Jesienią 2008 roku mój sponsor zasugerował mi napisanie serii króciutkich tekstów dotyczących poszczególnych Kroków AA; nie powinny być one dłuższe, niż dziesięć zdań. Chodziło głównie o to, czy potrafię odnaleźć, zrozumieć, wydobyć z Kroków to, co w nich najważniejsze, samą esencję, istotę, sedno, a następnie przekazać prosto, dosłownie w kilku zdaniach. Realizowałem to zadanie od października 2008 do końca stycznia 2009. A oto efekty mojej pracy:
12 Kroków Anonimowych Alkoholików w pigułce
Krok 1 w pigułce
Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, że przestaliśmy kierować własnym życiem.
Alkoholizm to choroba. Jako alkoholik jestem bezsilny wobec alkoholu, ale nie jestem bezsilny wobec choroby alkoholowej – z alkoholem nie wygram, ale alkoholizm można zatrzymać i leczyć. Bezsilność wobec alkoholu oznacza też, że nie jest to problem głupoty, złego charakteru, czy braku silnej woli.
Druga część Pierwszego Kroku mówi tak naprawdę o pokorze. O pokorze rozumianej, jako zgoda na rzeczywistość i niewalczenie z faktami. Takim podstawowym faktem, dla mnie, alkoholika, jest to, że jeśli zacznę pić, to nie wiem, kiedy skończę i jak skończę, jeśli w ogóle skończę. Kolejnym faktem jest i to, że jeśli nie jestem Panem Bogiem, to na całą resztę swojego życia – poza alkoholem i piciem – wpływ też mam mniej lub bardziej ograniczony.
Krok 1 w pigułce (wersja druga)
Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, że przestaliśmy kierować własnym życiem.
Alkoholicy utrzymujący abstynencję od wielu lat twierdzą, że są bezsilni wobec alkoholu i nie kierują, albo przynajmniej nie w pełni kierują, swoim życiem. Czy mam powody przypuszczać, że ze mną jest inaczej? Piłem w dwie godziny po tym, jak dałem słowo, że nie tknę alkoholu przez miesiąc. Kiedy zaczynałem pić nie wiedziałem kiedy i jak skończę. Piłem nawet wtedy, kiedy wiedziałem, że tego dnia szczególnie nie powinienem tego robić, bo grozi to poważnymi konsekwencjami. Konsekwencje mnie dosięgały, a ja piłem nadal. Jeśli przyznaję, że Krok 1 przynajmniej częściowo jest także i o mnie, to właśnie staję na progu drzwi wiodących do życia zupełnie innego, niż znałem dotychczas. Nie wiem, co będzie dalej i trochę się boję, ale są w końcu ludzie, którzy już ten próg przekroczyli i żyją. Twierdzą nawet, że żyją lepiej.
Krok 2 w pigułce
Uwierzyliśmy, że Siła Większa od nas samych może przywrócić nam zdrowie.
Niedawno przestałem pić; moja abstynencja nie jest jeszcze zbyt długa, ani… zbyt trwała czy pewna. Nie jest to także jeszcze dobry czas na rozważanie koncepcji Boga lub innej osobowej Siły Wyższej oraz kanonów wiary i religii w moim nowym życiu, w którym nadal panuje niepewność, a nawet chaos.
Gdzie i u kogo, jako alkoholik, znajdę pomoc i wsparcie? Kto wie, jak ja mam żyć i co robić, żeby nie zapić? Zanim uporządkuję swoje zaburzone relacje z Bogiem, dzisiaj, doraźnie, jednego mogę być pewien: na temat problemu alkoholowego, takiego jak mój, więcej wiedzą w poradniach odwykowych i we Wspólnocie AA. Zwłaszcza w tej ostatniej spotykam alkoholików, którzy nie piją. Oni znają sposób. Wierzę, że zadziała on i dla mnie.
Krok 3 w pigułce
Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, jakkolwiek Go pojmujemy.
Wielu alkoholików – i ja też – w początkowym okresie ma bardzo pokomplikowane relacje z Bogiem, religią, kościołem itp. i za siłę większą od samego siebie uznaje na przykład służbę zdrowia lub Wspólnotę AA. Nie dzieje się w związku z tym nic złego. Na porządki w życiu religijnym na pewno przyjdzie stosowny czas, ale na początku moja pierwsza wizyta w poradni i pierwszy mityng AA, były przecież złożeniem własnej woli w ręce kogoś, kto wie, jak ja, alkoholik, mam żyć obok alkoholu bez alkoholu.
Kiedy zawiodły już właściwie wszystkie moje sposoby i metody, kiedy konsekwencje picia stały się nie do udźwignięcia, oddałem się w opiekę komuś, kto wiedział, jak ja mam żyć. I to w zasadzie wszystko – z jednym zastrzeżeniem, żebym po jakim takim dojściu do siebie nie wpadł na pomysł, że teraz to ja już potrafię, już wiem, już umiem, już sobie poradzę sam.
Krok 4 w pigułce
Zrobiliśmy gruntowny i odważny obrachunek moralny.
Niesamowicie ważny ten Krok. Odkładanie go w nieskończoność (nasze sławetne „daj czas czasowi”), albo realizacja „po swojemu”, bez pomocy kogoś doświadczonego, potrafi mieć tragiczne skutki.
Podstawowe zasady:
– Obrachunek moralny to nie jest rachunek sumienia dokonywany przez katolików przed spowiedzią; wyliczanka grzechów może w przypadku alkoholika być niezwykle spektakularna, ale podczas poważnej realizacji Programu 12 Kroków AA niewiele pomoże, jeśli w trakcie tej pracy nie doszukam się samej istoty swoich błędów, czyli nie znajdę odpowiedzi na pytania: „Dlaczego robiłem to, co robiłem? Co we mnie jest takiego, że kradłem, kłamałem oszukiwałem, uwodziłem, manipulowałem?”.
– Obrachunek moralny obejmować ma całe życie, a nie tylko okres uzależnionego picia.
– Nie da się gruntownie i dokładnie zrealizować obrachunku moralnego samotnie.
Krok 5 w pigułce
Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów.
Wyznanie Bogu (istoty swoich błędów) alkoholik dokonuje stosownie do wyznawanej religii; jest to jego sprawa indywidualna, a nawet osobista i intymna. Wyznanie sobie, to przyjęcie prawdy o sobie samym. Może być ono połączone z wyznaniem „drugiemu człowiekowi”. Ten „drugi człowiek” to rzeczywiście może być jedna osoba (na przykład sponsor), ale równie dobrze może to być także kilka osób. W WK napisano przecież „wyznaj Bogu i współbraciom swoje winy…”. Współbraciom, a nie jednemu bratu.
Z moich osobistych doświadczeń wynika, że całkiem niezłym pomysłem było dla mnie, żeby to było kilka osób i to alkoholików. Kogoś nieuzależnionego jestem w stanie wyprowadzić w pole (nawet zupełnie nieświadomie), jednak problem polega na tym, że to ja, a nie on, poniosę tego konsekwencje.
Mityng AA nie jest dobrym miejscem na realizację 5 Kroku.
Krok 6 w pigułce
Staliśmy się całkowicie gotowi, aby Bóg uwolnił nas od wszystkich wad charakteru.
Typowy i powszechny błąd, który i ja popełniłem, polega na tym, że alkoholik czeka z realizacją Kroku 6 do momentu, w którym stanie się gotowy, aby… podczas, kiedy Krok ten dotyczy właśnie budowania gotowości.
Komplet moich wad charakteru nie jest dopustem bożym („takim mnie Panie Boże stworzyłeś, to takim mnie masz”), ale przypomina raczej kuferek z narzędziami. Kiedy jest mi to potrzebne, kiedy mam nadzieję zyskać określone korzyści, wyciągam z kuferka któreś z „narzędzi” (na przykład kłamstwo, złodziejstwo, lubieżność, łakomstwo itd.) i po prostu używam go. A tak, tak… wad charakteru używamy jak narzędzi i robimy to dlatego, że przynosi to określone korzyści. Budowanie gotowości to praca związana ze świadomą rezygnacją z używania tych „narzędzi”.
Krok 7 w pigułce
Zwróciliśmy się do Niego w pokorze, aby usunął nasze braki.
Krok 7 AA to nie jest koncert życzeń i zachcianek. Najważniejsza jest w nim pokora rozumiana jako pełna świadomość własnych wad i zalet, słabości i mocnych stron. Tak rozumiana pokora pomaga mi odróżnić te rzeczy, które mam i mogę pozostawić Bogu, od tych, z którymi zdecydowanie i bez użalania się nad sobą, powinienem poradzić sobie sam. Bo w 7 Kroku prosić mam właśnie z pokorą, a nie z fanaberiami, zachciankami, roszczeniami, fantazjami i dziecinnym tupaniem nóżkami.
Krok 8 w pigułce
Zrobiliśmy listę osób, które skrzywdziliśmy i staliśmy się gotowi zadośćuczynić im wszystkim.
Lista ma obejmować wszystkie osoby, które skrzywdziliśmy, a nie tylko przypadki z czasów picia. Takie podejście do sprawy ustrzegło mnie przed zupełnie nierealistycznym wyobrażeniem, że przed piciem i po jego zaprzestaniu to ja właściwie byłem święty.
Lista osób ma być zrobiona, a nie wymyślona. To znaczy, że ma być wykonana na papierze, a nie tylko w pamięci. Uważam też, że mało realne jest wykonanie tej pracy samemu. Kartka papieru i sponsor (albo jakiś warsztat tematyczny) znakomicie wpływają na długość tej listy, to jest na jej realizm.
Gotowość do zadośćuczynienia rozumiem jako wewnętrzne przekonanie, że określonym ludziom coś się ode mnie należy. Tak, właśnie należy – to nie jest chwilowa zachcianka znów wykonana po swojemu, ani nie prezent czy przejaw dobrej woli. Ja osobom skrzywdzonym jestem zadośćuczynienie winien.
Krok 9 w pigułce
Zadośćuczyniliśmy osobiście wszystkim, wobec których było to możliwe, z wyjątkiem tych przypadków, gdy zraniłoby to ich lub innych.
Zaprzestanie picia nie jest zadośćuczynieniem.
Zadośćuczynienie jest dla ofiar, a nie dla katów.
Zadośćuczynienia dokonuję dlatego, że osobom przeze mnie skrzywdzonym się to po prostu należy, a nie po to, żeby poprawić sobie nastrój i samopoczucie. Jeżeli zadośćuczyniłem żeby pozbyć się poczucia winy i wyrzutów sumienia, to nie miało to nic wspólnego z uznaniem prawa ofiar do zadośćuczynienia, ani z moim trzeźwieniem (zdrowieniem).
Powiedzieć „przepraszam” mogę komuś, kogo niechcący potrąciłem na ulicy, ale jeżeli komuś spier… pół życia, albo zabrałem dzieciństwo, to samo „przepraszam” jest bezczelnością i kolejną krzywdą.
Zadośćuczynienie nie ma być kolejnym aktem mojej samowoli – jego zakres i wymiar powinienem uzgodnić z osobą skrzywdzoną; pamiętam, że to nie ja stawiam tu warunki.
Krok 10 w pigułce
Prowadziliśmy nadal obrachunek moralny, z miejsca przyznając się do popełnianych błędów.
Obrachunek moralny z Kroków 4-5 nie załatwia sprawy raz na zawsze. Należy go, choć oczywiście nie w takim wymiarze, prowadzić na bieżąco. Już sama zgoda na realizację 10 Kroku świadczy o pokorze, gdyż mowa jest w nim o błędach popełnianych, a nie tylko popełnionych kiedyś tam.
Komu należy się przyznawać do popełnianych nadal błędów? To oczywiście zależy od wagi i rodzaju sprawy: sponsor, mityng, ktoś zaufany, ale głównie i przede wszystkim osoba skrzywdzona… Ważne jest, żeby nie skończyło się na przyznawaniu, po którym nadal będę popełniał te same czyny – Krok 10 to korekta zachowań i rozpoznanie intencji.
Krok 11 w pigułce
Dążyliśmy poprzez modlitwę i medytację do coraz doskonalszej więzi z Bogiem, jakkolwiek Go pojmujemy, prosząc jedynie o poznanie Jego woli wobec nas, oraz o siłę do jej spełnienia.
Bardzo długo trwało zanim (będąc chrześcijaninem!) zorientowałem się, że ja nie muszę szukać jakichś skomplikowanych, kabalistycznych wręcz sposobów i metod na poznanie woli Boga wobec mnie, bo mam ją przecież jasno i wyraźnie spisaną w postaci Dekalogu.
Ważne wydaje mi się to, że podporządkowując się woli Siły Wyższej (jakkolwiek ją pojmuję) niejako automatycznie sam siebie przestaję ustawiać w centrum wszechświata.
Realizacja Kroku 11 pomaga mi znaleźć odpowiedź na pytanie o motywy mojego działania. Pomogłem koledze z życzliwości, czy po to, żeby się popisać i wykazać swoją nad nim wyższość? Tak rozumiany Krok 11 może stanowić znakomite narzędzie do korekty intencji, a to jest jednym z jego celów podstawowych.
Krok 11 w pigułce (nowa wersja)
Dążyliśmy poprzez modlitwę i medytację do coraz doskonalszej więzi z Bogiem, jakkolwiek Go pojmujemy, prosząc jedynie o poznanie Jego woli wobec nas oraz o siłę do jej spełnienia.
Modlitwa i medytacja nie są celem Kroku Jedenastego, to jedynie narzędzia, możliwe zresztą, że nie jedyne, służące do doskonalenia więzi z Bogiem. Ta z kolei wydaje się absolutnie niezbędna do korekty motywów i intencji, rozpoznanych w Kroku Dziesiątym, bo tego zadania już żadną miarą nie jestem w stanie skutecznie zrealizować sam, bez Jego wsparcia i pomocy.
Krok 12 w pigułce
Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.
Żeby sensownie nieść posłanie, trzeba najpierw wiedzieć, jak ono brzmi, czyli po prostu trzeba mieć co przekazać potrzebującemu. Ważne, by pomoc innym nie zasłoniła mi konieczności pracy nad sobą, bo przecież „nie możesz podzielić się czymś, czego sam jeszcze nie masz”.
Czasem problematyka niesienia posłania oraz różnych typów przebudzeń duchowych, przysłania drugą część Kroku 12 mówiącą o potrzebie stosowaniu przyjętych zasad w całym moim życiu, a nie tylko w czasie dwóch godzin mityngu tygodniowo.
Krok 12 w pigułce (nowa wersja)
Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.
Jest nadzieja i jest sposób. Jeśli pragniesz tego, co my w AA posiadamy (trzeźwość), spróbuj robić to, co my robiliśmy – takie posłanie staram się nieść innym alkoholikom, pomagając im zrozumieć, że mają wybór, ale nie wyręczając w podejmowaniu decyzji.
Siłą Wspólnoty i nadzieją dla osób uzależnionych jest Program AA (a nie mityngi!), który w praktyce okazał się znakomitym pomysłem na całą resztę mojego życia i to także, a może nawet przede wszystkim, tego zwykłego życia, które toczy się poza mityngowymi salami Wspólnoty Anonimowych Alkoholików.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz