sobota, 19 kwietnia 2008

Tradycja 8 Wspólnoty AA

Wersja krótka: Działalność we wspólnocie powinna na zawsze pozostać honorowa, dopuszcza się jednak zatrudnianie niezbędnych pracowników w służbach AA.

Wersja pełna: Anonimowi Alkoholicy nigdy nie powinni stać się zawodowcami. Przez zawodowstwo rozumiemy pomoc udzielaną alkoholikom za opłatą lub na etacie. Możemy jednak zatrudniać alkoholików do świadczenia takich usług, do których musielibyśmy najmować nie alkoholików. Tego rodzaju prace powinny być należycie wynagradzane. Nigdy natomiast nie powinno się płacić za realizację Dwunastego Kroku.


Jak rozumiem Tradycję Ósmą Wspólnoty AA?

W początkowym okresie swojego zdrowienia (trzeźwienia) chciałem, prawdopodobnie jak wielu innych alkoholików, zostać w przyszłości terapeutą. I to raczej w niezbyt odległej przyszłości. Ot, taka dziecinada… Myślę, że działo się to na dokładnie takiej samej zasadzie, jak w przypadku uczennic pierwszej klasy szkoły podstawowej, które już po kilku lekcjach postanawiają zostać kiedyś nauczycielkami. O Ósmej Tradycji AA nie wiedziałem wtedy jeszcze zupełnie nic. O innych Tradycjach zresztą także nie.
 
Mam do siebie sporo żalu o to, że w stosownym (albo jakimkolwiek innym) czasie nie przykładałem się do nauki języków obcych. Gdybym znał na przykład język angielski, to z sensem treści Ósmej Tradycji AA miałbym pewnie zdecydowanie mniej problemów niż miałem. Moja wina… bo przecież nie ludzi, którzy z ogromnym zapałem i poświęceniem dokonali tego tłumaczenia i zrobili to, no… powiedzmy, że najlepiej, jak umieli.
 
W scenariuszach wielu grup AA znaleźć można informację: „Prowadzący lub rzecznik grupy ma prawo przerwać wypowiedź zbyt odbiegającą od tematu, nie mniej nie należy przerywać wypowiedzi innych, zadawać w jej trakcie pytań, komentować ich”. Niejednoznaczna konstrukcja takiego zapisu typu: nie można, ale można, natychmiast przypomniała mi tekst Ósmej Tradycji. Powinno być tak, ale dopuszcza się inaczej… Rzecz jasna natychmiast zabrakło mi warunków, pod którymi dopuszcza się jednak to… zatrudnianie – zwłaszcza, że przecież chciałem kiedyś tam zostać terapeutą. Spekulowałem też namiętnie na temat znaczenia słowa „honorowa”. W języku polskim można przyjąć, że czasem, w pewnych warunkach, oznaczać to może pracę darmową, ale przecież nie zawsze – jeżeli Nowak postąpił honorowo, to przecież nie znaczy jeszcze, że zrobił coś za darmo, gratis. Szukałem więc dodatkowego, głębszego sensu tej… honorowej działalności. Myślałem, że widocznie z jakiegoś ważnego powodu użyto określenia „honorowa”, zamiast po prostu „darmowa”. I, jak się ostatecznie okazało, zupełnie niepotrzebnie traciłem czas…
 
Nie wzbudziło za to moich wątpliwości to, co chyba jednak wzbudzić powinno – zakres tej „działalności” we Wspólnocie AA. W Tradycji Ósmej napisano krótko, że działalność powinna pozostać honorowa, więc założyłem, że dotyczy to każdej działalności i dowolnej pracy na rzecz AA.
Wreszcie jednak pewnego razu wpadł mi w ręce tekst Dwunastu Tradycji AA w angielskim oryginale. Przeglądałem je bez większego zrozumienia, wyszukując jedynie pojedyncze słowa, które byłem w stanie rozpoznać. I tak w treści Tradycji Ósmej zaskoczył mnie bark słowa „honor”, albo „honour” (po amerykańsku lub angielsku). Było za to słowo „nonprofessional”, a to, nawet przy mojej właściwie żadnej znajomości języka, byłem w stanie zrozumieć i przetłumaczyć, jako „nieprofesjonalista”, „nieprofesjonalny”, lub „niezawodowy”. Czyli, nie chodziło o pracę honorową (poważną, zaszczytną), ale po prostu o to, że alkoholicy nie mają być profesjonalistami! No tak, ale jakimi profesjonalistami mają nie być? Czy może profesjonalistami maklerami, prawnikami, lekarzami, bankierami? Na pewno nie! Czyli… mają nie być profesjonalnymi alkoholikami, a dokładnie profesjonalnymi anonimowymi alkoholikami. Nieco później doczytałem jeszcze stosowne komentarze oraz pełny, a nie skrócony, tekst Ósmej Tradycji w książce „Dwanaście Kroków i Dwanaście Tradycji” i prawie wszystko stało się jasne. Właśnie… prawie, bo zostały bez odpowiedzi jeszcze dwa pytania:
1. Dlaczego niby jakiś anonimowy alkoholik ma nie być profesjonalnym anonimowym alkoholikiem, w czym to szkodzi i komu? W końcu tylu terapeutów…
2. Gdzie powinna przebiegać granica pomiędzy zawodową (profesjonalną) i niezawodową działalnością w służbach Wspólnoty AA?
 
Po ostatnich zmianach ustrojowych w Polsce okazało się, że wiele firm czy instytucji musi nauczyć się funkcjonowania w zupełnie nowych warunkach tak zwanej gospodarki rynkowej. Nie ominęło to również służby zdrowia, a w tym poradni odwykowych. Powstały zresztą już także ośrodki zupełnie prywatne.
Środowisko alkoholików (anonimowych, ale nie tylko) zareagowało z czułością sejsmografu – w przerwach mityngów AA, na forach internetowych i warsztatach, pojawiły się, i co jakiś czas wracają, pytania o to, czyje interesy realizuje w takiej sytuacji alkoholik-terapeuta: swoje, jako alkoholika i członka AA, czy może również swoje, jako pracownika takiej lub innej „firmy odwykowej”?
Nie biorę udziału w takich dyskusjach i spekulacjach, ale trudno jest udawać, że pytania i wątpliwości nie istnieją. Zastanawiałem się więc czasem, czy ja byłbym gotów zawierzyć bezwarunkowo jakiemuś innemu alkoholikowi, gdybym miał wątpliwości, czy chodzi mu tylko o moje dobro, czy może o interes firmy, w której jest zatrudniony, i w której dodatkowych kilku pacjentów może oznaczać lepszy kontrakt z Funduszem, a więc i dalszą pracę dla niego? Albo coś w tym stylu.
Jest też oczywiście także i druga strona medalu – czy, gdybym faktycznie został terapeutą, mógłbym nadal i bez żadnych wątpliwości być jednocześnie członkiem Wspólnoty AA i stosować jej zasady we wszystkich swoich poczynaniach? Czy nie wystąpiłby tu tak zwany konflikt interesów?
 
Ostatecznie po kilku latach takich rozważań doszedłem do odkrywczego (!) wniosku, że Wspólnota AA oraz jej Program mają wymiar duchowy, a przecież duchowe jest to, co niematerialne. Duchowość AA, niesienie posłania tym, którzy wciąż jeszcze cierpią, nie jest na sprzedaż – nie ma i nie może być na nie ceny…
Jakie działania w takim razie mogą podejmować alkoholicy odpłatnie, by pozostać w zgodzie z ideą Ósmej Tradycji? Gdzie leży granica? Teoretycznie łatwo jest na te pytania odpowiedzieć – działanie w ramach Dwunastego Kroku, niesienie posłania drugiemu alkoholikowi, nie może nigdy i w żadnym przypadku wiązać się z jakimiś korzyściami materialnymi. Alkoholik, który rozmawia z drugim alkoholikiem, przedstawiając mu swój dramatyczny „piciorys” i zastosowaną metodę wyzwolenia, jest naturalny i autentyczny, ale jeśli będzie to robił za pieniądze – straci całą wiarygodność w mgnieniu oka.
 
Oczywiste jest, że człowiek, który po osiem godzin dziennie pakuje i szykuje do wysyłki literaturę AA, na przykład w BSK (Biuro Służby Krajowej), nie niesie posłania. Jest pakowaczem i ekspedytorem, i za to trzeba mu normalnie zapłacić, bez względu na to, czy jest alkoholikiem czy też nie. To jest najprostszy przykład. Jednak w życiu nie zawsze jest tak łatwo…
Czy nasza Wielka Księga nie stanowi posłania dla tych, którzy wciąż jeszcze cierpią i to na całym świecie? A przecież Bill W. do końca życia brał za nią tantiemy… Czy jest naruszeniem Ósmej Tradycji praca alkoholika, psychologa i terapeuty? Przecież w swojej pracy może się on (teoretycznie!) opierać na współczesnej psychiatrii i psychologii – nie musi nieść posłania w ramach Dwunastego Kroku Anonimowych Alkoholików…
 
Wspólnota AA nikomu ani nie nakaże, ani nie zabroni wykonywania takiej czy innej pracy zarobkowej. W konkretnych przypadkach pozostaje więc sumienie, uczciwość i osobista rzetelność. Zawsze przecież można zadać sobie proste pytanie: czy zarabiam na tym, że jestem członkiem Wspólnoty AA? A jeżeli nie potrafię odpowiedzieć sam na tak postawione pytanie, to zawsze mogę przecież zapytać sponsora, albo przyjaciół ze swojej grupy… Chciałem kiedyś być terapeutą. Ale czy chciałbym tego równie mocno, o ile w ogóle, w co wątpię, gdybym nie był alkoholikiem? Ano właśnie… I już znam odpowiedź.
 
Granicę i różnicę znakomicie „widzę” na swoim przykładzie. Pisuję różne teksty, recenzje, omówienia na strony internetowe, dla sklepów, wydawnictw itp. Mam z tego pewne profity. No i nie jest dla mnie niczym dziwnym, że zleceniodawca sugeruje czasem, żebym zmienił, poprawił, albo następnym razem uwypuklił… to czy tamto. Normalne. Kto płaci – ten wymaga.
Piszę także różne teksty związane z alkoholizmem i Programem AA, na strony i grupy internetowe oraz na potrzeby czasopism (biuletynów) o charakterze „branżowym” np. „Zdrój”, „Karlik”, „Mityng”, „Warta”. Za tą działalność nie mam żadnych dochodów, czy zysków, ale powiem szczerze, że ma to także swoje zalety – kiedy redaktor naczelny jednego z tych pism zaczął mi stawiać jakieś warunki, spokojnie i bez obaw mogłem jego żądania odrzucić – niosąc posłanie, a tak właśnie traktuję swoje „alkoholowe” teksty, robiąc to latami bez jakichkolwiek korzyści finansowych (materialnych), mogę być odporny na wszelkie naciski. Oczywiście w przypadku tekstów płatnych, na tego typu postawę wobec zleceniodawcy pozwolić bym sobie nie mógł. I to też jest normalne i oczywiste.
 
Gdybym miał istotę Ósmej Tradycji AA wyrazić jednym tylko zdaniem byłyby to słowa zaczerpnięte z Ewangelii św. Mateusza: „Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie…”.





Więcej w książkach, a zwłaszcza w „12 Kroków od dna. Sponsorowanie”.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz