piątek, 21 lipca 2023

Identyfikacja czy prezentacja

Pierwszy alkohol spożyłem w wieku lat 12 lub 13. Były to cztery piwa spożyte z dwoma kolegami z podwórka w restauracji „Agawa”.

Tak zaczynała się klasyczna spikerka. Klasyczna, czyli: jak to ze mną było, co się później stało, jak jest obecnie. Zwykle, choć nie zawsze, okres picia zajmuje w tej opowieści 70%. 20% to terapia odwykowa, AA i Program ze sponsorem, i wreszcie pozostałe 10% to życie obecnie.

… my nie opowiadaliśmy wtedy na mityngach o naszym piciu. Nie było takiej potrzeby. Sponsor i Doktor Bob znali wszystkie szczegóły. Szczerze mówiąc, uważaliśmy, że to wyłącznie nasza sprawa. Poza tym umieliśmy już przecież pić. Za to osiągnięcia i utrzymania trzeźwości musieliśmy się dopiero nauczyć („Doktor Bob i dobrzy weterani”).

Kiedy wspominałem te słowa kilkanaście lat temu, wielu alkoholików zarzucało mi, że się nie znam i coś zmyślam. Bo i o czym niby mieliby mówić alkoholicy na mityngach AA, jak nie o piciu i jego konsekwencjach? Obecnie niektórzy czytali tę książkę albo przynajmniej gdzieś słyszeli powyższy cytat, jednak wydaje się, że zmieniło to bardzo niewiele albo zgoła nic. Poza harcorowymi opowieściami o nadużywaniu alkoholu, naprawdę nie mamy nic innego do powiedzenia? A może te właśnie wspomnienia po prostu sprawiają nam przyjemność? Tak – nam samym.

Jednak najgorsze wydaje mi się, że te pijackie wspomnienia ubieramy w piękne słówka i mówimy o niesieniu posłania, dzieleniu się (czym?) i pomocy w identyfikacji. Zapewne nie zawsze, ale często są to tylko pozory, okłamywanie siebie i innych, i realizacja potrzeby autoprezentacji. Czyżbyśmy nie zauważyli, że minęło prawie dziewięćdziesiąt lat od pierwszych spotkań alkoholików? Że zmieniły się warunki, okoliczności, stan wiedzy i doświadczeń? A może nie chcemy zauważyć, bo wygodniej jest nam po staremu. Bo przestawienie się na coś nowego wymagałoby jakiegoś wysiłku, do którego nie każdy jest zdolny.

Kiedy powstawała Wspólnota wielu alkoholików nie miało telefonu ani radia. Telewizory nie istniały, podobnie jak komputery i Internet. Alkoholizm nie był chorobą, nie istniała terapia odwykowa. Alkoholicy nowych członków Wspólnoty wyciągali z knajp i barów lub odwiedzali (obcych ludzi) w szpitalach. Prezentowali informacje całkowicie nowe w tamtych czasach, odkrywcze, wręcz egzotyczne. Mówili coś, czego wtedy nie mówił nikt, ale żeby zdobyć zaufanie, żeby pokazać, że wiedzą, o czym mówią, opowiadali też o sobie i swoim nienormalnym piciu.
Tyle tylko, że minęło mnóstwo czasu, zmienił się świat i społeczeństwo.

Dzisiaj (XXI wiek) w środku Europy wiadomo powszechnie, że alkoholizm to choroba, wiadomo, że się to leczy, wiadomo, że są specjalistyczne placówki. Trudno pewnie byłoby znaleźć kogoś, kto nigdy w życiu nie słyszał o AA (nawet jeśli myli mu się to z jakimś klubem abstynenta). O alkoholizmie piszą w gazetach, postać alkoholika pokazywana jest w serialach. Stron internetowych na temat alkoholizmu jest z milion Wpisałem w Google pytanie „czy jestem alkoholikiem?” i dostałem tyle wyników, że życia by mi nie starczyło na przeczytanie tego wszystkiego. W takich warunkach na mityng AA przychodzi nowicjusz. Przychodzi! Sam! Nie wywleczono go z baru, członkowie AA nie odwiedzili go w szpitalu kompletnie nieświadomego, co się z nim dzieje czy stało. Po co przyszedł? Po rozwiązanie swojego problemu, czy po to, by posłuchać, że jacyś inni ludzie też kiedyś nadużywali alkoholu, jak i on sam? Jeśli potrzebna mu jest identyfikacja, to w zakresie porannych lęków, wstydu, strachu, wyrzutów sumienia, poczucia winy (oni wiedzą, co czuję, rozumieją mnie), a nie samego picia. Ale… nadal walimy mu te same własne piciorysy, jak 10-20-30 lat temu i nadal dumni z siebie, bo pomogliśmy, a przynajmniej tak to sobie wmawiamy.

Nie tak dawno na pewnym spotkaniu usłyszałem, kierowane do nowicjusza słowa, że on tu dzisiaj jest najważniejszy. I na tym akurat mityngu w pełni w to uwierzyłem. Tak, tam najważniejszy był nowicjusz, bo i komu mieliby opowiadać, ile razy zesrali się w spodnie, ile razy zasypiali lub tracili przytomność z twarzą w sałatce, ile nocy spędzili w izbie wytrzeźwień, jak często pili denaturat, jak kolorowego pawia puścili i jak daleko…

Jest taki pewien rodzaj grup AA na świecie. Po ich mitingach, czujesz się jakbyś naprawdę potrzebował mitingu. Mieliście tak kiedyś, że po wyjściu z mitingu czuliście się gorzej niż przed? (biuletyn Warta 2018/01).

