Tradycja Czwarta: Każda grupa jest niezależna we wszystkich sprawach, z wyjątkiem tych,
które dotyczą innych grup lub AA jako całości.
Czasem
odnoszę wrażenie, że mimo coraz bardziej popularnej pracy ze sponsorem „na
Tradycjach”, Tradycja Czwarta AA nadal widziana jest i rozumiana tylko do
pierwszego przecinka, a zapytany, czego dotyczy Czwarta Tradycja, alkoholik
odpowiada zwykle, że niezależności grupy. No, nie do końca…
Spraw,
w których grupa AA jest niezależna, jest nieskończenie wiele, nie ma więc sensu
nawet próbować ich wyliczać, a w takim razie może jednak ważniejsze są te
przypadki, w których grupa przestaje być niezależna? Może Tradycja Czwarta
bardziej dotyczy ograniczeń niezależności niż jej samej?
Zadzwonił
kolega. Do końca Programu ma dość daleko, o Tradycjach Wspólnoty w ogóle nie ma
jeszcze co mówić, ale najwyraźniej Czwarta z nich upomniała się o niego nieco
wcześniej. Więc zadzwonił i poprosił o konsultację, a dokładniej o odpowiedź na
jedno tylko pytanie, czy to on jest winien ostatniej domowej awantury.
Pragnąc
pojednania z żoną i ocieplenia stosunków, kolega kupił bilety na premierowy
pokaz najnowszych „Gwiezdnych wojen” i zaprosił żonę do kina. Ona jednak
oświadczyła, że na film nie pójdzie, bo fantastyką się nie interesuje; zaczęła
też robić mu wyrzuty z powodu wydatku – seans miał być połączony z jakimiś atrakcjami,
więc bilety nie były tanie, w rodzinie nie przelewa się… I tak od słowa do
słowa – wybuchła draka i do kina nie poszło żadne z nich, a do tego mają ciche dni.
Tak
właśnie nadarzyła się okazja, żeby pogadać o Czwartej Tradycji. Przy okazji
dodam, że mam znajomego, który ze swoimi podopiecznymi zaczyna pracę od
Tradycji AA i choć nie planuję takiej zmiany, to jednak czasem przychodzi mi do
głowy, że może jednak coś w tym jest.
Tradycje
AA, nie tylko Czwartą, staram się z podopiecznymi omawiać w odniesieniu do
trzech obszarów – przede wszystkim Wspólnoty AA, ale też rodziny (bliższej,
dalszej, przyjaciół itp.) oraz pracy zawodowej. Czwarta Tradycja, tak
rozumiana, nie jest jakimś gwarantem niezależności grupy, ale narzędziem
skutecznie ukrócającym samowolę oraz wynaturzony egocentryzm, które dotyczą nas
wszystkich (alkoholików); niektórych na szczęście tylko do czasu.
-
Jesteś niezależny we wszystkich sprawach
– tłumaczyłem miłośnikowi „Gwiezdnych wojen” – za wyjątkiem tych, które dotyczą kogoś innego. Nie zapytałeś żony o
zdanie, nie uzgodniłeś wydatku, pokierowała tobą finansowa samowola i
egocentryczne przekonanie, że jak tobie takie filmy się podobają, to i żonie
powinny.
-
Ale przecież chciałem dobrze, miałem
dobre intencje – żałośnie starał się przekonać mnie, a może samego siebie.
-
Oczywiście, wierzę ci – przyznałem
zgodnie z prawdą – jednak zwróć uwagę na
efekty zlekceważenia prostej reguły zawartej w Czwartej Tradycji: jeśli jakieś
twoje działanie dotyczy innej osoby albo grupy osób, konsultujesz to z nimi i
uzgadniasz, koniec, kropka! Zauważ też – wyjaśniałem dalej – że w tekście tej Tradycji nie rozróżnia się,
czy to, co zrobiliśmy, było dobre albo złe dla tej drugiej osoby lub grupy,
wystarczy tylko, że jakoś jej dotyczy.
-
Ale to strasznie trudne – stwierdził
zrezygnowany.
-
No, cóż… - nie wiedziałem, jak go
pocieszyć – jeśli ktoś ci obiecywał, że
to będzie luzik i łatwizna, to albo cię okłamał, albo nie wiedział, co mówi; rzeczywiście
nie jest łatwo, to fakt, rezygnacja z egoizmu, egocentryzmu, koncentracji na
samym sobie, samowoli i sobiepaństwa praktykowanych latami, zwykle całe
dotychczasowe życie, wymaga pracy, determinacji i uważności, ale nie jest to aż tak
„strasznie” trudne, wielu alkoholików jakoś daje sobie radę. Warto jest też
obserwować ludzi zdrowych, nieuzależnionych i od nich się uczyć.
- Czy twoi rodzice żyją,
czy są dobrym małżeństwem?
– spytałem, bo przyszedł mi do głowy pewien pomysł, a kiedy przytaknął z
zapałem kontynuowałem – to pogadaj z
nimi, zapytaj, ile lat zajęło im na początku docieranie się, nauka życia z kimś
razem, wspólnie, a nie tylko obok niego.
Przyznam,
że bardzo przyjemnie jest słyszeć wiarę i nadzieję w głosie kogoś, kto zaczynał
rozmowę zrezygnowany i załamany…
Tradycje AA-owskie bywają kłopotliwe. Szczególnie dla nie alkoholików. :-)
OdpowiedzUsuńNaprawdę tak trudno zrozumieć, że jeśli coś dotyczy mnie samego, to mogę sobie robić, co chcę, ale jeśli dotyczy też kogoś innego, to mam rozmawiać, uzgadniać, informować, porozumiewać się itd.? :-)
UsuńProblem w tym, że przez lata powodowana samowolą i koncentracją na samej sobie (co z tego, że nie tylko ze "złych" pobudek) zwyczajnie mogę jeszcze nie dostrzegać, kiedy to coś dotyczy jeszcze kogoś innego... Tego też trzeba się nauczyć :-)
UsuńNie. To jest dość jasne i klarowne. Gorzej z Tradycją o wyłączności celu... ;-)
UsuńUczyć się, uczyć... ile tego uczenia? :-)
UsuńWitam Cię serdecznie! Dziękuję Ci za ten wpis. Otworzył mi on oczy na zupełnie ignorowana przeze mnie kwestię. Pracuję z alkoholikiem, przeporwadzając go przez program 12 kroków i nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogę łączyć pracę z programem z zagadnieniemi związanymi z tradycjami. Mało tego. Nie próbowałem nawet zagadnień poruszanych przez tradycje wykorzystywać we własnej pracy, we własnym rozwoju duchowym. To dla mnie zupełna nowość! Słyszałem tylko o istnieniu programu tradycji, znam ludzi którzy sponsorują w tym zakresie, ale nie widziałem potrzeby zgłębienia tego tematu. Okazuje się to niewykle przydatne. Nie chcę używać słowa niezbędne :) Za mało mam na ten temat do powiedzenia. Dziękuję CI raz jeszcze. To niezwykle ostotne dla mnie odkrycie. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz - zawsze do usług. :-)
UsuńDziękuję Ci za ten post. Ładne to odniesienie Czwartej Tradycji do życia. Ja zostałam "uszczęśliwiona" wiadomością o podróży, na którą nie mam ochoty, bo nie jestem przygotowana ani finansowo, ani psychicznie, tylko że alkoholik wie swoje, wie co dla mnie najlepsze. Dzisiaj moja stanowczość odmowy zwycięży.
OdpowiedzUsuńKiedyś zrozumiałem, że służba w AA, a tym samym i Tradycje Wspólnoty są po to, żebym stawał się przyzwoitym człowiekiem...
UsuńWitaj.Czesto zaglądam na Twój blog. Lubię" Cię czytać". Jest to bliskie moich poglądów i mysli. Właśnie stawiam 4 krok. Lubię to okreslenie, a nie znoszę "robienia, przerabianie etc".Sponsor dał mi tabelki i nie mam ,ani pomysłu, ani serca jak do tego podejść.Urazy, to mi sprawia największy problem. Trzy tygodnie myślałem. Mam listę osób itd. Dzisiaj poprosiłem zonę o pomoc, jako osoby współuzależnionej.Mocno mnie wspomaga i rozumie moją chorobę, I co? POMOGŁO !!! Szczera rozmowa pokazała mi drogę. Zrozumiałem o co chodzi z tym urazami. Wstydziłem sie zapytac sponsora. Teraz wiem więcej i musiałem się z TYM z Kimś podzielić. Pogody Ducha, cześć-)))
OdpowiedzUsuńUrazy to krzywdy urojone - w czym tu problem? :-)
UsuńAno tyle tego jest. Najgorsze, to te z dawnych lat. teraz juz się nie licza, pewnie.
OdpowiedzUsuńJetem pod 60-tkę i sam juz nie wiem czy muszę wracać? Udaje mi się i dąże do tego by żyć jednym dniem.Mocno trzymam się programu AA. mitingi, służba, posłanie. Wszystko zgodnie i chętnie wykonuję. Mocne uduchowienie, modlitwa i Pogoda Ducha. Pewnie jakieś chwilowe zaćmienie, ale dzięki Bogu dam sobie radę. pozdrawiam...cześć
Dzięki Jachu! I... powodzenia. :-)
UsuńZapomniałem dopisać...dzięki za te "krzuwdy urojone". Kolejny krok do przodu. dzięki-)))
OdpowiedzUsuńZawsze do usług. :-)
UsuńFajne, myślę, że Twoja reakcja była znakomita, a zwłaszcza: - Czy twoi rodzice żyją, czy są dobrym małżeństwem? – spytałem, bo przyszedł mi do głowy pewien pomysł, a kiedy przytaknął z zapałem kontynuowałem – to pogadaj z nimi, zapytaj, ile lat zajęło im na początku docieranie się, nauka życia z kimś razem, wspólnie, a nie tylko obok niego.
OdpowiedzUsuńŻyciowa. Konstruktywna. Realistyczna.
Pozdrawiam
Bonis
Dzięki, Bonis.
Usuń