaniem ich nie miałem nic wspólnego. Ale myślę, że w sposób pośredni miałem z nimi jakiś związek… [„Doktor Bob i…”].

Z biografii doktora Boba wynika, że wszelkie zmiany znosił niezbyt dobrze. Dość długo upierał się, że najlepiej jakby wszyscy alkoholicy przed przystąpieniem do AA byli hospitalizowani (bez kilku dni na oddziale była to ta „trudna droga” do wytrzeźwienia), że w szpitalu powinni być karmieni kapustą, pomidorami i syropem (lub melasą), że przed pierwszym mityngiem powinno odbyć się publiczne „poddanie się” na kolanach, w którym alkoholik przyznawał, że jest bezsilny wobec alkoholu. Za najlepsze uważał – jak to było na samym początku – mityngi rodzinne, to jest wraz z żonami i innymi osobami. Przekonany był o wartości i potrzebie korzystania z Czterech Absolutów Grupy oksfordzkiej… Z tych swoich przekonań rezygnował dość… opornie i po dłuższym czasie. Nie pałał też zapałem do pomysłu Billa W. na temat utworzenia Konferencji i przekazania całej władzy w ręce grup – zgodził się poprzeć ten pomysł tuż przed samą śmiercią.

Bob nigdy nie doznał nagłego błysku światła – nie miał przeżycia duchowego [„Doktor Bob i…”]

Momentem objawienia było w jego wypadku odkrycie, że duchowości nie da się wchłonąć naśladując gąbkę, ale można ją znaleźć w uzdrawianiu i dopomaganiu cierpiącym. Uważał, że liczy się tylko taka służba, w której ofiarowujemy siebie w sposób, który wymaga wysiłku i czasu. Zupełnie nie wystarczy wrzucić monetę do kapelusza, choć jakieś pieniądze tez są potrzebne.

W biograficznej książce o doktorze Bobie szczególną uwagę zwróciłem na wspomnienia syna doktora, Smitty’ego. Wypowiada się on zawsze bardzo oględnie i w zasadzie mówi o wydarzeniach, a nie bezpośrednio o swoim ojcu. Opowiadał na przykład o tym, że nie uczestniczył w spotkaniach modlitewnych rodziny w okresie, kiedy mieszkał u nich Bill W. Dlaczego? Zajęty był wtedy ściąganiem benzyny z baku samochodu ojca – potrzebował jej, żeby po prostu jakoś dostać się do szkoły. Kochany tatuś uwielbiał luksusowe, drogie samochody i szpanowanie nimi w Akron i okolicy. Na paliwo potrzebne synowi na dojazd do szkoły pieniędzy zwykle nie było. Nie, doktor Bob już wtedy nie pił.
Miałem kiedyś w swoich zbiorach kopię listu Smitty’ego, niestety, gdzieś mi zaginął. Napisał w nim, że życie w ich domu nie było tak cudowne, jak przedstawiał to jego ojciec. Bardzo delikatne, bardzo smutne. 


Wszyscy dążymy do tego samego – do szczęścia. I pragniemy spokoju ducha. Kłopot z nami, alkoholikami, polegał na tym, że domagaliśmy się od świata, aby na zawołanie obdarzył nas szczęściem i spokojem, wtedy i dokładnie w takiej kolejności, w jakiej sobie tego życzyliśmy – i alkohol miał nam to zapewnić. Ale nie powiodło nam się. Gdy jednak nie żal nam czasu na to, by cierpliwie odkrywać prawa życia duchowego i oswajać się z nimi, i na co dzień je stosować – wówczas szczęście i spokój stają się naszym udziałem… Wygląda więc na to, że musimy przestrzegać pewnych reguł – niemniej szczęście i spokój są zawsze w zasięgu ręki, dostępne dla każdego i za darmo [„Doktor Bob i dobrzy weterani”].


sobota, 7 maja 2022

Wspólnota AA - kiedyś i dziś

Podczas rozmowy ze sponsorem wspominaliśmy dawne czasy oraz zmiany, jakie zaobserwowaliśmy przez lata w polskiej wersji Wspólnoty AA. Pośmialiśmy się trochę, kiedy zdaliśmy sobie sprawę, że te nasze opowieści z pierwszych 5-10 lat w AA, dziś mogą się wydawać zupełnie egzotyczne. Bo w AA zmieniło się naprawdę dużo i wiele z tych zmian wydaje mi się korzystne.

Nigdy nie obawiajmy się pożądanych zmian. Oczywiście musimy odróżniać zmiany na gorsze od zmian na lepsze. Gdy jednak potrzeba zmiany - w pojedynczym człowieku, w grupie AA czy w całej wspólnocie - staje się wyraźnie widoczna nie możemy pozostać bezczynni. Istotą wszelkiego wzrostu i rozwoju jest gotowość do zmian na lepsze i gotowość do wzięcia na siebie odpowiedzialności za konsekwentne ich wprowadzenie [„Jak to widzi Bill”, s. 115].

Na swój pierwszy w życiu mityng przyszedłem w pierwszych dniach lipca 1998 roku. Grupa miała swoją nazwę, ale zwykle mówiliśmy, że idziemy na mityng na ulicę Głogowską albo do Stefana Były też mityngi u Mariana i u Józka. Nic dziwnego, jeśli jedna osoba prowadzi spotkania całymi latami, pełniąc też służbę skarbnika (zbieranie pieniędzy oraz zakupy kawy, herbaty i absolutnie wtedy obowiązkowych paluszków). Nikomu to nie przeszkadzało, raczej byliśmy zadowoleni, że ktoś inny odwala obowiązki i nie domaga się, żebyśmy to my cokolwiek robili. Powtarzano przecież często, że w AA nikt nic nie musi. O rotacji w służbach, owszem, coś tam słyszeliśmy, ale skoro nikt inny nigdy się nie zgłaszał…

W długiej wersji Tradycji Trzeciej Bill napisał: „Nawet dwóch czy trzech alkoholików spotykających się w celu utrzymania trzeźwości może określić się jako grupa AA, pod warunkiem, że jako grupa nie mają żadnych innych celów ani powiązań”, ale ja mam wątpliwości, czy uczestniczyłem wtedy w spotkaniach AA. Przypominało to jakiś klub abstynenta połączony z terapeutyczną grupą wsparcia, zorganizowane według zasad obowiązujących podczas zajęć grupowych psychoterapii odwykowej, z niewielkimi tylko elementami AA. Nawet to „utrzymanie trzeźwości” było nie do przyjęcia, bo przecież terapeuci orzekli, że alkoholik nie wytrzeźwieje nigdy – w najlepszym przypadku będzie trzeźwiejącym alkoholikiem do końca życia, bo w przypadku gorszym zapije się na śmierć. Powiedzenie głośno „wytrzeźwiałem” albo „jestem trzeźwy” oznaczało nawrót choroby alkoholowej i wyraźną chęć powrotu do picia.

Nie znaliśmy wtedy jeszcze większości literatury AA i nie potrafiliśmy jej odróżnić od innych pozycji literackich. Może dlatego uważaliśmy za bardzo mądrą i pomocną broszurę „Prawdy i zasady AA”. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że…

Gdybyśmy postępowali według zasad, ktoś musiałby je najpierw ustanowić i, co byłoby jeszcze trudniejsze, wymusić ich stosowanie. Doświadczenie pokazuje, iż zwykle kończy się to sporami pomiędzy ustanawiającymi, przede wszystkim w kwestii rodzaju zasad. Gdy zaś przychodzi moment wyegzekwowania danego rozporządzenia  ["Język serca", s. 31].

