Historia 1
Niezdrowa
cera, zapadnięte oczy, spocona mimo chłodu, opuchnięta twarz, nieświeży oddech
– nie ma wątpliwości, czterdziestodwuletni mężczyzna jest poważnie chory.
Kolejny raz, zniechęcony i zrezygnowany, odchodzi wolno od komputera, zmęczony
bezskutecznymi poszukiwaniami rozwiązania swojego problemu. W tym momencie
dzwoni telefon. Dawny kolega szkolny mówi, że słyszał, że w przychodni na
drugim końcu miasta jest lekarz, specjalizujący się w takich przypadkach. W chorego
wstępuje nowy duch. Szybko ubiera się i jedzie na peryferie szukać przychodni,
o której nigdy dotąd nie słyszał i lekarza, który podobno nie takim przypadkom
ratował życie.
Wywiad
lekarski trwa dosyć długo, w międzyczasie choremu robią też różne badania i
wreszcie nadchodzi dramatyczna chwila, w której lekarz oznajmia:
– Jest pan chory na nieuleczalną, potencjalnie
śmiertelną chorobę, specyficzną alergię – oznajmia lekarz.
– Boże! Panie doktorze, ile mi jeszcze
zostało? Mam żonę, którą kocham i małe jeszcze dzieci – niech mnie pan jakoś
ratuje. Może jeszcze choć trochę dałoby się pożyć, żeby dzieciaki podrosły…
– pacjent jest zupełnie załamany – ja
zrobię wszystko, co tylko trzeba – deklaruje – pieniądze… Tu lekarz mu
przerywa.
– Nie jest potrzebne żadne drogie leczenie, a
pan, mimo swojej choroby, może żyć całkiem nieźle do później starości. Bo widzi
pan – wyjaśnia – pana organizm nie
toleruje kwasku cytrynowego. Po jego spożyciu w pana organizmie, ale i w
umyśle, zachodzą szczególne zmiany.
– Rany Boskie! – woła pacjent – my kwasku cytrynowego używamy od zawsze, to
przyzwyczajenie z czasów, kiedy byliśmy bardzo biedni i nie stać nas było na
cytryny. Ale do diabła z kwaskiem! – woła pacjent – jest jakieś lekarstwo na tę moją chorobę, na tę alergię – dopytuje.
– I to dla pana wiadomość najlepsza –
odpowiada pogodnie lekarz – poza
absolutnym powstrzymaniem się od tej substancji nie potrzebuje pan zupełnie
nic, żadnej kuracji; z czasem, i to niedługim, wszystko u pana wróci do normy.
Ale uprzedzam, że nie wystarczy zrezygnować z niego w domu. Będzie pan musiał
uważać na skład pokarmów i napojów, i po prostu trzeba będzie rezygnować z
tych, które w składzie mają kwas cytrynowy.
– Jasne! Jeśli to wszystko się sprawdzi, jeśli
będzie działać, to… Doktorze, pan mi życie uratował! – entuzjazmuje się
chory – Ja jestem mechanikiem, jakby coś
z pana autem, to ja zawsze do usług! I gratis do końca życia!!!
Historia
2
Niezdrowa
cera, zapadnięte oczy, spocona mimo chłodu, opuchnięta twarz, nieświeży oddech
– nie ma wątpliwości, czterdziestodwuletni mężczyzna jest poważnie chory.
Kolejny raz, zniechęcony i zrezygnowany, odchodzi wolno od komputera, zmęczony
bezskutecznymi poszukiwaniami rozwiązania swojego problemu. W tym momencie
dzwoni telefon. Dawny kolega szkolny mówi, że słyszał, że w przychodni na
drugim końcu miasta jest lekarz, specjalizujący się w takich przypadkach. W
chorego wstępuje nowy duch. Szybko ubiera się i jedzie na peryferie szukać
przychodni, o której nigdy dotąd nie słyszał i lekarza, który podobno nie takim
przypadkom ratował życie.
Wywiad
lekarski trwa dosyć długo, ale wreszcie
nadchodzi dramatyczna chwila, w której lekarz oznajmia:
– Jest pan chory na nieuleczalną,
potencjalnie śmiertelną chorobę, specyficzną alergię – oznajmia lekarz.
– Boże! Panie doktorze, ile mi jeszcze
zostało? Mam żonę i małe jeszcze dzieci stale na głowie – niech mnie pan jakoś
ratuje. Może jeszcze choć trochę dałoby się pożyć, żeby tego życia sobie
poużywać… – pacjent jest zupełnie załamany – ja zrobię wszystko, co tylko trzeba – deklaruje – pieniędzy za wiele to nie mam… Tu lekarz
mu przerywa.
– Nie jest potrzebne żadne drogie leczenie, a
pan, mimo swojej choroby, może żyć całkiem nieźle do później starości. Bo widzi
pan – wyjaśnia – pana organizm nie
toleruje etanolu. Po jego spożyciu w pana organizmie, ale i w umyśle, zachodzą
niebezpieczne zmiany.
– E… ten etanol… – pacjent w wyraźny
sposób jest zdezorientowany.
– Etanol, alkohol etylowy – podpowiada
lekarz i wobec wyraźnego braku zrozumienia wyjaśnia dalej – To składnik wszystkich napojów wyskokowych,
zawiera go, choć w różnym stężeniu, wino, piwo, wódka, koniaki itd.
– A co ze mną? – dopytuje pacjent – Na czym ma polegać leczenie i ile to
kosztuje?
– Jak wspomniałem – tłumaczy doktor – ma pan alergię na ten etanol, więc konieczne
będzie…
– Zaraz, zaraz! – przerywa chory – Mówił pan o alergii. Dobrze słyszałem. Czy chodzi
o alergię sensu stricto, czy sensu largo? Bo to jest dla mnie bardzo ważne, wie
pan…
– Drogi panie! – lekarz jest odrobinę
poirytowany – właśnie staram się
wytłumaczyć panu, jak ma pan żyć, żeby ta nadwrażliwość na etanol pana nie
zabiła, więc…
– Chwileczkę! – pacjent znowu mu przerywa
– teraz mówi pan o nadwrażliwości. W
Wikipedii napisano, że termin „nadwrażliwość” jest pojęciem szerszym i nie jest
synonimem alergii sensu stricto. My mamy teraz ICD-10, ale w niedługim czasie
przyjmiemy zapewne ICD-11, a czy tam alergię nie opiszą jeszcze inaczej?
– Czy
chce pan usłyszeć, jak uratować sobie życie?! – lekarz jest solidnie wkurzony.
– Ależ tak, oczywiście – zapewnia pacjent
– ale wie pan, ja się do czegoś przyznam,
choć bardzo mi wstyd.
– Słucham! – twardo rzuca lekarz.
– Bo, panie doktorze, kuzyn szwagra jest
alkoholikiem i oni mają taką swoją książkę, i tam jest napisane, „że typ nałogowego
alkoholika wykazuje coś w rodzaju alergii na każdy rodzaj alkoholu” – no właśnie! „coś w rodzaju”! Nie piszą, że
to alergia, ale, że coś w rodzaju! To przecież ma kolosalne znaczenie!
– Dosyć tego! – lekarz już kipi złością – Pan wybaczy, ale na rodzinne opowieści i
analizy językowe nie mam czasu, a pan tym bardziej. Proszę teraz uważnie słuchać,
dostanie pan zalecenia…
– Ale doktorze, to są ważne sprawy – chory
znowu wchodzi mu w słowo – ten kuzyn
szwarga mówił też, że oni nie są pewni tłumaczenia tej swojej książki, więc jest
możliwe, że nie chodzi o „coś w rodzaju alergii”, ale może o „coś podobnego do
alergii”? I jeszcze o tym mówił, że ta książka została napisana 80 lat temu, to
jak pan myśli doktorze, jaki wtedy był numer ICD? Panie doktorze?!
Dwie
uwagi na zakończenie:
a)
historia nr 1 jest całkowicie wyssana z palca,
b)
alkoholizm to straszliwa choroba psychiczna.
--
Sensu
stricto - w wąskim znaczeniu, w ścisłym znaczeniu.
Sensu
largo - w szerokim znaczeniu.
ICD-10 – Międzynarodowa Statystyczna
Klasyfikacja Chorób i Problemów Zdrowotnych.
„Anonimowi Alkoholicy” wyd. II, strona XX.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz