Dawno,
dawno temu dotarła do mnie wiarygodna, rzetelna informacja, że w krajach
anglojęzycznych (USA, Wielka Brytania, ale nie tylko) mityngi AA trwają zwykle
godzinę. Podobno nawet amerykańscy alkoholicy, którzy dowiedzieli się, że u nas
są to spotkania dwugodzinne, dziwili się i dopytywali, na co nam potrzeba tyle
czasu, co my właściwie przez te dwie godziny robimy? Ja z kolei zastanawiałem
się, jak oni się mieszczą w tej jednej tylko godzinie, zwłaszcza że ich mityngi
wydawały się zwykle bardziej liczne od naszych, opolskich.
Wszystko
stało się jasne, gdy:
1. Wpadł mi w ręce jakiś „zagraniczny”
scenariusz mityngu – prosty, krótki, zupełnie nie przypominał instrukcji
organizacji jakiegoś skomplikowanego obrzędu albo rytuału, bez rozbudowanego
regulaminu, to jest całego systemu nakazów i zakazów żywcem przeniesionych z
grup psychoterapeutycznych (na przykład cudaczny zakaz używania zaimków
osobowych w liczbie mnogiej).
2. Dowiedziałem się, że na ich mityngach
wypowiedzi uczestników zwykle zgodne są z Preambułą AA, czyli alkoholicy dzielą
się doświadczeniem, siłą i nadzieją, że mogą rozwiązać wspólny problem (a jest
nim alkoholizm), i nie rozprawiają długo i namiętnie o tym, co im się niedawno
wydarzyło na psychoterapii albo o problemach z przełożonymi, z niegrzecznym
dzieckiem, niesprawnym akumulatorem, o pomidorach i mszycach itd.
Dokonałem
wtedy kilku obliczeń, z których wyszło mi, że nasze dwugodzinne mityngi są właściwie
krótsze (merytorycznie) od ich spotkań jednogodzinnych. Ups!
Drugie
wyzwanie to były spikerki, a dokładnie wiadomość, że zdecydowana większość
mityngów w USA rozpoczyna się spikerką. Pamiętam sprzed piętnastu lat spikerkę
AA-owskiego weterana, który przyjechał do nas z dużego miasta i opowiadał o
swoim życiu (głównie harcorowe historie z czasów destrukcyjnego picia) nawet
dość ciekawie, przez prawie półtorej godziny, a więc domyśliłem się, że
spikerka rozpoczynająca mityng musi być w tej Ameryce krótka. Z czasem okazało
się, że taka właśnie jest. Pozostało tylko, na długo, wątpliwość i pytanie: po
co? Po co każdy mityng miałby zaczynać się spikerką?

Od
tamtych czasów minęło wiele lat. Obecnie grupa AA „Wsparcie” w Opolu posługuje
się prostym, krótkim scenariuszem*, spotkania mamy bez przerwy i trwają one
zwykle niewiele ponad godzinę, prawie każdy mityng rozpoczyna się
kilkunastominutową spikerką. Grupa, ze zdychającej 3-4 osobowej, stała się
jedną z większych w mieście… Zdawałem sobie sprawę, że każdy z tych elementów
miał i ma znaczenie, ale najdłużej nie mogłem zorientować się, w jaki
konkretnie sposób na popularność grupy wpływają te krótkie spikerki, z jakiego
powodu są one tak ważne? Bo czułem, że są.
Pewną
podpowiedzią, wskazówką były dla mnie częste odwiedziny alkoholików (płci
obojga, rzecz jasna) naprawdę z daleka; jechali czasem ponad dwieście
kilometrów, żeby uczestniczyć w tym właśnie mityngu. Dlaczego? Co znajdowali na
„Wsparciu” takiego, czego nie mieli u siebie, na swoich grupach, często w
dużych miastach? Oczywiście delikatnie podpytywałem, ale…
Wiele
miesięcy uważnej obserwacji, różnych mityngów, różnych grup, kosztowało mnie
odkrycie pewnej prawidłowości, powtarzającego się schematu: na pewno nie
zawsze, ale jednak bardzo często, poziom mityngu, jego „jakość” wynika z
pierwszej wypowiedzi. Jeżeli jest ona rzeczowa i na temat, to jest duża szansa,
że kolejni alkoholicy, zabierający głos, będą się wypowiadali w podobnym duchu.
Jeśli jednak pierwsza wypowiedź jest przypadkowa, chaotyczna, nie na temat, to i
reszta mityngu często bywa podobna i cały mityng… „rozłazi się w szwach”**.
Teraz dopiero wszystko stało się jasne! Spiker – z założenia – jest dobrze do wypowiedzi przygotowany, choćby dlatego tylko, że znacznie wcześniej jasno określony i uzgodniony został temat jego wystąpienia (przynajmniej na „Wsparciu”). Inspirująca i wartościowa pierwsza wypowiedź (w tym przypadku spikerka) pociąga za sobą kolejne, nie gorsze. Przy okazji okazało się też, że spiker nie musi być egzotyczną postacią z bardzo daleka, sprawdziliśmy praktycznie – prawie tak samo dobrze sprawdzają się spikerzy lokalni, przyjeżdżający z sąsiedniej miejscowości albo nawet innej dzielnicy miasta.
Jestem przekonany, że posłanie Wspólnoty Anonimowych Alkoholików niesiemy także w trakcie naszych spotkań. Od tego, co konkretnie i w jakiej formie usłyszy podczas mityngu nowicjusz, zależy, czy do nas wróci, a to może przecież oznaczać życie. Dlatego, po głębokim przemyśleniu sprawy, zdecydowałem: jeśli grupa, z którą się utożsamiam, będzie rozważała zasadność zapraszania spikerów i związane z tym wydatki, ja będę „za”.
--
* Scenariusz grupy AA „Wsparcie” w całej okazałości można zobaczyć
klikając na obrazek.
** Czasem ktoś pyta mnie podchwytliwie, czy
dzielę mityngi na dobre i złe. Bywa wtedy, że proszę o sprecyzowanie, co mój
rozmówca uważa za „mityng zły” i to zwykle kończy dyskusję albo też odpowiadam
w sposób mniej więcej taki: Absurdalne jest założenie, że absolutnie każdy
alkoholik, w absolutnie każdym momencie życia, potrzebuje absolutnie tego
samego, tych samych informacji i treści. Jeżeli zgodnie ze zdrowym rozsądkiem zakładam,
że w kolejnych okresach swojej pracy na Programie, trzeźwienia, osobistego
rozwoju, potrzebuję różnych podpowiedzi, sugestii, doświadczeń, to w naturalny
sposób jedne mityngi będą dla mnie bardziej przydatne, a inne mniej. Ot i
wszystko.