64 komentarze:

  1. Byłem i na takiej spikerce, gdzie mówca tak się rozpędził w opowieściach z rynsztoka i o kłopotach małżeńskich, że przez półtorej godziny nie dotarł nawet do momentu gdy przestał pić. A mityng się skończył.
    Ja jednak zauważyłem inny zwyczaj, równie niebezpieczny. Spikerki często mają wyznaczony czas 20-30 minut. I zwłaszcza ci młodzi chwaccy londynczycy robią wyłącznie autoreklamę. Jacy są przebudzeni, jacy szczęśliwi, jak im dobrze, jacy święci, w rodzinie cudownie a z kolegami z AA jeszcze lepiej ))
    Nie wiadomo skad się wzięli w AA, po co, co im doskwierało. Spadli z księżyca i reklamują siebie jako sponsora. I tyle z takiej spikerki. Żadnych głębszych przemyśleń, żadnych trudnych zdarzeń, żadnego rozwoju bo już są na szczycie stworzenia wszelkiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważyłem, że w u tych przyjaciół🙂 co to polecają dwie grupy domowe adwokaci od rozwodów mają pełne ręce roboty. Te żony jakieś takie wredne.
      PS w WB spikerki nie trwają dłużej niż 20 min.

      Usuń
  2. Jedne spikerki z opowieściami z rynsztoka, inne spikerki o szęśliwosci, pomyslności i świetości bez głębszych przemyśleń. Napiszcie proszę swoje scenariusze aby zaspokoic własne potrzeby intelektualne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 12 Kroków to program duchowy, a nie intelektualny, więc nie wiem, czy realizacją takich potrzeb zajmuje się AA. Ale może u Was tak. Podczas spotkań rozmawiamy o rozwiązaniu problemu alkoholizmu, jest o tym mowa w Preambule (dzielimy się doświadczeniem, siłą i nadzieją, że możemy rozwiązać wspólny problem). Inne tematy są okradaniem uczestników z doświadczeń, które mogą im uratować życie.

      Usuń
    2. "Inne tematy są okradaniem uczestników z doświadczeń, które mogą im uratować życie" Jak się dajecie okradać, to tak jest. Wystarczy przenieść z blogu te żale na forum grupy, tam poruszajcie te tematy. Odwagi Wam nie starcza?

      Usuń
    3. Może przyda ci się wiedza z lekcji języka polskiego z chyba trzeciej klasy podstawówki - wstęp, rozwiniecie, zakończenie.
      A ja mam swoje motto - zmierzać do końca. Od początku.

      Usuń
    4. Anonimowy22 lipca 2023 07:52
      Nie ma to nic wspólnego z odwagą, ale w AA trzeba zdawać sobie sprawę, że decyzje podejmuje grupa (sumienie grupy), a nie jeden człowiek, który coś tam zaproponował.
      Rezygnacja z "programu problemów i radości", to jest mityngowego jęczydupstwa, z bandyckiego procederu przyjmowania do AA i poważna zmiana scenariusza, zajęła w Opolu około dwa lata i udała się na trzech grupach w pełni, na czwartej częściowo.

      Usuń
    5. Meszuge, ja naprawdę wiem, że decyzje podejmuje sumienie grupy, ale jeśli jedna odważna osoba nie zgłosi całej grupie propozycji i będzie tylko żale podnosić na tym blogu, to NIC z tego nie będzie. Jednak odwagi i cierpliwości trzeba. Sam widzisz, że w Opolu się udało. Gdzie indziej też może.

      Usuń
    6. " bandycki proceder przyjmowania do AA" Z pewnością niezgodny z Tradycją Trzecią AA, ale czy naprawdę bandycki? Lufę do skroni przystawiali?

      Usuń
    7. Bandycki, bandycki!!! Bo kim jest ten przyjmujący da AA? Sędzią, prokuratorem? A grupa, która na takie zachowanie pozwala to, ława przysięgłych? A kto dał zgodę przyjmującemu na takie szafowanie ludzkim życiem? Przyjmę albo nie przyjmę. Bandycki zwyczaj. Jak taki delikwent przyjmuje do AA, to też ma prawo nie przyjąć lub wyrzucić z AA? Choroba alkoholowa to choroba śmiertelna, a igranie z ludzkim życiem (przyjmę lub nie przyjmę) to już kwestia sumienia, nie tylko tych co ,,przyjmują" ale też tych, którzy na taki proceder pozwalają.
      Marceli Szpak

      Usuń
    8. Szpaku, co tam u księdza słychać?

      Usuń
  3. Opisales w artykule jakies 95% mityngow AA. Wzajemne przezywanie w kółko tych samych traum i utożsamianie się. Tworzenie iluzji, ze tylko w AA jestem "taki jak inni alkoholicy". Wszystko podlane modlitewnym sosem z boga czy innej sily wyzszej (czyli dalej boga). Właśnie dlatego, trzeba brać program i działać z dobrym sponsorem. Na mityngu można co najwyżej zupełnie oszaleć i zostać na zawsze uwięzionym w grupie, wyizolowanym z normalnego świata alkoholikiem.
    Bo najważniejszy jest nowicjusz i klepanie w kółko krokow 1/2/3. Pozostałe kroki sa trudne i wiesz, przyjacielu, nadtepnym razem daj jakiś przystępny temat i trochę luzu w stulu "jak ci minął dzień". Nie strofuj też biednych pijaczkow którzy żygają swoimi żalami. Niech mówią co chcą, to im zycie ratuje. Tak mowi preambułai tradycje... Daj Ziutkowi opowiedziec o konflikcie z żoną, szefem w pracy. Pozwól by nawijal ze ma nawrót bo mu samochód nie odpalił. AA to nie tylko prigram 12 kroków....

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze Meszuge za to Cię Kocham ,przeczytalem ten artykul i pierwszy raz od wielu lat ciarki przeszly mi od głowy pod dupe

    Pozdrawiam serdecznie Tomek z Gdańska

    OdpowiedzUsuń
  5. " Na mityngu można co najwyżej zupełnie oszaleć i zostać na zawsze uwięzionym w grupie, wyizolowanym z normalnego świata alkoholikiem." Wyjdż na mityngu z propozycją omawiania pozytywnych dla ducha tematów i poddaj ją pod dyskusję całej grupie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Wyjdż na mityngu z propozycją omawiania pozytywnych dla ducha tematów i poddaj ją pod dyskusję całej grupie. "
      wyszedłem... powstały warsztaty kroków.... wspolnie z koleżanką powalczylismy by grupa się rozwijała... w dwie osoby zrobilismy materiał i wdrażaliśmy pomysł... całkiem nieżle działa do dzisiaj...

      tyle, że:
      - na mityng poużalać się i pomodlić przychodzi średnio 70-100 osób...
      - na warsztaty kroków, gdzie rozmawiamy o tym co robimy w poszczególnych krokach, jak zmienia się życie, o porażkach, sukcesach, pułapkach itp - 10-12 osób z czego wypowiadają się 3....

      poźniej próbowałem jeszcze przekonać grupę, aby stałym tematem mityngu był zawsze krok programu... efekt? niby jest decyzja sumienia... tyle że krok ginie w głównych tematach którymi z reguły są: co tam dzisiaj sie wydarzyło, czym jest pokora, za co jestem wdzięczny, moje pierwsze trzezwe wakacje, siła modlitwy..

      długofalowy efekt moich działań? wprost mi powiedziano - jesteś koleś zaburzeniem dla naszej grupy i jedności. wprowadzasz elementy zbednej polemiki np. rozważając życiorys Billa i prostując historie AA. szkodzisz nowicjuszom i mozesz ich doprowadzić do śmierci. jestes zarozumiałym ozdrowieńcem i nie chcemy cię słuchać i czytać :)

      długo było mi bardzo smutno.... w końcu przemyślałem, przeżyłem stratę i wziąłłem się do roboty. dalej interesuję się grupami historyków AA, lubię pisać i dyskutować. Okazało się, że znacznie lepiej sie czuję bez tego mityngowego bełkotu i użerania z grupą, która wcale nie chce się rozwijać.

      Usuń
    2. Dość dobrze to znam. Dlatego gdzieś tu pisałem, że proces zmian trwał ok. 2 lata. Dziś Krok i Tradycja jest zawsze tematem mityngu (mówię o trzech-czterech grupach) i rzadko bywa tak, żeby kilka osób się nie wypowiedziało. Do tego Codzienne refleksje, do tego pytania zadawane przez uczestników, które stają się dodatkowymi tematami mityngu... Czasem jakiś ciekawy cytat podrzucony z naszej literatury przez prowadzącego.

      Usuń
    3. Anonimowy22 lipca 2023 17:27
      Doskonale to opisałeś, bo przeżyłem to samo.

      Usuń
    4. Ja ostatnio dużo czerpię z amerykańskich grup na fb - kilku historycznych i jednej wyłączności celu, gdzie są świetne wypowiedzi ludzi. I z jednej polskiej strony z ciekawostkami historycznymi i tłumaczeniami artykułów.

      Usuń
  6. "Opisales w artykule jakies 95% mityngow AA. " A mnie wyszło 48,5 %. Czyżbym się mylił? Podaj swój sposób wyliczenia, abym dokonal stosownej korekty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że jesteś trollem?
      To już wiesz.
      Proszę bardzo.

      Usuń
  7. Ja się dość szybko zorientowałam, że na mityngach nie dowiem się niczego o Programie, poza tym, że w ogóle coś takiego jest. Poszłam w kierunku warsztatów i to był dobry kierunek, trzeba tylko znaleźć warsztaty dobrej jakości. Sponsor tak, ale dzięki łączeniu pracy ze sponsorem z warsztatami można uczyć się z doświadczeń więcej niż jednej osoby.
    Mityngi natomiast są połączeniem grupy terapeutycznej z polsatowskim reality show. Jedni przychodzą tam, żeby wyrzucić z siebie frustracje i opowiedzieć o minionym dniu / tygodniu, bo nie potrafią sobie inaczej radzić z własnymi emocjami i życiem. Inni przychodzą, żeby zaspokoić swoją potrzebę podglądania życia innych i posłuchać o tym, co się wydarzyło w ich życiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Samo blablanie o programie bez odnoszenia się do obecnego życia też niczego twórczego nie wnosi.

      Usuń
    2. U was "biadolą" o programie? Zapewne można i tak. Natomiast u nas dzielą się doświadczeniem z jego realizacji.

      Usuń
  8. "przeczytalem ten artykul i pierwszy raz od wielu lat ciarki przeszly mi od głowy pod dupe" I pogoda ducha odeszła natychmiast?

    OdpowiedzUsuń
  9. Opowiadanie o piciu to ulubiony temat większości alkoholików. Dlaczego? Bo o trzeźwym nie mają nic do powiedzenia.
    Wyobrażacie sobie, że facet mówi: „nie pije 15 lat ale przez ten czas nic nie osiągnąłem”.

    Przez te wszystkie lata budował swój pomnik chwały i nie pozwoli go zburzyć.
    Opowiada o swoim piciu a na koniec wyraża radość, że tu jest, że cieszy się iż jest tyle osób na mityngu. Zaznacza, że mityng jest najważniejszy i on żadnego nie opuścił.

    Na temat literatury AA czy jakiejkolwiek innej nie ma nic do powiedzenia.
    Przez 15 lat przeczytał tylko WK (albo i nie). Nie zdobył wiedzy w żadnej dziedzinie. Nie podniósł swoich kwalifikacji, niczym się nie zainteresował. W domu wprowadził rygor i z uśmiechem na ustach oznajmia, że teraz wszystko hula jak trzeba.

    „Nie możesz dać drugiemu człowiekowi tego czego sam nie masz”

    Teraz już chyba nie dziwią was takie opowieści. Opowiadają o tym co mają. A mają tylko wspomnienia z picia.

    OdpowiedzUsuń
  10. ,,Jest taki pewien rodzaj grup AA na świecie. Po ich mitingach, czujesz się jakbyś naprawdę potrzebował mitingu. Mieliście tak kiedyś, że po wyjściu z mitingu czuliście się gorzej niż przed? (biuletyn Warta 2018/01)."
    ,,Egoizm, egocentryzm, koncentracja na samym sobie" WK AA str 78 wyd 22. Chciejstwa. Ja bym chciał na mitingu naładować baterie, akumulatory, a tu miting, który mi się nie podoba, akumulatory rozładowane. Co robić? Jak żyć?. Autor, który popełnił artykuł, z którego cytat zaczerpnął Meszuge, nie postawił kroków, nie spytał sponsora ,,jaki jest cel mitingu?" ,,komu ma służyć miting?" Jeżeli czuje się po mitingu gorzej niż przed. Bo przecież miting jest dla niego, dla jego EGO i wszyscy uczestnicy mitingu mają starać się zadowolić autora tego cytatu.
    Z pierwszego komentarza ,,Spikerki często mają wyznaczony czas 20-30 minut. I zwłaszcza ci młodzi chwaccy londynczycy robią wyłącznie autoreklamę. Jacy są przebudzeni, jacy szczęśliwi, jak im dobrze, jacy święci, w rodzinie cudownie a z kolegami z AA jeszcze lepiej )) Nie wiadomo skad się wzięli w AA, po co, co im doskwierało. Spadli z księżyca i reklamują siebie jako sponsora. I tyle z takiej spikerki. Żadnych głębszych przemyśleń, żadnych trudnych zdarzeń, żadnego rozwoju" Dla wielu alkoholików jest to nie do ogarnięcia. Tak właśnie powinna wyglądać spikerka. Czas trwania 20-30 minut. Minut 5 ,,Kim byłem"(spikerka to nie piciorys), 20 minut ,,Jak postawiłem 12 kroków, dzięki którym wyzdrowiałem" i 5 minut ,,Co robię dzisiaj, że jestem szczęśliwym człowiekiem." Oczywiście nie chodzi tu o minuty, tylko o proporcje, o których wspomniał Meszuge. Są też spikerki tematyczne dotyczące konkretnego kroku.
    Jak napisał Janek ,,„Nie możesz dać drugiemu człowiekowi tego czego sam nie masz” Czy chory psychiczne alkoholik może ,,dawać" spikerki? A kto mu zabroni, jeżeli grupa tak zadecyduje. Tylko czy to będzie spikerka? Natomiast, być może, autor cytatu, o którym wspomniałem na wstępie, naładuje swoje baterie po takiej opowieści. Kto to wie?
    Marceli S

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Autor, który popełnił artykuł, z którego cytat zaczerpnął Meszuge, nie postawił kroków..." to ze spikerki weterana Boba D. i (chyba jego podopiecznego) Chucka. Bob D. jest obecnie także sponsorem niejakiej Sydney S. z Krakowa.

      Usuń
    2. Ten Bob i Chuck to jakieś anonimowe autorytety? A wspomniana Sydney, to ta, która nakazuje podopiecznym ścielenia łóżek i ma jakieś tam inne zadania ,,dyscyplinujące" podopiecznych? Czy to normalne zalecenia, by chłopak sponsorował dziewczynkę. Krok IV, informacje podopiecznej dotyczące seksu?? Nie znam żadnej z tych osób. To nie ma żadnego znaczenia czyje to słowa, czy Benka czy Heńka czy Jana. Ważne ich sens. Autor tekstu chodzi na mitingi by poczuć się lepiej? To świadczy o jego świadomości w chwili gdy pisał ten artykuł.
      Marceli Szpak

      Usuń
    3. Tak, to ta Sydney od (szkodliwego dla zdrowia) ścielenia łóżek. Ale ciekawa sprawa, bo kiedy jeszcze jej sponsorką była jakaś alkoholiczka, mówiła na spikerce w Opolu, że chłopcy z chłopcami, a dziewczynki z dziewczynkami i sponsorowanie różnopłciowe nie jest dobrym pomysłem. Obecnie, gdy jej sponsorem został Bob D. z Las Vegas, zmieniła przekonania i wymyśliła slogan: alkoholizm nie ma płci. Powtarzają go wszystkie jej podopieczne i - zgodnie z sugestią sponsorki - proponują sponsoring alkoholikom. U nas w mieście spotkałem kilku takich, którzy ofertę alkoholiczek przyjęli. W Poznaniu i większych miastach, bo Opole to pipidówa, to już podobno powszechne.

      Usuń
    4. A co ma piernik do wiatraka? Znowu poglądy z połowy ubiegłego wieku...
      Mój ginekolog jest mężczyzną, psychiatra też. Wiedzą bardzo dużo o moich intymnych sprawach. Moja terapeutka akurat to kobieta, ale kolega z AA, z którym wspieraliśmy się w czasie zdrowienia, wie bardzo dużo o moich bardzo osobistych sprawach, emocjach, schematach, zna moje wady i słabe strony.
      A czy sponsor tej samej płci sprawdza orientację seksualną podopiecznego przed rozpoczęciem sponsorowania? Bo może właśnie sponsorowanie tej samej płci będzie w tym przypadku zagrożeniem?
      Ważne, żeby sponsor był przebudzony i miał czyste intencje, a nie to, jakiej jest płci.

      Usuń
    5. A ptaszek Szpak nadal swoje manipulacje.
      Pisze „tak właśnie powinna wygladac spikerka”. Po czym opisuje zupełnie inny model niż ja to zrobiłem.
      Tam nie ma żadnych 20 minut o stawianiu kroków.
      Pewnie najpierw musieliby je postawić, a nie tylko unosić się na balonie głupoty.

      Usuń
    6. "Ważne, żeby sponsor był przebudzony i miał czyste intencje, a nie to, jakiej jest płci".

      Jest dokładnie tak właśnie! A jedyny kłopot w tym, że tych 20-30 sponsorek i sponsorów w Polsce przebudzonych i z czystymi intencjami, to może być nieco za mało dla rzesz potrzebujących.

      Usuń
    7. Myślisz, że znalazłoby się aż tylu?! A tak z ciekawości - czy uważasz, że Marceli Szpak jest przebudzony i ma czyste intencje?

      Usuń
    8. „ "Ważne, żeby sponsor był przebudzony i miał czyste intencje, a nie to, jakiej jest płci".

      Aaa, i są na tyle bezmyślni i krótkowzroczni, że nie biorą pod uwagę sposobu funkcjonowania osoby sponsorowanej, często z krótką abstynencją, jej uczuć, emocji, często ślepego zaufania do sponsora.
      Wyjdzie z tego armia skrzywdzonych, wykorzystanych (nie tylko seksualnie) kobiet i mężczyzn.
      A potem znowu będą śmieszki „hahaha 13 krok hahaha sex, a ty wiesz co ona z nim, No bo jak suka nie da…”.
      Mogą sobie robić eksperymenty, bo nie potrafią przewidzieć konsekwencji swoich działań i nie ponoszą za nic odpowiedzialności.

      Usuń
    9. „ "Ważne, żeby sponsor był przebudzony i miał czyste intencje, a nie to, jakiej jest płci".
      Czy pani Sydney podaje również sposoby, w jaki sposób nowicjuszka ma rozpoznać te czyste czy brudne intencje sponsora?
      Czy pani Sydney tak tylko erdoli bez finału?

      Usuń
    10. Co ma piernik do wiatraka, droga Anno, jak zwykle wypisujaca kocopoły?
      Co ma ginekolog, psychiatra, do Ziutka pijaka bez wykształcenia i jakiejkolwiek odpowiedzialności?
      Naprawdę twoja głowa podsuwa tobie takie analogie? Aż wierzyć mi się nie chce.

      Usuń
    11. "czy uważasz, że Marceli Szpak jest przebudzony" Tak ze snu, wyłacznie ze snu. "Czy ma czyste intencje?" Bynajmniej.

      Usuń
    12. "...nie ponoszą za nic odpowiedzialności" - to akurat słyszałam od podopiecznych Sydney mnóstwo razy: "moja sponsor (one często takiej formy używają) powiedziała, że za efekty sponsorowania, dobre czy złe, nie ponoszę żadnej odpowiedzialności. Była już zresztą o tym mowa wraz z cytatem wypowiedzi tej Sydney: https://meszuge.blogspot.com/2023/05/odpowiedzialnosc-sponsorki.html

      Usuń
    13. Tak, pamietam. Dzięki za przypomnienie.

      Usuń
    14. Z broszur "Pytania i odpowiedzi na temat sponsoringu" opublikowana przez AAWS, Inc. - dwa akapity:
      " Doświadczenia AA sugerują, że najlepszym rozwiązaniem dla mężczyzn jest sponsorowanie przez mężczyzn, kobiet sponsorują kobiety. Ten zwyczaj zazwyczaj pomaga naszym członkom skupić się na programie AA. Niektórzy geje i lesbijki uważają, że sponsor przeciwnej płci jest bardziej odpowiedni z podobnych powodów "
      Znalezione w sieci ,,Zwyczaj sponsorowania tej samej płci jest głównie sugerowany jako praktyka zabezpieczająca wobec nowych osób, od seksualnego lub emocjonalnego wykorzystywania przez bardziej doświadczonych członków społeczności. Jest to celowy zwyczaj lub praktyka mająca na celu zapobieganie szkodom dla sponsorowanego, a w niektórych przypadkach sponsora."
      ,,Nadużycia w stosunku do przybyszów zdarzają się w ramach AA i wszyscy słyszeliśmy o "Trzynastym KROKU" przez pozbawionych skrupułów członków społeczności. Jednak emocjonalne znęcanie się i inne rodzaje zachowań kontrolujących występują również między osobami tej samej płci AA."
      I taka historia ,,Przede wszystkim byłem wtedy żonaty i stało się to kością niezgody między moją żoną, a mną. Kobieta, którą sponsorowałem, stała się bardzo zaborcza i czepliwa. To było prawie tak, jakby zaczęła podrywać mnie. W tym momencie moja narzeczona nie pasowała mi. Jak myślisz, jak by się czuła, gdyby inna kobieta dzieliła się ze mną najbardziej intymnymi szczegółami swojego życia? W moich oczach byłoby to w ogóle nie fair wobec niej." I może jeszcze to ,,Jestem w AA od 1990 roku. Nie jest surowo zabronione kobiecie posiadanie sponsora mężczyzny i odwrotnie, ale jest to zdecydowanie odradzane. Intymny charakter relacji, która się rozwija, oraz charakter kwestii osobistych, które czasami muszą być omówione, sprawiają, że sponsoring damsko-męski staje się niezręczny lub problematyczny. Absolutna otwartość i szczerość jest absolutnie konieczna. Napięcia seksualne mogą poważnie utrudniać postęp. Widziałem sporo nawrotów z powodu relacji damsko-męskich w AA." ,,Uważam również, że jako " wspólnota wzajemnej pomocy " AA ma obowiązek wspólnie dbać o najsłabszych nowo przybyłych i powinna stosować etyczne strategie mające na celu zapobieganie nadużyciom."
      Wiem ,że jestem w stanie wysłuchać najbardziej intymnych spraw, sytuacji, dotyczących seksu od kobiety, natomiast gdybym się zgodził na wysłuchanie takiej historii byłbym w moich oczach, bydlakiem, budzącym odrazę.
      Ale, ale, bym zapomniał, poszukuję sponsorki wiek 25-35 lat, blondynka, długie nogi, duże oczy.
      Gdyby ktoś coś wiedział, Meszuge pisał coś o sponsorkach z Opola i Poznania, dzielących się doświadczeniem z płcią przeciwną, proszę o informację.
      Marceli S

      Usuń
    15. Pierwszymi alkoholikami, którzy stawiali "13 Krok" w AA byli: doktor Robert Holbrook Smith i spekulant giełdowy William Griffith Wilson.

      Usuń
    16. Marceli, nie do końca zrozumiałeś wpis Meszuge. W Poznaniu nie ma sponsorek sponsorujących facetów, tylko są faceci sponsorowani przez Sydney albo Teresę. A tak na marginesie. Pamiętam jaki był problem wśród kobiet, jak słyszały o Meszuge sponsorującego kobiety, a teraz jak jest w drugą stronę to jest wszystko ok.

      Marcel jak chcesz sponsorkę, to nie ma najmniejszego problemu. Sydney jest raczej chętna, sponsoruje hurtowo na Skype po kilkanaście osób na raz. Nie wiem jak z Teresą, ale u mnie w Poznaniu jest jeden gość, co sobie ją chwali.
      fra.A.

      Usuń
    17. Poproszę o źródło twoich rewelacji co do doktora Boba.
      Nie, „słyszałem na mityngu” lub „mój sponsor powiedział” to nie są źródła.

      Usuń
    18. Ci od sugestii proponują dwie grupy domowe. To pomysł z babką na boku pod przykrywką programu i pomocy biednej alkoholiczce jest logiczną kontynuacją tej idei.

      W takich gierkach czułem się jak ryba w wodzie.

      Usuń
    19. Marcelku

      "Wiem ,że jestem w stanie wysłuchać najbardziej intymnych spraw, sytuacji, dotyczących seksu od kobiety, natomiast gdybym się zgodził na wysłuchanie takiej historii byłbym w moich oczach, bydlakiem, budzącym odrazę. "

      No to jak w końcu jest? Bo sie pogubiłem... Mozesz ze spokojem wysłuchiwać intymnych zwierzeń czy jednak czujesz sie wtedy jak bydlak budzacy odrazę we wlasnych oczach. Jakieś to niespójne.

      A co robisz gdy na mityngu, spikerce, kobieta/mężczyzna zasuwa i opowiada o zdaradach, seksie czy wchodzi na intymne szczegoly? Jakos uszy zatykasz? Udajesz ze ro sie nie odbyło? Czujesz odrazę do....?

      Usuń
    20. Dobrze wiedzieć, że Marceli uważa księży spowiadających w konfesjonałach i lekarzy w swoich gabinetach, za bydlaków, budzących odrazę.

      Ja bym raczej uznała, że postawa Marcelego budzi odrazę, ale on i tak tego nie zrozumie.

      Usuń
    21. Uderz w stół, a nożyce się odezwą. Zburzyłem spokój ducha sponsorującym płcie przeciwne. Jak się pogubiłeś to postaram się wytłumaczyć jak alkoholikowi w najprostszy sposób ,, jestem w stanie wysłuchać najbardziej intymnych spraw... natomiast gdybym się zgodził na wysłuchanie takiej historii byłbym w moich oczach, bydlakiem, budzącym odrazę." Uważaj. Jestem w stanie teraz wypić setkę gorzałki, natomiast tego nie zrobię. Jestem w stanie zrobić różne rzeczy natomiast wiele z nich nie robię z różnych powodów. Prostszego przykładu dla alkoholika nie wymyślę.
      Następna manipulantka ,,Marceli uważa księży spowiadających w konfesjonałach i lekarzy w swoich gabinetach, za bydlaków, " Napisałem o sobie ,,Wiem ,że jestem w stanie wysłuchać najbardziej intymnych....natomiast gdybym się zgodził na wysłuchanie takiej historii " Jak ciężko tłumaczyć, czy Wy naprawdę nie jesteście w stanie zrozumieć prostego tekstu? Nie pisałem o Tobie. Sponsorujesz płeć przeciwną to twoja odpowiedzialność moralna, to Ty robisz z tego wieczorny obrachunek sumienia przed Bogiem. Jeżeli wasi partnerzy są z zadowoleni, że sponsorujecie płeć przeciwną to co mi do tego. Dlaczego nie wypowiecie się w temacie? Jesteście pewni, że wasze knowania, manipulacje, próby deprecjonowania, obrażania mnie, usprawiedliwią wasze zachowanie? Nie szkoda wam energii?
      Marceli Szpak

      Usuń
    22. Alkoholicy, choć nie tylko oni, bardzo często słyszą i czytają nie to, co jest powiedziane / napisane, ale to, co im się wydaje, że jest powiedziane / napisane.
      Alkoholicy, choć nie tylko oni, nie słuchają / nie czytają ze zrozumieniem i do końca, bo ich głowa już w trakcie tworzy riposty, jak im się zdaje podchwytliwe i błyskotliwe.
      A w AA w 90% przypadków nikt im nie powie, że erdolą bez sensu. Sekta narzuca błędnie pojmowaną tolerancję.

      Usuń
  11. "Jest taki pewien rodzaj grup AA na świecie. Po ich mitingach, czujesz się jakbyś naprawdę potrzebował mitingu. Mieliście tak kiedyś, że po wyjściu z mitingu czuliście się gorzej niż przed?"

    Na początku AA to było mi wszystko jedno. Byle tylko przestało boleć. Nic dziwnego. Zamiast na detoks, prosto po dłuższym ciągu, pełny lęku, poszedlem na mityng. Mialem nadzieję, że znajdę ulgę i ukojenie. W sumie to czekałem, ze ktoś mnie przytuli i powie, ze nie jestem porąbanym swirem.
    Przez jakieś 2 tygodnie nawet działało. Codziennie słuchałem barwych historii, różnych opowiesci, malowniczych czesto emocjonalnych wyznań. Sam tez cos takiego wydawałem z siebie...

    Niestety, to było właśnie to szukanie latwiejszej drogi. Prosta droga do piekła aby zatracić się w AA i grupie takich chorych ludzi jak ja. Potwierdzić codziennie, ze my tu w grupie nue jesteśmy jak inni ludzie i nigdy nie będziemy normalni.

    Tyle, ze zycie dalej sie sypało. Po mityngu zacząłem czyc sie jeszcze gorzej. Juz nie pomagały zabobonne modlitwy i obrzygiwanie innych coraz to nowymi szczegółami z czasów picia czy opowiesciami jak dalej jest źle. Mialem dość tych wszystkich opowiesci i jeszcze bardziej dosyć samego siebie.

    12 kroków i sponsor, to był moj ratunek. Z trudem zacząłem wracać do świata zwyklych ludzi i rodziny. Mityng okazywał sie w większości stratą czasu i slychaniem w kolko tych samych bredni i jęków. Okazalo sie, ze ciraz mniej mam znajomych w AA a coraz wiecej takich zwyklych w mieście ludzi. Program stał się dla mbue mostem przez który wszedkem do zwyklego zycia. Trudna sprawa. Niemożliwa do zrealizowania jeśli ktoś utknie w AA i zbyduje sobie tu nowy dom/rodzinę.
    Przekonałem sie jednak, ze to jest wlasnie droga 12 kroków. Zwykły powrot do zycia w społeczeństwie.
    Dzisiaj już bez smutku i rozgoryczenie patrzę na ludzi, ktorzy latami powtarzają tw same frazesy,, zaklinajac rzeczywistość i potegujac własne lęki.
    Dotarło do mnie z mocą zdanie, które slyszalem przez tyle lat: "Do zdrowia nie wracają ludzie, którzy nie mogą lub nie chcą poddać się całkowicie temu prostemu programowi. Zazwyczaj są to mężczyźni i kobiety, którzy nie potrafią zachować uczciwości wobec samych siebie.".

    Zrozumialem w końcu jego sens. Dotarło, dlaczego najmniej o programoe zwykle mowi się właśnie na mityngu. Dotarło, ze AA to nie mityng. Dotarło, ze rozwój duchowy oparty na 12 krokach to ciągłe działania i poszukiwanie wlasnej drogi opartej o te drogowskazy kroków.

    Może kiedyś grupy zmienia się ze, środowiska wiecznego chorowania i utożsamiania sie w chorobie w strukturę sprzyjającą rozwojowi, zachęcajaca do działania i otwartą na rozwój duchowy. Tyle, ze to juz nie moja sprawa. Życie, tak zwyczajnie, upomialo sie o mnie i nie muszę juz tkwić w tym poczuciu jakiegoś długu wobec AA.

    OdpowiedzUsuń
  12. Anno...
    "A czy sponsor tej samej płci sprawdza orientację seksualną podopiecznego przed rozpoczęciem sponsorowania? "

    Na ziemię schidzimy szybciutko :)
    Fakty:
    - alkoholik sponsoruje innego alkoholika
    - alkoholik, nawet ten po programie, przebudzony - dalej ma zyciu rozne problemy, zaszłości, zepchnięte na podświadomość emocje i... zwykle braki, niedostatki np. w zwiazku jakim tkwi
    - AA formatuje kazdego, nawet tego sponsora i wkleja mityczną akceptację, służbę, zaangażowanie

    A między dwojgiem ludzi zacznie tworzyć się więź. Czy tego chcą czy nie. Im bardziej beda się zapewniać, ze my ze sobą... nigdy, nic... Ze to tylko przyjaźń, tym mocnej doświadczą wlasnych niedoskonałości i braków... Poczują więź.. Fascynację... Pomagacz i osoba wstajaca z kolan...
    I w tym momencie zrobi się... Dziwnie... Beda czuli to co czują i pogubią sie w tym. Zamiast wyjaśnić to z kimś kto się na tym zna, będą coraz bardziej pogubieni.
    Podejmą chaotyczne próby działania... Moga się rozstać, pokłócić, jak dzieci. Moga zdradzać i być zdradzanymi. Żadna magia. Ot proza życia. Nieświadoma realizacja potrzeb, uzupełnienia braków.
    To i tak nie jest najgorszy scenariusz. Nie jest nawet specjalnie niezwykly.

    To co jest straszne to sponsor, ktory jest bardzo zaburzony. Ktory czerpie satysfakcję z bycia "ważnym".Ktory swoj autorytet buduje na posluszenstwie i lęku. Który z kroków 4/5 zrobi wielogodzinną spowiedź z koniecznością podzielenia sie najdrobniejszymi w tym intymnymi szczegółami. Ktory te szczegoly wykorzysta.

    Grupa AA jest zwykła organizacją samopomocowa. Tyle, ze biorąc się za pomaganie, trzeba wiedzieć jak pomagać. Mozna zrobic krzywdę sobie i innym, wtedy żadna modlitwa, bog, diabeł nie pomogą. Konsekwencje będą bardzo realne.

    Tak jak już pisał Meszuge. Tych 20-30 sponsorów rozumiejacych co robią i poszukujacych drogi, będących faktycznie przewodnikami duchowymi to ziarno piasku na pustyni. Wystarczy spojrzeć na grupy. Nikt nie odchodzi. Jest tylko lęk przed utratą trzeźwości a każda odmienność jest zagrożeniem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie masz rację. Między dwojgiem ludzi przeciwnej płci mogą istnieć wyłącznie chore, zaburzone relacje.

      Usuń
    2. Anno, jednak będę nazywał cię Szpakówna.
      Twoje komentarze pokazują mi obsesję umysłu.
      Mino tego bawią.
      Tak trzymaj.

      Usuń
    3. "Między dwojgiem ludzi przeciwnej płci mogą istnieć wyłącznie chore, zaburzone relacje."

      Absolutnie nie. Moze istnieć wspaniała i trwala przyjaźń. Która przetrwa wiele kryzysów, fochów itp.

      Usuń
    4. Anno strasznie skrajnie podchodzisz do relacji damsko - męskich.

      Usuń
    5. Ja piedrole...zero dystansu, luzu, spontaniczności, wieczne życie pod pręgierzem alkoholu albo programu.

      Usuń
    6. W AA wreszcie mogą być KIMŚ.
      Ale za cenę podporządkowania się i powtarzania gotowych regułek.

      Usuń
    7. Tworzą się stada wzajemnej adoracji. Ale to nic dziwnego. To element choroby.

      Ale całe szczęście, dzięki programowi coraz bardziej kumam czego chcę. I potakiwacze nie są mi teraz potrzebni. Życie w zgodzie ze sobą jest niesamowite!

      Usuń
  13. Najpierw Marceli teraz Anna,kogo jeszcze wsadzisz so swojego worka nienawisci biedny człowieczku.
    Pozdrawiam serdecznie Tomek z Gdańska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli komuś coś sugerujesz, to najpierw sam się do tego stosuj, bidny Tomku.

      Usuń
    2. To twoje „pozdrawiam serdecznie” umieszczone pod chamskim komentarzem brzmi jak ta aowska obelga „pogody ducha”.
      Ale myślę, że nawet tego nie ogarniasz.

      Usuń
  14. " Tomku, Twoje "biedny człowiczku" ma wyjątkowo nienawistny wydźwięk.

    OdpowiedzUsuń
  15. Standardowa wypowiedź starego wyjadacza na każdym mitingu AA zawsze składa się z pięknego piciorysu, wraz z pikantnymi szczegółami oraz wzmianki na końcu, że już nie pije i jest super. I tak co tydzień od 10 lat, ciągle te same wypowiedzi, czasem tylko z innymi przygodami pijackimi. A później musisz sobie człowieku wmawiać jaki to każdy miting jest wyjątkowy i jak bardzo ci te wypowiedzi pomagają w walce z chorobą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smutna rzeczywistość

      Usuń
    2. "Smutna rzeczywistość" Na własne życzenie wszystko można wykreować.

      Usuń