czwartek, 18 lipca 2019

Spisek przeciwko Wspólnocie

Wspólnota AA doczekała się na swojej oficjalnej stronie forum dyskusyjnego dla służb AA. Niestety, adresu tego forum podać mi nie wolno, jest on tajny,  zakonspirowany – raz próbowałem zaprezentować go alkoholikom i dostałem opier… od „zaufanego sługi”, wyznaczonego do pilnowania zasad. Wtedy też (lepiej późno niż wcale) i tym bardziej, zainteresowałem się regulaminem tego forum i muszę przyznać, że wprowadził mnie on w osłupienie i przerażenie – wykryłem bowiem spisek, którego celem jest zniszczenie Wspólnoty AA w Polsce.

Użytkownicy forum mogą, jak wynika z regulaminu, być w różny sposób karani przez forumową władzę, to jest administratora, na przykład za post, który może „wzbudzać negatywne emocje oraz konflikty”. Nie wiem, co to są emocje negatywne. To zapewne jakiś terapeutyczny język. Wszystkie dane są nam przez Boga, więc dzielą się najwyżej na przyjemne i nieprzyjemne. No, chyba, że władza w AA oceni i zdecyduje, że jakieś emocje Bóg spierniczył, są negatywne, nie wyszły Mu, nie powinno ich być i basta! Mnie natomiast Program nauczył, że wszystkie emocje, jako, ze pochodzą od Siły Wyższej, są moralnie obojętne, ważne tylko to, jak ja te swoje emocje wyrażam. Co za tym idzie, nie odpowiadam za sposób, w jaki ktoś inny wyraża swoje uczucia i emocje. Wymaganie od innych, żeby dbali o to, żebym ja dobrze się czuł, uważam za… hm… nietrzeźwe.

Najważniejszy jest jednak i najbardziej niebezpieczny zakaz oceniania; na forum można zostać ukaranym jeśli „w treści postu znajduje się ocena innych członków wspólnoty, lub AA jako całości”.

Kolejny raz i kolejny, i kolejny przypominam stanowisko Billa W. w tej sprawie:
Czy zatem zaufanie wymaga, byśmy oślepli na motywy postępowania innych ludzi albo nasze własne? Nic podobnego; byłoby to czystym szaleństwem. Z pewnością każdą osobę, której pragniemy zaufać, powinniśmy oceniać pod kątem zarówno jej zdolności do wyrządzenia krzywdy, jak i zdolności do świadczenia dobra. Taka prywatna ocena pokaże nam, w jakim stopniu możemy sobie pozwolić na zaufanie w każdej konkretnej sytuacjiJednakże oceny takiej należy dokonywać w duchu zrozumienia i miłości. [Jak to widzi Bill]

Oceniane są dzieci w szkołach i studenci na wyższych uczelniach. Ocenie podlegają instytucje, urzędy i urzędnicy, ci mianowani i ci wybrani w demokratycznych wyborach. Oceniani są pracownicy i jakość wykonanej przez nich pracy, bo na podstawie tej oceny dostają wynagrodzenie lub zwalnia się ich z pracy. Oceniana jest jakość produktów i zachowanie uczestników ruchu drogowego. Ocenie podlega wszystko na świecie. Ocena, to (według słownika), opinia o czymś lub o kimś dokonana w wyniku analizy lub umowny sposób zakwalifikowania pracy i postępów.
Ocena działania albo efektów działania jakiejś firmy, urzędu, wspólnoty, organizacji itd. służy dobru jej samej oraz wszystkim tym, wobec których pełni ona rolę służebną. Czy można sobie wyobrazić, że nie wolno ocenić jakiejś organizacji i stwierdzić, czy działa ona zgodnie z prawem, czy przynosi zyski, czy może straty? Czy realizuje swoje zadania statutowe… czy w ogóle coś robi?
Ocena jest niezbędna, bo dzięki niej można wykryć nieprawidłowości i w konsekwencji je naprawić, skorygować. Zakaz oceniania jest dla pojedynczej osoby lub dowolnej grupy potwornie niebezpieczny. Nie oceniałem realnie swojego picia i nie pozwalałem nikomu na takie oceny i wylądowałem na detoksie. Grupy AA co jakiś czas dokonują inwentury, to jest oceniają, jak i czy w ogóle realizują V Tradycję. Nie ma oceny – nie ma szansy na znalezienie błędów i naprawienie ich. To chyba jest oczywiste.

No, właśnie… okazuje się jednak, że nie jest. Na oficjalnym forum służb AA w Polsce nie wolno, pod groźbą kar, oceniać ani „zaufanych sług”, ani działania całej Wspólnoty AA. Zamykanie oczu na rzeczywistość, na fakty, nie przyniosło nic dobrego nigdy i nikomu, ale tego właśnie domaga się władza na forum służb! I jeszcze trzeba dbać, żeby oni się źle nie poczuli! To byłoby śmieszne, gdyby nie było przerażające… Przerażające jest to, jak dla własnego dobrego samopoczucia, niektórzy z „zaufanych sług” stawiają na szali dobro i przyszłość całej Wspólnoty AA w Polsce!

Trochę głupio się czuję, pisząc rzeczy – wydawałoby się – oczywiste, ale może jednak tak trzeba, bo w końcu faktem jest, że za zwrócenie uwagi, że zakaz oceniania Wspólnoty AA ostatecznie godzi w samą Wspólnotę, zostałem przez forumową władzę ukarany!

Innymi słowy, w AA nie ma żadnych nakazów ani zakazów. („Doktor Bob i dobrzy weterani”, s. 243).

W zasadzie wszystkie społeczności i rządy uważają za niezbędne wymierzanie swoim poszczególnym członkom kar za naruszenia przekonań, zasad i przepisów. Ze względu na swoją szczególną sytuację Anonimowi Alkoholicy uznają tę praktykę za niepotrzebną. Kiedy nie udaje się nam przestrzeganie rozsądnych zasad duchowych, niszczy nas alkohol. Nie jest więc potrzebny żaden administrowany przez człowieka system kar. (Bill W., „Dwanaście Koncepcji służb Światowych”, tu fragment Piątej Gwarancji, s. 75). 

No, niby tak, ale przecież żadni imperialiści nie będą nam mówić, co i jak mamy robić! Poza tym oni pili whisky, a my Żubrówkę, oni mają dolary, a my złotówki, więc… chyba lepiej wiemy, jak ma działać AA w Polsce.

Na koniec uwaga związana z cytatem. Zwykle, gdy powołuję się na słowa Billa na temat ocen, kolega, którego zdanie bardzo sobie cenię, zwraca uwagę na fragment mówiący, że oceny takiej należy dokonywać w duchu zrozumienia i miłości. W pełni się zgadzam, bo rozumiem, że Wspólnota nie jest idealna, stale musi się doskonalić, ale mimo to kocham ją i jestem jej wdzięczny. Właśnie tak! Kocham Wspólnotę, ale nie jej „służebnych” – nie znam większości z nich, a obserwując i oceniając efekty ich działalności… nie umiem. :-(

19 komentarzy:

  1. Idea Wspólnoty tak piękna, że nie da się jej nie kochać. Tylko, żeby kochać trzeba rozumieć. Jeśli ktoś kogoś lub coś niszczy - oznacza, że nie rozumie. I chyba też to Bill miał na myśli - poprzez zrozumienie i miłość można coś budować.
    Sytuacja jednak jawi się inaczej. Narzucane zostają formy "prawidłowych" zachowań, myśli, słów i odczuć. Przecież to jest chęć sprawowania władzy ponad wywiązywanie się z obowiązków, łechtanie swojej chorej ambicji, swojego butnego ego.
    Racja, że nigdy nic dobrego nie wyszło z takiego postępowania.
    Jeszcze trochę, a potrzebna będzie rewolucja...

    OdpowiedzUsuń
  2. Taka wspolnota, jacy uczestnicy. Takie forum, jaka wspolnota i jacy uczestnicy.
    Forum pokazuje doskonale kondycję AA w Polsce - miks terapii (najgorsze to chyba to wszystko co przeniesiono z DDA), internetowych psychologii by Beata Pawlikowska i wszelkich cudactw podpinanych pod Program 12 kroków. Do tego słynne "każdy ma prawo do własnego zdania" czy się zna, czy nie zna. Pamiętajmy, że ignorancja zawsze jest przebojowa i głośna.
    Ja pogodzony jestem od lat z takim kawiarnianym obrazem AA, w końcu trafiłem do pijaków, a nie do MENSA CLUB. Jednak nieco mnie zawsze oszołamia, jak młodzi ludzie łatwo wchodzą w te klimaty kółka gospodyń i takie jakieś rozciapcianie. Ale w AA rozciapcianym i potakującym łatwiej się żyje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W artykule pochodzącym z Raportu Światowego Mityngu Służb AA w NJ w 2004 r. znaleźć można zdanie: „Nasze przykre doświadczenie pokazuje, że ignorancja zabija AA”.

      Usuń
  3. Byłem kiedyś w zakładzie psychiatrycznym jako pacjent ponieważ "olewałem" służbę wojskową i nabroiłem swoim olewactwem trochę "za dużo" więc groził mi prokurator i aby uniknąć więzienia położyłem się do szpitala psychiatrycznego. Ale to były inne czasy inne realia, w tej chwili mamy wolność mamy demokrację no i mamy A.A i w tym naszym demokratycznym A.A mamy zakład psychiatryczny z prawdziwego zdarzenia z tą różnicą że tutaj przychodzimy z własnej woli nie z musu bo chcemy żyć godnie no ale tutaj co ambitniejsi "mędrcy" robią wszystko abym znowu wrócił do psychiatryka z zupełnie innych przyczyn. I pomyśleć że wszystko co ma być fajne zawsze w naszym kraju muszą przejąć jakieś czarnosecińskie siły i ukręcić łeb najszlachetnieszym pobudkom i czynom. Ręce opadają z bezradności górę bierze bezsiła. a MOŻE KOMUŚ NA TYM WŁAŚNIE BARDZO ZALEŻY? JA CHCIAŁBYM SIĘ ZAPYTAĆ CZY KTOŚ STERUJE TYM ŚWIADOMIE W ZNANĄ SOBIE TYLKO STRONĘ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Polsce owszem, steruje. Z uchodźstwa. Kierunek jest dla mnie oczywisty, zamiana Programu 12 kroków w "Program londyński" (nazewnictwo nie moje).
      Wszelkie moje pytania w tym temacie do KSK utykają na etapie przekazania ich do BSK. Zapada cisza.

      Usuń
    2. Dziękuję. Do przemyślenia.

      Usuń
    3. NIE TO ZŁOTO CO SIĘ ŚWIECI

      Usuń
    4. Jestntomprogram londyński, ale program jak to nazulywaja zwykli londyńczycy fanatyczni . Tam w Londynie już dawno nastąpił.podzial na AA zwyczajne i na AA fanatycZne. Nie zaczęło się od Londynu, raczej od terapeutycznego programu leczenia uzależnień scientologow. Takie mam przypuszczenia.

      Usuń
    5. Jestntomprogram londyński, ale program jak to nazulywaja zwykli londyńczycy fanatyczny . Tam w Londynie już dawno nastąpił.podzial na AA zwyczajne i na AA fanatycZne. Nie zaczęło się od Londynu, raczej od terapeutycznego programu leczenia uzależnień scientologow. Takie mam przypuszczenia.

      Usuń
  4. Najgorsze jest przejmowanie grup przez szybkokrokowcow, próby zmiany scenariusza na tych grupach które funkcjonują dobrze. Prowadzi to raczej do zamieszkania i zamętu niż do harmonijnego współdziałania. Przeraża mnie to że to nadal postępuje. Czy ktoś ma na to jakikolwiek wpływ? Moja macierzysta grupa została przejęta przez szybkokrokowcow, kilka lat gruoampewnych ludzi.wiercila tak długo dziurę w brzuchu aż stali członkowie odesLi i oni przejęli stery , zmienili scenariusz i teraz jest to mityng informacyjny o sponsorze, a nie dzielenie się doświadczeniem siła i nadzieja. Żeby na tym się skończyło byłoby dobrze, teraz jest próba przejęcia innego mityngu , ale pytam się po co. Jeśli ktoś ma ambicje i chce coś stworzyć tompo conpcha się na mityng który ma swoje tradycje i po cho chce go zmieniać na swoją modlę. Przecież może założyć własny od podstaw. Zasady stoją przed osobistymi ambicjami. Tak mówi tradycja 12 po staremu .a po nowemu że zasady są ważniejsze niż osobowość (narzucającą własne ambicje). Przypomina mi się czas gdy byłam na terapię, na miesiąc były 3 prania, każdy nowy pacjent próbował zmienić te prania na swoją modlę, chciał kupować nowa pralkę, albo 2 pralkę. Ten temat był poruszany co tydzień bo znów był.otos nowy kto chciał zmienić otocz nie na własną modle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grupa funkcjonuje dobrze jeśli...
      "Dlatego właśnie jedynym celem grupy AA jest pomoc w osiągnięciu i zachowaniu trzeźwości - wolności od alkoholu - poprzez naukę i praktykowanie Dwunastu Kroków AA. Jeśli nie będziemy się trzymać tej fundamentalnej zasady, nasza wspólnota się rozpadnie. A jeśli ona się rozpadnie, to nikomu nie będziemy w stanie pomóc". Jak to widzi Bill, s. 79.

      Usuń
  5. Totalitaryzm we Wspólnocie

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak Meszuge , też tak myśle. W głowie dźwięczą mi pisma Biła W bez jedności serce AA umrze. Ja uważam że mam bronić wspólnoty przed moimi osobistymi ambicjami i nie zmieniać jej bo taki mam dziś kaprys. Mam zostawić ją dobrze działająca dla tych którzy przyjdą po pomoc. Dla mnie najważniejsze jest to by wspólnota istniała. Jest pytanie jak można się obronic, może szybkokrokowcy powinni założyć własne AA, nie wiem. Albo my jak oni wszystko przejmą będziemy musieli założyć to od nowa. Walka nie ma sensu. Nowi się gubią. Choć może coś się stanie i dojrzeja.

    3 legaty, zdrowienie, jedność, służba

    OdpowiedzUsuń
  7. Forum Służb Wspólnoty AA stało się forum nienawiści, oczerniania ludzi, rozpoznawalnych ludzi, przemocy werbalnej.
    Administracja nie daje sobie rady z dwoma trollami, członek Rady Powierników z zainteresowaniem pochyla się nad ich paszkwilami.
    No wlasnie... Czy nie daje sobie rady?
    Od lat wiem, że alkoholicy intuicyjnie bronią przemocowych alkoholików, solidaryzują się z nimi.
    Może powinni zająć się swoimi problemami, a nie forum?

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak to jest prawda Londyńscy szybkokrokowcy ustanowli prymat i AA kiedyś było grupą wsparcia, teraz to już nie jest to samo krok czwarty zajął mi ok. roku i było to najboleśniejsze doświadczenie mojego życia. W tej chwili na krok czwarty u szybkokrokowców zajmuje trzy tygodnie ja nie umie sobie tego wyobrazić, no i atmosfera jest nie ta sama co dawniej na angielskich mityngach jest jednak jakby nieco inna atmosfera tam jednak jest inaczej. Członek rady powierników jest największym mąciwodą i bardzo sprytnym obrotniaczkiem i to właśnie on narobił najwięcej zamętu w Polskim AA przy pomocy swoich popleczników

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli napisałem 4 krok w dziesięć dni, to po co (i co właściwie) miałbym robic to przez rok.
      Ja byłem mistrzem w oszukiwaniu się i udawaniu że cos robię. Tu przyszła pora z tym skonczyc.
      Po drugie nie miałbym sumienia powiedziec człowiekowi, że może za dwa lata przestanie cierpieć. Nie jestem od skazywanie ludzi na śmierć.
      I nie, nie robiłem żadnych "nurtów", żadnych "londyńskich" bo wiedziałem czego szukam. Programu z Wielkiej Ksiegi.

      Usuń
  9. Każdy mąciwoda i obrotniaczek kiedyś traci grunt pod nogami, bo ileż można się ślizgać bez konsekwencji. Jeden z powierników zbiera już pokłosie i dostaje baty. Ale cóż, kiedy nic nie dociera do uzbrojonej pychy. Wprowadza importowane wizje, stracił po drodze prostotę i poczucie rzeczywistości. Wykorzystuje zbyt duży zakres władzy wykonawczej i dąży do koncentracji i konsolidacji, lokując władzę i pieniądze w jednej jednostce służb ( RP ). Ale to już było, powielają bolesne doświadczenia i błędy z przeszłości. I na dodatek mają pretensje i żale, że ktoś śmie wytykać im te niebezpieczne machinacje.
    Na szczęście konferencja nie jest i nigdy nie będzie władzą dla Wspólnoty.

    OdpowiedzUsuń