Na stronie Państwowej
Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (PARPA) znalazłem dokumenty
dotyczące programu ograniczania picia, zwanego czasem w środowiskach
niepijących alkoholików terapią redukcji szkód albo po prostu nauką
kontrolowanego picia*. Stosunkowo nowe „Zalecenia
do tworzenia i realizowania programów ograniczania picia alkoholu w placówkach
leczenia uzależnień”, datowane na 8
czerwca 2016, wywołują moje i zapewne nie tylko moje… hm… mieszane uczucia.
Z
jednej strony mógłbym powiedzieć, że guzik mnie to wszystko obchodzi, do picia
wracać nie planuję, więc na terapię odwykową nie wybieram się. Tyle, że na tym
najpiękniejszym ze światów nie jestem jedynym alkoholikiem, więc nie tylko o
mnie, nie tylko o moje życie i zdrowie tu chodzi.
Do
momentu odkrycia tego dokumentu wydawało mi się, że nauka kontrolowanego picia
w placówkach leczenia odwykowego dotyczyć będzie osób nadmiernie pijących albo
pijących ryzykownie i szkodliwie, ale… nie alkoholików. Okazuje się, że nie
miałem racji – zgodnie z wymienionym wyżej dokumentem, terapii, polegającej na
nauce kontrolowanego picia, poddawani mają być także alkoholicy.
Dlaczego
tak mi się wydawało? Ze swojej terapii pamiętam zbiór osiowych objawów
alkoholizmu (tak się to chyba nazywało), których było bodajże osiem, a
najważniejszy dotyczył bezsilności osoby uzależnionej wobec alkoholu, czyli
definitywnej utraty kontroli nad piciem. Polegało to, i moim zdaniem polega
nadal, na niemożności decydowania o
ilości wypijanego alkoholu oraz momentu rozpoczęcia picia. W tym momencie
pojawia się fundamentalne pytanie: To jak
to, alkoholicy nie są już bezsilni wobec alkoholu, mogą nauczyć się kontrolować
czas picia i ilość wypijanego alkoholu?
W
trakcie trwającej około trzydzieści miesięcy psychoterapii odwykowej
specjaliści powtarzali mi (i innym pacjentom) setki razy, że w przypadku
alkoholizmu nie ma absolutnie żadnej możliwości powrotu do kontrolowanego picia
(z kiszonego ogórka nie zrobi się na powrót świeżego itp.) – czyżby mnie i dziesiątki
tysięcy chorych permanentnie oszukiwano?
Inny
jeszcze aspekt podsunął kolega, pytając przekornie, czy i dla nas, alkoholików
z kilku-kilkunastoletnią abstynencją placówki odwykowe te miałby jakąś ofertę.
A tak! Jestem alkoholikiem, a więc to też moja placówka/poradnia. Może jednak
chciałbym wrócić do normalnego, niedestrukcyjnego picia i w związku z tym
zgłosić się do nich z żądaniem, by mnie tego nauczyli… Skoro potrafią innych
alkoholików, to czemu nie mnie?
Mój
dziadek, pokazując na swoją dłoń mówił, że tu mu kaktus urośnie, jak ludzie
polecą w kosmos. Polecieli. W kosmos i na Księżyc, i na Marsa… polecą też do
innych galaktyk. Mamy komputery i internet, sztuczna inteligencja ma się coraz
lepiej, inteligentne domy i samochody rozwijają się dynamicznie; lada moment
żyć będziemy mogli w wirtualnej rzeczywistości nie z pomocą specjalnych
okularów, ale chipa w mózgu. Czego jeszcze nam trzeba? Nie wiem, odpowiedzą na
to pewnie specjaliści od marketingu, bo ja zauważam tylko, czego wielu ludzi
już najwyraźniej zupełnie nie potrzebuje. Tak, chodzi mi o Boga.
Zgodnie ze Słownikiem Języka Polskiego PWN** humanizm to postawa moralna i intelektualna zakładająca, że człowiek jest najwyższą wartością i źródłem wszelkich innych wartości. W takim razie uprzejmie informuję, że jestem… antyhumanistą. Tak, bo ja jednak jakoś nie wierzę w całkowitą niezależność człowieka od Boga, w tą upragnioną ludzką samowystarczalność i nadrzędność.
Choć i ja mam w kieszeni wypasionego smartfona…
--