-
Cześć, to ja, Kazik. Chciałem raz jeszcze podziękować za wczorajszą imprezę u
was – było naprawdę super!
- Cieszę się Kaziu bardzo, że ci się podobało, tylko… przykro mi to mówić… wolałbym jednak, żebyś do nas więcej nie przychodził.
- Jak to, coś się stało?
- No… nie, po prostu nie przychodź.
- Ale co się stało?! Mówże wreszcie człowieku i nie owijaj w bawełnę!
- Bo widzisz… Wczoraj, po twoim wyjściu, okazało się, że zginał mój portfel.
- Zwariowałeś?! Chyba nie myślisz, że to ja?! Posądzasz mnie o kradzież???
- No nie… po godzinie portfel się znalazł, wpadł za kanapę, ale sam rozumiesz… pewien niesmak jednak pozostał.
- Cieszę się Kaziu bardzo, że ci się podobało, tylko… przykro mi to mówić… wolałbym jednak, żebyś do nas więcej nie przychodził.
- Jak to, coś się stało?
- No… nie, po prostu nie przychodź.
- Ale co się stało?! Mówże wreszcie człowieku i nie owijaj w bawełnę!
- Bo widzisz… Wczoraj, po twoim wyjściu, okazało się, że zginał mój portfel.
- Zwariowałeś?! Chyba nie myślisz, że to ja?! Posądzasz mnie o kradzież???
- No nie… po godzinie portfel się znalazł, wpadł za kanapę, ale sam rozumiesz… pewien niesmak jednak pozostał.
Kawał
ten przypomina mi się zawsze, gdy w pracy z podopiecznym dochodzimy do
rozdziału poświęconego Krokowi Ósmemu w 12x12, a dokładnie zdania: „Będziemy
trzymać się zasady, by uznawać własne przewiny, wybaczając jednocześnie
wyrządzone nam krzywdy zarówno rzeczywiste, jak i urojone w naszej wyobraźni”.
Alkoholicy – płci obojga – są jednak niesamowici, wręcz niezrównani! Potrafią
najpierw uroić sobie, że ktoś wyrządził im jakąś krzywdę, a następnie łaskawie
mu tę wymyśloną przez siebie krzywdę wybaczyć! Jacy to dobrzy ludzie! Jacy
szlachetni! Jacy wyrozumiali!
Jest
w tym rozdziale inna jeszcze sugestia budząca moje wątpliwości: „Jeśli teraz
zamierzamy zwrócić się o wybaczenie, czemu nie zacząć od wybaczenia innym –
wszystkim razem i każdemu z osobna”.
Możliwość takiego hurtowego wybaczenia może wydawać się kusząca, jednak
z mojego doświadczenia wynika, że wybaczenie jest raczej procesem (bywa że długotrwałym
i złożonym) niż tylko postanowieniem, czy decyzją. A szkoda…
A szkoda.. :) Ja to bylam przekonana, ze wybaczylam juz wszystkim po jakichs 2 miesiacach terapii :) Wtedy pierwszy raz uslyszalam, czy tam przeczytalam, ze to proces i ze ja juz zaczelam wybaczac 2 miesiace temu, wiec juz proces sie zakonczyl, a ja teraz jestem wolna i w ogole, bo oczywiscie wybaczylam tez sobie! Och, ach normalnie. Ja wciaz robilam pod publiczke, by pokazac innym jaka jestem fajna, by sie przypodobac grupie. A co jest najlepsze? Nadal sie na tym lapie! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTen proces zwykle zaczyna się od zrozumienia, co, jak i dlaczego się stało. Wprawdzie wyjaśnienie nie jest usprawiedliwieniem, ale pomaga wybaczyć.
UsuńSam sobie nie moge wybaczyc wielu spraw(to co zrobilem innym ludziom),proboje sie w tym wszystkim wyrobic,ale miesza mi sie w glowie.wciaz urojenia biora gore,maca obraz rzeczywistosci.swiadomosc bycia alkoholikiem przyszla w 2011 roku,w lipcu pierwszy raz poszedlem do wspolnoty.nie pilem 3 tygodnie,pozniej bylo wiadomo co:D jestem trzezwy od 4 miesiecy dopiero i jakos sobie daje rade,choc wiem,ze daleko nie pociagne.probowalem wrocic do AA,ale jakos nie moge zniesc tej natchnionej pseudoreligijnej otoczki.kazdemu juz wybaczylem(sporo wokol alkoholikow),ale wciaz nie moge wybaczyc sobie.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoże sobie wybaczyć jest najtrudniej...
UsuńJa uważam ze od siebie wybaczanie trzeba zacząć, a pózniej mozna innym.
OdpowiedzUsuńSamowybaczanie przestępstw, zdrad, zbrodni i innych takich wygląda kusząco...
UsuńOj bardzo kusząco, z tym uważam, można się łatwo pośliznąć...
OdpowiedzUsuńSłusznie prawisz...
Usuń