wtorek, 3 lutego 2015

Notatki sponsora (odc. 052)

Wiele razy byłem atakowany, odsądzany od czci i wiary, no bo jakim niby prawem (sic!) pozwalam sobie przenosić Tradycje AA na teren domu i rodziny oraz pracy zawodowej?! Napastliwych ignoruję. Tych, którzy naprawdę chcieliby się dowiedzieć czegoś więcej, coś lepiej zrozumieć, odpowiadam, że dokładnie takim samym prawem, jakie przydzielił sobie Bill W. pisząc w Wielkiej Księdze rozdziały „Do żon”, „Do pracodawców” i „Wizja rodziny przeobrażonej”.  Znajome nazwy, prawda? Te zasady (a występują one zarówno w Dwunastym Kroku jak i Dwunastej Tradycji) mieliśmy przecież stosować we wszystkich naszych poczynaniach, czyż nie?

Czasem proponuję, żeby podopieczny zapoznał się z tymi rozdziałami samodzielnie, już po przepracowaniu ze mną Dwunastego Kroku, bywa, że są to zagadnienia szerzej omawiane podczas warsztatu Wielkiej Księgi albo innego, choćby krokowego, zawsze jednak warto się z nimi zapoznać, czemu więc nie teraz? Zwłaszcza, że teraz obejmują one nie tylko Kroki, ale też i Tradycje – podwójna korzyść…

2 komentarze:

  1. Przenoszenie Tradycji AA na grunt domu, rodziny i pracy - to jedno. Coś mi się wydaje, że atakowany jesteś również z innego, bardziej ogólnego powodu. Ty po prostu robisz coś, co dla wielu ludzi jest niepojęte i, tym samym, budzi ich lęk. Poznajesz historię AA, cały czas rozwijasz swoje rozumienie Programu AA, czytasz a wręcz studiujesz literaturę. Przy Tobie po prostu nie da się blefować i ściemniać, bo dysponujesz potencjałem, który pozwala Ci w każdej chwili powiedzieć "sprawdzam". A to wybitnie psuje komfort towarzystwa "samowolców"...

    Dobrze pamiętam jak sam zaczynałem czytać Twoje wpisy na blogu & forum & stronie alko.opole. Dłuuugo miałem różne zastrzeżenia, podejrzewałem, że masz jakieś ukryte, "głębsze" cele. Teorię spiskową sobie zbudowałem po prostu. Nie mieściło mi się wtedy w głowie, że można tak po prostu, w realnym życiu, w Polsce w XXI wieku szukać prawdy (to zadanie rezerwowałem dla naukowców, a może nawet tylko dla metodologów nauki) , że można tak po prostu pisać aby pomagać. Jedynymi motywacjami do publikowania w sieci, które rozeumiałem były: 1)kasa 2)sława 3)gnojenie innych aby się samemu "dowartościować".

    Cierpliwie powtarzając to, co Twoim zdaniem jest ważne, spowodowałeś, że wiele z tych prostych zasad nie tylko zaadaptowałem do swojego życia ale nawet "sprzedałem" je ludziom z mojego otoczenia. Oni nawet nie wiedzą (zwłaszcza ludzie w pracy) , że dzięki radom Meszuge trzymają mnie w pionie (i że przy okazji jest w pracy trochę sprawiedliwiej bo zdusiłem kilka razy "w zarodku" różne układy...)

    Nie przejmuj się atakami. Twój blog jest bardzo ważny. Czasem zastanawiam się, czy Twój sponsor też coś pisał / pisze?(nie pytam o tytuły. Zadowolę się odpowiedzią: Tak/Nie. Bo nie ulega to dla mnie wątpliwości, że fakt, iż tak mniej więcej od 2012 roku twoje teksty osiągnęły poziom mojej "najwyższej półki" to efekt ciągłej współpracy i rozwoju przy mądrym wsparciu sponsora. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Tak, mój sponsor swego czasu regularnie pisał artykuły do "Mityngu". Bez jego sugestii ja sam nigdy nie wpadłbym na to, żeby do AA-owskich biuletynów zacząć pisać.

      Usuń