Od dzieciństwa wiedziałem, byłem
przekonany, wierzyłem, bo tak właśnie mnie wychowano i nauczono, że ważna jest
w życiu uczciwość, przyjaźń, lojalność, dom, odpowiedzialność, że liczy się
inteligencja, oczytanie, kultura osobista, że bardzo ważna jest wiedza. Tej
ostatniej nie należało mylić z dyplomami, które – choć pożądane – nie wydawały
się najważniejsze; ktoś w rodzinie kpił nawet, że to takie urzędowe
potwierdzenie, że nie jest się wioskowym „głupim Jasiem” (rodzina mieszkała kiedyś
na wsi, więc…). Wychowujące mnie kobiety ukształtowały moje przekonania,
priorytety i system wartości. Nawet nieźle im wyszło, ale…
Jestem alkoholikiem, a to oznacza, że
długo brakowało mi siły duchowej, by żyć zgodnie ze swoim światem wartości i niedobory
te oceniam jako rażące. Z moich duchowych priorytetów nie wynikało nic, poza
może wyrzutami sumienia, że nie potrafię realizować ich w praktyce, nie umiem być
przyzwoitym człowiekiem.
W końcu kiedyś tam przestałem pić, a jakiś
czas później wytrzeźwiałem. Otrzymałem i nadal czerpię z zasobów duchowej siły,
która pomaga mi żyć w koherencji (jakby poczuciu spójności) z priorytetami, ze
światem duchowych wartości, okazało się jednak, że wiele tematów czy zagadnień
wymaga weryfikacji. Normalne to i oczywiste, w końcu minęły lata.
W
Wielkiej Księdze (strona 39) napisano, że Bóg
nie rzuca kłód pod nogi tym, którzy za
nim podążają. Może i tak, może to tylko… wyzwania? Przecież Bóg wystawia ludzi
na ciężkie próby, to fakt. Nakazał Abrahamowi zabić syna Izaaka, straszliwie
doświadczył Hioba; trudne próby są udziałem moim i wielu przyjaciół. Mam się
kłócić z faktami?
Jeśli
nawet moje przekonanie na temat samej tylko dobroci Boga nie mają tu wielkiego
znaczenia, to może oddam głos… samemu Bogu. W Biblii Tysiąclecia u Izajasza
(45:7) napisane jest: - Ja tworzę światło
i stwarzam ciemności, sprawiam pomyślność i stwarzam niedolę. Ja, Pan,
czynię to wszystko*.
Podczas Kazania na górze Jezus uczył modlitwy
(Mt 6: Wy zatem tak się módlcie: Ojcze
nasz, który jesteś w niebie…) i dzięki temu do dziś powtarzam w modlitwie
słowa: niech się dzieje wola Twoja, jako
w niebie, tak i na ziemi. Natomiast w Wielkiej Księdze (s. 73) Bill W. proponował
inną wersję …Wola Twoja (nie moja) niech
się dzieje.
Jestem człowiekiem wierzącym, choć Bóg
jeden wie, jak trudny to dla mnie temat, a więc – jako trzeźwy alkoholik! –
może powinienem mieć jakieś pojęcie, w co/kogo wierzę? Bo trudno za
zdroworozsądkowe uznać stwierdzenie: głęboko
wierzę, choć kompletnie nie mam pojęcia, w co. Jeśli mam już uporządkowane
priorytety, to umiem też odpowiedzieć na pytanie, kto jest dla mnie bardziej
wiarygodny, komu się powierzam, czyimi wskazówkami się kieruję; po prostu, kto
jest w moim życiu ważniejszy, Bóg, czy Bill Wilson?
Dawno, dawno temu, w jednej z moich
ulubionych książek wyczytałem zdanie: I
tylko w jednym różnicie się od Boga – Bóg wie wszystko, a wy wszystko wiecie
lepiej, i latami bardzo mnie ono bawiło, ale… ostatnio jakby znacznie mniej.
Pytam też często siebie podczas moralnego obrachunku, czy nadal mnie ono
dotyczy, czy jeszcze jest o mnie…
I jeszcze jedno. W styczniu 2015, podczas
ignacjańskich rekolekcji, prowadzący zadał inspirujące, ale też niepokojące
pytanie: wierzę w Boga, czy może tylko w swoje o Nim wyobrażenie?
--
*
Inne wersje :
- Ja jestem tym, co
przygotowuje światło oraz wytwarza ciemność, co sprawia dobro oraz formuje zło
– Ja, WIEKUISTY to wszystko czynię.
(NBG - Nowa Biblia Gdańska)
- Ja tworzę światłość i
stwarzam ciemność, Ja przygotowuję zarówno zbawienie, jak i nieszczęście, Ja,
Pan, czynię to wszystko.
(BW - Biblia Warszawska)
- Który czynię światłość, i
stwarzam ciemności; sprawuję pokój, i stwarzam złe. Ja Pan czynię to wszystko. (BG - Biblia Gdańska)
"..wierzę w Boga, czy może tylko w swoje o Nim wyobrażenie?" Oczywiście, że w swoje wyobrażenie. Nikt nie doświadczył Siły Wyższej", choć wielu tak twierdzi, ale tylko twierdzi (wymyśla sobie, bądź tradycja mu podpowiada etc). Bóg nie istnieje w pamięci człowieka, za pomocą której doświadczamy wszystkiego. Bo gdyby tam był, co niektórym się wydaje, to po dezintegracji pamięci, również On temu samemu ulegnie. Bóg jest tym, czym nie udało nam się GO nazwać, opisać i tak naprawdę doświadczyć jako istoty. Bóg jest wszystkim i niczym. Religie lubią się bawić w zbędne roztrząsanie tego tematu, choć nie dają żadnej i nigdy nie dadzą odpowiedzi, bo pytanie jest zbędne.
OdpowiedzUsuńMoja zgoda na rzeczywistość jest Bogiem.
Moim skromnym zdaniem cytaty ( jako w niebie tak i na ziemi ) nie wyklucza wersji Billa W bo stwierdzając niech się dzieje twoja wola a nie moja Panie..........akceptuje wole Boga czyli inaczej ....jako w niebie tak i na ziemi niech się dzieje twoja wola nie moja Panie. Adam alkoholik
OdpowiedzUsuńOstatnie zdanie skojarzyło mi się z tym, żeby "nie wierzę" nie myliło mi się z "nie potrafię sobie wyobrazić".
OdpowiedzUsuńPana, Panie Meszuge, się po prostu bardzo dobrze czyta. Dziękuje. :-)
Dziękuję i wzajemnie. :-)
UsuńNie wiem czy to wiara w Boga, czy w wyobrażenie o nim... Ale wiem, że to właśnie wiara pomogła wyjść znanej mi osobie z uzależnienia. Jak to mówią " wiara czyni cuda " :)
OdpowiedzUsuńWiesz może coś więcej, jak się to odbyło?
UsuńBardzo ciekawy artykul.Wielokrotnie rozmyslalem nad tym tematem w samotnosci.Ja jestem znieksztalcony przez katolicyzm i procesy,ktore sie w moim rodzinnym domu odbywaly.W moim przypadku jednak bylo tak,ze dryfowalem od skrajnego ateizmu i materializmu az do fanatyzmu religijnego(wlacznie na umoralnianiu ludzi i wmawianiu,ze"nasz Bog jest Bogiem prawdziwym").Wole jednak nie zaglebiac sie zbyt mocno w sprawy religine.Wybralem duchowosc,a gdy przyszedlem do wspolnoty,to zbawienne okazalo sie"...jakkolwiek Go pojmujemy".I to pojmowanie ma byc moje,osobiste.Czy wazniejszy jest Bill Od Boga,tego nie wiem,ale np.znam ludzi,ktorzy kierujac sie moralnoscia biblija krzywdza innych i pija.Pozdrawiam i dziekuje za artykul.Tomasz alkoholik
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz.
UsuńTrafiłem na Twój blog przypadkiem.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie piszesz, zanurzam się w jego lekturze coraz bardziej.
Pozdrawiam
Dziękuję. Książki czyta się wygodniej. :-)
UsuńWitaj kolego w twojej wypowiedzi jest prawda,którą idę odkąd trzeźwieje na programie.Przeprosiłem się z panem Bogiem i już nie udaje mądrzejszego od niego.Żyje dzięki temu lepiej,spokojniej i raduje się pogodą ducha.Dzięki że jesteś podrawiam Robert Falko.
OdpowiedzUsuńPamiętasz zapewne Robercie wskazówkę z WK, żeby przestać wreszcie udawać wszystkowiedzącego Boga.
Usuń"- Ja jestem tym, co przygotowuje światło oraz wytwarza ciemność, co sprawia dobro oraz formuje zło – Ja, WIEKUISTY to wszystko czynię"
OdpowiedzUsuń..z punktu widzenia psychologii, każdy człek ma własne projekcje na temat świata jaki go otacza. Dla jednych jest zły, podły i niesprawiedliwy, inni na ten sam kawałek świata patrzą optymistycznie i widzą go zgoła inaczej. Każdy z nas więc jest.. stworzycielem nieba i ziemi. Swojego jakby nie patrzeć.
Jak Bóg.
..więc? Wiara w Boga czy we własne o nim przekonanie..? Gdzieś tam w Biblii zdaje się jest wzmianka o nie budowaniu sobie jego wizerunku, ktoś tam śpiewa "nie szukaj Boga, znajdziesz go w sercu".
A ktoś inny ładnie ubrał słowa -".. Bóg istnieje, do księgi żywota nie każdego zapisuje"
Gdy odrzuciłem wizerunek Boga jaki sobie zbudowałem czy też miałem wpojony, pomyślałem iż Bóg jesli może być wszystkim..to może być również słowem. Jeśli jest słowem...ISTNIEJE- jakby nie patrzeć jako choćby słowo czy proces chemiczny w mózgu.
A wtedy.. "1 Na początku było Słowo
a Słowo było u Boga,
i Bogiem było Słowo.
2 Ono było na początku u Boga.
3 Wszystko przez Nie się stało,
a bez Niego nic się nie stało,
co się stało.
..i wyszło mi, że Bóg to ten co "Boga w niebie wymyślił jedynego"
"dzięki temu do dziś powtarzam w modlitwie słowa: niech się dzieje wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi". W modlitwie jest: "bądź wola Twoja".
OdpowiedzUsuńDzięki. Ja też.
Usuń