Wszyscy wiedzą, do czego służy wózek w dużym sklepie samoobsługowym, zwanym u nas zwykle marketem: wozi towary, które klienci zamierzają kupić, a dzięki temu, chodząc po sklepie, nie muszą ich oni taszczyć w rękach, czy koszykach. Do takiego wózka można zapakować dużo więcej, niż dałoby się unieść, a następnie podjechać z nim do samego bagażnika samochodu. Wózki pomagają ludziom, po prostu.
Pewnego razu wózek się zepsuł. To normalne, czasem się zdarza. Zabrano go więc na zaplecze sklepu, do warsztatu, gdzie uszkodzonym wózkom przywraca się sprawność. Po kilkunastu dniach wózek został naprawiony przez fachowców, ale… Tu właśnie zaczął się problem, bo wózkowi bardzo spodobało się w warsztacie i wcale nie rwał się do powrotu do swoich normalnych zadań. Wymyślał co trochę kolejne problemy techniczne: a to był jeszcze niegotowy do pracy, a to coś miał jeszcze do posmarowania… Prawda jednak była taka, że w warsztacie czuł się znakomicie – ludzie o niego dbali, a wieczorami, gdy mechanicy już sobie poszli, mógł całymi godzinami opowiadać, wraz z innymi uszkodzonymi wózkami, dramatyczne historie na temat awarii, od których ze zgrozy smar zastygał im w łożyskach.
Jakimś cudem naszemu wózkowi udało się w taki sposób spędzić w warsztacie okres tak długi, że w konsekwencji zapomniał, jak się pracuje i do czego został stworzony. Zaczęło mu się nawet wydawać, że najważniejszym elementem „życia” sklepowego wózka są właśnie te godziny spędzone w warsztacie na snuciu długich i pasjonujących opowieści o uszkodzeniach, awariach, wypadkach oraz ich nie mniej frapujących okolicznościach. Jednak pewnego razu cierpliwość mechaników się wyczerpała i zwyczajnie wykopali wózek do roboty, ale wtedy…
Nie, nie wiem, co było wtedy – ja nie jestem sklepowym wózkiem. Jestem człowiekiem, alkoholikiem i coraz częściej odnoszę wrażenie, że zdecydowanie lepiej byłoby – dla wszystkich – gdybym przyglądał się, uczestniczył i pomagał innym alkoholikom, gdy ci się podnoszą, zamiast w nieskończoność międlić stare historie swoich i cudzych klęsk i upadków.
Przysłowie, które bardzo lubię mówi, że statki są bezpieczne w porcie, ale nie po to je zbudowano, by tam stały…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz