środa, 19 sierpnia 2015

Notatki sponsora (odc. 060)


Pewnego razu alkoholik wykombinował sobie, że zarabiam na Wspólnocie AA. Nasza rozmowa wyglądała tak:

- Tobie sumienie pozwala na zarabianie na AA? Ja bym tak nie mógł – wyznał z teatralnie zdegustowaną miną.

- Nie jestem pewien, czy tak samo rozumiemy określenie „zarabiać na AA” – odparłem, widząc, że czeka na moją reakcję – jeśli wydaje ci się, że Wspólnota AA za coś mi płaci, to nie, nic takiego się nie dzieje; to raczej ja, wraz z innymi alkoholikami, utrzymuję Wspólnotę AA, wrzucając dobrowolne datki do kapelusza.

- Przecież wiesz, że nie o to chodzi!

- Nie, nie wiem, o co tobie chodzi – położyłem delikatny akcent na „tobie” – może wyjaśnij?

- AA-owcy kupują twoje książki – wypalił.

- Moje książki kupują różni ludzie, na pewno alkoholicy też – poinformowałem, jakby nie wiedział – w Merlinie, Matrasie, Empiku, na Allegro itd., nie ma ich za to na stolikach AA-owskich kolporterów, dbających o „czysty stolik”*.

- Miejsce nie ma znaczenia – wyraźnie był coraz bardziej rozdrażniony – twoje książki kupują członkowie AA, więc zarabiasz na AA!

Do tego momentu jeszcze miałem nadzieję, że to jakiś żart, ale najwyraźniej nie, on naprawdę wierzy w te swoje brednie, a więc i ja kontynuowałem – jesteś członkiem AA?

- Pewnie, że jestem! Od wielu lat! I znam nasze tradycje – poinformował mnie z przekąsem.

- Jadasz chleb? – pytałem dalej.

- No… tak, a o co ci chodzi? – niepewnie rozglądał się wokół, jakby szukając wsparcia wśród innych słuchaczy.

- Ja też jem, i większość znanych mi członków AA też… Nie przeszkadza ci, że piekarze zarabiają na Wspólnocie AA?

- Yyyy?!

- Nago nie chodzisz, jak widzę – kontynuowałem – inni alkoholicy też nie, więc czemu nie przeszkadza ci, że krawcy zarabiają na Wspólnocie AA? Tyłek, jak inni AA-owcy, podcierasz zapewne papierem toaletowym…

- Książki to nie jedzenie i nie ubranie! – wydawało mu się, że znalazł ripostę.

- Masz rację – odparłem szybko – różnica jest taka, że jedzenie i ubranie, jako członek AA kupić musisz, a książki – nie. Więc może produkuj swoje urazy wobec tych, którzy biednych AA-owców zmuszają do wydawania pieniędzy – na koniec już kpiłem.

Wybałuszył oczy jak żaba na piorun i odszedł prychając ze złością, nieświadom zupełnie jak bardzo się ośmieszył. A ja kolejny raz musiałem przyznać, że alkoholizm to straszna psychiczna choroba, która sprawia, że dotknięty nią człowiek przedkłada własne absurdalne albo groteskowe wręcz rojenia nad rzeczywistość, nad fakty. Chociaż z drugiej strony… może w tym przypadku chodziło o zwyczajną głupotę?




--
Propagowana od lat reguła czystego stolika AA-owskiego kolportera zakłada sprzedaż tylko i wyłącznie literatury Wspólnoty AA. Ciekawe jest to, że najwyraźniej nie dotarła ona jeszcze na główną stronę AA w Polsce, gdzie do dziś (stan na 19.08.2015) oferowany jest tekst, który ze Wspólnotą AA nie ma kompletnie nic wspólnego, wątpię też, żeby Wspólnota AA w Polsce posiadała na niego licencję, czyli przypisywany Rudayardowi Kiplingowi „Jeśli zdołasz”, znany też jako „List Kiplinga do syna”: http://aa.org.pl/main/literatura.php?op=3  

16 komentarzy:

  1. Abstrahując od głupot, które ten AA-owiec wygadywał, to na Twoim blogu jest tyle wartościowych tekstów, że raczej dziwić należałoby się, że one są dla czytelnika za darmo.