Te „Prawdy i zasady” to pozycja zaaprobowana i zaakceptowana do druku przez Służbę Krajową Wspólnoty Anonimowych Alkoholików w Polsce. Do dziś ani Konferencja, ani Powiernicy nie wycofali swego poparcia dla tej publikacji, choć zawiera ona bardzo niewiele autentycznie przydatnych rad, za to całe mnóstwo błędnych, a nawet szkodliwych przekonań. Na przykład: ile picia, tyle trzeźwienia, jeden Krok - jeden rok, nie dokonuj istotnych zmian w życiu podczas pierwszego roku trzeźwienia, nie ma złych mitingów, pozytywny albo zdrowy egoizm, nie stwarzajmy autorytetów we wspólnocie AA itp.

Po kilku latach zorientowałem się, że wiele z tych wczesnych przekonań nie tylko nie pomagało, ale wręcz utrudniało wytrzeźwienie, natomiast jedno nie ulegało dla mnie wątpliwości – twórcy tych różnych zasad i prawd nie chcieli zdobywać pieniędzy i władzy nad innymi członkami Wspólnoty. To prawda, że często nie mieli racji, ale działali w dobrej wierze, naprawdę starali się pomóc innym.

Z czasem nauczyliśmy się jakoś, choć pewnie nadal nie wszyscy, odróżniać literaturę AA od innych pozycji literackich, w tym bombastycznych poematów, różnych dezyderatów, listów Kiplinga, orędzi serca itp. to jest pozycji może i poprawiających na krótką chwilę samopoczucie, ale w żaden sposób nie pomagających alkoholikowi wytrzeźwieć – a po to przecież spotykaliśmy się na mityngach AA, żeby trwać w trzeźwości i pomagać innym ją osiągnąć.

Nie jest prawdą, że przed dwudziestu laty i wcześniej nie było znane sponsorowanie. Otóż było, ale nie miało żadnego związku z pracą na Programie. Sponsor był kolegą, który pomagał zrozumieć, co się na tych spotkaniach dzieje, mógł być powiernikiem, ale zwłaszcza potrzebny był do telefonowania, choćby w środku nocy, gdyby jego podopiecznemu zachciało się pić. Zgodnie z ówczesnymi przekonaniami, sponsor nie mógł być autorytetem. Oczywiście do pewnego stopnia był, choć głośno i oficjalnie deklarowaliśmy coś innego. Podobnie było z dłużej niepijącymi alkoholikami, zwanymi weteranami – niby wszyscy byliśmy równi, ale jednak weteranów słuchało się zdecydowanie inaczej.

Niepojęte może dziś wydawać się to, że nie istniały w Polsce żadne codzienne sugestie (przywiozłem je z Londynu w 2011 roku). Obecnie przez wielu nowicjuszy traktowane są jako obowiązująca część Programu AA, podczas gdy jest to co najwyżej materiał pomocniczy przy pracy ze sponsorem.

W czasach moich początków w AA ewidentne niedobory duchowości zastępowały, coraz bardziej rozbudowane, obrzędy i ceremonie. Przykład problemów, które wtedy poważnie rozwiązywaliśmy: jeśli w trakcie mityngu zgaśnie świeczka, to czy mityng jest „ważny” (cokolwiek to znaczy)? Laminat zawiera 24 punkty, czyli 12 Kroków i 12 Tradycji, a co należy zrobić, jak się zachować, jeśli na mityngu będzie więcej niż 24 osoby? Rozwiązanie i obowiązująca postawa – kolejni alkoholicy powinni z czcią ująć w dłonie laminat i przedstawić się imieniem, dodając obowiązujące określenie „alkoholik”.

Czy dwadzieścia lat zmian usunęło z polskiej wersji AA problematyczne lub po prostu błędne przekonania? Alkoholizm jest chorobą psychiczną, więc oczywiście – nie. W miejsce starych pojawiły się nowe i taka to zmiana. Podobnie jak i wcześniej, wynikają one z nieznajomości literatury AA oraz… strachu, bo może jeśli ktoś robi inaczej, to ja robię źle? Bezpieczniej czułyby się osoby zaburzone, gdyby mogły wymusić na całej Wspólnocie swoje przekonania i poglądy – kiedy wszyscy robią i myślą tak samo, to widocznie i ja robię dobrze.
I znowu przykład. Cytat, wypowiedź jednego z dyskutantów: „Kroki nie zawierają Programu”. A to cytat z WK (wyd. 2018, s. 59): A oto kroki, które postawiliśmy i które są sugerowanym programem powrotu do zdrowia…
Kolejny przykład błędnych przekonań: Programu Dwunastu Kroków nie wolno interpretować. I zdanie Billa W. na ten właśnie temat: Dwanaście Kroków zawiera niewiele wskazań absolutnych. Większość Kroków poddaje się elastycznej interpretacji, zależnie od doświadczenia i światopoglądu jednostki [„Jak to widzi Bill”, s. 191].

Nie liczyłem na palcach, ale częstsze niż przed laty wydają mi się przekonania ultra-religijne przy jednoczesnym wzmożeniu ruchów ateistycznych i antyklerykalnych. Jeszcze całkiem niedawno wpadło mi w uszy dawne przekonanie „moim sponsorem jest Bóg”.

Niektórzy w AA wierzą i upierają się, że w Wielkiej Księdze nie dokonano nigdy żadnych zmian; prawdziwa świętość, co? Oczywista bzdura. Lista zmian wprowadzonych w "Alcoholics Anonymous" począwszy od wydania pierwszego do czwartego: https://silkworth.net/wp-content/uploads/2020/08/BB-Changes-01.pdf  Może i nie są to zmiany znaczące, ale nie jest prawdą, że żadnych nie było.

Tak to już jest, że ludzie trzeźwi mają przekonania zbudowane na wiedzy i doświadczeniu, a nietrzeźwi mają przekonania zamiast wiedzy i doświadczenia.

Ludzie nie godzą się z rzeczywistością, próbują walczyć z uczuciami, które wywołują realne okoliczności. Tworzą wyimaginowane światy na podstawie swoich wyobrażeń, tego, co powinno być i co mogłoby być. Autentyczne zmiany można wprowadzić dopiero wtedy, kiedy się uzmysłowi sobie i zaakceptuje rzeczywistość. Dopiero wtedy możliwe jest jakiekolwiek realne działanie [David Reynolds, zwolennik japońskiej szkoły psychoterapii Mority].

Dość szybko przeminął, a może to tylko mnie się wydaje, że przeminął, ruch, w którym podopiecznemu sponsorzy gwarantowali szczęście po postawieniu Trzeciego Kroku.

Wydaje mi się, ale tego nie jestem pewien, że rośnie w AA liczba alkoholików, którzy do życia potrzebują mieć wrogów, czy przeciwników. Niby „przestaliśmy walczyć z kimkolwiek i czymkolwiek”, więc oni – w swoim mniemaniu – nie walczą, tylko starają się korygować u innych błędne przekonania. Bo sami mają, oczywiście, przekonania właściwe i jedynie słuszne. Kilka razy w życiu zaobserwowałem przedziwne zjawisko: kiedy z alkoholikiem ktoś się zgodził, przyznał mu rację, to on zmieniał poglądy, zaczynał przeczyć sam sobie, żeby tylko walczyć dalej. Pozornie było to śmieszne, ale świadczy o poważnym zaburzeniu. Tak więc wydaje mi się, że takich wojujących przed dwudziestu laty było mniej. Jednak przy tym upierał się nie będę; może wtedy byłem w AA jeszcze za krótko, żeby to zauważyć.

Ostatecznie po wielu latach dotarło do mnie, choć z trudem, że błędne przekonania są stałą składową Wspólnoty AA; zmieniają się jedne na inne, ale zawsze egzystują jakieś. Obserwowanie narodzin i rozwoju takich nowych cudacznych dziwolągów, może być fascynującym doświadczeniem – jeśli już jakoś pogodzimy się z faktem, że niektórzy alkoholicy zapłacą życiem za cudze przekonania. Elementem jakiej takiej pokory jest świadomość własnej niedoskonałości, a więc i niezdolności do uratowania wszystkich.

Jest takie pojęcie „otwarta głowa” lub „otwarty umysł”, często pojawiające się w naszej literaturze, bardzo cenione i ważne.

…starałam się mieć otwarty umysł niezależnie od tego, co ktoś mówił i jak głupie mi się to wydawało [WK, wyd. 2018, s. 398].

Pytam czasem na samym początku podopiecznych lub kandydatów na podopiecznych, czy w ogóle dopuszczają taką ewentualność, że coś jest w ich życiu inne, odmienne, niż im się teraz wydaje. Od niedawna zacząłem to pytanie stawiać alkoholikom z pewnego nurtu, specyficznej „szkoły”: czy dopuszczasz taką ewentualność, że coś tam może być inaczej, niż mówił ci sponsor? To może wydać się dziwne i niezrozumiałe, ale w AA są alkoholicy, którzy uważają swoich sponsorów za absolutnie nieomylnych i wszystkowiedzących. Jeśli coś usłyszeli od swojego sponsora, to musi (sic!) to być prawda absolutna. Dwadzieścia lat temu mieliśmy jednak większy dystans do przekonań i pomysłów innych alkoholików, także sponsorów.

Życie to ciągła zmiana, a jeśli nie lubi się zmian, to nie lubi się życia [William Wharton – „Niezawinione Śmierci”].

Uważam że niewątpliwie zwiększyła się świadomość uczestników mityngów i ogólny poziom trzeźwości członków AA; obserwowałem to przez wiele lat. Obawiam się jednak, że za kilka- kilkanaście lat czeka nas regres. Powoli przestaniemy wierzyć i rozumieć, że Anonimowi Alkoholicy dysponują realnym rozwiązaniem problemu alkoholizmu. Znowu, jak ćwierć wieku temu, staniemy się mało ważnym dodatkiem do profesjonalnej terapii odwykowej. I modlę się, żebym nie miał racji.

Nadal i nieustająco uważam ideę AA i Program Dwunastu Kroków za najważniejsze wydarzenie społeczne dwudziestego wieku. Jednak opierają się one na rzetelnej, nieprzyjemnej pracy, a coś takiego konsumpcyjnie nastawione społeczeństwo jest gotowe podejmować coraz rzadziej.





Nie jest najważniejsze, byś był lepszy od innych. Najważniejsze jest, byś był lepszy od samego siebie z dnia wczorajszego — Mahatma Gandhi.


niedziela, 1 maja 2022

Poprawiać, działać, stosować

Przebudzenie duchowe w stylu Billa W., czyli nagła, gwałtowna, całkowita zmiana psychiki, wydaje się niezwykle kuszące. Nie da się ukryć, że też bym tak chciał – w jednej chwili i bez mozolnej pracy własnej. Ale ja czegoś takiego nie doświadczyłem i nie znam nikogo, kto by takiego cudu doświadczył. Doktor Bob twierdził, że on też nigdy nie miał takiego przeżycia. Za to od pierwszych w życiu mityngów do niedawna jeszcze słyszałem, że Program AA jest Programem działania, czyli, że ten Program działa, kiedy ja działam. A więc działanie, wykonywanie pewnych prac w określony sposób, w wyznaczonym czasie – to było najważniejsze. W każdym razie nieskończenie razy ważniejsze od składania wszelakich deklaracji. W pijanym życiu deklaracji składałem mnóstwo, także samemu sobie, choć głównie innym. Że nie będę pił w pracy, że nie będę kradł, że nie będę kłamał, deklarowałem że się zmienię; deklarowałem, że jestem gotów brać odpowiedzialność za siebie… Nie wiedziałem nawet, co i jak miałbym zrobić, ale deklaracji gotowości miałem całą gębę. Żałosne to było głównie dlatego, że kompletnie nic z tych deklaracji nie wynikało.

Kiedy już trzeźwiejsi ode mnie zaczęli mi podpowiadać, co konkretnie i w jaki sposób powinienem zrobić – jeśli chcę wytrzeźwieć – szybko zorientowałem się, że nie wszystkie działania wychodzą mi idealnie. Był to poważny cios w mój perfekcjonizm. Bywały momenty, kiedy nie mogąc idealnie, gotów byłem przestać robić cokolwiek. Właściwie dopiero trzeci sponsor nauczył mnie skutecznie, że jeśli coś nie wyszło na sto procent, to mogę – i powinienem – poprawiać, czyli… nadal działać.

I chociaż nie jestem pewien, dokąd w następnej kolejności zaprowadzi mnie moja podróż, to wiem, że będę zawdzięczał to łasce Boga i trzem słowom z programu Dwunastu Kroków: kontynuować, poprawiać i stosować. [WK, wyd. 2018, s. 517].

Niedawno rozmawiałem z kilkoma znajomymi alkoholikami i spytałem ich przy okazji o to kontynuowanie, stosowanie, działanie i poprawianie. Zwłaszcza w aspekcie Kroku Szóstego, Dziesiątego i Jedenastego. Nie zaskoczyło mnie to jakoś, że właściwie nic z tych rzeczy już nie robią. To sympatyczni ludzie, lubię ich i dobrze im życzę i pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że wiedzą, co robią.

Ale było też coś, co mnie zaskoczyło. Bardzo różne podejście do żałowania. Żałować to odczuwać żal z powodu jakiegoś swego postępku*. Oczywiście pamiętam jedną z obietnic Dziewiątego Kroku: Nie będziemy żałować przeszłości... [WK, wyd. 2018, s. 84], ale prawda jest taka, że nigdy specjalnie nie brałem jej do siebie. Bill W. chyba też nie do końca, skoro w Wielkiej Księdze zapisał też zupełnie inne przekonania i poglądy na ten temat:

Zwracamy się do kogoś takiego z chęcią pomocy i w duchu wybaczenia, przyznając się do swojej wcześniejszej niechęci i wyrażając z tego powodu swój żal. [WK, wyd., 2018, s. 78].

...upewniamy się, że ludzie ci wiedzą, że jest nam przykro. [WK, wyd. 2018, s. 79].

Żałujemy tego, co zrobiliśmy, i – jeśli Bóg pozwoli – to się już nie powtórzy. [WK, wyd. 2018, s. 82].

Nie rozpamiętuję przeszłości, nie nurzam się w poczuciu winy, nie katuję się paskudnymi wspomnieniami, ale też nie mogę twierdzić, że zupełnie nie żałuję krzywd, jakie wyrządziłem bliskim i innym. Gdybym kompletnie nie żałował tego, co zrobiłem, to co niby miałbym zadośćuczynić? Skoro niczego nie żałuję z przeszłości, to oznacza, że nie uważam, żebym zrobił cokolwiek złego, prawda? Dziwne podejście, które raczej przypomina psychopatów.

...istnieje duże podobieństwo między osobowością psychopatycznego przestępcy a alkoholika. Obaj wydają się sobie wspaniali, są wypełnieni urazami, zbuntowani, nienawidzący wszystkich autorytetów; obaj, próbując niszczyć innych nieświadomie niszczą samych siebie [„Przekaż dalej”, s. 391].

To żałowanie i nieżałowanie nie jest jedynym przypadkiem sprzecznych treści w Wielkiej Księdze. Oznacza to, że trzeźwość wymaga zdroworozsądkowego myślenia, a nie fanatycznego wyłączenia myślenia.




---
* https://sjp.pwn.pl/sjp/zalowac;2548018.html