poniedziałek, 27 stycznia 2014

Notatki sponsora (odc. 018)

Praktyka grup psychoterapeutycznych oraz mityngów (spotkań) Anonimowych Alkoholików powoduje, że nie potrafimy już ze sobą rozmawiać (o ile kiedykolwiek tę trudną sztukę posiedliśmy, co wcale nie jest takie pewne) – nauczono nas i przyzwyczajono jedynie wymieniać monologi.

27 komentarzy:

  1. A co to taki krótki tym razem ten post? I jakiś taki rozgoryczony?

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak to wyglada monologi ale co my mozemy tylko zmieniac siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmieniając tylko samego siebie można co najwyżej ulepszyć swoje monologi.

      Usuń
  3. Zmieniać to co , jestem w stanie zmienic :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-) Na bliskość i więź wpływ mają dwie osoby - dobra wola jednej nie wystarczy.

      Usuń
    2. Jest to przypadłość ogólnoludzka, nie tylko aowców...
      Najczęściej chodzi o tendencję do nadawania u obu rozmówców naraz. I brak umiejętności słuchania. Tego zresztą uczę się do dziś.
      Skąd na mityngach ten "święty" zakaz dawania rad? Czy poprzez zręczne odniesienie się do wypowiedzi innego alkoholika nie daję mu rady? Czy to nie hipokryzja w miejscu, gdzie uczciwość wobec siebie jest fundamentem zdrowienia? Czy jesteśmy aż tak nietrzeźwi, że musimy chronić siebie nawzajem przed prawdą, która może spowodować nasze zapicie? Może zresztą niekoniecznie prawdą, ale rozmowa to przecież nie powód do zapicia, nic nie jest takim powodem, jeśli się jest chorym na alkoholizm.
      To prawda, że czasami przeszkadza mi ten zwyczaj. Nie przerywaj? Ok. Nie komentuj? Zgoda. Ale dlaczego mamy sobie nie radzić? Oczywiście nad wszystkim powinien czuwać prowadzący i rzecznik, ale jeśli tylko mityng będzie służył dzieleniu się doświadczeniem z realizacji Programu i służby, to nie widzę problemu. No chyba, że jeden aowiec będzie mówił drugiemu, co ma zrobić jeśli mu płyn do spryskiwaczy zamarzł, albo mu trawa zżółkła...
      Dlatego ja, czasami więcej wynoszę i daję (kto to wie?) podczas przerwy, a także przed i po mityngu.

      Usuń
    3. Rady na mityngach były i zapewne będą. Tyle, że na wielu trzeba ich udzielać w pokrętny sposób.

      Usuń
  4. A jesli ta rada byłaby chybiona a za rok zmieni sie punkt widzenia?Dzielimy sie własnym doswiadczeniem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby się dzielić doświadczeniem, trzeba wiedzieć, co to jest doświadczenie i nie mylić doświadczenia z relacją z wydarzeń.

      Usuń
  5. Relacja-jak było. Doswiadczenie - czego sie nauczyłem dzieki temu.
    Czuje tu chec odkrycia czegos, kto jeszcze nie odkrył :) czy sie myle?

    OdpowiedzUsuń
  6. Czyli sie nie myle chec bycia twórczym jak Bill jest w kazdym z nas :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i tak... ja tam nie wiem, nie znam się. :-)

      Usuń
    2. Nie dawno byłem na mityngu pewnej grupy w Koninie. Teksty stałe czytały różne osoby. "Święta Karta" Kroków i Tradycji nie wędrowała dookoła. Rola prowadzącego sprowadzona do minimum, czułem wtedy, że wszyscy obecni współtworzą mityng nawet w jego początkowej wstępnej fazie. Co już skróciło monolog (czytanie), w tym przypadku prowadzącego. Dalej wypowiedzi o programie AA, co robię na danym korku, co czuję, czego jeszcze nie rozumiem. Żadnych zawoalowanych rad. Po mityngu większość osób zostaje i jest rozmowa na tematy Wspólnoty, co można zrobić więcej, lepiej, a nie czy Tadziu będzie jutro na warsztacie i naprawi mi samochód. Teraz mogę uzyskać radę wprost, bez zabawy w teleturniej Va Banque, gdzie trzeba była odpowiedzieć pytaniem. Moim zdaniem preambuła AA wszystko mówi co robimy. My nie tylko nie potrafimy rozmawiać, ale nie chcemy rozmawiać. Im więcej napiszemy w scenariuszach mityngów, tym mniej czasu na istotę rzeczy, ale mityng "odchaczony". Akumulatory naładowane i jeszcze kilka hasło-zaklęć AA. Dzisiejsza forma mityngów, jest zbiorem monologów bo wprowadzono "przepiso-sugestie". Zabezpieczyliśmy się, żeby nasz egocentryzm na mityngach nie został naruszony. Co on mi będzie gadał wprost, że powinienem to zrobić? Ja przecież wiem lepiej. Może sobie wezmę, albo nie. W AA nic nie muszę. Dobrze, że ta forma sugestii nie dotyczy skoczków spadochronowych. Instruktor mówi: sugeruję ci pociągnąć za linkę, żeby spadochron się otworzył, ale wiesz to tylko sugestia, zrobisz co będziesz chciał nic nie musisz. Wspólnota powinna się zmieniać, bo czasy się zmieniają. Rzeczy, które pomagały 70 lat temu, niekonieczne sprawdzą się teraz. Zawsze potrzeba jest wnikliwa analiza i wysłuchanie wielu głosów, również z spoza AA. Nie mój komfort na mityngu jest istotny, tylko taka forma, która będzie przyciągała innych jeszcze niezdecydowanych cierpiących alkoholików. Słyszę czasami to sekta (AA), jakieś świeczki, trzymanie się za ręce itd. Powinienem wsłuchać się w te głosy i zastanowić się, czy to jest potrzebne, czy przeszkadza w przyciągnięciu cierpiącego alkoholika. Jak mam obowiązek (dla mnie to nie sugestia, jeżeli chodzi o kogoś życie) zrezygnować z czegoś (tu: nadmiernego formalizmu), żeby uratować kogoś.

      Usuń
    3. Słusznie prawisz... I dobrze, że takich grup jest coraz więcej.

      Usuń
  7. Cieszę się, że od pewnego czasu pracuję z podopiecznym i oczywiście jednocześnie ze sponsorem na Programie AA, w zasadzie na podwalinach Wspólnoty. Mam okazję do prawdziwych dialogów, nieskrępowanej wymiany doświadczeń. W moim mieście niewiele osób pracuje na programie. Dzielenie się doświadczeniem z pracy na nim na mityngu jest często odbierane jako wymądrzanie się, zakładanie sobie aureoli.Tyle lat było dobrze i po co to zmieniać - słyszę jak mantrę. Często dopadają mnie chwile zwątpienia, czy jest sens mówić coś, co im nie odpowiada. Ale czasem mam okazję być na grupach w innych miastach, jak np. na tej w Koninie, o której wspomniałem wyżej, jak i u Was w Opolu (Pozdrawiam Grupę Wsparcie, na której czasami bylem, przy okazji wizyty u mojego sponsora Adama) i nabieram nowej motywacji. Mogę przekazać na moich grupach, że można inaczej, przedstawiane przeze mnie pomysły to nie tylko objaw własnych ambicji. Tak dojrzewa Wspólnota w Polsce i pewne w tym kierunku dojrzewać będzie. Coraz częściej słyszę, że same mityngi nie wiele wnoszę do procesu trzeźwienia ( naprawy zdrowia duchowego) od osób, które całkiem niedawno trafiły do Wspólnoty i to one częściej garną się do prawdziwej pracy. Proces zmiany podejścia do duchowego programu AA zmienił się znacznie i sądzę, że procesu tego nie da już zatrzymać. Na szczęście dla mnie i innych szukających wyzwolenia z alkoholizmu. Są osoby, które chcę trzeźwieć (do końca życia) i osoby które chcą wytrzeźwieć, odzyskać siebie dla innych. Jednak efekt pozostawiam Sile Wyższej, jakkolwiek ją pojmuję i jak jej nie pojmuję. Pozdrawiam również Ciebie, moja wdzięczność za pomoc w znalezieniu sponsora jest ogromna. Zmieniłem swoje podejście do do wielu aspektów życia codziennego. Radek z Włocławka. Trzymaj się zdrowo. Pisz o swoich przemyśleniach. Zawsze czekam, na Twój wpis, choć nie ze wszystkimi w pełni się zgadzam, ale to dobrze to daje asumpt do dyskusji i dalszego rozwoju. Dobrej nocy życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :-)
      Też uważam, że ta śniegowa kula jest już za duża, za szybko pędzi i nawet gdyby chcieć, to już jej się zatrzymać nie da. A my... kiedy "dym" opadnie, nauczymy się, że różnorodność nie zagraża Wspólnocie, ale wręcz ją wzbogaca.

      Usuń
  8. Byłem dziś na mityngu, choć nie planowałem na nim być i trochę mi się nie chciało. Jednak coś mnie ciągnęło. Coś w stylu "nie chcem, ale muszem" i nie wiem dlaczego. Oczywiście pojawił się "całkiem nowy temat" tzn. problemy, radości i doświadczenia oraz dodatkowo, z uwagi że mamy luty to "urzędowo" Krok 2 i Tradycja 2. Ale.. znalazła się osoba (starsza i z 10 letnią abstynencją), która m.in pod wpływem Twojej książki pt. "12 kroków od dna" (co sama podkreśliła swojej wypowiedzi) spojrzała na trzeźwienie inaczej i po kilku wygłoszonych wątpliwościach, do których odniosłem się w swoich wypowiedziach na temat pracy na programie AA, pod koniec mityngu ta osoba powiedziała wprost, że chce podjąć pracę ze sponsorem na krokach (mityngi przestały jej wystarczać), co w "naszej wspólnocie" czyn wymagający nie lada odwagi. Napisałem w poprzednim poście m.in. "Często dopadają mnie chwile zwątpienia, czy jest sens mówić coś, co im nie odpowiada." Dziś dowiedziałem się, że jest sens mówić o tym jak pracuję, wdrażam program AA w swoje życie. Teraz wiem, że pozwoliłem sobie na zastosowanie starych wad, w tym tej "śmiertelnie trującej" - egocentryzmu. Co tam będę im gadał jak oni nie chcą. "Moja racja jest racja najmojsza". Jak ja pracuję na programie to reszta na wzór i podobieństwo radka-boga musi również, bo jak nie to radek-bóg przestanie w ogóle się odzywać na mityngach "pogańskich' i wtedy nastanie "wielka smuta". Dziś moja Siła Wyższa pokazała mi kolejny raz swoją moc. Utwierdziła mnie, że nie ja kieruję życiem (również myślami) swoim i innych, nie ja jestem siłą większą dla innych, to nie ja powierzam swoje życie sobie (jako bogu). Wykazała, że Kroki 1, 2 i 3 to dla mnie nie rozdział zamknięty. Zrozumiałem, że dopiero doświadczam pełniejszego pojęcia (istoty) tych kroków, choć "pracowałem na nich ze sponsorem i z podopiecznym". Zrozumiałem ostatecznie, dlaczego... dziś "musiałem" być na tym mityngu i kto mną pokierował. Mój Bóg.
    Do kuli śnieżnej dolepiła się dziś śnieżynka. Warto pisać, warto mówić o tym co pomaga odzyskać zdrowe myślenie. W AA - Kroki, Tradycje, Koncepcje są receptami. Wystarczy iść do "AApteki" i je realizować.
    Pozdrawiam gorąco i nocy spokojnej życzę jednocześnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za tę relację - jak widać jest szansa i jest nadzieja. :-)

      Usuń
  9. A przecież w trzeźwym życiu dialog, a nie monolog jest tak ważną umiejętnością,
    Umiejętność nawiązania rozmowy i nie przerywania, a słuchania.....wejścia w porozumienie z drugą istotą.
    Nie za bardzo zatem rozumiem monologo-manie panującą na mityngach.
    Czy koniecznie trzeba czekać na przerwę, żeby nawiązać relacje pomiędzy sobą?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy rzeczywiście chcemy tę relację nawiązać? U nas jest przynajmniej "AA po mityngu AA". :-)

      Usuń
  10. A czy w życiu chcemy nawiązywać relację? No chyba tak....
    A przynajmniej tak wygląda funckjonowanie pomiędzy ludźmi...dobre funkcjonowanie...
    Ale jestem tylko współuzależniona...więc może się na tym nie znam.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Doti. :-)
      Najważniejsze jest chyba to DOBRE funkcjonowanie. Czy naprawdę chcemy i jesteśmy gotowi coś poświęcić, żeby było dobre? Czasem mam wątpliwości...

      Usuń
  11. Umiem i powinnam mówić tylko o sobie...bo na sobie odrobinkę się znam, nie pretenduję do bycia psychoterapeutą i znawcą innych. Wiem jak trudno siebie zmienić, jak bardzo trudno się czasami poniżyć, poświęcić dumę, żeby relacje były wyczyszczone i prawdziwe...Ale u licha, to nas przede wszystkim oczyszcza...daje nam super wewnętrzny spokój.
    Ostatnio właśnie musiałam "poświęcić" swoją dumę i diabli jeszcze wiedzą co, żeby ujawnić bliskiej osobie kłamstwo...Ale gra warta była wszystkiego...Dojrzewałam do tego ponad 6 lat.Tyle lat mnie to przerastało...Wiecznie szukałam kombinacji alpejskich, żeby to ukryć, mimo, że kłamstwo, które rodziło dalsze kłamstwa bardzo doskwierało.....
    No tak, ale to nie jest chyba blog o samooczyszczeniu z kłamstwa...ha....choć może...
    Bo czym jest alkoholizm...? I cały czas zastanawiam się ile lat musi upłynąć, zanim alkoholik coś zmieni w swoim życiu...
    Ano widać ile... Moje jedno kłamstwo zajęło mi 6 lat...Ile razy kłamie alkoholik....?
    Czytam Twój blog, bo kocham alkoholika. Pomaga mi to czytanie. To prawie jak rozmowa z nim, z momencie, w którym on nie ma mi nic do powiedzenia...bo jest w ciągu. Spokojnej nocy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiam się nad Twoim pytaniem – tak, wiem, że jest w zasadzie retoryczne – ile razy kłamie alkoholik? Ja kłamałem nieskończenie wiele razy. Także przed uzależnieniem się od alkoholu, także po zaprzestaniu picia. :-(

      Czasem wstyd i egocentryczny strach są silniejsze, niż pragnienie spokoju i oczyszczenia… A szkoda.

      Usuń
  12. Połknęłam wstyd....a strach miał tylko wielkie oczy...było warto...:-)

    OdpowiedzUsuń