Robert Cialdini w książce „Wywieranie wpływu na ludzi” sugeruje:
I na koniec jeszcze jedna wskazówka: ustal sobie cel i własnoręcznie go zapisz. Jakikolwiek by ten cel nie był, ważne jest, aby go ustalić i wiedzieć dokładnie, do czego się zmierza, a następnie to zapisać. Jest coś magicznego w samym akcie zapisania. Tak więc zapisz swój cel. Gdy go już osiągniesz, znajdź sobie i zapisz cel następny.
W poradnikach pozytywnego myślenia, osiągania ważnych celów, zdobywania różnych życiowych szczytów, często natykałem się na podobne rady. Już nawet nie chodzi o zapisanie, co wręcz o powiadomienie wszystkich krewnych, znajomych, powinowatych, współpracowników i sąsiadów, o swoim planie, pomyśle, postanowieniu, decyzji o tym, że już od jutra zaczynam realizować... to lub tamto. Miało to utrzymywać wysoki poziom motywacji. Lata mijały, a ja miałem co do tego coraz więcej wątpliwości.
W moim przypadku wyglądało to całkiem inaczej. We wczesnym dzieciństwie radośnie i ochoczo opowiadałem o swoich planach i zamierzeniach, jak to dziecko, ale bardzo szybko przekonałem się, że to nie jest dobry pomysł. Zbierałem kieszonkowe na autko. Koledzy, którym o tym powiedziałem, uznali, że to autko jest kiepskie i oni takiego to nawet za darmo by nie chcieli. Na zabawkę nazbierałem, ale już mnie tak nie cieszyła. Wtedy jeszcze nie przychodziło mi do głowy, że oni mogą kłamać, a zrozumienie powodów, dla których kłamali, zajęło mi naprawdę wiele czasu.
Kilka lat później okazało się, że jeśli zdradziłem swoje plany, a one mi się nie powiodły, to narażałem się na śmieszność, kpiny i drwiny. Nie lubiłem, jak się ze mnie śmieją, nadal za tym nie przepadam. Jako dziecko po prostu cierpiałem.
Kolejny skok czasowy – opowiedziałem o swoich planach, zamierzeniach i pomysłach, a znajomi z firmy pobiegli sprintem do szefa, żeby mój pomysł przedstawić jako własny. Jeśli nawet nie próbowali podkraść mi rozwiązanie czy koncept, to starali mi się przeszkadzać w jego realizacji. Też jeszcze nie rozumiałem, że znajomi z pracy, szkoły, boiska czy skądś tam, nie są wzorem ludzi, kochających bliźniego, dobrze życzącymi innym, wspierającymi, pomocnymi. Zaczynałem rozumieć, że – być może – te porady mają sens w jakichś normalnych społecznościach, ale wśród Polaków, ludzi zawistnych i często nienawidzących siebie nawzajem za nic, coś takiego nie działa albo słabo i rzadko.
W taki oto sposób nauczyłem się nie zdradzać swoich pomysłów, projektów, zamierzeń i marzeń. W Polsce była i jest to postawa zdecydowanie bardziej zdroworozsądkowa, oparta na moich, i nie tylko, konkretnych doświadczeniach i przeżyciach.
Nie mam racji, Polacy tacy nie są? Wystarczy poczytać komentarze na blogu z ostatnich lat. Czym alkoholicy różnią się od innych ludzi? Alkoholicy są tacy sami, jak inni ludzie, tylko bardziej. Bardziej zawistni, bardziej nienawistni, bardziej agresywni, złośliwi i szczujący.
W środowisku alkoholików z AA zaobserwowałem jeszcze specyficzną prawidłowość związaną z oficjalnym ogłaszaniem planów i zamierzeń. Ziutek wraca na mityngi po zapiciu. Dramatycznie pyta, co on ma robić, bo już nie daje rady. Jedni radzą mu terapię, ale ten pomysł Ziutek odrzuca – na terapiach był już siedmiu i efekt tego jest żaden. To podpowiadają mu, żeby znalazł sponsora i zaczął z nim poznawać i realizować w swoim życiu Program Dwunastu Kroków. Kilka dni później Ziutek radośnie ogłasza, że znalazł sponsora i na dniach zaczyna z nim pracę. Kupuje nową Wielką Księgę, ładuje telefon, bo przecież będzie się musiał często kontaktować ze sponsorem i innymi alkoholikami, cieszy się, bo dostał jakieś sugestie do wykonania, o wszystkich tych działaniach i planach opowiada w gronie znajomych i na mityngach i... wraca do picia.
W taki sposób Ziutek zaczynał z kilkunastoma sponsorami. Alkoholika takiego jak Ziutek znam niejednego. Za to schemat jest powtarzalny: powrót po zapiciu, demonstracyjne poszukiwania sponsora, manifestacja radości, bo sponsor się znalazł, opowiadanie o tym, co sponsor zalecił na początek, ostentacyjne kupowanie książek (poprzednie po pijanemu zgubił albo wyrzucił), publicznie okazywana determinacja i radość, bo pierwszy termin spotkania ze sponsorem uzgodniony i... powrót do picia. Czyżby dzielenie się planami i zamiarami było na tyle satysfakcjonujące i wyczerpujące, że skoro ta najważniejsza i najtrudniejsza (sic!) praca została wykonana, to można się już w końcu napić?
Nie będę się upierał, że sama ta idea opisana w poradnikach jest guzik warta. Po prostu nie sprawdza się ona w moim przypadku i przynajmniej kilkunastu, które znam z obserwacji. A chodzi w sumie o to, żeby samemu sprawdzić we własnym życiu, zanim zacznie się powtarzać teoretyczne mądrości. Dotyczy także innych teoretycznych mądrości.
Nie mówić o swoich planach i zamierzeniach, nie mówić zbyt wiele o swoim życiu osobistym, a nawet o codziennych drobiazgach… Tego wszystkiego nauczyłem się w Anonimowych Alkoholikach.
OdpowiedzUsuńZ powodów, które przedstawił Meszuge, plus lawina plotek wszystkich o wszystkich.
Tak AA nauczyło mnie życia 😂
Bardzo dosadny wpis. Warto przeprowadzić dokładną analizę, dlaczego Polacy tacy są, właśnie? Skoro Polacy tacy są to Alkoholicy tym bardziej powinni zacząć zastanawiać się nad tym. Kto tworzy w Polsce takie podziały ? Kto dzieli Polaków na lepszych i gorszych (prawdziwych i nieprawdziwych) ? Kto podjudza naród ?Przestałem już niektórych tzw. kochających bliźnich alkoholików z AA i spoza informować o moich zamiarach oraz działaniach bo tak jak w powyższym wpisie -nie wychodziłem na tym dobrze, sam sobie jestem winien, bo to ja informowałem o planach. Dziś nie mówię o wszystkim i staram się dyplomatycznie nie ujawniać prawdy. Nawet AA zostało podzielone , aczkolwiek uważam że ten podział znacznie się różni w Polsce od tych na zachodzie. W Polsce jest inaczej. W Polsce podział społeczeństwa polega właśnie na jego skłócaniu. W Polsce wszystkie czołowe partie polityczne w mniejszym lub większym stopniu ulegają wpływom. Pytanie czyje są te wpływy ???
OdpowiedzUsuńhttps://img17.demotywatoryfb.pl//uploads/202506/1750304095_wou33n_600.jpg Tyle, że polscy alkoholicy byli złośliwi i zawistni jeszcze długo przed pojawieniem się tego człowieka.
UsuńZ tego co mi wiadomo przełom mógł nastąpić od czasów Mieszka Pierwszego.
UsuńZgadzam się z Tobą Meszuge w 100% Jarek (trzeźwy od 7lat)
OdpowiedzUsuń