niedziela, 22 maja 2011

Skazani? Może i skazani...

W środowisku Anonimowych Alkoholików często można usłyszeć określenie „skazani na rozwój”. Czasami drażni mnie ono swoją bombastyczną naiwnością, innym razem rozumiem i doceniam jego głęboki sens i znaczenie, jednak tym razem zastanawiam się na innym nieco skazaniem, innym dożywociem. 
 
Skazani? Może i skazani, ale... – Z notatnika alkoholika (odc.2)
 
Uczyli mnie, jak być grzecznym dzieckiem, spokojnym dzieckiem, cichym dzieckiem, nie sprawiać kłopotów i nikomu nie przeszkadzać. Uczyli mnie, jak być dobrym uczniem, jak szanować dorosłych, starszych, panią nauczycielkę, panią dentystkę, pana gospodarza domu i ciocię z Widawy. Nauczyli mnie, jak zdobywać przyjaźń ludzi na stanowiskach, takich, którzy dużo mogą, a przynajmniej, jak żyć z nimi w zgodzie.
Dlaczego nikt mnie nie nauczył, jak żyć w przyjaźni i zgodzie z samym sobą?! Przecież tylko na siebie jestem skazany naprawdę dożywotnio… 





Więcej w moich książkach


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz