Najprostsza
w logice jest zapewne implikacja. Znają ją i z czasem coraz pełniej rozumieją
nawet małe dzieci. Implikacją zdań p oraz q nazywamy zdanie postaci: jeżeli p, to q. Jakiś przykład? Oczywiście,
nie ma sprawy! Jeśli wsadzę rękę do
wrzącej wody, to się oparzę. Jeżeli nie będę mył zębów, to mi będzie śmierdzieć z gęby. Jeżeli nie będę spał w nocy, to następnego dnia będę zmęczony.
Proste? No niby tak, ale chyba niezupełnie, nie do końca, bo wydaje się, że
zdolność rozumowania jeżeli… to… my, alkoholicy, mamy upośledzoną, nawet
bez alkoholu w krwiobiegu. Dlatego między innymi twierdzę, że alkoholizm to
poważna choroba psychiczna.
Jedni
uważają mnie za jasnowidza, inni za bezczelnego zarozumialca, bo na narzekania
alkoholika na samopoczucie, nie wynikające z wyraźnych powodów obiektywnych, na
przykład śmierci w rodzinie, odpowiadam często pytaniem: Czego ostatnio nie robiłeś, jakich działań zaniechałeś, których zasad
albo reguł już nie przestrzegasz?
…zmieniona psychika alkoholika
umożliwia nagle łatwą kontrolę nad pragnieniem napicia się. Jedyny niezbędny
wysiłek, to przestrzeganie kilku prostych reguł*.
…jedynym warunkiem było
przestrzeganie paru prostych zasad**.
Kilka
prostych reguł albo zasad! Niby takie to łatwe, ale… Świetnie rozumiem, że
jeśli wypiję litr wódki, to będę pijany, ale ze zrozumieniem, że jeżeli
przestanę robić, co do mnie należy (np. realizować sugestie), to będę się źle
czuł, wrócą lęki, urazy, użalanie się nad sobą, wstyd, miałem dość długo spory
kłopot.
Dawno,
dawno temu odkryłem, że jeżeli nie będę kradł, to przestanę się też bać
złapania, sądu, wyroku. Na szczęście na zrozumieniu tej jednej, banalnej
implikacji, moje odkrycia się nie skończyły.
Nie robię codziennego
obrachunku moralnego od dwóch tygodni
– przyznaje niechętnie mój rozmówca – na
mityngu nie byłem od dość dawna, wdzięczny nie mam za co być, ale… ale to na
pewno nie z tego powodu źle się czuję, to chyba przez żonę, a może przez szefa…
Zaiste,
alkoholizm to straszna choroba!
W istocie to my sami
stworzyliśmy nasze problemy. Flaszka była i jest tylko ich symbolem***.
A
najgorsze wydaje mi się to, że alkoholik może przestać pić, ale nadal generować
będzie rozmaite problemy.
--
* „Anonimowi Alkoholicy”, wyd. II, s. XXI.
** „Anonimowi Alkoholicy”, wyd. II, s. 39.
*** „Anonimowi Alkoholicy”, wyd. II, s. 90.
Stary, dziękuje Ci za tą notkę. Zaliczyłem dokładnie to co opisałeś "ale ze zrozumieniem, że jeżeli przestanę robić, co do mnie należy (np. realizować sugestie), to będę się źle czuł, wrócą lęki, urazy, użalanie się nad sobą, wstyd, miałem dość długo spory kłopot." Po raz kolejny rozwiązanie było przed oczami i po raz kolejny go nie zauważyłem. Wiesiek
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłem się przydać. Powodzenia. :-)
UsuńDzięki .
OdpowiedzUsuńWojtek
u mnie też było słabo ale dzięki terapiom, blogowi temu i kilku innym jakoś powoli staram się ze sobą walczyć. Długa droga jeszcze ale będę twardy. Dzięki i trzym się
OdpowiedzUsuńDzięki - powodzenia! :-)
UsuńDziękuję Meszuge:-)Zawsze powtarzam swoim podopiecznym,że codzienne stosowanie sugestii to jak przejście (lub przejechanie) na czerwonym świetle.Raz, drugi, trzeci Ci się uda ale po którymś kolejnym razie nas potrącą (uderzą w nas),upadniemy,połamiemy się (to i tak było by szczęście),spowodujemy zagrożenie dla innych,dla samych siebie...a konsekwencje będą tragiczne.W najgorszym scenariuszu śmierć,szpital,kalectwo...Tak jak przestrzegam ruchu drogowego-tak przestrzegam codziennych sugestii...bo ratuję swoje życie!Krok 2 AA jasno mi określił,że "uwierzyliśmy,że Siła Większa od Nas samych może przywrócić Nam zdrowie",więc nie przechodzę (przejeżdżam) na czerwonym świetle...nie opuszczam sugestii,bo mam już zdrowy rozsądek (nie pijany umysł),że ratuję swoje życie stosując się do pewnych zaleceń,sugestii,zasad...Pozdrawiam Cię i dziękuję za ten tekst:-)ŁUKI
OdpowiedzUsuńDziękuję. Tylko czemu tak proste rzeczy sprawiają nam tyle kłopotów? :-)
UsuńSam dokładnie nie wiem Meszuge dlaczego tak się dzieje:-(Myślę sobie,że(tak przynajmniej było u mnie)to wywodzi się z dzieciństwa.Kiedy byłem dzieckiem pamiętam jak mój umysł miał przyswajać dobre nawyki i zachowania się w ważnych sytuacjach życiowych.Musiały stać się one odruchowym zachowaniem,moją drugą naturą.Jeśli to by się udało(choć nie zawsze tak jest),to łatwiej byłoby mi żyć z dorosłymi,a gdyby dorośli je postrzegali jako sympatyczne,dobrze ułożone i mądre,uniknęłoby to wielu sytuacji konfliktowych i niepotrzebnych napięć.Kształtowanie czynności samoobsługowych i uczenie się dobrych manier rozpoczyna się wcześnie i trwa wiele lat.Im szybciej bym je opanował,tym lepiej byłoby dla mnie,dla rodziców i dla innych ludzi,z którymi się spotykaliśmy.Jeżeli udało by się moim rodzicom ukształtować te ważne czynności tak,aby przeszły one w mój nawyk w możliwie wczesnym okresie życia,to byłyby one niezwykle trwałe do końca życia.Należy pamiętać aby ucząc jednego nie niszczyć czegoś innego,być może ważniejszego.Na przekład jeśli planuje posiłek,toaletę,czy wyjście z mieszkania,nie róbmy tego nakazem - JUŻ!.Dajmy dziecku czas na dokończenie jednej czynności przez krótkie polecenia wypowiadane co parę sekund np. „Za chwilę będzie obiad,kończ zabawę”,„Uprzątnij proszę zabawki”,„Umyj proszę ręce”...U mnie niestety tak nie było Meszuge,ponieważ moi rodzice wszystkie polecenia właśnie robili nakazem - JUŻ,TERAZ,W TEJ CHWILI!...A dziś wiem,że okazywanie zwykłego poszanowania dla czynności wykonywanych przez dziecko pozwala uniknąć wielu niepotrzebnych napięć,dziecięcego i Naszego zdenerwowania.Z pozoru proste czynności,takie jak mycie rąk czy załatwianie swoich potrzeb,przysparzały mi w okresie dzieciństwa sporo kłopotów.W trakcie załatwiania się musiałem opanować wiele czynności. Każdej czynności uczyłem się oddzielnie.Musiałem umieć szybko ściągnąć bieliznę,zrobić co potrzeba,wytrzeć pupę,założyć majteczki.Nikt nigdy mnie za to nie pochwalił (przynajmniej nie pamiętam). Dziś wiem,że dzieci lubią być docenione,to motywuje je, żeby coraz lepiej sobie radziły.To tylko takie króciutkie przykłady moich doświadczeń z dzieciństwa ale uważam,że miały one wpływ na wykonywanie różnych,przeróżnych czynności,moich decyzji,przemyśleń,działań...w wieku dorosłym.Dziś sugestie stały się już moim nawykiem ale każdy z Nas jest inny i inaczej podchodzi do pewnych działań,spostrzeżeń,przemyśleń... pomimo tego,że wcześniej mówię jak w moim przypadku działały i nadal działają sugestie ale ja dziś nie muszę ale pragnę je wykonywać bo ratuję swoje życie.Pozdrawiam serdecznie.ŁUKI
OdpowiedzUsuńp.s. : "Rodzice muszą ciągle pilnować,przypominać i chwalić,gdy dziecko samo zechce zadbać o siebie.Tylko w taki sposób można zmienić czynności w nawyki" (W Programie 12 Kroków AA jest trochę inaczej bo trzeba pamiętać,że Ja "mam nieść posłanie a nie alkoholika").
DZIEKI. Father MARTIN powiedzial kiedys, uwazny obserwator moze rozpoznac alkoholika latwiej wtedy gdy ten nie pije niz wtedy gdy jest pijany. Szczegolnie w towarzystwie, jest niespokojny, rozgoryczony i zagniewany a wszyscy obchodza sie z nim jak z jajkiem. Cos w tym jest. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńTo niesamowite jak bardzo sugestie mogą wpływać na naszą świadomość. Rób dalej to co robisz :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :-)
Usuń.....jedynym warunkiem było przestrzeganie paru prostych zasad**,,,,
OdpowiedzUsuńNo a te zasady to
1-?????
2-?????
3-??????
4-?????
wtedy to byłoby jasne, proste i konkretne
a tak pozostają tylko "sugestie"
Te zasady zawarte są - jak sądzę - w Wielkiej Księdze. :-)
UsuńOczywiście,że te zasady są zawarte w Wielkiej Księdze.Wielka Księga to nic innego jak zbiór sugestii moim zdaniem i to tylko ode mnie samego zależy czy skorzystam z tych sugestii czy nie.A to,że w Wielkiej Księdze jest kilkanaście może razy (a może i więcej, nie liczyłem) napisane słowo: "muszę", "musimy", "musieliśmy"... to jak dla mnie słowo "muszę" z Wielkiej Księgi oznacza inaczej "pragnę" i tego się trzymam, tak to rozumiem, spostrzegam i czuję.Pragnę wykonywać zbiór sugestii zawartych w Wielkiej Księdze bo ratuję swoje życie:-)Pozdrawiam serdecznie i dziękuję Ci Meszuge za cały Twój fantastyczny blog i Twoje przemawiające do mnie książki, które trafiają do mnie tak mocno wyraźnie.Ja wiem,że: "Jedynym i najwyższym autorytetem w naszej wspólnocie jest miłujący Bóg..." jak mówi Nasza Druga Tradycja AA ale jeśli Bóg przemawia poprzez drugiego człowieka to właśnie poprzez Ciebie, bo każdy Twój wpis jest dla mnie znakomity i trafia do mnie tak jakby przemawiał do mnie Bóg.Dziękuję:-)ŁUKI
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńRzeczywiście, większość problemów tworzymy sami. Zmiana sposobu myślenie może 'rozwiązać' wiele z istniejących kłopotów
OdpowiedzUsuńDziękuję. :-)
UsuńJak nasz umysł jest zaskakujący. wystarczy czasami trochę pozytywnego myślenia, a wszystko się ułoży :)
OdpowiedzUsuńDziękuję.
Usuń