poniedziałek, 1 lipca 2019

Choroba powiernicza atakuje


Dawno, dawno temu, żył w Europie władca, który zdecydował pewnego razu, że odpowiadał będzie tylko przed Bogiem i historią (jak prezydent Polski według Konstytucji Kwietniowej) – nikt inny nie miał prawa, a nawet nie śmiał go oceniać. Ups! Ale ten typ i tak był dobry, bo przynajmniej na oceny Boga i historii się godził…

Od Zespołu ds. Przygotowania 48. Konferencji Służby Krajowej AA w Polsce dostałem list, z którego, przy odrobinie złej woli, można wyczytać, że na moje pytanie do Konferencji odpowiedzi nie dostanę, bo w swoim piśmie pozwoliłem sobie oceniać zaufane sługi, a Wspólnota AA w Polsce posługuje się językiem serca, tj. miłości i tolerancji. W związku z tym takie nasuwają mi się przemyślenia, uwagi, wątpliwości…

1. Czy rzeczywiście działalność zaufanych sług nie podlega ocenie byle szeregowego uczestnika spotkań AA? A może chodzi tylko o oceny negatywne? Bo nie zauważyłem nigdy dotąd, by bronili się przed pochwałami.

Czy zatem zaufanie wymaga, byśmy oślepli na motywy postępowania innych ludzi albo nasze własne? Nic podobnego; byłoby to czystym szaleństwem. Z pewnością każdą osobę, której pragniemy zaufać, powinniśmy oceniać pod kątem zarówno jej zdolności do wyrządzenia krzywdy, jak i zdolności do świadczenia dobra. Taka prywatna ocena pokaże nam, w jakim stopniu możemy sobie pozwolić na zaufanie w każdej konkretnej sytuacjiJednakże oceny takiej należy dokonywać w duchu zrozumienia i miłości. [Jak to widzi Bill]

Psychoterapeutyczny zakaz oceniania kogokolwiek i czegokolwiek nie ma zupełnie nic wspólnego ze Wspólnotą AA! Proponuję, nie pierwszy już raz, przestać przenosić na teren Wspólnoty AA zasady grupowej psychoterapii odwykowej!

2. Czy ten tajemniczy język serca (z przykrością stwierdzam, że przypomina mi on coraz częściej jakieś sekciarskie narzecze lub gwarę) jest nakazany jakimś prawem? Czy jego nieznajomość może spowodować, że komuś nie znającemu tej dziwnej mowy, można nie odpowiadać na pytania? Można go ignorować?

3. Stwierdzenie: „dopuszczasz się oceniania, oceniasz nas” – jest również oceną. Oceną mojego zachowania, postępowania, sposobu zadawania pytań, wyrażania się, komunikacji itd. Więc jak to jest, zaufani słudzy mogą oceniać mnie, ale ja nie mogę oceniać ich? Czy ten tajemniczy język obowiązuje (bo tak zarządzili zaufani słudzy!) tylko plebs AA-owski, alkoholików gorszego sortu, a zaufani słudzy nie mają obowiązku ani potrzeby go używać, mogą za to oskarżać innych, że go nie stosują? Dotąd wydawało mi się, że działanie sług, nawet zaufanych, podlega ocenie, ale może nie mam racji?
Podwójne standardy moralne, przydzielanie sobie innych praw, niż pozostałym alkoholikom, to chyba sygnał, że coś tu wyraźnie idzie nie tak, ale… może znowu się mylę?

6 komentarzy:

  1. Szantaż pod hasłem "nie oceniaj" jest bardzo popularny wśród osób, którym przemysł terapeutyczny wmówił, że są najwazniejsze, a cała rodzina ma skakać wokół ich "trzezwosci".
    Widzę ten ewenement, że alkoholicy chcieliby narzucić światu nowe zasady funkcjonowania, bez krytykowania (ich, oczywiscie), bez trudnych spraw (te się same załatwią), z tematami tabu, z udawaniem, że coś nie istnieje, dopóki się o tym nie mówi.
    To znacznie szerszy problem, niż tylko powierników, bo szkodliwy dla zdrowienia, a w konsekwencji dla życia delikwentów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Walczysz z wiatrakami. Powiernicy, służby itd. są dokładnym odzwierciedleniem tych którym rzekomo służą. Całe AA w Polsce jest posklejane cienką taśmą luźnych powiązań opartych na kilku wspólnych hasłach. Próbkę tych haseł dostałeś w odpowiedzi.
    Nikt we wspólnocie nie zadaje pytań bo kto mógłby na nie odpowiedzieć i jak? Cała „dyskusja” toczy się wedle scenariusza którego fragmenty porozrzucane są po broszurach, książkach i ulotkach. Tam są odpowiedzi a raczej coś, co udaje odpowiedź.
    Dlatego na proste pytanie otrzymałeś bełkotliwą, pachnącą strachem laurkę w której pojawiły się takie sformułowania jak "nie oceniaj" czy „język miłości”. Mowa trawa ale działa. Bo ten język znają wszyscy z mitingów a że to nic nie znaczy?
    Dawno zniknęli Ci którzy mogli potraktować Twoje pisanie jako sympatyczny impuls do rozmowy. Pozostali tylko Ci którym kartki z literatury aa przykleiły się do palców i oczu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli masz rację, a obawiam się, że tak być może, to... smutne to. :-(

      Usuń
  3. Czyżby ideologie lewackie zatoczyły aż tak szerokie kręgi, że już wlazły tylnymi drzwiami do AA?

    Krzysztof

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jaka jest różnica między lewicą, a lewactwem? :-)

      Usuń
    2. Poproszę o definicję "lewactwa".
      Wtedy ewentualnie będziemy mogli zrozumieć i odnieść się do tego, co usiłujesz przekazac.

      Usuń