Z moich obserwacji wynika, że znacząca
większość (ponad 90%) uczestników mityngów Anonimowych Alkoholików w Polsce
miała też kontakt – krótszy albo dłuższy i z różnym skutkiem – z jakąś formą
psychoterapii, najczęściej odwykowej albo DDA. W związku z tym na mityngi AA
przeniesionych zostało wiele elementów ze świata profesjonalnej psychologii,
psychiatrii oraz terapii. Efekt tego jest różny, czasem nawet korzystny, innym
razem nieco mniej, a bywa też i zabawnie. Podczas mityngów można by się tym
prawie zupełnie nie przejmować – prawie, bo nowicjusze słuchają i mogliby coś
źle zrozumieć – jednak poważniejsze kłopoty mogą pojawić się wtedy, kiedy
AA-owscy sponsorzy włączają elementy psychoterapii do pracy z podopiecznymi. W
dobrej wierze zapewne i dla dobra podopiecznych, ale…
Oto kilka przykładów plus moje
wątpliwości i uwagi:
1. Nieśmiałość.
Sponsor zaleca nieśmiałemu podopiecznemu,
żeby wypowiadał się na mityngach, a nawet zgłosił się do służby prowadzącego.
No, nie wiem… Wspólnota Anonimowych Alkoholików dysponuje rozwiązaniem problemu
alkoholizmu, nie zajmuje się przecież leczeniem nieśmiałości. W taki sam sposób moglibyśmy też leczyć lęk wysokości – zmuszając podopiecznych do spacerów na krawędzi dachu.
2. Dziecko.
Alkoholiczce zaproponowano służbę w
grupie AA. Odparła z pełną powagą, że właśnie odnalazła swoje wewnętrzne
dziecko i musi się nim intensywnie opiekować, tak więc czasu na pełnienie
służby we Wspólnocie nie ma. Bez komentarza.
3. Granice.
Od lat obserwuję, jak rozpadają się
związki alkoholików płci obojga, rozpadają się po kilku latach abstynencji.
Dlaczego? Związek przetrwał lata destrukcyjnego picia, ale nie wytrzymał jego/jej
trzeźwienia? Zastanawiam się, czy może to mieć coś wspólnego z nauką stawiania
granic prowadzoną na różnych terapiach. Może zamiast tych granic (nie zbliżaj się – to moje!) warto byłoby nauczyć się budowania
bliskości, więzi, zaufania?
4. Asertywność.
Tak modna w ostatnich latach, tak lansowana
przez psychologów i media, że zaczęła być uważana (na szczęście nie powszechnie
jeszcze) za zaletę, dodatnią lub pozytywną cechę charakteru, jak na przykład
uczciwość. Asertywność definiowana jest w słowniku prosto (http://sjp.pwn.pl/sjp/asertywny;2441510.html
), jednak warto pamiętać, że jest to umiejętność, a nie cecha
charakterologiczna, i to umiejętność nabyta, wyuczona.
W określonej sytuacji człowiek może
zachować się agresywnie, asertywnie albo ulegle (wycofująco). Uważam, że prawdziwą zaletą jest umiejętność
dostosowania własnej postawy do prawidłowo rozpoznanej sytuacji (zdarzenia), a nie bezmyślne
stosowanie asertywności bez względu na okoliczności, bo… modna. Kiedy w moją
stronę zmierza trzech osiłków z kijami bejsbolowymi, wznosząc wrogie okrzyki,
grożąc mi pobiciem albo śmiercią, to po prostu uciekam i wzywam pomocy, nie
próbując nawet… otwarcie i jednoznacznie
wyrażać swoje potrzeby, uczucia i opinie (z definicji asertywności).
Asertywność to niewątpliwie umiejętność
wielce przydatna, ale chyba nieco przereklamowana. Warto też zastanowić się,
czy innym ludziom rzeczywiście w całej rozciągłości pozwalamy na asertywność,
bo może okazać się, że korzystna i wygodna jest ona dla nas samych, ale u
innych takie… asertywne zachowania uznalibyśmy po prostu za raniące. Tu przypomina mi się zasłyszany kiedyś komunikat: Każdy ma prawo odmówić, ale dlaczego mnie?!
Zgadza się w 100% ;-). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńProgram nie jest od samego zaprzesztania picia. Wielu alkoholików jak przychodzi do AA to już nie pije po terapiach. Program uczy bycia z ludźmi - też pokonywania własnych ograniczeń. Nieśmiałość to często mylone zwykłe tchórzostwo, o wewnętzrnym dziecku pierwsze słyszę, a asertywności nie znoszą ci, którzy nie tolerują sprzeciwu, innego punktu widzenia czyli często alkoholicy.
UsuńO wewnętrznym dziecku i pilącej potrzebie zaopiekowania się nim przeczytałam kiedyś w książce Katarzyny Miller "Chcę być kochana tak jak chcę". Jak porównywałam moją opinię na temat tegoż dzieła (niezbyt pochlebną) ze spostrzeżeniami koleżanek, nie mogłam dojść, jak to się dzieje, że czasami ta sama rzecz jest dla kogoś fantastyczna, odkrywcza, prawdziwa, podczas gdy dla drugiego zupełnie przeciętna.
OdpowiedzUsuńZ terminem wewnętrznego dziecka skojarzył mi się również cytat z "Przebudzenia" Anthonego de Mello - "Większość ludzi twierdzi, iż pragnie jak najszybciej opuścić przedszkole. Ale nie wierz im. Nie mówią prawdy. Jedyne, czego naprawdę chcą, to by naprawić im popsute zabawki. „Oddaj mi moją żonę”. „Przyjmij mnie znowu do pracy”. „Oddaj mi moje pieniądze”. „Zwróć mi moją wcześniejszą reputację”. Tego właśnie naprawdę chcą. Pragną, aby zwrócić im dotychczasowe zabawki (życie). Tylko tego, niczego więcej. Psychologowie twierdzą, że ludzie chorzy w istocie rzeczy nie chcą naprawdę wyzdrowieć. W chorobie jest im dobrze. Oczekują ulgi, ale nie powrotu do zdrowia. Leczenie bowiem jest bolesne i wymaga pracy, wyrzeczeń."
Czy my, dorośli ludzie, tak naprawdę chcemy dojrzeć? Pielęgnowanie wewnętrznego dziecka świadczy chyba przeciwnie...
Chcemy dojrzeć? To kolejne bzdurne przekonanie większości. Tak naprawdę nie chcemy. Chcemy, żeby było miło, bezpiecznie i wygodnie.
Usuń"musieliśmy wyzbyć się wszystkich przekonań", tylko których??, tych które według nas samych uratowały nam życie, czy może tych, że te same przekonania uratują życie np. nowicjuszowi, tak czy tak decydujemy wyłącznie za siebie
OdpowiedzUsuńosobiście "pielęgnowanie wewnętrznego dziecka" uważam za zakończone, w momencie uświadomienia sobie jego "skrzywienia", bo przecież "dzieckiem" byłem około 30 lat temu, czas dorosnąć.... ;)
Czy przekonania z czasów picia nam służyły?
Usuńsłużyły ;) w sposób destrukcyjny, też
Usuńprzekonania zawsze czemuś służą
Część moich przekonań z czasów picia dalej mi służy. Problem chyba polegał na tym, że kiedy trafiam do AA to nie mam zielonego pojęcia, które z moich przekonań są prawidłowe, a które nie. Dlatego odkładam je na bok, a później mam już konkretne wskazówki do ich oceny (z tego względu podoba mi się słowo "pryncypia") Istnieje ogrom różnych zasad, którymi się posługujemy, często nawet nieświadomie. Zupełne ich odrzucenie byłoby niemożliwe. W AA możemy je ocenić z innej perspektywy i wiele z nich stosować. Pogody ducha.
Usuń12 spiritual principles... :-)
Usuń"Największym niebezpieczeństwem dla człowieka nie są"grzechy", których on jest świadom, popadając w konflikt z ..., lecz te, które uważa za swe cnoty" T.Olchanowski
UsuńMysle ze w kazdym z nas jest dziecko.Pytanie czy pozbyc sie go czy pogodzic z nim.
OdpowiedzUsuńsensownym rozwiązaniem, wydaje się, dorosnąć ;)
UsuńDobre! :-)
Usuńdorosnąć, doróść;
Usuń1. osiągnąć odpowiednio duży wzrost;
2. przen. dogonić kogoś pod względem umiejętności, osiągnąć ten sam poziom, dorównać komuś;
3. osiągnąć odpowiedni wiek; stać się dorosłym.
za http://sjp.pl/dorosn%C4%85%C4%87.
Po 40 latach żywota jestem już chyba dorosły.
Czyli miedzy innymi odpowiadac za swoje czyny i slowa?
OdpowiedzUsuńPewnie tak.
Usuńmałe dzieci, mały problem, duże dzieci, duży ... :)
OdpowiedzUsuńTa część o asertywności - trafiasz w samo sedno, zwlaszcza tym cytatem.
OdpowiedzUsuńDziękuję. :-)
Usuńmeszuge,idz na mityng,albo zadzwon do sponsora,i juz nie umoralniaj i nie oceniaj.
OdpowiedzUsuńByłem wczoraj... :-)
Usuń"Gdy byliśmy dziećmi, zwykliśmy myśleć, że
OdpowiedzUsuńgdy dorośniemy, przestaniemy być wrażliwi.
Lecz dorosnąć to znaczy zaakceptować wrażliwość.
Bycie żywym, to bycie wrażliwym" - M. L'Engle