    Ja się cieszę, że piszesz, i że Twoje książki są wydawane. Bo korzystam. To najlepiej wydane bilety NBP w moim życiu.
    Dzięki! :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Różni ludzie są i będą, różnie reagują, ja też zakupiłam Twoje książki 2 , jestem Al-Anon i DDA.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest zwykła prymitywna zawiść. Nic się na to nie poradzi.

    OdpowiedzUsuń
  4. to są raczej objawy czynnej choroby alkoholowej lub dupo ścisku lub choroby psychicznej, ja się temu gościowi niby znającemu kroki czy tradycje nie dziwię :) zresztą nauczyłem się już niczemu nie dziwić spotykamy wszak naprawdę rożne osoby we wspólnocie jak i w życiu :) szkoda chłopa lecz mądre, wręcz moim zdaniem bardzo mądre otrzymał wytłumaczenie, bardzo obrazowe wiec może się rozwinie, miejmy taka nadzieję ze ruszy z myśleniem :) - Adam

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że mogę czytać o Twoich doświadczeniach, popełnionych błędach, Twoim spojrzeniu na Program w książkach czy na blogu. To co robisz jest dla mnie wielce pożyteczne i wartościowe. Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A mnie się wydaje, że ten AA-owiec miał na myśli fakt, że Ty, będąc członkiem wspólnoty AA piszesz książki, które inni AA-owcy, jeżeli chcą przeczytać, muszą kupić w księgarni - czyli wydać na to kasę. Oczywiście, może ją kupić każdy, ale charakter publikacji jednoznacznie wskazuje, że najliczniejszą grupę nabywców stanowić będą członkowie AA. Czyli w uproszczeniu: Jeden AA-owiec pisze dla innych AA-owców i zarabia na tym kasę. To mógł mieć na myśli Twój rozmówca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bill W. napisał kilka książek dla innych anonimowych alkoholików. Jego książki, a zwłaszcza „Anonimowi Alkoholicy” są formą niesienia posłania AA. Bill W. brał za nie pieniądze do końca życia, a po jego śmierci brała je (też do końca życia) Lois Wilson.

      Usuń
    2. Niemożliwe! Nasz święty Bill, którego wizerunki wiszą na ścianach? Jestem załamany. :)

      Usuń
  7. Skąd w ogóle taki pomysł, że jeśli jeden aaowiec robi coś dla drugiego aaowca to powinien to robić za darmo? Leczyć zęby, naprawiać auto, kłaść kafelki, pisać książki...

    Oczywiście pytanie "skąd ten pomysł?" należy traktować jako retoryczne - to po prostu pijane myślenie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Niesienie posłania jest darmowe. Tak samo, jak w przypadku terapeutów-alkoholików ich praca nie jest niesieniem posłania. Tak sądzę i jest to zapisane wprost. To absolutnie nie znaczy, żeby takich rzeczy odpłatnie nie robić - jeśli ktoś ma dar pisania to może to śmiało robić, a moim zdaniem nawet powinien. Za taką pracę należy się wynagrodzenie, ale określanie tego jako niesienie posłania to chyba nadużycie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Póki co na głupotę nie ma lekarstwa !!!

    OdpowiedzUsuń
  10. To sie nazywa braterska milosc;) Jak pisal Neale Walsch,kazda emocja ma zrodlo w jednym z uczuc:strachu lub milosci.Wtym przypadku bylo to poierwsze.Po to jest program,aby to rozdmuchane ego troche utemperowac.A Tobie Meszuge za"promowanie"trzezwienia na krokach,pracy ze sponsorem,bardzo dziekuje.I rowniez jak poprzednicy jestem Twoim czytelnikiem.Pozdrawiam.Tomasz

    OdpowiedzUsuń
  11. Wszystko się zgadza, możesz pisać o czym chcesz i brać za to kase i to mnie nie rusza. Zdumiewa mnie tylko czemu tyle zjadliwości w przytaczanej historyjce, z której wyłania się taki o to morał: patrzcie jak wdeptałem debila w glebę paroma sprytnymi figurami retorycznymi, jaki jestem kumaty i jedwabisty!
    Tak jesteś Meszuge jak słyszę guru zwłaszcza dla młodych…pytanie czy tak ma wyglądać trzeźwienie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Promować należy i warto trzeźwość i zdrowy rozsądek, czy "pijaną" nienawiść i bezmyślność?

      Usuń