Naród, który nie pamięta swojej historii, nie ma także swojej przyszłości – powiedzenie to, w takiej bądź podobnej formie, a wersji jest mnóstwo, na przykład: Naród, który nie zna swej przeszłości nie ma szans na napisanie nowej historii – przypisywane jest Janowi Pawłowi II albo Józefowi Piłsudskiemu. Z moich dotychczasowych poszukiwań wynika, że autor w rzeczywistości jest nieznany, ale… w niczym nie umniejsza to mądrości tych słów i zawartej w nich głębokiej prawdy.
Anonimowi alkoholicy na początku swojej drogi, skoncentrowani na niełatwym zadaniu utrzymania abstynencji, historią AA zwykle się nie interesują, jednak z czasem, gdy samo niepicie nie stanowi już większego problemu, warto byłoby ten stan rzeczy zmienić. W starych scenariuszach mityngów mowa była o skarbcu mądrości AA, zbudowanym na bazie wieloletnich doświadczeń Wspólnoty i jej członków. Warto do tego skarbca zajrzeć i z jego zawartości skorzystać.
Potrafimy już uczyć się na własnych błędach, czasem nawet na cudzych – może już czas najwyższy zacząć się uczyć na błędach popełnionych we Wspólnocie AA? Zamiast do znudzenia i w nieskończoność je powtarzać? Jednak do tego potrzebna jest znajomość historii. Historii prawdziwej, nie pokrytej brązem, lukrem, czy czym tam jeszcze, historii nie zafałszowanej, nie wygładzonej, nie połowicznej… zgodnej z faktami po prostu.
„Historia AA w Polsce tom 1” – Tadeusz grupa AA „Ster”
Czekałem na tę książkę, czekałem i wreszcie się doczekałem, i radość moja jest wielka, bo od lat Wspólnota AA i jej historia są moim hobby, może pasją życiową; jeśli nawet wcześniej wiedziałem na te tematy sporo, to były to informacje nieuporządkowane, często wyrwane z kontekstu, fragmentaryczne, nie zweryfikowane itp. I oto dostałem „gotowca” – nic tylko czytać, uczyć się, dowiadywać, korzystać. Dobra robota - dziękuję Tadeusz! Nareszcie mamy pozycję, do której można się odwołać, i nie, nie tylko po to, by weryfikować opowieści starszych członków Wspólnoty, którzy w dobrej wierze luki w pamięci wypełniają przekonaniami, wyobrażeniami oraz mitami – a tych, co naturalne, z czasem przybywa. Popełniliśmy – tak, my we Wspólnocie AA w Polsce – mnóstwo błędów. Są one naszym kapitałem, szansą i nadzieją na przyszłość. Nie zmarnujmy jej!
Czy tom 1 „Historii AA w Polsce” w pełni mnie satysfakcjonuje? Ależ oczywiście, że nie! Ja jestem zachłanny i pazerny, i chciałbym dowiedzieć się dużo więcej (na przykład kto, kiedy, ale przede wszystkim, po co wprowadził na mityngi AA w Polsce świeczki?), ale kiedy wyłączę pazerność i perfekcjonizm, kiedy przypomnę sobie, że ma być jeszcze ciąg dalszy, to wychodzi mi satysfakcja na poziomie jakichś 96%. Przy moim krytycznym podejściu do literatury jest to wynik bardzo wysoki. Ot, skrzywienie zawodowe.
Oczywiście nie ma sensu, ani możliwości, cytowania akapitu po akapicie i opatrywania ich własnymi komentarzami typu: to jest znakomite, a to fantastyczne, tamto świetne, skupię się więc na tych paru elementach, które skłaniają mnie do zastanowienia, rodzą pewne wątpliwości, pytania, przemyślenia. Najlepiej w punktach.
1. Wspólnota AA w Polsce rozwijała się inaczej niż w USA – to nie ulega wątpliwości – według dr Danuty Dudrak działo się tak dlatego, „ponieważ nigdy nie mieliśmy Billa i Boba” (str. 49). Wspólnota działa w co najmniej 150 krajach świata. Tylko jeden z nich, Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, „miał” Billa i Boba. W takim razie chyba nie o ich obecność tu chodzi. Wydaje mi się, że odmienność Wspólnoty AA w Polsce nie wynika z niedoboru Billa i Boba, lecz z faktu, że u nas Wspólnotę AA zakładali profesjonaliści, a nie anonimowi alkoholicy, czy choćby alkoholicy.
Kwestia „kto zakładał AA?” wydaje mi się szczególnie ważna. Duchowy Program AA zaczyna się w chwili, gdy jeden alkoholik mówi do drugiego – mówi o tym, co sam zrobił, żeby przestać pić, o tym, że jest sposób, jest rozwiązanie. U nas tego elementu nie było. O sposobach mówił alkoholikom nie drugi alkoholik, ale terapeuta; mówił nie o tym, co sam zrobił, ale co oni mają zrobić, żeby nie pić. Czy przekazywał duchowy Program AA? Czy może procedury i narzędzia psychologiczne i psychoterapeutyczne? I tak niedobory duchowości AA-owskiej zaczęły na naszych mityngach wypełniać obrzędy i ceremonie.
W Preambule czytamy, że Anonimowi Alkoholicy są wspólnotą mężczyzn i kobiet, którzy dzielą się nawzajem doświadczeniem, siłą i nadzieją, aby rozwiązać swój wspólny problem i pomagać innym w wyzdrowieniu z alkoholizmu (podkreślenie moje). Terapeuci w końcu przestali w mityngach uczestniczyć i… od ponad trzydziestu lat na większości mityngów w Polsce dzielimy się ochoczo i z zapałem wspólnym problemem, a nie rozwiązaniem, jakim wspólnie dysponujemy we Wspólnocie AA.
Oczywiście – jak chyba wyraźnie widać – nie jest to żaden zarzut przeciw książce, jej autorowi, czy wymienionym w „Historii AA w Polsce” profesjonalistom, dzięki którym w tym kraju Wspólnota AA zaistniała w czasach, kiedy mało realne było, by założył ją jakiś pijak. Dzięki ich działaniom część alkoholików po prostu przeżyła i o tym nie wolno nam zapominać. To tylko moje przemyślenia dotyczące stanu obecnego i jego genezy.
2. W rozdziale pierwszym „Czym jest Wspólnota Anonimowych Alkoholików” czytamy: Podstawowym i najważniejszym ogniwem Wspólnoty AA jest grupa AA. To tam, przede wszystkim realizuje się program zdrowienia według Dwunastu Kroków AA. Na spotkaniach (mityngach) grup Anonimowych Alkoholików każdy uczestnik mówi tylko o własnych doświadczeniach, poglądach i przeżyciach. Nie teoretyzuje, nie krytykuje wypowiedzi innych ani nie ocenia. Nie udziela się rad, a wypowiedź może jedynie ujawniać własne doświadczenia i zachowania w sytuacjach podobnych do przedstawionych przez innego uczestnika. Nie można przerywać wypowiedzi innych, zadawać w jej trakcie pytań czy komentować ich. Wszyscy obecni na mityngu zobowiązani są do zachowania anonimowości osób i zasłyszanych na mityngu spraw i zdarzeń – jest to fundamentalna zasada AA. Jako, że następny rozdział nosi tytuł „Pojawienie się idei AA w Polsce”, rodzi się wątpliwość, czy cytowany fragment miałby dotyczyć Wspólnoty AA na świecie (zanim zaistniała ona w Polsce), czy może jednak też w Polsce. Tak czy inaczej uważam, że zgodne z rzeczywistością jest w nim jedynie pierwsze zdanie. Nie jest prawdą – nadal piszę tu o swoich przekonaniach i doświadczeniach – że realizacja Programu 12 Kroków możliwa jest podczas mityngu AA. Nie jest prawdą, że przeniesiony z grup psychoterapii odwykowej zakaz udzielania rad, obowiązuje na mityngach AA na całym świecie. Życie bez oceniania (osób, zdarzeń itp.) jest nierealne, choć… faktem jest, że nie w każdej sytuacji należy te oceny werbalizować. Pewności nie mam, ale podejrzewam, że władzę pozwalającą nakładać na uczestników mityngów jakieś zobowiązania, prowadzący takie spotkanie przydziela sobie chyba tylko w AA w Polsce, no… może jeszcze w krajach, do których ideę AA przynieśli Polacy.
Ja także mógłbym przytoczone wyżej zdania recytować z pamięci – były one elementem starych scenariuszy, w których osobista odpowiedzialność uczestników mityngu AA za własne zachowania i postawy podczas spotkania przenoszona była na rozbudowany system regulaminów, zakazów, nakazów itd. Ja także latami wierzyłem, że tak, jak jest na mityngach w AA w Polsce, jest też na całym świecie – myliłem się.
3. Zaskoczył mnie trochę sposób datowania narodzin grup AA. Fakty pozostają faktami bez względu na to, czy je pamiętamy, czy nie. Jeśli nie pamiętamy, to nie wydaje mi się, by można je sobie ustalać mocą decyzji jakiegoś gremium. Sumienie grupy AA ma spore kompetencje, to prawda, ale czy może swoimi decyzjami kreować rzeczywistość? Oczywiście rozumiem, że jakąś metodologię trzeba było przyjąć i faktycznie problem ten właściwie nie wydaje mi się specjalnie ważny, jednak pod warunkiem, że we wszystkich przypadkach konsekwentnie informować będziemy, że podawana data jest przybliżona i umowna. Za dzień narodzin Wspólnoty uznaje się 10.06.1935… uznaje się, a nie – jest.
4. Tadeusz wspomina też (str. 171) „starych” AA i ich porównanie mówiące o kiszonym ogórku, który nigdy nie stanie się ogórkiem świeżym. Jestem absolutnie przekonany, że zanim pojawi się drugi tom „Historii AA w Polsce”, będą działały w naszym kraju ośrodki uczące na powrót niektórych uzależnionych picia towarzyskiego, bezproblemowego. Dokładnie tak, jak ma to miejsce w wielu krajach, na przykład w Niemczech. To jednak w tej chwili wydaje mi się w mniej ważne, bo nie dotyczy Wspólnoty AA. Chodzi mi po głowie coś innego… Czy wszyscy uczestnicy mityngów AA, nawet tych zamkniętych, są alkoholikami? Otóż moim zdaniem – nie. Od lat przy rozmaitych okazjach zwracam uwagę na szczególny zapis Trzeciej Tradycji AA: Jedynym warunkiem przynależności do AA jest pragnienie zaprzestania picia. Właśnie tak!! Pragnienie zaprzestania picia, a nie zdiagnozowany alkoholizm! Wymowa pełnej wersji Trzeciej Tradycji jest już zupełnie inna, bo przecież mowa jest w niej o wszystkich, którzy cierpią z powodu alkoholizmu. Domyślam się, jaka jest geneza tych różnic, ale w tym momencie nie ma to większego znaczenia.
Uważam, że mnóstwo ludzi cierpi z powodu nadużywania alkoholu. Piją oni, albo pili, w sposób szkodliwy, ryzykowny, destrukcyjny, ale… to jeszcze nie oznacza automatycznie, że są alkoholikami. Przy mityngowym stole jest miejsce dla każdego, kto chce przestać pić, ale nie wszyscy w AA potrzebują duchowego programu Wspólnoty AA.
5. Zadziwiał mnie momentami nacisk, z jakim autor broni pozycji Poznania w historii AA w Polsce. Broni się czegoś, co jest atakowane, a tego – przyznam – już nie rozumiem. AA, sama idea i pierwsze grupy, pojawiły się w naszym kraju w mieście o nazwie Poznań. Nie Bielsko, nie Radom, nie Katowice… Poznań. To jest fakt. Ludzie trzeźwi nie dyskutują z faktami. A przynajmniej tak mi się wydawało… Po co w takim razie negować oczywiste pierwszeństwo tego właśnie miasta? Czyżby komuś naprawdę wydawało się i roiło, że alkoholik z trzyletnią abstynencją jest trzeźwiejszy, bo urodził się i pił w Akron, a nie w Bostonie? W Poznaniu, a nie w Szczecinie? Gdyby tak było, to może jeszcze miałoby to jakiś sens, ale przecież nie jest. Mieszkańcy Krakowa też nie są lepsi od innych Polaków z tego powodu, że kiedyś Kraków był stolicą Polski.
6. Choć miałem tego nie robić, nie potrafię powstrzymać się od przytoczenia fragmentu, który uważam za niesamowicie wręcz ważny: Tymczasem najczęściej okazuje się, że samo niepicie – jakkolwiek w całym procesie zdrowienia najważniejsze – nie wystarcza. W wielu przypadkach, już nie pijąc, w wyniku egocentryzmu, egoizmu, niedojrzałości emocjonalnej alkoholika i wielu innych jego wad, nie tylko nie naprawia on relacji z innymi ludźmi, a często – wbrew sobie – nadal je niszczy. Przejawia się to w tym, że mimo zaprzestania picia alkoholik nadal rani innych ludzi, także najbliższych, często wbrew swojej woli. Alkoholik, mimo iż nie pije, często swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem nadal pozostawia wokół siebie zgliszcza i popiół. Okazało się jak mawiał jeden z rozmówców – że, jak pił, był pijanym draniem, jak przestał pić, stał się trzeźwym draniem. A przy tym wszystkim opanowana do perfekcji umiejętność zakłamywania rzeczywistości pozwala alkoholikowi odsuwać problem od siebie, przerzucając, jeżeli nie całość, to przynajmniej dużą część odpowiedzialności za zaistniały stan rzeczy na innych. I przede wszystkim o tego typu „niekierowaniu własnym życiem” mówi druga część Kroku Pierwszego (str. 165).
Po raz pierwszy chyba tak wyraźnie, jednoznacznie i niejako oficjalnie zwraca się uwagę, że uznanie przez alkoholika jego bezsilności wobec alkoholu oraz utrzymywana całymi latami abstynencja mogą nie wystarczyć do zbudowania trzeźwego, satysfakcjonującego, pogodnego życia. Siłą Wspólnoty i nadzieją dla alkoholików jest Program AA…
7. Czym była poszerzona wersja 12 Kroków (str. 158, ale nie tylko)? Na czym konkretnie miałaby polegać rzekoma – a może i faktyczna – klerykalizacja Wspólnoty AA w Polsce? Jak długą abstynencję miała najmłodsza stażem alkoholiczka w pierwszej Siódemce? Czy nadmiar demokracji może zaszkodzić Wspólnocie? Jak powstawała Fundacja?
Pasjonujących tematów i zagadnień zawarto w książce mnóstwo, ale ja nie podejmuję się pisać jej streszczenia, lecz jedynie artykuł sygnalizujący, że jest to pozycja wyjątkowo ważna, ciekawa, powiedziałbym nawet, że obowiązkowa dla każdego AA, który swoją przynależność do Wspólnoty traktuje poważnie.
Książka rozchodzi się u nas jak świeże bułeczki. W ciągu kilku dni z 5 sztuk poszło u kolportera intergrupy, a nie jest on jedynym od którego można ją kupić. Ja sobie poczekam i pożyczę od kogoś jak już ją przeczytają... :)
OdpowiedzUsuńDzięki za recenzję!
wspaniała robota :) dopiero zacząłem czytać, lecz przyznam się się że nie umiem wyciągać tak oczywistych wniosków jak powyżej
OdpowiedzUsuńdzięki że jesteś Meszuge
pozdrawiam pogodnie
jeden z wielu
Wspaniała jest robota Tadeusza i chłopaków z Poznania. :-)
UsuńPrzeczytałem... Teraz mam parę pytań. Zadam je Tadeuszowi na planowanym spotkaniu z autorem w poznańskim PIK-u AA 10 czerwca.
OdpowiedzUsuńhttp://12krokow.niepije.pl/czy-mozesz-mi-wybaczyc-vt4945.htm fakty o aa polska i świat Bóg oferuje ludziom po 11 latach trzezwoći zupki chińskie i obcy kraj ,wstyd dla boga aa i wiary katolickiej
OdpowiedzUsuńWitaj dzięki ,a przy okazji histori AA ,nigdzie też nie mogę się doczytać kwesti przedstawiania się za każdym razem
OdpowiedzUsuńMam na imie xxx jestem alko i tak nieraz na spotkaniu sam prowadzący co słowo się przedstawia ?.Z góry dziękuje za odpowiedż
Pozdrawiam .
Nigdzie w literaturze AA nie znalazłem "nakazu", ani nawet jakiejkolwiek sugestii, że coś takiego należy/warto robić. Argument, że robimy tak po to, żeby nie zapomnieć, że jesteśmy alkoholikami, wydaje mi się mocno kulawy - jakbym w trakcie mityngu AA mógł zapomnieć, że jestem alkoholikiem.
UsuńJa się przedstawiam raz, przy pierwszej wypowiedzi, a później, jeśli zabieram głos kolejny raz, to już nie.
Bardzo ciekawa i pouczajaca pozycja. Zgadzam sie z Toba. Kazdy AA w polsce powinien sie z nia zapoznac.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam