czwartek, 3 października 2019

O przyszłości Wspólnoty AA


Pamiętam entuzjazm, z jakim młodzi wiekiem alkoholicy po Programie, dyskutowali o przyszłości – byli oni zupełnie pewni, że już niedługo każda grupa AA w Polsce stanie się grupą programową. Wydawało się to takie oczywiste – w końcu wreszcie dysponujemy rozwiązaniem problemu alkoholizmu, znanym alkoholikom amerykańskim od końca lat trzydziestych. Ja nie byłem takim optymistą. Może nie z własnego doświadczenia, ale z literatury AA wiedziałem, że Program Dwunastu Kroków nie jest dla każdego alkoholika. Z jakichś powodów, nie wiem, jakich, nie wszyscy alkoholicy będą w stanie z Programu AA skorzystać. A w takim razie chyba jednak dobrze byłoby, gdyby istniały grupy, gdzie wytrzeźwienie jest wprawdzie mało realne, ale które przynajmniej pomagają im jakoś tam utrzymać abstynencję.

Weterani z grup staropolskich twierdzili, że wkrótce ta nowa moda na sponsorowanie minie. Najwyraźniej nie zdawali sobie sprawy, że historycznie rzecz ujmując, najpierw było sponsorowanie, a dopiero później narodziła się wspólnota. I że polska odmiana AA, zbudowana przez dwie psychoterapeutki, socjologa i harcmistrza, jest właśnie nowym eksperymentem, który udał się… hm… średnio.

W artykule pochodzącym z Raportu Światowego Mityngu Służb AA w NJ w 2004 roku znaleźć można zdanie: Nasze przykre doświadczenie pokazuje, że ignorancja zabija AA, a myśmy z dumą powtarzali, że do AA nie da się być za głupim, ale można być za mądrym.

Tym niemniej, a może się to wielu wydać szokujące, ci weterani w pewnym sensie mieli rację – sponsorowanie przestało dynamicznie się rozwijać. Kto miał zrealizować Program AA ze sponsorem, ten już to zrobił. Pozostają nowicjusze, jednak po wprowadzeniu w każdym WOTUiW terapii redukcji szkód, zwanej terapią kontrolowanego picia, nie ma ich znowu aż tak wielu. Dodać do tego trzeba problematyczne efekty różnych eksperymentalnych metod sponsorowania (w jednej z nich dokonuje się skoku z Kroku Czwartego właściwie od razu do Ósmego), które w końcu nowicjusze też widzą, a które zrażają ich i innych do sponsorowania, Programu, a nawet w ogóle Wspólnoty AA.

Jednak najważniejsze jest chyba coś innego – realizacja Programu AA i życie zgodne z jego zaleceniami nie jest atrakcyjne, przegrywa z kretesem w porównaniu do mityngowego jęczydupstwa i powtarzania sobie nawzajem, przy każdej okazji albo i bez okazji, że w AA nic się nie musi, czy wreszcie szukaniem winnych tego, że znowu coś nam nie wyszło, nie udało się.

Myśleliśmy, że możemy znaleźć łatwiejszą, łagodniejszą drogę. Ale nie potrafiliśmy. Z całą powagą błagamy cię, bądź nieustraszony i dokładny od samego początku. [WK wyd. 2018, s. 58]

To, że oni w USA nie potrafili, nic dziś już nie znaczy. To było dawno temu i w innym kraju; od tamtych czasów znakomicie rozwinęła się medycyna i psychoterapia. Więc my nadal możemy tej łagodniejszej drogi szukać. I bardzo się staramy.

I wreszcie Anthony de Mello SJ i brutalnie prawdziwe stwierdzenie z „Przebudzenia”: Większość ludzi twierdzi, iż pragnie jak najszybciej opuścić przedszkole. Ale nie wierz im. Nie mówią prawdy. Jedyne, czego naprawdę chcą, to by naprawić im popsute zabawki. „Oddaj mi moją żonę”. „Przyjmij mnie znowu do pracy”. „Oddaj mi moje pieniądze”. „Zwróć mi moją wcześniejszą reputację”. Tego właśnie naprawdę chcą. Pragną, aby zwrócić im dotychczasowe zabawki (życie). Tylko tego, niczego więcej. Psychologowie twierdzą, że ludzie chorzy w istocie rzeczy nie chcą naprawdę wyzdrowieć. W chorobie jest im dobrze. Oczekują ulgi, ale nie powrotu do zdrowia.  Leczenie bowiem jest bolesne i wymaga pracy, wyrzeczeń. Przebudzenie, jak wiadomo, nie jest rzeczą najbardziej przyjemną. W łóżku jest ciepło i wygodnie, budzenie nas irytuje…

Z przykrością, chociaż bez zdziwienia, obserwuję jak dynamika sponsoringu maleje, jak grupy programowe powolutku rezygnują  z wysokich standardów, a ich liderzy, pragnąc przyciągnąć więcej członków, pochwalić się liczebnością „swojej” grupy, aprobują nawet jawnie pewien regres (to jest powrót do wcześniejszego, gorszego stanu w rozwoju), twierdząc, że nie potrzeba aż tak się spinać, że można to wszystko traktować bardziej na luzie, że alkoholizm nie zobowiązuje do niczego, a właściwie, jako chroniczna choroba, to nawet usprawiedliwia…

Oczywiście Wspólnota AA nie rozpadnie się i nie zniknie. Nadal będzie tym, czym w Polsce była od 45 lat: połączeniem poterapeutycznej grupy wsparcia, zbudowanej na zasadach i regułach grupowej psychoterapii odwykowej, z klubem abstynenta, z bardzo niewielkim dodatkiem AA (rytualne odczytywanie treści z laminatu).

33 komentarze:

  1. Ja rozumiem alkoholików, którzy nie chcą do tego Programu podejść, a rozumiem ich, bo sam tak robiłem. Rozumiem kolegę alkoholika, od którego piękna żona nie odeszła, dzieci nie odwróciły się plecami a firma, zakład pogrzebowy prosperuje świetnie (ostatnio po roku uczestnictwa w mityngach staropolskich katastrofalnie zapił, i nadal pije na umór). Jak to trafnie ująłeś ja potrzebowałem tylko ulgi, wyzdrowieniem nie byłem zainteresowany, co najwyżej laminatem, tekstami stałymi, dezyderatami itp. Mnie dopiero po półtora roku abstynencji Program był potrzebny. Półtora roku wracania do domu bez rodziny, chodzenia po terapiach, psychologach i mityngach AA po to, aby poużalać się w każdym z tych miejsc (nawet za pieniądze). Wtedy dopiero, kiedy ja już kompletnie nie wiedziałem co robić, a do picia nie chciałem wracać Program się o mnie upomniał. Dlaczego o tym piszę? Bo wielu alkoholików jeszcze te rodziny ma, jeszcze nie spieprzyli sprawy tak jak ja do końca i mogą takie półtora roku rozciągnąć o kilka lat więcej! Byłem kiedyś, jako abstynent świadkiem, kiedy alkoholik, mój kolega z terapii - Jarek, w wieku około 45 lat na mityngu dosłownie krzyczał: Pomóżcie mi! Ja nie wiem co robić! Nie piję a żyje z ojcem jak z największym wrogiem, ja już tak dłużej nie dam rady! Grupa na którą uczęszczam grzecznie wysłuchała, nawet doradziła mu co ma robić (chodzić na mityngi - ani słowa o rozwiązaniu), po czym alkoholik ten, mający całe życie przed sobą zapił się tydzień później na śmierć. Może by żył, gdyby ktoś znał i próbował mu przekazać rozwiązanie, niestety nikogo takiego na 30 osób na grupie która istnieje grubo ponad 20 lat nie było. U mnie na grupie często pada to stwierdzenie, że moda na sponsorowanie minie, tylko czy autorzy tych słów wezmą na siebie odpowiedzialność za kolejnych "Jarków"? Po co, prawda? Przecież jakby chciał to by chodził do tego stołu, któremu wszyscy zawdzięczają "trzeźwienie". I tutaj wyłazi, czy my jako alkoholicy jesteśmy chociaż odrobinę odpowiedzialni? A może jest to kolejna knajpa do której łazimy, żeby się lepiej poczuć, z dala od tego beznadziejnego życia, złego szefa, ryczących bachorów, złodziei i oszustów? Dobry artykuł Meszuge, dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Ja rozumiem alkoholików, którzy nie chcą do tego Programu podejść, a rozumiem ich, bo sam tak robiłem." A czy dziś Ich rozumiesz?

      Usuń
  2. Myślę,że chęć pójścia na łatwiznę i celebrytyzm prowadzi do tej abstynencji a nie trzeżwości emocjonalnej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "...trzeżwości emocjonalnej." Ciekawym jakie są jeszcze inne przymioty trzeźwości?

      Usuń
    2. To dla mnie zmiana sposobu życia, myślenia,zachowania.To program działania przy którym błędy są nie uniknione i ponoszę za nie odpowiedzialność.Wyzbywam się starych nawyków,zachowań i innych uzależnieñ.(palenie papierosów,obżarstwo,używanie wulgaryzmów,oglądanie pornografi.Ale również stosowanie kroku12.

      Usuń
  3. Tak właśnie ostatni akapit pokazał jak niestety większość alkoholików i niestety nowicjuszy postrzega Wspólnotę AA. Jestem we Wspólnocie niedługo, nieco ponad rok ale dzięki temu iż trafiłam w swoim mieście na (teraz już) przyjaciela, który zabrał mnie na grupę "programową" widzę jak wielki rozdźwięk jest pomiędzy grupami. Czym tak naprawdę jest grupa AA a czym grupa na której jest mityng. Niestety, wielu wielu alkoholików myśli że mityng jest od tego aby "wywalic" swoje brudy mijającego tygodnia na wierzch, aby wyżalić się, "naładować akumulatory" na następny tydzień i sobie tak trwać. Pięknie przytoczyłeś słowa A.de Mello z Jego ksiazki: "w łóżku jest ciepło i wygodnie, budzenie nas irytuje." Mało kto chce naprawdę się obudzić i zmienić swoje życie o 180 stopni, większość chce jedynie, aby oddać im skradzione zabawki(życie). Prawdziwa zmiana wymaga wielkiej chęci, odwagi, wytrwałości i prawdziwego zawierzenia Sile Wyższej. Coś o tym wiem.
    Pozdrawiam Aga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Sponsore mi powiedział:
    Program działa proporcjonalnie do upadku.
    Każdy do AA po coś przychodzi. Jedni pogadać, spotkać się, poużalač, po kawę, i dostają to. Inni chcą przestać pić i patrzą jak wzrastają inni. Jeszcze inni czują że muszą ratować życie bo umrą i dostają na to sposób.
    Wszystko jest w tekstach stałych w scenariuszu.
    Nie mam wpływu na to co zrobią inni. Mnie obowiązują trzy legaty i to jest moja robota którą muszę zrobić aby żyć. Późno to pojąłem, ale pomalutku idę do przodu nie czyniąc już rozpierduchy. Moje zabawki poszły w recykling, puściłem je. Musiałem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tekstach stałych w scenariuszu? Co grupa, to inny scenariusz. :-)

      Usuń
    2. "Co grupa, to inny scenariusz. :-)". Co prawda to prawda. Mam kilkanaście wersji w swoim archiwum. Programowe, nieprogramowe...Do wyboru do koloru. Iście niezależność grup AA w tym przedmiocie jest szeroka. Np. "Przyjmowanie do AA". Podstawowe dwa pytania testowe na alkoholizm, bądź raczej czy mogę zostać na mityngu (zamknietym) czy też nie ;-). Dalej nie drażę, temat wielokrotnie "mielony".

      Usuń
  5. Ludzie nie mają pojęcia o duchowości. Brakuje empatii, tolerancji...Nie tak dawno zapytałem jednego spikera programowego, czym dla niego jest duchowość. Odpowiedział, przecież to jest proste, duchowość to jest duchowość, boki zrywać ze śmiechu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "... boki zrywać ze śmiechu" Ja bym nie zrywał. Wielokrotnie spotkałem się na "spikerce", że "mówca" w czasie zadawania pytań wielokrotnie "motał się". Później w "kuluarach" sam na sam można było uzyskać sensowniejsze informacje. Ludzie na "spikerkach" wielokrotnie się stresują,nie przygotowują się zawczasu do tematu wypowiedzi, bądź temat jest tak szeroki jak np. "Jak to działa". I w 40 minut omawia się swoje doświadczenia na Programie 12 Kroków.

      Usuń
    2. On się nie motał tylko stawiał, a ciebie tam nie było, więc sorki, ale mnie to rozbawiło.

      Usuń
  6. Do czego tak naprawdę przebudził się jeden z drugim programowcem.Do szydzenia z innych, do izolacji i agresji, a gdzie reszta programu, gdzie jedność i służba? Burdel na kółkach ignorancji i manipulacji.

    OdpowiedzUsuń
  7. "Burdel na kółkach ignorancji i manipulacji."
    "Nie usiłuj zmieniać tego, który się nie chce zmienić. Jeśli ktoś nie chce się czegoś nauczyć, a ty mimo wszystko usiłujesz go pouczyć, nie jest to niczym innym, jak walką ego przeciwko ego.Szanuj swoją rodzinę i wybaczaj wszystkie słabości swoich bliskich, na ile to oczywiście jest możliwe. Niech twoja postawa będzie dla nich wielką lekcją i przykładem, że można inaczej. Łagodniej. Bez złych emocji. Zobaczysz, że to działa..." Ze strony https://www.nautilus.org.pl/szalupa,71,ego-przeciwko-ego.html. Może się przyda, przełóż to również na innych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam złych emocji, poza tym napisałem o czymś zupełnie innym niż zrozumiałeś.

      Usuń
    2. A może coś od siebie, bo te cytaty już mi się przejadły.

      Usuń
  8. "Program działa proporcjonalnie do upadku." Coś więcej, szerzej. Bo przecież Wiesz, że "AA jest mafia, kto z niej odchodzi umiera:-)" Slogan, sloganem pogania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zaszorowałam dupskiem o asfalt a paszczą o chodnik. Jestem klasycznym przykładem alkoholika z W: albo wariatkowo (potworna depresja) albo śmierć (myśli samobójcze). Nie widziałam dla siebie wyjścia z sytuacji. Moje cierpienie było straszne. Byłam gotowa zrobić WSZYSTKO, podkreślam, WSZYSTKO, żeby wyrwać się z tej matni. Trafiłam do AA. Napisałam Program AA, nie targowałam się ze sponsorką. Robilam co mi kazała (sugerowała czy co tam powiecie).Była zdesperowana. Minęło 8 lat. Pomogłam kilku dziewczynom (były moimi podopiecznymi, mam z nimi kontakt i wiem, że radzą sobie całkiem nieźle). Czasami nadal do mnie dzwonią. Na mitingach bywam bardzo rzadko. Pie...lam o samo dno, nie upadłam. Program zadział w 100%. Najśmieszniejsze było to, że mąż mnie nie zostawił, dzieci nie odeszły, pracę zachowałam, domu nie straciłam. A jednak fizycznie i psychiczne osiągnęłam zupełne dno. Poniżej już nic nie było.

      Usuń
  9. CZEŚĆ TU TOMEK Z GDAŃSKA U NAS JEST PODOBNIE JAK PISZE WITOLD GRUPA PROGRAMOWA NA KTÓRĄ UCZESZCZAM A KTÓRĄ STARZY AA CHCIELI ZŁAMAĆ NIE PODDAŁA SIĘ OCZYWIŚCIE SŁONO ZA TO ZAPŁACILIŚMY BO BOJKOTOWALI SZKALOWALI I ROBIĄ TO DO DZIŚ NIEKTÓRZY TZW WETERANI A DLA MNIE RACZEJ ZWYRODNIALI GRZESZNICY UDAJĄCY KOGOŚ KOMU ZALEŻY NA DOBRU INNYCH ALE TO MOJE MY TRZYMAMY ZASADY GRUPA NA GDAŃSKICH STOGACH NIE JEST LICZNA 6 DO 10 OSÓB ALE SĄ SUKCESY BO TRAFIA DO NAS OKOŁO 5 NOWICJUSZY ROCZNIE NO I TAK JEDNO WYZDROWIENIE NA ROK SIĘ ZDARZA TO OGROMNY SUKCES A PROGRAM ZAWSZE BĘDZIE NEGOWANY BO KTO BY CHCIAŁ CAŁKOWICIE PODDAĆ TEMU PROGRAMOWI LEPIEJ MIEĆ FURTKĘ I ZA CHLAC PAŁE CO JAKIŚ CZAS NIEKTÓRZY UWIELBIAJĄ UBOGIE ŻYCIE DUCHOWE A SKĄD TO SIĘ BIERZE JAK TO MÓWI WITOLD CHŁOPCY I DZIEWCZYNKI MAJĄ NIEDOBORY DUCHOWE

    OdpowiedzUsuń
  10. CZEŚĆ TU TOMEK Z GDAŃSKA U NAS JEST PODOBNIE JAK PISZE WITOLD GRUPA PROGRAMOWA NA KTÓRĄ UCZESZCZAM A KTÓRĄ STARZY AA CHCIELI ZŁAMAĆ NIE PODDAŁA SIĘ OCZYWIŚCIE SŁONO ZA TO ZAPŁACILIŚMY BO BOJKOTOWALI SZKALOWALI I ROBIĄ TO DO DZIŚ NIEKTÓRZY TZW WETERANI A DLA MNIE RACZEJ ZWYRODNIALI GRZESZNICY UDAJĄCY KOGOŚ KOMU ZALEŻY NA DOBRU INNYCH ALE TO MOJE MY TRZYMAMY ZASADY GRUPA NA GDAŃSKICH STOGACH NIE JEST LICZNA 6 DO 10 OSÓB ALE SĄ SUKCESY BO TRAFIA DO NAS OKOŁO 5 NOWICJUSZY ROCZNIE NO I TAK JEDNO WYZDROWIENIE NA ROK SIĘ ZDARZA TO OGROMNY SUKCES A PROGRAM ZAWSZE BĘDZIE NEGOWANY BO KTO BY CHCIAŁ CAŁKOWICIE PODDAĆ TEMU PROGRAMOWI LEPIEJ MIEĆ FURTKĘ I ZA CHLAC PAŁE CO JAKIŚ CZAS NIEKTÓRZY UWIELBIAJĄ UBOGIE ŻYCIE DUCHOWE A SKĄD TO SIĘ BIERZE JAK TO MÓWI WITOLD CHŁOPCY I DZIEWCZYNKI MAJĄ NIEDOBORY DUCHOWE

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeszcze raz ja Tomek z GDAŃSKA JA MAM KRÓTKĄ ZASADĘ KTÓREJ SIĘ TRZYMAMY DLATEGO NIE MUSZE I NIE CIERPIĘ JUZ ANI Z POWODU INNYCH AA ANI RODZINNIE ANI OSOBIŚCIE WYZNAJE ZASADĘ ZE PEWNA JEST TYLKO NIEPEWNOŚĆ WIEC NIC NIE JEST PEWNE WIEC KIEDY OSTATNIO WYCHODZILISMY A SAUNY I KATOS POWIEDZIAŁ TOMEK MASZ KOLO PRZEBITE ODPOWIEDZ BYŁA SPODZIEWAŁEM SIĘ TEGO JEŚLI WSZYSTKIEGO SIĘ SPODZIEWAM BO WSZYSTKO JEST NIE PEWNE ŻYJE SIĘ LEPIEJ W AA WSZYSTKIEGO MOŻNA SIĘ SPODZIEWAĆ TO NIE ICH WINA POZDRAWIAM WSZYSTKICH I CIEBIE WITOLD DO MIŁEGO SPOTKANIA NA SZLAKU

    OdpowiedzUsuń
  12. W AA wszyscy są równi, jeśli znamy tradycje. Po co ta licytacja, kto jest lepszy? Programowcy czy weterani ? Bóg obdarzył mnie w rozum i wolną wolę. I nie pozwolę, żeby ktoś narzucał mi swoją wolę. Rozsądek mi nakazuje szacunek dla wolności wyborów innych. To, co mnie pomaga, może zaszkodzić drugiemu. Za dużo w tym AA jest bożków, którzy wiedzą lepiej, co dla kogo jest dobre.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak się ma przyszłość wspólnoty do weteranów, którzy nie godzą się z zasadą rotacji służb? Doświadczenie uczy nas, że jeżeli weteran żyje w zgodzie z programem, to ustąpi miejsca młodszym, aby oni mogli objąć służbę.

    OdpowiedzUsuń
  14. I z tym jest różnie ale to my musimy działać żeby weterani nie krwawili bo możemy stać się tacy sami AA to nie jest łatwy kawałek chleba Tomek Gdańsk

    OdpowiedzUsuń
  15. I z tym jest różnie ale to my musimy działać żeby weterani nie krwawili bo możemy stać się tacy sami AA to nie jest łatwy kawałek chleba Tomek Gdańsk

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie oceniam, staram się nie krytykować. Na mityngach mojej grupy owszem brakuje mi duchowych pierwiastków, tak zauważam rutynę, tak słucham nudnych tygodniówek. Ale moje wypowiedzi nie są próbą zmiany innych, staram się raczej wnieść na mityng to czego mi w nim brakuje - czyli opowiadam o tym, jak zawierzenie mojej choroby mojej SW (mojej podkreślam, tak jak ją rozumiem) zmieniło moje życie. Owszem widzę spojrzenia jak na wariata gdy twierdzę, że jestem uzdrowiony, słyszę poczekaj jeszcze zapijesz. Nie przeszkadza mi to, głoszę to co przeżyłem. Chwalę program, chwalę co przeżyłem. Łączy nas wszystkich wspólna choroba i jakichkolwiek słów by nie używać pragnienie pozostania trzeźwym i utrzymanie radości trzeźwego życia. Staram się nie zauważać kpin, staram się pracować pokornym słuchaniem na jedność grupy. I choć jak widzę jestem jedynym programowcem wśród zatwardziałych terapeutycznych weteranów - cieszę się ich sympatią i zaufaniem - wybrano mnie mandatariuszem. Może dla wielu to śmieszne, dla mnie zaszczytne. Służę, dbam o jedność grupy, zdrowieję. Zmiany staram się wprowadzać poprzez własny przykład. Wiele rzeczy nie podobało mi się gdy byłem w grupie nowicjuszem, staram się te zmiany wprowadzać wobec innych nowicjuszy, w miarę możliwości pozostając w zgodzie z innymi. Przepraszam, jeżeli ton mojej wypowiedzi odbierze ktoś jako pouczanie. Nie jest to moim zamiarem, chcę tylko podzielić się tym, jak to widzę. Pogody Ducha. Piotr, alkoholik.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewne można żyć, nie krytykując nikogo i niczego - wystarczy trzymać gębę na kłódkę. Natomiast nie da się żyć bez oceniania. Po prostu nie jest to możliwe. A powtarzanie takich terapeutycznych "prawd" nie ma nic wspólnego z AA. Na temat oceniania innych Bill W. twierdzi:

      "Czy zatem zaufanie wymaga, byśmy oślepli na motywy postępowania innych ludzi albo nasze własne? Nic podobnego; byłoby to czystym szaleństwem. Z pewnością każdą osobę, której pragniemy zaufać, powinniśmy oceniać pod kątem zarówno jej zdolności do wyrządzenia krzywdy, jak i zdolności do świadczenia dobra. Taka prywatna ocena pokaże nam, w jakim stopniu możemy sobie pozwolić na zaufanie w każdej konkretnej sytuacji. Jednakże oceny takiej należy dokonywać w duchu zrozumienia i miłości" [Jak to widzi Bill]

      Usuń
    2. Samo zawierzenie mojej choroby SW niczego nie zmieniło, ponieważ wiara bez uczynków jest martwa. Bezkrytyczne podejście do siebie i innych to bezmyślność. Krok Dziesiąty wymaga ode mnie refleksji poprzez krytykę, czyli analizę i ocenę dobrych i złych stron z punktu widzenia moich wartości.

      Usuń
    3. Oddanie mego życia i woli Boga, całkowicie zmieniło moje życie. Debil przestał rządzić moim życiem. Choroby alkoholowej nie powierzyłem Bogu. Bóg zabrał mi chorobę choć wcale Go o to nie prosiłem. W moim przypadku wystarczyło uwierzyć. A co do opinii, krytyki -oczywiście że krytykuję i oceniam, nie zawsze natomiast robię to głośno. Jiddu Krishnamurti powiedział ,,Umiejętność obserwowania bez oceniania jest najwyższą formą inteligencji". Nie posiadłem jeszcze tej umiejętności ale jak mówią trening czyni mistrza. Może kiedyś.

      Marceli Szpak

      Usuń
    4. Trzeźwe życie to odpowiedzialne życie. Odpowiedzialność to mój obowiązek i ja odpowiadam za swoje czyny i ponoszę za nie określone konsekwencje. Nie zrzucam odpowiedzialności ani na alkohol ani na Boga.

      Usuń
  17. Marley każdego dnia z nieokiełznaną rozrzutnością i radością uczył mnie życia - tego, jak chwytać chwilę i iść za głosem serca.
    Pies do niczego nie potrzebuje szpanerskich samochodów, wielkich domów i markowych ciuchów. Wystarczy mu zabłocony kawałek patyka. Pies nie osądza innych po kolorze ich skóry, wierzę i pochodzeniu, ale na podstawie tego, kim są w środku. Psu jest wszystko jedno, czy jesteś biedny, czy bogaty, wykształcony, czy analfabeta, mądry, czy głupi. Daj mu serce, a on odda ci swoje. To jest naprawdę całkiem proste, a jednak my ludzie, o tyle mądrzejsi i bardziej wyrafinowani, stałe mamy kłopoty z określeniem, co się liczy, a co nie.
    Zrozumiałem, że wszystko byłoby z nami w porządku, gdybyśmy tylko otworzyli oczy. Czasem potrzebny jest pies z brzydko pachnącym oddechem, fatalnymi manierami i czystymi intencjami, żeby pomóc nam zobaczyć.
    John Grogan

    OdpowiedzUsuń
  18. Patrząc z mojej perspektywy, po krótkim czasie zaangażowania w politykę AA widzę hipokryzję, fałsz, obłudę, zaprzeczanie faktom, szantaż, manipulacje. To nie moja liga, dlatego trzymam się od tego z daleka.

    OdpowiedzUsuń
  19. Skomentuję przyszłość wspólnoty w trzech słowach patologia struktur organizacyjnych.

    OdpowiedzUsuń