Pod koniec ubiegłego roku, podczas Konferencji Służb
Regionu w Opolu, dowiedziałem się, że Rada Powierników powołała
siedmioosobowy zespół, którego zadaniem miało być przejrzenie oraz ocena
obecnego, najeżonego błędami, tłumaczenia Wielkiej Księgi. Wobec ogromnej
liczby pomyłek, zespół ten zdecydował przetłumaczyć na próbę piąty rozdział
„Anonimowych Alkoholików” i przedstawić go do konsultacji… Powiernikom? A może
Wspólnocie AA w Polsce – tego dokładnie jeszcze nie wiem. Całkiem niedawno
dotarły do mnie plotki (naprawdę chciałbym, żeby to było tylko przekłamanie
typowe dla przekazu „jedna pani drugiej pani”), że w nowej wersji tego
rozdziału, a w przyszłości całej WK, Krok Pierwszy miałby wyglądać tak: Przyznaliśmy,
że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu - że przestaliśmy kierować naszym życiem.
Przypomnę, że w chwili obecnej mamy: Przyznaliśmy,
że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, że przestaliśmy kierować naszym życiem.
Oczywiście zmiana przecinka na myślnik jest zapewne
bardzo istotna (sic!), ale mam wrażenie, że najważniejsze, czyli wysoce
problematyczne „przestaliśmy kierować naszym życiem”, miałoby pozostać bez
zmiany. Dlaczego??? Po co???
Moja znajomość angielskiego jest śladowa, tym niemniej
zdaję sobie sprawę, że w wersji oryginalnej (We admitted we were powerless over alcohol - that our lives had become
unmanageable) nie występuje żadne „przestaliśmy kierować”, a unmanageable jest w zasadzie
nieprzetłumaczalne w pełni na polski. Od lat proponuję dwa rozwiązania, dwa
wyjścia: nasze życie było,okazało się, niekierowalne, lub: nie radziliśmy
sobie w życiu (ew. …z życiem).
Czemu tak właśnie? Jako sponsor zmęczony już jestem problemami, jakie
podopieczni (także początkujący i nowicjusze) ustawicznie mają ze zrozumieniem
zwrotu „przestaliśmy kierować życiem”.
Jeśli siedmioosobowy zespół rzeczywiście zdecydował (w
co trudno mi uwierzyć), że powinno zostać „przestaliśmy kierować”, to wyobrażam
sobie – takie moje fantazje – że przynajmniej cztery osoby głosowały za taką
właśnie, starą wersją. Osoby te, ze zwykłej ludzkiej ciekawości, chciałbym
spytać, kiedy kierowały tym swoim życiem? Bo w języku polskim przestać coś
robić można tylko wtedy, kiedy się to wcześniej robiło. Nie można przestać
kraść, jeśli nigdy niczego się nie ukradło i nie można przestać kierować, jeśli
się nigdy nie kierowało. Określenie „przestaliśmy kierować” przekonuje
alkoholika i ponad wszelką wątpliwość oznacza, że kiedyś swoim życiem kierował,
a więc… kiedy to było?
Drugie pytanie jakie miałbym ochotę (w razie czego!)
zadać to: co to znaczy, jak należy rozumieć pojęcie „kierowanie życiem”?
A jeśli już robione są porządki… wydaje mi się, że
„przyznaliśmy” nie jest najlepszym rozwiązaniem, że chodzi raczej o „uznanie”
bezsilności. Przyznać, że jestem alkoholikiem mogę na odczepnego, komuś – tak, tak, niech ci będzie, jestem
alkoholikiem, przyznaję. Według WK to siebie przede wszystkim musimy
przekonać, a więc raczej uznać ten fakt niż tylko przyznać.
Kolega alkoholik, z którym na te tematy rozmawiałem,
podsunął mi myśl, że może zespół sugeruje tylko niektóre zmiany i poprawki
celowo, by nowa wersja Wielkiej Księgi nie stała się w środowisku polskich AA
wstrząsem i szokiem. No… może i tak, tym niemniej pamiętam też jak pacierz
słowa: stosowanie półśrodków nic nam nie
dało…
Nie jestem anglistą. Wydaje mi się jednak, że w I Kroku chodzi o związek pomiędzy bezsilnością wobec alkoholu, a tym, jak wygląda nasze życie (w wyniku tej bezsilności). Po to ten myślnik. W wolnym tłumaczeniu rozumieć to można więc tak:
OdpowiedzUsuń"Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu - tak, że nasze życia stały się niemożliwe do opanowania". "Manage" znaczy również ""opanow-ać/ywać" (Wielki słownik angielsko-polski", Państwowe Wydawnictwo Wiedza Powszechna, Warszawa 1988).
Na pytanie "co to znaczy panować nad własnym życiem?" mogę odpowiedzieć, że znaczy to (w tym kontekście) nie być na usługach nałogu, zwanego alkoholizmem. Często mówi się, że ktoś jest "w szponach" nałogu i nie panuje nad swoim życiem. Może tak to należy rozumieć?
To, że życiem nie kierujemy, jest oczywiste. Nie panujemy nad nim też całkowicie. Jednak człowiek, który nie jest owładnięty obsesją picia (i nie pije) może panować nad swoim życiem na tyle, na ile jest to możliwe - jak w przypowieści o wskrzeszeniu Łazarza, robię (żyję) tak, jak mogę, umiem, panuję nad sobą i moim życiem na tyle, na ile jako człowiek jestem w stanie. Resztę, a więc pokierowanie moim życiem NAPRAWDĘ, zostawiam Sile Wyższej.
Myślnik zamiast przecinka bardziej dobitnie pokazuje, że są to zdania i stwierdzenia równoważne, a nie jedno wynika z drugiego: przyznanie się do bezsilności wobec alkoholu oraz przyznanie się do niekierowania życiem. Tak samo jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, jak bezsilni wobec braku umiejętności kierowania życiem. W obu tych przypadkach potrzebna jest pomoc z zewnątrz.
OdpowiedzUsuńA moze chodzi o to, ze problem nie tkwil w alkoholu tylko we mnie samej? Nie potrzebowalam miec alkoholu we krwi by podejmowac nierozsadne decyzje. Oderwana od rzeczywistosci bylam caly czas. Czesto wpadalam na 'genialne' pomysly i sama wpedzalam siebie w klopoty: wiazalam sie z 'badziorami' albo starszymi od siebie facetami 'po przejsciach', jezdzilam na wycieczki po Polsce skuterem czy samochodem bez grosza przy duszy czy sprawdzenia pojazdu. Pamietam, jak moj brat mowil, ze jestem nienormalna, bo wzielam kredyt w providencie i pojechalam za granice do czlowieka, ktorego w zyciu na oczy nie widzialam. Moglabym tu dlugo wymieniac. Jak przestalam pic to nadal bylam rozdrazniona i rozhustana emocjonalnie i nadal podejmowalam irracjonalne decyzje. Czesto slysze na mityngach, ze ludzie robia wiecej 'balaganu' w zyciu po odstawieniu kieliszka. Mi pierwsze pol roku abstynencji pokazalo, ze nie dam sobie rady z zyciem sama...i dopiero wtedy bylam gotowa poprosic driga alkoholiczke o pomoc.
OdpowiedzUsuńTo ma sens i trzyma się kupy, ale też stwarza przekonanie, jakbyśmy po odstawieniu alkoholu i po uzyskaniu trzeźwości (w ten czy inny sposób) tę kontrolę nad życiem zyskiwali. Pamiętam nawet terapeutkę, która twierdziła, że trzeźwienie to odzyskiwanie kontroli nad własnym życiem. Tylko... czy rzeczywiście tak jest?
UsuńMnie wciąż się zdaje, że w I Kroku chodzi jednak o bezsilność wobec alkoholu i o to, że w wyniku tej bezsilności nie jesteśmy już w stanie opanować naszego życia. Jeśli to by miały być zdania całkowicie niezależne, to pewnie by tak było, nie byłoby przecinka, czy myślnika tylko kropka i może kolejny Krok. W końcu i po angielsku jest powiedziane, że nasze życia "stały się". Tak więc wcześniej były inne. Kiedy? Zapewne wtedy, kiedy nie byliśmy "w szponach nałogu".
UsuńTo do tego ma się przyznać alkoholik, który zaczyna pracę nad Programem.
Dalsze rozważania, zresztą oczywiście słuszne, a więc fakt, że nie kierowałem swoim życiem nigdy, nie kieruję nim teraz i nie będę również nigdy nim kierować oraz to, że pogodzenie się z tym faktem i powierzenie życia i woli Sile Wyższej przynosi mi tak naprawdę ulgę i ustawia we właściwym mi miejscu, to już kolejny etap zdrowienia.
Mówię tu o swoim doświadczeniu: tak głębokie rozumienie Kroku I nie trafiało do mnie tuż po zaprzestaniu picia. Obecnie owszem, ale dopiero po zrobieniu ze sponsorem pierwszych trzech Kroków.
Może po prostu wolno to wszystko do mnie trafia(ło)?
Na pocieszenie powiem Ci, że nie tylko my mamy takie problemy - z pewną ulgą przyjąłem wiadomość, że Amerykanie do dziś mają wiele wątpliwości i różne kawałki WK różnie interpretują. :-)
UsuńIdąc tym tokiem myślenia: "stało się niekierowalne" oznacza że przed "stało się" było kierowalne… Więc pytanie kiedy ono było kierowalne???
OdpowiedzUsuńCzasem wydaje mi się, że moje poddawało się kierowaniu we wczesnym dzieciństwie. Ale może tak mi się tylko roi...
UsuńI tu mam problem z tym krokiem… a w zasadzie tłumaczeniem. Bo dla mnie w momencie zaakceptowania faktu że nie kieruję i nie kierowałem życie stało się jakby prostsze.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że problem leży jedynie w dość szerokiej definicji słowa "kierowanie".
UsuńAbstrahując od definicji to nie bardzo rozumiem jak jest różnica pomiędzy: "przestaliśmy kierować" a "stało się niekierowalne"?
OdpowiedzUsuńNie wiem.
UsuńMoże żadne, a może nie. To brnięcie w kolejne definicje i rozróżnianie "przestałem" od "stało się".
UsuńNo to chyba nie zrozumiałem odcinka 17, a poza tym to chciałem podziękować za całokształt twórczości. Wiele z tych artykułów pootwierało moją zakutą głowę, może nie we wszystkich kwestiach się zgadzam ale w 98% tak.
OdpowiedzUsuńWierny czytelnik
Arek
To ja dziękuję za odwiedziny. :-)
UsuńWiesz Arek, AA nie popiera ani nie zwalcza żadnych poglądów - ja też jestem AA, a więc nie planuję popierać żadnych poglądów... nawet swoich własnych. Czasem po prostu je prezentuję. :-)
Polecam film Bill W. Ryo Murakami :)
OdpowiedzUsuńZnam ten film - bardzo dobry. :-)
Usuń